Naaman uniżył się przed Bogiem…

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo serdecznie pozdrawiam i raz jeszcze przypominam o Wielkiej Księdze Intencji, do której dzisiaj dopiszę kolejną prośbę. Zaglądajcie tam i wspierajcie modlitwą tych, którzy jej tak bardzo potrzebują…
                                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
3 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: 2 Krl 5,1–15a; Łk 4,24–30

CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Naaman,
wódz wojska króla syryjskiego, miał wielkie znaczenie u swego pana
i doznawał względów, ponieważ przez niego Pan spowodował
ocalenie Syryjczyków. Lecz ten człowiek, dzielny wojownik, był
trędowaty.
Kiedyś
podczas napadu gromady Syryjczyków zabrały z ziemi Izraela młodą
dziewczynę, którą przeznaczono do usług żonie Naamana. Ona
rzekła do swojej pani: „O, gdyby pan mój udał się do proroka,
który jest w Samarii! Ten by go wtedy uwolnił od trądu”.
Naaman
więc poszedł oznajmić to swojemu panu, powtarzając słowa
dziewczyny, która pochodziła z kraju Izraela.
A
król syryjski odpowiedział: „Wyruszaj! A ja poślę list do króla
izraelskiego”.
Wyruszył
więc, zabierając ze sobą dziesięć tysięcy talentów srebra,
sześć tysięcy syklów złota i dziesięć ubrań zamiennych. I
przedłożył królowi izraelskiemu list o treści następującej: „Z
chwilą, gdy dojdzie do ciebie ten list, wiedz, iż posyłam do
ciebie Naamana, sługę mego, abyś go uwolnił od trądu”.
Kiedy
przeczytano list królowi izraelskiemu, rozdarł swoje szaty i
powiedział: „Czy ja jestem Bogiem, żebym mógł uśmiercać i
ożywiać? Bo ten poleca mi uwolnić człowieka od trądu! Tylko
dobrze zastanówcie się i rozważcie, czy on nie szuka zaczepki ze
mną!”
Lecz
kiedy Elizeusz, mąż Boży, dowiedział się, iż król izraelski
rozdarł swoje szaty, polecił powiedzieć królowi: „Czemu
rozdarłeś szaty? Niechże on przyjdzie do mnie, a dowie się, że
jest prorok w Izraelu”.
Przyjechał
więc Naaman swymi końmi, powozem, i stanął przed drzwiami domu
Elizeusza. Elizeusz zaś kazał mu przez posłańca powiedzieć:
„Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie
takie jak poprzednio i staniesz się czysty!”
Rozgniewany
Naaman odszedł, mówiąc: „Przecież myślałem sobie: Na pewno
wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Boga swego, Pana, poruszy
ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar,
rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie
mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczony?”
Pełen
gniewu zawrócił, by odejść. Lecz słudzy jego przybliżyli się i
przemówili do niego tymi słowami: „Mój ojcze, gdyby prorok kazał
ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc
bardziej, jeśli ci powiedział: «Obmyj się, a będziesz czysty»”.
Odszedł
więc Naaman i zanurzył się siedem razy w Jordanie według słowa
męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało
małego dziecka i został oczyszczony.
Wtedy
wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął
przed nim, mówiąc: „Oto przekonałem się, że na całej ziemi
nie ma Boga poza Izraelem”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Kiedy
Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze:
„Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w
swojej ojczyźnie.
Naprawdę
mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy
niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy,
tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z
nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej.
I
wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z
nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.
Na
te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z
miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na
której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak
przeszedłszy pośród nich oddalił się.

Jakże
trudno człowiekowi nagiąć hardego karku i dumnego czoła, aby
uniżyć się – nawet przed samym Bogiem! Jakże bardzo
trudno… Zwłaszcza, jeśli posiadane stanowisko, pozycja społeczna,
opinia otoczenia sprawiają, że człowiek na innych patrzy z
góry,
o wszystkim decyduje, a jeżeli nawet wprost nie decyduje,
to ma wpływ na wiele spraw i wydarzeń…
Jakiego
szoku musi on doznać w momencie, w którym trzeba mu ze
wszystkiego zrezygnować
i zapomnieć o swej wydumanej pozycji –
i uznać swoją słabość, uznać swoją małość i
niewystarczalność…
W
takiej właśnie sytuacji znalazł się Naaman, wódz wojska
syryjskiego. Bardzo znaczący to był człowiek, czego
potwierdzeniem był chociażby fakt wysłania za nim listu
przez jego króla do króla izraelskiego, z prośbą o pomoc w
odzyskaniu przez niego zdrowia.
Przy
okazji warto nadmienić, że cała sprawa przybrała obrót dość
humorystyczny,
co wynikło ze zwykłego niedopowiedzenia i
niezrozumienia, bowiem na wiadomość o tym, że w Samarii jest
Prorok, który mógłby pomóc w odzyskaniu zdrowia, Naaman – co
też zapewne wynikało z poczucia własnej pozycji – chciał
załatwić sprawę drogą jak najbardziej oficjalną, a więc
na poziomie dwóch królów. I omal nie wywołał w ten sposób
konfliktu między dwoma państwami!
Niemniej
jednak, musimy przyznać, że cała ta sprawa dużo kosztowała
samego Naamana.
Najpierw świadomość, że jest chory – i to w
dodatku na trąd, a więc szczególnie ciężką i przykrą
chorobę, która właściwie już za życia grzebała
człowieka wśród zmarłych,
bowiem wyłączała go ze
społeczności, w której żył, aby innych nie zarażał. Wyobraźmy
sobie zatem tak wielkiego wodza, który ma świadomość, że w
jednej chwili ma stracić dosłownie wszystko:
nie tylko prestiż
i stanowisko, ale nawet miejsce we własnym domu, w swojej
społeczności, a w niedalekiej perspektywie także życie.
I
oto ten wielki wódz otrzymuje radę od prostej dziewczyny,
niewolnicy i służącej, aby udał się do proroka. Pewnie – o
czym nie słyszymy, ale możemy się domyślać – wyraził niejakie
zdziwienie lub nieukontentowanie, jednak w końcu zgodził się
pójść za tą radą.
Ostatecznie, „tonący brzytwy się
chwyta”…
Jednak
to wszystko, co nastąpiło potem, było dla niego na pewno ciężką
próbą i mocną szkołą pokory.
Oto bowiem najpierw miała
miejsce wspomniana już reakcja króla izraelskiego, który
wręcz oburzył się na list, wręczony mu przez Naamana od swego
króla. Kiedy jednak wszystko się wyjaśniło i Naaman wreszcie
dotarł do miejsca, do którego dotrzeć powinien, to został
potraktowany w dość niesamowity sposób.
Prorok
bowiem nawet do niego nie wyszedł,
tylko przez posłańca wydał mu polecenie
– i to takie
polecenie, które musiało dotknąć do żywego tak wielkiego
bohatera i dzielnego wojownika. Miał się bowiem tylko siedem
razy obmyć
w jakiejś rzece! To tak, jakby w jego kraju nie było
rzek…
Dlatego
nie możemy się chyba dziwić jego pierwszej reakcji, jednak po
niezwykle mądrej i sensownej namowie ze strony sług, ostatecznie
dokonał tego zwyczajnego i prostego gestu, dzięki czemu
odzyskał zdrowie. Oczywiście, mamy świadomość, że to nie z
powodu samego obmycia wyzdrowiał,
ale dlatego, że potrafił
uniżyć się przed Bogiem. Jak wiele go to kosztowało, to chyba
tylko on sam wiedział – i wiedział Bóg – a słudzy mogli się
domyślać… Ale zdobył się na to – i to trzeba mu
przyznać i za to go pochwalić.
Zwłaszcza,
jeśli wysłucha się uważnie dzisiejszej Ewangelii, w której
przeczytamy, że mieszkańców Nazaretu nie było stać na taką
pokorę,
na takie uniżenie. Naaman zdobył się na to, aby –
nawet nie rozumiejąc wszystkiego do końca i nie wiedząc,
co go może spotkać – wypełnić polecenie Proroka. Być może,
domyślał się i jakoś wewnętrznie to rozumiał, że Prorok działa
w imieniu Boga.
Mieszkańcy
Nazaretu niczego nie zrozumieli i nie dostrzegli w swoim
Znajomym, w swoim Sąsiedzie, a może i w Krewnym, a na pewno – w
swoim Rodaku – Bożego Posłańca, Bożego Syna. Dlatego Jezus,
przywołując przykłady z historii swego narodu, przytacza właśnie
historię Naamana, aby poprzez kontrast uzmysłowić
mieszkańcom swego miasta, że tego dumnego wodza wojska syryjskiego
stać było na to, aby uniżyć się przed Bogiem, a ich –
członków narodu wybranego – na to nie stać. Oczywiście,
spotkało się to z potężnym oburzeniem tych ostatnich, ale czyż
tak w rzeczywistości nie przedstawiała się sytuacja?
Moi
Drodzy, człowiek, którego stać na to, aby uniżyć się przed
Bogiem, naprawdę jest człowiekiem mądrym i żyje sensownie.
Bo ma on właściwie ustawioną hierarchię wartości, przez
co jego spojrzenie na Boga, na świat, na innych ludzi i na samego
siebie jest uporządkowane, a to z kolei sprawia, że kontakty
z takim człowiekiem ubogacają i podnoszą na duchu.
Natomiast
człowiek, którego nie stać na to, by się przed Bogiem uniżyć i
sam siebie stawia na miejscu Boga, taki człowiek zatruwa
wokół siebie całą atmosferę, co z kolei sprawia, że nie da
się z nim po prostu wytrzymać.
Warto
więc może – pomimo iż będzie to trochę kosztowało – nagiąć
swego dumnego czoła i hardego karku przed Bogiem, aby On sam
mógł w ten sposób w naszym życiu coś dobrego zdziałać…
W
tym kontekście zastanówmy się:

Czy
biorę sobie głęboko do serca słowa Boże, odczytywane z kart
Pisma Świętego?

Czy
biorę sobie głęboko do serca Boże wskazania, docierające do mnie
poprzez nauczanie Ojca Świętego lub moich Duszpasterzy?

Czy
stać mnie na to, by zmienić coś w swoim nastawieniu pod wpływem
tego nauczania?

I
wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z
nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman… 

8 komentarzy

  • Naaman przekonał się, że pokora jest bramą do serca Boga. Gniew i buta zamyka serce człowieka na Bożą miłość i Jego miłosierdzie.

  • Warszawa Jelonki, Żywy Płomień

    Nadszedł czas wypełniania się stron Apokalipsy. W tym czasie oczyszczę Mój Kościół poprzez Moje Święte działanie. Czas końca nie jest łatwy, ale wy musicie wytrwać do końca. Kapłani i biskupi mają zbyt małe wsparcie modlitewne i ofiarnicze ze strony ludzi, dlatego zostawieni samym sobie upadają w grzechy, często wchodzą w różne herezje, popełniają liczne błędy podszeptywane przez demony. Kapłani sami wytrącili sobie broń z ręki odsuwając od siebie tradycyjne praktyki kościoła, które ich broniły.

    Żądam, aby powróciła w dużej mierze łacina do Kościoła. Żądam, aby każdy kapłan rozwijał swoją pobożność, odprawiał Msze Święte i nabożeństwa według dawnych rytów. Żądam, aby biskupi uzupełnili święcenia wszystkim swoim kapłanom, o święcenia egzorcystatu. Żądam powroty gorliwości kapłanów i biskupów. Nie zamykajcie kościołów, mnóżcie nabożeństwa, przywróćcie stare, stosujcie w praktyce Świętych obcowanie.

    Szatan nie ustąpi od razu, ale będzie od tej pory w stałej defensywie. Żądam wspólnej modlitwy kapłanów oraz częstych ich rekolekcji. Nauczajcie prawd wiary! Uczcie właściwych postaw! Żądam, abyście kładli częsty i stały nacisk na sakrament pokuty, nauczyli wiernych dobrej i dokładnej Spowiedzi Świętej. Zbyt mało mówicie o czyśćcu, piekle i grozie, która w nim jest.

    Jeżeli nie będziecie ze Mną współpracować, opuszczę was, a demon dokona waszej eksterminacji ……

    Dasiek

  • Warszawa Jelonki, Żywy Płomień

    Żądam powrotu sacrum do kościoła. Pragnę, aby kapłani odprawiali Msze Święte oraz nabożeństwa zwróceni w Moją stronę. Chcę, aby najważniejsze części Mszy Świętej były po łacinie. Odwrócicie w ten sposób skutek wcielania w życie mistrzowskiego planu zniszczenia Kościoła Świętego od wewnątrz. Chcę powrotu egzorcyzmów wszędzie tam, gdzie one były dawniej. Pragnę, aby każdy kapłan w parafii był egzorcystą i miał pozwolenie biskupa na egzorcyzmowanie. Żądam likwidacji posługi szafarzy świeckich Komunii Św. Na ich miejsce możecie wprowadzić stałych diakonów. Jeżeli to wypełnicie, Łaska Boża będzie rosła w Kościele w postępie geometrycznym. Przyjrzyjcie się duchowym skutkom masońskich zmian w kościele na zachodzie. Jeszcze trochę, a zapanuje tam ponownie pogaństwo, a kościoły zamienione zostaną w meczety.

    Dasiek

  • Warszawa Jelonki, Żywy Płomień

    Komunia Święta musi powrócić jak dawniej do balasek, nakrytych białym obrusem. Ma być bezwzględnie przyjmowana na kolanach i do ust. Komunii Świętej mogą udzielać jedynie kapłani i diakoni, w tym diakoni stali. Żądam z całą stanowczością zlikwidowania funkcji świeckiego szafarza Komunii Świętej. Kobiety mają całkowity zakaz wstępu do prezbiterium, wyjątek stanowią zakonnice, ale w swoich klasztorach.

    Święte naczynia, do posługi czynności najświętszych, dotykać mogą jedynie ci, którzy są wyświęceni. Służba ołtarza może wyjątkowo podać, ale do podania użyć musi białego materiału albo białych rękawiczek. Zawsze naczyniom liturgicznym należy się niezbędny szacunek.

    Żądam, aby każdy Biskup, kapłan i diakon, mieli wielkie baczenie na każdą, nawet najmniejszą partykułę Najświętszego Sakramentu. Służba liturgiczna dotykająca pateny, ma ją trzymać w białych rękawiczkach. Ministrant trzymający patenę, ma ją trzymać prawą ręką, z lewą położoną na sercu, a obie ręce odziane w białe rękawiczki. Nie ma prawa posługujący do pateny nią machać ani wywijać w różne strony, bo w ten sposób strąca na ziemię i depcze święte partykuły Najświętszego Sakramentu.

    Dasiek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.