Co nam po tych Świętach zostało?…

C
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, pytanie, które jest w tytule i jednocześnie w zakończeniu rozważania, można postawić właśnie dzisiaj, kiedy trwa jeszcze Okres Bożego Narodzenia, ale od Świąt minęło już kilka dni. Warto się z nim zmierzyć, jeżeli tego czasu łaski nie chcemy zmarnować…
     Na głębokie i radosne przeżywanie Okresu Bożego Narodzenia, a szczególnie dzisiejszego Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Druga
Niedziela po Narodzeniu Pańskim,
do
czytań: Syr 24,1–2.8–12; Ef 1,3–6.15–18; J 1,1–18
CZYTANIE
Z KSIĘGI SYRACYDESA:
Mądrość
wychwala sama siebie, chlubi się pośród swego ludu. Otwiera swe
usta na zgromadzeniu Najwyższego i ukazuje się dumnie przed Jego
potęgą: Wtedy przykazał mi Stwórca wszystkiego, Ten, co mnie
stworzył, wyznaczył mi mieszkanie i rzekł: „W Jakubie rozbij
namiot i w Izraelu obejmij dziedzictwo”. Przed wiekami, na samym
początku mnie stworzył i już nigdy istnieć nie przestanę.
W
świętym przybytku, w Jego obecności, zaczęłam pełnić świętą
służbę i przez to na Syjonie mocno stanęłam. Podobnie w mieście
umiłowanym dał mi odpoczynek, w Jeruzalem jest moja władza.
Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie, w posiadłości Pana, w
Jego dziedzictwie.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Niech
będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na
wyżynach niebieskich w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed
założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego
obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych
synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku
chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym.
Przeto
i ja usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości
względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia,
wspominając
was w moich modlitwach. Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego Jezusa
Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w
głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca,
tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym
bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Na
początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez
Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a
życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności
świeci i ciemność jej nie ogarnęła.
Pojawił
się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię.
Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by
wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz
posłanym, aby zaświadczyć o światłości.
Była
światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na
świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się
przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w
imię Jego, którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli
męża, ale z Boga się narodzili. Słowo stało się ciałem i
zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę,
jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.
Jan
daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: „Ten był, o
którym powiedziałem: «Ten, który po mnie idzie, przewyższył
mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie»”. Z Jego
pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce. Podczas gdy
Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły
przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Ten
Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.
Niech
będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na
wyżynach niebieskich w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed
założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego
obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych
synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku
chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym.

Szczególnie
dużo tej łaski Bożej doświadczyliśmy w ostatnich dniach, kiedy
to wraz z całym Kościołem przeżywaliśmy radość
z Narodzenia Pana naszego Jezusa Chrystusa

i ciągle jeszcze w tej radości trwamy. Bo to właśnie przez
Narodzenie Jezusa Bóg napełnił nas wszelkim
swoim błogosławieństwem.

Jeżeli
bowiem Jezus narodził się dwa tysiące lat temu i ciągle rodzi się
na sposób duchowy, jeżeli ciągle możemy przeżywać tę radość,
to znak, że Bogu zależy
na człowieku
, że o nim
nie zapomniał, że się od niego nie odwrócił, że wiąże z
człowiekiem bardzo określone nadzieje i oczekuje ze strony
człowieka na współpracę. Oto bowiem mamy się stawać święci
i nieskalani przed obliczem Boga
.
Taki jest właśnie Boży Syn – święty i nieskalany, a my mamy
się do Niego upodabniać. Jesteśmy przecież także dziećmi Boga –
tyle, że przybranymi.
Kochani,
przepiękne słowa Pawła do Efezjan, które słyszymy dzisiaj, każą
nam nieco inaczej
spojrzeć na to Wydarzenie,
które przeżyliśmy niedawno – na Boże Narodzenie. Pomijając już
zupełnie to, że nie
chodzi nam o zewnętrzną otoczkę tych Świąt,

a więc o zakupy i programy telewizyjne, na ten czas przygotowane, to
jeszcze musimy zwrócić uwagę, że nie
koncentrujemy całej naszej uwagi jedynie na momencie Bożego
Narodzenia,
chociaż
rzeczywiście jest to moment bardzo szczególny.
My
dzisiaj chcemy sobie bardzo jasno i konkretnie uświadomić, że to
wydarzenie wywołuje daleko
idące skutki dla naszej wiary i dla całego naszego życia
chrześcijańskiego
.
A przynajmniej – powinno takie skutki wywoływać. Paweł Apostoł
mówi bardzo jasno, że mamy się poczuć dziećmi
Boga
,
mamy uświadomić sobie swoją wielką
godność
, mamy
też jasno zdać sobie sprawę z tego, że ta wielka godność bardzo
zobowiązuje
.
Zobowiązuje do
świętości! Jeżeli bowiem Bóg zaszczycił człowieka tym, że sam
stał się człowiekiem, to jest to bardzo wyraźnym sygnałem, że
człowiek – to ktoś wielki!

To ktoś bardzo wielki!
Bo Bóg też zechciał stać się człowiekiem…
Dlatego
trzeba nam – razem z Pawłem – prosić Boga, by dał nam światłe
oczy serca
tak, byśmy
wiedzieli, czym jest
nadzieja naszego powołania,

czym bogactwo
chwały Jego dziedzictwa wśród świętych.

Niech Bóg da nam światłe
oczy serca
,
abyśmy nigdy nie przestali tej swojej wielkości dostrzegać. I
nie chodzi tu o pychę
,
czy o przesadne podkreślanie siebie. Tu chodzi o to, aby uświadomić
sobie, że Bóg bardzo dużo – mówiąc takim dobrze nam dzisiaj
znanym językiem – zainwestował
w człowieka, zaufał mu, dał mu bardzo dużo z siebie!

Uwierzyli
w to chyba wierni Efezu, skoro Paweł mógł
z takim entuzjazmem mówić
o ich wierze i miłości – i dziękować
za nie Bogu. Ale też Apostoł zapewnia, że dalej
się za nich modl
i,
aby Bóg dał im ducha
mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego.

A zatem nie
wystarczy cieszyć się tym, co się już osiągnęło.

Nie wystarczy za to Bogu dziękować, chociaż jest to bardzo ważne
i niezwykle konieczne. Trzeba ciągle czuwać, aby
nasza wiara stawała się coraz większa
,
coraz głębsza, aby coraz bardziej autentyczną stawała się miłość
nasza do Boga i do drugiego człowieka.
Aby
Bóg sam udzielał nam swojej
mądrości
,
o której tak pięknie mówi pierwsze czytanie z Księgi Syracydesa.
Ta mądrość, która wychwala
sama siebie, chlubi się pośród swego ludu, otwiera swe usta na
zgromadzeniu Najwyższego i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą

ta
mądrość jest Bożym
dziełem i Bożym darem dla człowieka.

Ten ją posiądzie, kto jest blisko Boga, kto jest z Nim zjednoczony,
kto w Niego wierzy, kto z Nim współpracuje.
Zobaczmy,
Kochani, jak wiele
duchowych darów otrzymujemy w związku z tym, że Jezus narodził
się dla nas i wśród nas.

To są prawdziwe duchowe dary. W sferze naszego ducha w tych dniach
dokonało się bardzo wiele. Trzeba
nam to dostrzec!
Bo
człowiek nie może zatrzymać się tylko na tym, co zewnętrzne i na
swoich potrzebach cielesnych. Zwykła
ludzka uczciwość
każe
powiedzieć, że człowiek ma jeszcze potrzeby duchowe, potrzeby
wewnętrzne. I chyba każdy je sobie uświadamia, nawet
niewierzący
.
Jeżeli ktoś nie stwierdza u siebie żadnych potrzeb duchowych i
wszystkie swoje ambicje
lokalizuje jedynie w
jedzeniu, piciu, ubraniu się,

stworzeniu sobie wygodnych i komfortowych warunków życia i tym
podobnych zewnętrznych rzeczach – wówczas mówimy, że jest to
człowiek bardzo biedny, płytki, żeby
nie powiedzieć – pusty.

Jak
można bowiem nie mieć wyższych potrzeb i głębszych pragnień?
One są jakoś wpisane w
naturę człowieka
.
I jeżeli – jak było wspomniane – uświadamia je sobie każdy
człowiek uczciwie patrzący na siebie i na życie, to tym bardziej
takie potrzeby uświadomić sobie musi człowiek
wierzący w Jezusa.
Bo
Boże Narodzenie – to wydarzenie przede wszystkim dokonujące
się w sferze ducha.
Cała
otoczka zewnętrzna – o czym musimy naprawdę pamiętać – jest
po to, aby podkreślała to, co dokonuje się na płaszczyźnie
duchowej. Przeżywanie
Świąt Narodzenia Pańskiego jedynie na sposób zewnętrzny w ogóle
nie ma sensu!
I
dlatego może warto dzisiaj, bezpośrednio po przeżyciach
świątecznych, zapytać samych siebie, na ile wewnętrznie, a
na ile tylko zewnętrznie

te Święta przeżywaliśmy? Na ile rozbudziły
one
w nas i na ile zaspokoiły
potrzeby
wewnętrzne? Czy
staliśmy się wewnętrznie
bogatsi
dzięki spotkaniu
z Panem? Czy mamy większe
poczucie swojej ludzkiej godności,

czy bardziej pragniemy świętości, czy pogłębia się nasza
życiowa mądrość? I ile w naszej ludzkiej mądrości jest mądrości
samego Boga?
Oto
powoli
powracamy
do szkoły, do pracy, do naszych codziennych spraw i zadań. Z
czym tam pow
racamy?
Czy będzie to powrót tylko po kolejnym tak zwanym „długim
weekendzie”,
w trakcie
którego – owszem – odpoczęliśmy, zjedliśmy nieźle i teraz
pozostaną miłe wspomnienia do następnych Świąt?
Kochani!
Tak nie może być!

Dzisiejszy świat czego innego potrzebuje. Nie potrzebuje jedynie
smakoszy świątecznych
potraw
i świątecznych
ciast, bo ich ma w nadmiarze. Nie potrzebuje także specjalistów
od degustacji różnych rodzajów alkoholu
,
bo tego typu specjalistów ma jeszcze więcej – i to całkiem
wysokiej klasy. Więc niech nas Bóg broni przed tym, abyśmy tylko
z takimi wspomnieniami i takimi przeżyciami, z takim obrazem Świąt
w sercach – mieli powrócić do naszej codzienności.
Dzisiejszy
świat potrzebuje prawdziwych chrześcijan, uczniów i świadków
Chrystusa, prawdziwych świadków Bożego Słowa
,
które było na
początku,
które
było u Boga
i które było Bogiem,
przez które wszystko
się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.

Tak mówi Jan dzisiaj w Ewangelii, a my fragment tego jego przesłania
śpiewamy w kolędzie: Słowo
stało się ciałem i zamieszkało między nami.

Bądźmy
teraz, Kochani, tego świadkami!
Pokażmy to swoim życiem!
Pokażmy, że to Słowo zamieszkało w naszych sercach, że rozpaliło
w nich prawdziwą Bożą mądrość i świętość.
Niech
chociaż trochę inne
będą nasze relacje z ludźmi, niech chociaż trochę
inne
będzie nasze
odniesienie do rodziny i sąsiadów. Niech coś drgnie w
sytuacji konfliktowej
,
która utrzymuje się
pomiędzy mną a kimś z mojego otoczenia i może to ja jestem temu w
dużej mierze winny, tylko
nie potrafię – lub nie chcę – przyznać się do tego
.
Niech coś wreszcie drgnie w kwestii moich dobrych postanowień,
podjętych w Adwencie, podjętych w czasie ostatniej Spowiedzi. Niech
coś zmieni się w moim podejściu do codziennych zadań i
obowiązków!
Jeżeli
Jezus się narodził, jeżeli jest w moim życiu obecny, to moje
życie musi być nieco
inne, musi tam coś drgnąć, poruszyć się, przemienić!

Warto sobie, Kochani, to pytanie bardzo konkretnie postawić: Z
czym powr
acam
do swoich zadań i do ludzi, z którymi współpracuję, lub się
uczę?
A jeżeli nawet
nie pracuję, ani się nie uczę, jeżeli pozostaję w domu – po
czym będzie można
w
mojej postawie
poznać,
że przeżyłem Święta, że przeżyłem radość z Narodzenia Pana?

Z
czym powrócę do mojej codzienności? Jaki
powrócę?
Czy trochę
bardziej radosny, czy trochę bardziej pozytywnie nastawiony do
życia? To prawda, że prognozy
polityczne i gospodarcze

na ten rozpoczynający się rok akurat do optymizmu nie nastrajają!
Doświadczamy – jak co roku
– problemów ze służbą zdrowia, słyszymy też o innych
trudnościach, to prawda! Ale
prawdą też jest, że nie
na politykach i na ich programach kończy się świat i nasza
nadzieja!
I prawdą jest,
że nie kończy się ona na ich słowach – bardzo często
wyszukanych i
wzniosłych, ale jeszcze
częściej pustych i fałszywych!

My
chrześcijanie mamy – na
szczęście! – inne Słowo.
Jedyne – prawdziwe i
żywe. Słowo Wcielone, którym jest Jezus Chrystus.

Jan Apostoł mówi, że tym, którzy Słowo to przyjęli, dało
[ono]
moc, aby się
stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego.

My w to Słowo uwierzyliśmy, myśmy je przyjęli, a więc to
nam
daje ono moc, abyśmy
się stawali dziećmi Bożymi, abyśmy ciągle pamiętali, że
jesteśmy już dziećmi
Bożymi.
I
jeżeli świat nie daje nam podstaw do optymizmu, jeżeli motywów
nadziei nie daje nam sytuacja społeczna czy polityczna, to jednak od
Jezusa wciąż tchnie nową nadzieją, która ogarnia nasze serca. On
nam daje nadzieję! On nas obdarza optymizmem!
On
sam pokazuje nam, swoim uczniom i przyjaciołom, że warto
żyć

i warto także dzisiaj – pomimo wszystko! – być
dobrym

i
ludziom czynić dobro.

Co
więcej, On sam przekonuje nas, że jest
to możliwe,

że jest to naprawdę
osiągalne!
Z
całą pewnością jest to osiągalne dla tego, kto minione Święta
przeżył… jako
Święta,

a więc jako coś świętego!
Kochani,
w
tym kontekście stawiam
teraz
sobie i Wam pytanie, z którym warto przynajmniej dzisiaj pochodzić
i zastanowić się tak na spokojnie:
Co
nam po tych Świętach tak naprawdę zostało?… 

4 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.