Błogosławieństwo dla oszusta?…

B
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj pierwsza sobota miesiąca – przypominam o tym wszystkim zainteresowanym. A poza tym – przypominam o Wielkiej Księdze Intencji. Co jakiś czas otrzymuję od Was prośby o modlitwę w różnych intencjach. Naprawdę, codziennie powierzam Bogu sprawy, o które prosicie. Jeżeli macie i wyrażacie takie życzenie, dopisuję je także do naszej Wielkiej Księgi. A Wszystkich Was, Kochani – całą naszą Rodzinkę blogową – proszę, abyście o niej stale pamiętali, zaglądali tam i modlili się we wszystkich zapisanych tam sprawach. Niech to miejsce i ta idea wspólnej modlitwy tak szczególnie nas łączy!
       Życzę pięknego dnia! Uważajcie na upały – nie narażajcie zdrowia! Nie przesadzajcie z opalaniem, żeby potem nie było komplikacji… Ja nie ukrywam, że dla mnie takie upały – to prawdziwa katastrofa! Ledwo wtedy funkcjonuję! Ale cóż, trzeba się będzie jakoś zmobilizować…
          Ciekawe, jaka dziś temperatura na Syberii?…
                           Raz jeszcze pozdrawiam – i szczęść Boże!
                                           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
13 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rdz 27,1–5.15–29; Mt 9,14 – 17
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Gdy
Izaak się zestarzał i jego oczy stały się tak słabe, że już
nie mógł widzieć, zawołał Ezawa, swego starszego syna: „Synu
mój!” A kiedy ten odezwał się: „Jestem”, Izaak rzekł: „Oto
zestarzałem się i nie znam dnia mojej śmierci. Weź więc teraz
przybory myśliwskie, twój kołczan i łuk, idź na łowy i upoluj
coś dla mnie. Potem zaś przyrządzisz mi smaczną potrawę, jaką
lubię podasz mi ją, a ja z serca ci pobłogosławię, zanim umrę”.
Rebeka
słyszała to, co Izaak mówił do swego syna Ezawa. Gdy więc Ezaw
poszedł już na łowy, aby przynieść coś z upolowanej zwierzyny,
Rebeka wzięła szaty Ezawa, swego starszego syna, najlepsze, jakie
miała u siebie, ubrała w nie Jakuba, swojego młodszego syna, i
skórkami koźląt owinęła mu ręce i nieowłosioną szyję. Po
czym dała Jakubowi ową smaczną potrawę, którą przygotowała, i
chleb.
Jakub,
wszedłszy do swego ojca, rzekł: „Ojcze mój!” A Izaak na to:
„Słyszę; któryś ty jest, synu mój?” Odpowiedział Jakub
ojcu: „Jestem Ezaw, twój syn pierworodny. Uczyniłem, jak mi
poleciłeś. Podnieś się, siądź i zjedz potrawę z upolowanej
przeze mnie zwierzyny, i pobłogosław mi”. Izaak rzekł do syna:
„Jakże tak szybko mogłeś coś upolować, synu mój?” A Jakub
na to: „Pan, Bóg twój, sprawił, że tak mi się właśnie
zdarzyło”.
Wtedy
Izaak rzekł do Jakuba: „Zbliż się, abym dotknąwszy ciebie mógł
się upewnić, czy to mój syn Ezaw, czy nie”. Jakub przybliżył
się do swego ojca Izaaka, a ten dotknąwszy go rzekł: „Głos jest
głosem Jakuba, ale ręce rękami Ezawa”. Nie rozpoznał jednak
Jakuba, gdyż jego ręce były owłosione jak ręce Ezawa. A mając
udzielić mu błogosławieństwa, zapytał go jeszcze: „Ty jesteś
syn mój Ezaw?” Jakub odpowiedział: „Ja jestem”.
Rzekł
więc: „Podaj mi, abym zjadł to, co upolowałeś, synu mój, i
abym ci sam pobłogosławił”. Jakub podał mu i on jadł.
Przyniósł mu też i wina, a on pił. A potem jego ojciec Izaak
rzekł do niego: „Zbliż się i pocałuj mnie, mój synu”. Jakub
zbliżył się i pocałował go. Gdy Izaak poczuł woń jego szat,
dając mu błogosławieństwo mówił:
Oto
woń mego syna jak woń pola, które pobłogosławił Pan.
Niechaj
tobie Bóg użycza rosy z niebios i żyzności ziemi, obfitości
zboża i moszczu winnego.
Niechaj
ci służą ludy i niech ci pokłon oddają narody. Bądź panem
twoich braci i niech ci się kłaniają synowie twej matki.
Każdy,
kto będzie ci złorzeczył, niech będzie przeklęty. Każdy, kto
będzie ci błogosławił, niech będzie błogosławiony”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Uczniowie
Jana podeszli do Jezusa i zapytali: „Dlaczego my i faryzeusze dużo
pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?” Jezus im rzekł: „Czy
goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi?
Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą
pościć.
Nikt
nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata
obrywa ubranie i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też
młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki
pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino
wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się
zachowuje”.
Bardzo
trudny do zrozumienia tekst biblijny – trudny z
punktu widzenia moralności chrześcijańskiej, przez pryzmat której
patrzymy – odnajdujemy dzisiaj w pierwszym czytaniu i poddajemy
refleksji. Nie jest to zresztą jedyny taki tekst, po przeczytaniu
którego zastanawiamy się, o co tak naprawdę chodzi?
Bo
z czym mamy dzisiaj tak naprawdę do czynienia, jeśli idzie o
postępowanie Jakuba? Z kłamstwem i podstępem! Jakub drogą
podstępu – i to takiego ewidentnego, grubymi nićmi szytego, wręcz
bezczelnego – dosłownie wyłudz ojcowskie
błogosławieństwo!
Co więcej, błogosławieństwo to było w
pełni – jeśli tak można powiedzieć – skuteczne, bo Bóg
rzeczywiście udzielił mu tego wszystkiego, o czym mówił Izaak.
A
widać to było także i po tym, że kiedy Ezaw – ten prawdziwy –
wrócił z łowów i podał ojcu potrawę z upolowanej zwierzyny,
prosząc o błogosławieństwo, już go nie mógł otrzymać! Nie
słyszymy dziś tego fragmentu opisu, warto to doczytać w Księdze
Rodzaju, że kiedy Izaak z przerażeniem zorientował się, co się
stało, musiał z przykrością stwierdzić, że nie ma „w
zanadrzu” drugiego błogosławieństwa.
Jako ojciec – miał
tylko jedno i właśnie go udzielił! Co więcej, jasno
oznajmił Ezawowi, że to błogosławieństwo naprawdę będzie
skuteczne i że Jakub będzie się
cieszył Bożą opieką i pomyślnością w większym
stopniu, aniżeli on.
I
tak też było, chociaż trzeba uczciwie przyznać, że owa grubymi
nićmi szyta intryga, snuta przez Jakuba i jego matkę, w pewnym
sensie – przynajmniej na tym początkowym etapie całej historii –
obróciła się przeciwko nim. Jakub bowiem musiał uciekać
przed Ezawem
i czas tej jego ucieczki – jeśli się wczytać
uważnie w zapisy Księgi Rodzaju – trwał dwadzieścia lat, co
sprawiło, że Rebeka już nigdy nie zobaczyła swego
ukochanego syna, którego tak bardzo i w taki sposób promowała. Ale
losy Jakuba ostatecznie potwierdziły, że – jak już wspomnieliśmy
Bóg rzeczywiście był z nim.
Powróćmy
zatem do pytania, postawionego na początku: O co tu chodzi?
Czyżby Bóg akceptował taki sposób załatwiania spraw i układania
relacji międzyludzkich: „po trupach”, za wszelką cenę, według
zasady, że cel uświęca środki?
Jeśli
by tak miało być, to nie byłaby to dobra wiadomość chociażby
dla nas, którzy nie godzimy się z korupcją i pokrętnymi
działaniami, podejmowanymi przez różnych ludzi o „szemranej”
reputacji w naszym kraju… Oto bowiem nagle miałoby się okazać,
że Bóg akceptuje działania z piekła rodem! Trudno nam się
z tym zgodzić!
I
rzeczywiście nie wolno nam się z tym zgodzić, bo Bóg nie
akceptuje takich zachowań, gdyż – jak w wielu miejscach podkreśla
Pismo Święte – brzydzi się On kłamstwem, nie
zgadza się z podstępem i nie akceptuje fałszu.
Natomiast w
odniesieniu do omawianej dziś historii, możemy chyba powiedzieć –
jeśli się tak nad całą sprawą spokojnie zastanowić – że to
przecież nie Bóg spowodował całe zamieszanie! Można nawet
dojść do wniosku, że Bóg w jakimś stopniu sam padł ofiarą
podstępu!
Bo
przecież powierzył w ojcowskie ręce Izaaka swe błogosławieństwo
dla pierworodnego jego syna i to nie On – nie Bóg – sprawił,
że dostało się ono komuś innemu!
Możemy co najwyżej
zastanawiać się, dlaczego to błogosławieństwo – pomimo tego,
że zostało tak sponiewierane i znieważone – pozostało
skuteczne?
Ale i tutaj łatwo dojdziemy do wniosku, że przecież
Bóg jest stały w swoich postanowieniach i w swojej miłości
do człowieka. To człowiek robi z tą miłością – i w jakimś
sensie także ze swoim Bogiem – co chce!
W
tej sytuacji możemy więc postawić jeszcze jedno pytanie: dlaczego
Bóg do tego wszystkiego dopuścił? Dlaczego jakoś nie
sprawił, że jednak Izaak odkryłby podstęp, dłużej
sprawdzając, z kim ma do czynienia, skoro – jak słyszymy – do
samego końca nie opuszczały go wątpliwości. Może właśnie o
to należałoby spytać:
dlaczego Bóg do tego dopuścił?
Jednak
wtedy należałoby to pytanie powiązać z jeszcze innym: dlaczego w
ogóle Bóg mówi do nas w Piśmie Świętym przez takie właśnie
trudne wydarzenia?
Dlaczego w ogóle Pismo Święte zawiera w
sobie opisy tego typu wydarzeń, tak trudnych do zrozumienia z
naszej, chrześcijańskiej perspektywy?… Dobre pytania, prawda?…
Z
pomocą w znalezieniu na nie odpowiedzi przychodzi dzisiaj sam Jezus,
który w odczytanej przed chwilą perykopie ewangelicznej przekonuje,
że nie należy stosować zwyczajów – a w pewnym
sensie także sposobu myślenia – Starego Przymierza do
Nowego. Jezus tłumaczy to w bardzo znamienny sposób: Czy
goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi?
Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą
pościć.
Nikt
nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata
obrywa ubranie i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też
młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki
pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino
wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje.
Trzeba
nam się zatem wznieść
ponad

dosłowne, literalne rozumienie opisanego w pierwszym czytaniu
wydarzenia po to, aby zobaczyć Boga, który nieraz musiał – i
nadal musi – wznosić
się ponad
małość,
podłość i grzeszność człowieka, aby realizować swoje zbawcze
plany. I
aby ratować człowieka z sytuacji, które on
sam tak zaplątał,
że
już gorzej się nie dało!
Tak
właśnie było tamtego pamiętnego dnia, w rodzinie Izaaka i Rebeki.
Czy jednak to samo często nie dokonuje się w
naszych rodzinach?
Czy
w naszych domach, w naszych rodzinnych i sąsiedzkich relacjach Bóg
może spokojnie swoje zbawcze plany realizować, czy musi się ciągle
wznosić
ponad
poziom
naszych małych, codziennych – nawet drobnych, ale jednak
dokuczliwych – intryg, ciasnych schematów myślenia, uprzedzeń,
kompleksów?… Po prostu
grzechów?…
Może
więc warto spróbować chociaż trochę realizację zbawczych planów
Bogu
ułatwić?… 

11 komentarzy

  • Na Syberii sie ochłodziło, dziś tylko +8, a jeszcze niedawno było powyżej 30.
    A swoją droga to rzeczywiście czytanie jest dziś ciekawe i intrygujące.. Jednak proponuje przeczytać jeszcze Rdz 25, 29-34 i Rdz 25, 23.. Pan Bóg bardzo uważnie nas słucha i jest wierny swoim słowom ale i temu o co prosimy.
    I jeszcze ciekawe jest owo błogosławieństwo.. Jak wielka moc ma błogosławieństwo rodziców. Rodzice błogosławię swoje dzieci.
    Pozdrawiam i życzę dobrego dnia.

  • Co za faryzeusz z tego syberyjskiego księdza. Istny jezuita… Bóg jest wierny swoim słowom, ale i oszustowi może sprzyjać i błogosławić, ON, który nakazuje "Drogami prawych chodzić będziesz"… Chyba mróz tak działa na komórki mózgowe szlachetnego moralizatora z Surgutu…. A przecież zamrażanie komórek to grzech.
    Z drugiej strony poważne twierdzenie, że Bóg został oszukany ["padł ofiarą podstępu"] – ON, Wszechmądry, Nieomylny i W s z e c h w i e d z ą c y jest albo żartem, albo kpiną, albo herezją… To chyba skutek dosłownego brania opowieści biblijnych [albo alegorycznego, gdy tak wygodniej] nadmiernego upału i wieloletniej "formacji" w seminarium naszego gościnnego Księdza Jacka…
    Czytajmy Biblię – najciekawszą książkę świata, nie dajmy się jednak zwariować jej pokrętnym interpretatorom…

    • "Czytajmy" – bo warto, tylko może nieco inaczej niż nasz Gość czytał dzisiejsze rozważanie ks. Jacka. Przykro mi, że znowu się z Panem nie zgadzam – Wandaliuszu. Niestety treść Pańskiego wpisu jest żywym dowodem na to, że nie doczytał Pan rozważania do końca i czytał Pan bez zrozumienia. Mimo wszystko proszę się nie martwić – czytania ze zrozumieniem i "do końca" można się nauczyć – we wszystkich typach polskich szkół, na wszystkich poziomach edukacyjnych, wystarczy odrobina dobrych chęci. Pozdrawiam serdecznie. J.B.

    • Robercie, mimo wszystko dajmy temu Panu szansę, tym bardziej, że czyni postępy: kiedy zwraca się do księdza Jacka, zdarza mu się pisać słowo "Ksiądz" wielką literą, a dziś zachęcał nas do czytania Biblii, zauważając, że to "najciekawsza książka świata"… i wprawdzie między wierszami był "średnio miły" dla księdza Marka (co już niestety optymizmem nie napawa), ale też trudno wymagać od Pana Wandaliusza natychmiastowej przemiany, zwłaszcza kiedy uwzględnimy jakie ma poglądy. Spokojnego wieczoru. J.B.

  • Oj, znowu nasze Biedaczysko (nasz Drogi Wandaliusz) wprowadziło mnie w dobry nastrój! Znowu miałem setny ubaw po przeczytaniu Jego cennych wywodów. Jak ja Mu się odwdzięczę za tyle dobrej i darmowej zabawy?! Oczami wyobraźni widzę, jak siedzi przy tym swoim komputerze, jak z zacięciem wypisuje swoje "mądrości" i jaka w tym czasie duma musi się rysować na Jego twarzy! Mój Brat powiedziałby: "Maładiec!" I weź tu się, człowieku, nie śmiej!
    W sprawie dalszej – mam nadzieję twórczej – współpracy z Wandaliuszem będę miał propozycję w jutrzejszym słowie wstępnym.
    Dziękuję Wszystkim za cenne wypowiedzi – także Księdzu Markowi za włączenie się w dyskusję! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.