Sto denarów – a dziesięć tysięcy talentów

S
Szczęść Boże! Moi Drodzy, z radością informuję, że nasza Mama wczoraj, po dwóch tygodniach pobytu w szpitalu, powróciła do domu. Przez cały ten czas – razem z Wami – modliliśmy się o Jej zdrowie, przez wstawiennictwo Sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego. I chociaż – jak wczoraj rozmawialiśmy w Rodzinie – to wszystko, co się dokonało, zapewne nie przyspieszy Beatyfikacji Sługi Bożego, to jednak my widzimy w całej sprawie wyraźną interwencję Bożą. 
          Pierwsze bowiem diagnozy były bardzo niepokojące: najpierw była mowa o udarze niedokrwiennym, jednak to się nie potwierdziło, natomiast realnym niebezpieczeństwem okazała się groźna bakteria, jaka pojawiła się w związku z nie gojącą się raną na nodze, o której kiedyś wspominałem. W perspektywie zatem było najpierw opanowanie stanu zapalnego i pokonanie zagrożenia zakażeniem, a następnie zabieg pod narkozą, w celu wyczyszczenia owej rany. Okazało się jednak, że podanie na czas odpowiedniego antybiotyku spowodowało ogólną poprawę stanu zdrowia i także początek gojenia się rany, dzięki czemu planowany zabieg okazał się niepotrzebny. 
       Dziękujemy Bogu za taki obrót sprawy i Słudze Bożemu, Prymasowi Tysiąclecia, za wstawiennictwo. Wam, moi Drodzy, serdecznie dziękuję za wsparcie i solidarność w modlitwie. A ponieważ ta wielka Boża łaskawość mocno nas ośmiela, dlatego całą Rodziną modlimy się nadal – o powrót naszej Mamy do pełnego zdrowia, aby mogła służyć z całą wrodzoną energią i aktywnością swojej Rodzinie, Rodzinie parafialnej, a do tego jeszcze – wspierać Kościół misyjny na Syberii. Bardzo Wam wszystkim raz jeszcze dziękuję! Swoją modlitwą za Was odwzajemniam Waszą życzliwość! Niech Pan będzie uwielbiony w swych dziełach!
                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
3 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Dn 3,25.34–43; Mt 18,21–35
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
Powstawszy
Azariasz tak się modlił, a otwarłszy swe usta, mówił w środku
ognia:
Nie
opuszczaj nas na zawsze, przez wzgląd na święte Twe imię nie
zrywaj Twego przymierza. Nie odwracaj od nas swego miłosierdzia,
przez wzgląd na Twego przyjaciela, Abrahama, sługę Twojego, Izaaka
i Twego świętego Izraela. Im to przyrzekłeś rozmnożyć potomstwo
jak gwiazdy na niebie i jak piasek nad brzegiem morza.
Panie,
oto jesteśmy najmniejsi spośród wszystkich narodów. Oto jesteśmy
dziś poniżeni na całej ziemi z powodu naszych grzechów. Nie ma
obecnie władcy, proroka ani wodza, ani całopalenia, ani ofiar, ani
darów pokarmowych, ani kadzielnych. Nie ma gdzie ofiarować Tobie
pierwocin i doznać Twego miłosierdzia.
Niech
jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie.
Tak jak całopalenia z baranów i cielców i jak z tysięcy tłustych
owiec, niech się stanie dziś nasza ofiara wobec Ciebie i podoba się
Tobie. Bo ci, co pokładają ufność w Tobie, nie zaznają wstydu.
Teraz zaś postępujemy za Tobą z całego serca, odczuwamy lęk
przed Tobą i szukamy Twego oblicza. Nie zawstydzaj nas, lecz
postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego
miłosierdzia. Wybaw nas przez swe cuda i uczyń swe imię sławne,
Panie”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Piotr
zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam
przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem
razy?”
Jezus
mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż
siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego
podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się
rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać,
przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy
talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał
sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, i tak
dług oddać.
Wtedy
sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość
nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą,
uwolnił go i dług mu darował.
Lecz
gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu
był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc:
«Oddaj, coś winien!» Jego współsługa upadł przed nim i prosił
go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie». On jednak nie
chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda
długu.
Współsłudzy
jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i
opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.
Wtedy
pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy,
darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc
i ty nie powinieneś był ulitować się nad swym współsługą, jak
ja ulitowałem się nad tobą?» I uniesiony gniewem pan jego kazał
wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.
Podobnie
uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy
z serca swemu bratu”.
Przepiękna
modlitwa przebłagalna, jaką dziś słyszymy w pierwszym czytaniu,
została wypowiedziana przez Azariasza w środku ogromnego ognia,
w jaki król babiloński rozkazał wrzucić trzech młodych
Izraelitów za to, że nie chcieli oddawać pokłonu nikomu więcej,
jak tylko Bogu Jedynemu. Piec ów był tak mocno rozpalony, że ogień
zabił ludzi, wrzucających do niego owych młodych ludzi, oni zaś
sami przechadzali się pośrodku ognia i nic złego się im
nie działo.
I
to właśnie w tych okolicznościach Azariasz wypowiada swą
przepiękną modlitwę, a zaraz po nim – czego dziś nie słyszymy
wszyscy trzej wyśpiewują, z wielką radością i mocą,
hymn na cześć Boga. To wszystko ostatecznie powoduje, że zdumiony
król Nabuchodonozor uwalnia ich, zachwycony i poruszony
obrotem spraw.
Warto
też dodać tutaj, że modlitwa Azariasza jest w rzeczywistości
dłuższa od tej, którą dziś usłyszeliśmy – dzisiaj
usłyszeliśmy pewien fragment. Niemniej jednak, już ten fragment
jasno obrazuje, jak bardzo szczere i pokorne stanowisko wobec Boga
zajmował Azariasz,
jak bardzo realistycznie widział on relację
grzesznego narodu do swego Boga. Wiemy, że nie zawsze takie widzenie
sprawy towarzyszyło członkom narodu wybranego – wręcz
przeciwnie, bardzo często niestety brakło owej świadomości
grzechów.
A
taką z kolei sytuację dość dobrze obrazuje dzisiejsza Ewangelia,
w której słyszymy Jezusową przypowieść o dwóch dłużnikach.
Oto sługa, który swemu panu jest winien kwotę wręcz
niewyobrażalną i trudną do oszacowania,
sam nie potrafi
podarować drugiemu słudze kwoty zaprawdę minimalnej…
Wydaje
się, że powodem takiego stanu rzeczy jest brak tego realistycznego
spojrzenia,
które prezentuje w swej wypowiedzi Azariasz, a które
polega na właściwym oszacowaniu, ile to Bóg ma do wybaczenia
człowiekowi,
a ile człowiek ma do wybaczenia swemu
bliźniemu.
Między tymi wielkościami właściwie nie ma
porównania!
Niestety,
szczególnie w naszych czasach wielu chrześcijan – także tych
pobożnych – cierpi na swoiste zaślepienie, które sprawia, iż
nie widzą oni swoich własnych grzechów, a wyolbrzymiają
grzechy innych. Nie uświadamiają sobie, ile razy – nawet w ciągu
jednego dnia – grzeszą wobec Boga i innych ludzi, natomiast
wyolbrzymiają skalę krzywdy, doznanej ze strony innych. Być może,
jest to rzeczywista krzywda, jaka ich spotkała, ale zanim zacznie
się wyliczać innym, warto dokładnie przyjrzeć się sobie.
Bo
Bóg codziennie daruje nam wszystkim dużo, dużo więcej, niż
my innym darujemy – i niż my sobie nawet jesteśmy w stanie
wyobrazić!
Nielitościwy
sługa nie chciał współsłudze darować stu
denarów, czyli stu
dziennych stawek niewykwalifikowanego robotnika.
Miało to w
ogóle jakąś wartość? Owszem, miało, niewątpliwie… Jednak
czym to jest, jeżeli się zważy, że jemu samemu darowano dziesięć
tysięcy talentów, a jeden talent oznaczał równowartość
trzydziestu czterech kilogramów złota!
Można to sobie teraz
przemnożyć…
Różnica
w wysokości owych długów jest wprost porażająca, a przecież nie
oddaje ona nawet w niewielkim procencie różnicy pomiędzy Bożym
miłosierdziem, a naszym, ludzkim miłosierdziem…
Warto o tym
zawsze pamiętać – i chociażby z tego powodu, przed każdą
Spowiedzią, zrobić dobry rachunek sumienia!
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
rzeczywiście przed każdą Spowiedzią robię solidny rachunek
sumienia, z pomocą pytań, zapisanych w książeczce?

Czy
zanim zacznę oceniać i krytykować innych, pomyślę o swoim
własnym postępowaniu?

Jak
często zdarza mi się w osobistej modlitwie przepraszać Boga –
tak po prostu, z potrzeby serca – za popełnione grzechy ?

Sługo
niegodziwy, darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś.
Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swym
współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?

4 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.