Spowiedź Święta generalna

S
Szczęść Boże! Tym razem – pozdrawiam już z Lublina. Moi Drodzy, dzisiaj o godzinie 18.00 w Miastkowie, a więc w Parafii, w której pomagam duszpastersko, będzie miała miejsce miła uroczystość: młody Organista tejże Parafii, Albert Kajka, zawrze sakramentalne małżeństwo z Magdaleną Rogalą. Życzę Drogim Nowożeńcom – i o to będę się dla nich modlił – aby wypowiedziane dziś w obliczu Boga i Kościoła słowa przysięgi małżeńskiej stały się dla nich programem życia i postępowania na wszystkie, oby jak najdłuższe lata wspólnej małżeńskiej drogi! Polecam nowych Małżonków – tych dzisiejszych i wszystkich – także Waszej, Kochani, życzliwej pamięci…
                                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
17 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Alfonsa Marii Liguoriego,
Biskupa
i Doktora Kościoła,
do
czytań: Kpł 25,1.8–17; Mt 14,1–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI KAPŁAŃSKIEJ:
Pan
powiedział do Mojżesza na górze Synaj: „Policzysz
sobie siedem lat szabatowych, to jest siedem razy po siedem lat, tak
że czas siedmiu lat szabatowych będzie obejmował czterdzieści
dziewięć lat. Dziesiątego dnia, siódmego miesiąca zatrąbisz w
róg. W Dniu Przebłagania zatrąbcie w róg w całej waszej ziemi.
Będziecie święcić pięćdziesiąty rok, oznajmicie wyzwolenie w
kraju dla wszystkich jego mieszkańców. Będzie to dla was
jubileusz, każdy z was powróci do swej własności i każdy powróci
do swego rodu. Cały ten rok pięćdziesiąty będzie dla was rokiem
jubileuszowym, nie będziecie siać, nie będziecie żąć tego, co
urośnie, nie będziecie zbierać nieobciętych winogron, bo to
będzie dla was jubileusz, to będzie dla was rzecz święta. Wolno
wam jednak będzie jeść to, co urośnie na polu.
W
tym roku jubileuszowym każdy powróci do swej własności. Kiedy
więc będziecie sprzedawać coś bliźniemu albo kupować coś od
bliźniego, nie wyrządzajcie krzywdy jeden drugiemu. Ale odpowiednio
do liczby lat, które upłynęły od jubileuszu, będziesz kupował
od bliźniego, a on sprzeda tobie odpowiednio do liczby lat plonów.
Im więcej lat pozostaje do jubileuszu, tym większą cenę
zapłacisz, im mniej lat pozostaje, tym mniejszą cenę zapłacisz,
bo ilość plonów on ci sprzedaje.
Nie
będziecie wyrządzać krzywdy jeden drugiemu. Będziesz się bał
Boga twego, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!”
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
W
owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I
rzekł do swych dworzan: „To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych
i dlatego moce cudotwórcze działają w nim”.
Herod
bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia.
Powodem była Herodiada, żona brata jego Filipa. Jan bowiem upominał
go: „Nie wolno ci jej trzymać”. Chętnie też byłby go
zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka.
Otóż
kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec
gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej
dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona, przedtem już podmówiona
przez swą matkę, powiedziała: „Daj mi tu na misie głowę Jana
Chrzciciela”. Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę
i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc kata i
kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie
i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce.
Uczniowie
zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli
i donieśli o tym Jezusowi.
Ustanawiając
rok jubileuszowy, Bóg daje człowiekowi szansę uporządkowania
swoich spraw, powrotu do pierwotnego porządku i
równowagi, a więc takiego swoistego – używając współczesnego
języka komputerowego – „zresetowania” życia! I wydaje
się, że to jest bardzo dobry pomysł Boga.
Wczoraj
mówiliśmy o czasach świętych, o dniach świętych – one
też spełniały podobną rolę. Dzisiaj, w czytaniu z Księgi
Kapłańskiej, słyszymy o roku szabatowym, który wypadał co
siedem lat – podobnie, jak dzień szabatu był siódmym dniem
tygodnia. Ów rok szabatowy, w zamyśle Bożym, miał podobny
charakter, jak
właśnie dzień szabatu.
Natomiast
rok jubileuszowy był okazją do „większych porządków”, był
to bowiem czas darowania długów, przywracania równowagi w
relacjach międzyludzkich; czas powrotu do swoich rodzin, ale to
także czas odpoczynku od pracy na roli i czas odpoczynku dla ziemi,
która miała nie być obsiewana. Bardzo to wyjątkowy rok –
przypadający co pięćdziesiąt lat.
Kościół
przejął tę tradycję i także co pięćdziesiąt lat ogłasza
jubileusze,
udzielając przy tej okazji odpustów i rozmaitych
darów duchowych. Oczywiście, nie muszą to być tylko takie
jubileusze, wszak Ojciec Święty może ogłosić w Kościele rok
jubileuszowy z jakiejś innej okazji, natomiast za każdym
razem jest to bardzo wyjątkowy czas i bardzo wielki dar,
ofiarowany ludzkości.
I
na tym właściwie moglibyśmy zakończyć rozważanie, bo jaka nauka
płynie dla nas z tego, że Bóg taki rok ogłosił dla Izraelitów,
a Kościół co jakiś czas ogłasza dla wierzących – jaka z
tego nauka płynie dla nas tu i teraz?
A
może ta właśnie, że sama idea roku jubileuszowego godna
jest wprowadzania w nasze życie nie tylko wtedy, kiedy Kościół
będzie taki rok ogłaszał, ale zawsze, kiedy nasza osobista życiowa
sytuacja będzie się tego domagała.
A w naszym życiu sposobem
i wyrazem takiego totalnego uporządkowania wszystkich naszych spraw
jest z całą pewnością Spowiedź Święta generalna.
Jest
ona bardzo polecana w szczególnie ważnych momentach życiowych,
także w momentach w jakiś sposób przełomowych – kiedy
człowiek wchodzi w nowy okres swego życia, albo podejmuje
się jakichś nowych zadań, nowych wyzwań. Dlatego proponuje
się Spowiedź Świętą generalną na początku drogi
małżeńskiej, albo kapłańskiej;
albo kiedy obejmuje się
jakieś ważne stanowisko, czy funkcję; a można także po
skończeniu określonego wieku,
kiedy się chce dokonać pewnego
podsumowania tego, co już było i spojrzeć z nadzieją na to, co ma
być.
Tego
typu Spowiedź nie jest – to oczywiste – tak szczegółowa i
drobiazgowa, jak Spowiedź zwykła, natomiast jest spojrzeniem
bardziej ogólnym na czas,
jaki obejmuje. A może to być okres
całego dotychczasowego życia, albo czas od poprzedniej Spowiedzi
generalnej.
Dobrze
jest w jej trakcie dokonać bardziej generalnych podsumowań,
całościowego spojrzenia i w sposób bardziej ogólny opisać swoje
postawy, wspominając jednocześnie o postępach w pracy nad
poszczególnymi wadami i problemami. Taka Spowiedź jest ze wszech
miar pożyteczna i może pomóc w wyciągnięciu dobrych wniosków
na przyszłość.
Bo
przecież historia jest dla nas wszystkich nauczycielką życia –
także nasza osobista historia.
Dobrze jest się od niej czegoś
nauczyć. W ten sposób Spowiedź generalna może też pomóc w
uporządkowaniu naszych relacji z innymi ludźmi, co wyrazi
się chociażby zakończeniem zadawnionych sporów, czy wyjaśnieniem
spraw, które te relacje dotychczas niszczyły.
Kochani,
tak jak dobrze jest co jakiś czas zrobić generalne porządki w
domu
(ile się przy tej okazji znajduje zgubionych różnych
rzeczy!), tak dobrze jest co jakiś czas zrobić generalne
porządki w życiu.
Ogłaszajmy zatem – dla siebie samych –
takie osobiste jubileusze, aby móc co jakiś czas
„zresetować” swoje życie i wszystko raz jeszcze od
początku w nim poustawiać. Bo dzisiejsza Ewangelia jasno nam
pokazuje, do czego prowadzi pomijanie Bożego porządku moralnego i
brnięcie w moralne bagno. Żeby właśnie do takich dramatów
nie dochodziło, potrzebne są co jakiś czas owe generalne porządki
w życiu.
Często
na swoje długie życie w ten sposób spoglądał Patron dnia
dzisiejszego, Alfons
Liguori.
Urodził
się on
w
Marinelli koło Neapolu, w 1696 roku.

Po uzyskaniu doktoratu prawa, został
kapłanem
i założył Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela, czyli
redemptorystów.
Głosił wśród ludu naukę chrześcijańską, napisał bardzo
wiele dzieł
z zakresu teologii moralnej i ascetycznej.
Został
mianowany Biskupem
diecezji
Świętej
Agaty, którą
to diecezją z wielkim oddaniem kierował
przez trzynaście lat.

Potem jednak poprosił o
zwolnienie
z tego urzędu i wrócił do zgromadzenia.

Tam
przeżył wiele rozczarowań i cierpień, spowodowanych podziałami
wśród współbraci.

Niejednokrotnie
próbował godzić zwaśnione strony, ale jego napomnienia były
zupełnie lekceważone. Musiał
więc
znieść
wiele cierpień

duchowych i fizycznych.
To
właśnie w tych momentach pytał samego
siebie i Boga o sens tego wszystkiego, czego się podejmował.
A
trudności
było naprawdę
dużo.
Jego biografowie bowiem wyliczają znoszone przezeń liczne
cierpienia
fizyczne:
reumatyzm,
skrzywienie kręgosłupa i inne. Pochylony do ziemi, nie mógł już
chodzić i został przykuty do fotela. Wreszcie także Bóg
doświadczył go falą
udręk moralnych:
pokus,
oschłości i skrupułów… Wszystko to jednak zniósł dzielnie, z
Bożą pomocą – dla
dobra dzieła, które założył w imię Boże. Zmarł
wśród swoich, w
roku 1787,

w Pagani pod Neapolem, w
wieku dziewięćdziesięciu jeden lat.
Dzisiaj
widzimy, że jego trud i poświęcenie nie
poszły na marne

– założone
przezeń zgromadzenie
prężnie
się
rozwija, a u nas w Polsce niezwykle wiele dobrego czyni ono,
prowadząc chociażby
tak piękne
dzieła, jak:
Telewizję
TRWAM, Radio Maryja, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i
Medialnej…

Dlatego
patrząc dzisiaj z wysokości Niebios, Święty Biskup może cieszyć
się owocami swojej pracy i swego cierpienia.
Spoglądając
zaś
całościowo
na jego
życie
i posługę, warto zauważyć, iż był on ekspertem
w tym, co dzisiaj nazywane jest teologią pastoralną. W swojej
kapłańskiej pracy wygłosił
ponad pięćset misji i rekolekcji!

Najwięcej jednak zasłużył się Kościołowi jako
pisarz – jeden z najpłodniejszych,

jakich znają dzieje chrześcijaństwa. Łącznie wymienia się sto
sześćdziesiąt tytułów napisanych przez niego prac,

których liczba wydań sięgnęła ponad siedemnaście
tysięcy w ponad sześćdziesięciu językach!

Alfons Liguori pisał
dla wszystkich:

dla kapłanów, kleryków, zakonników, spowiedników, wiernych
świeckich…
Oto
owoce długiego, pracowitego, trudnego, ale oddanego bez reszty Bogu
życia…
Pomyślmy:
– Kiedy
ostatnio przeprowadzałem Spowiedź Świętą generalną?
– Jak
często podejmuję osobistą, porządną i uczciwą, refleksję nad
swoim życiem?
– Czy
w moim życiu moralnym panuje porządek, czy – byś może skrzętnie
skrywany – bałagan?…

Nie
będziecie wyrządzać krzywdy jeden drugiemu. Będziesz się bał
Boga twego, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!

33 komentarze

  • No cóż… Potraktujmy owe 3 pytania poważnie, bo dwa z nich poważnymi są:

    1. Przed ponad półwieczem…
    2. Niemal codziennie przeprowadzam refleksję osobistą [bo czy może być refleksja "nieosobista", przecież to nielogiczne] i uczciwą [potrafi Ksiądz oszukać siebie samego, bo ja – nie] czyli – porządną.
    3. Naturalnie, że panuje porządek moralny – oparty o b. prosty "porządek wartości" – 1. Nie krzywdź nigdy nikogo, a sam nie będziesz krzywdzony przez innych. I to się na ogół sprawdza "w obie strony". 2. Nie przyznawaj sobie prawa do nieomylnego pouczania i sądzenia innych…
    Ludzie z zasady są dobrzy i nie ma potrzeby straszyć ich niczym i nikim. Zwłaszcza N i k i m . A już wtedy nie ma ich potrzeby straszyć kimś, kogo kochają…

    Zapewne czeka mnie Infernum, prawda? Szczególnie dlatego, że nie lubię pewnego jegomościa, jego telewizji i radia oraz Wyższej Szkoły Kształcenia Najniższych Instynktów Społecznych i Medialnych…

    Pozdrawiam życzliwie

    • Ad 2. Może istnieć wspólna refleksja nad konkretnym zagadnieniem, refleksja drugiej osoby itd. Pojęcie "osobista" – w znaczeniu "moja własna".
      Bardzo dobrze, że nie potrafi Pan(?) żyć w zakłamaniu, ale niestety są też ludzie nie posiadający takowej cechy.

      Ad 3. Powtarzając za Dostojewskim: "Gdy nie ma Boga, wszystko jest dozwolone". W świecie bardziej opłaca się być egoistą, aniżeli człowiekiem wrażliwym na krzywdę innych i zapominającym o swoich korzyściach przy świadczeniu pomocy bliźniemu. Na ogół? – chciałbym, aby była to prawda. 🙂
      Nikt nie przyznaje sobie takowych (co do pouczenia – Ojciec Święty, ale tylko przy spełnieniu określonych, stricte zdefiniowanych warunków), natomiast istnienie moralności katolickiej pozwala obiektywnie ocenić określony uczynek – dzięki temu można rozróżnić dobro od zła. Brak dobrze ukształtowanego sumienia oraz odrzucenie Boga skutkuje niestety relatywizmem.
      Ludzie są dobrzy może nie tyle "z zasady", co raczej "z natury", z dodatkową skłonnością do grzechu (niestety).

      Pozdrawiam równie życzliwie.

      Z Panem Bogiem,
      Artur W.

    • "Gdy nie ma Boga, wszystko jest dozwolone" Dostojewskiego jest totalną bzdurą obraźliwą dla tych, którzy doskonale mogą się obywać i żyć godnie i sprawiedliwie bez straszaka zwanego "Bogiem"… Zaś "z natury" to bywają takie lub owakie zwierzęta. Człowiek zaś miewa [lub nie ] zasady. Miewa też etykę.. .Relatywistami zaś bywają tak dobrze niewierzący jak i wierzący, ci ostatni częściej i jakby chętniej i Bóg jest tu jednym i drugim tak samo potrzebny jak rybie parasol. Skoro też "istnienie moralności katolickiej pozwala obiektywnie ocenić określony uczynek – dzięki temu można rozróżnić dobro od zła " to zapewne "ex definitione" niechrześcijanie, szczególnie niekatolicy, muszą być najgorszymi kanaliami na tej płaskiej Ziemi, prawda?
      I z tym optymistycznym osądem nas – żegnam.
      P.S.
      Dlaczego zostałem pozdrowiony "równie życzliwie" skoro mojej słowa to skierowane do Autora bloga – nie wiem. Widocznie to jedna z "tajemnic wiary", tak samo jak nieprzezwyciężona chęć do pouczania i protekcyjnego oceniania innych. Ale mniejsza z tym…

    • Jeżeli to do mnie [bo jeżęłi nie – przepraszam]
      A dlaczego mamy rozmawiać? A po co? A na jaki temat? Skoro jednak w Hadze rozmawiałem z byłym SS-manem, na Warmii z byłym NKWD-zistą…. Oni co prawda wykazywali się kulturą wypowiedzi i nie przejawiali chęci narzucania mi swoich racji… Dyskutowałem też przez kilka miesięcy z o. L. Knabitem, który namolnie radził mi uwierzyć w Boga "na wszelki wypadek, bo co to szkodzi", a w końcu wyraził przekonanie, że podobnych mi należy "wywieźć taczkami na kupę gnoju"… Mam teraz "porozmawiać prywatnie" z człowiekiem obrażającym, insynuującym napastliwym wobec mających inne zdanie?… Ryzykowne dla spokoju sumienia… obydwu…

      Nie zapraszam…nie odrzucam…

      Katolik [na szczęście tylko de nomine]

      http://miniminimax.blogspot.com

    • Nie interesuje mnie z kim rozmawiałeś, ani po co. Jeśli jednak kierujesz do mnie te słowa : "Mam teraz "porozmawiać prywatnie" z człowiekiem obrażającym, insynuującym napastliwym wobec mających inne zdanie?… " to proponuję spojrzeć w lustro i nie dyskutować z samym sobą na swoim blogu. Próbowałem wyciągnąć przyjazną dłoń, ale skoro ją odrzucasz …..

    • @Moje Nazwisko1 sierpnia 2015 20:49

      Pomimo słówka "żegnam" odpowiem. 😉

      Nie jest to bzdura i nikogo nie obraża, a najwyżej stwierdza fakt – z czego wywieść i na czym oprzeć przyjęty kodeks moralny, tak, aby być pewnym o jego uniwersalności i trwałości? W innym razie każdy może tworzyć swój, i, przy ich konflikcie, który jest ważniejszy – mój czy Twój? Poza tym przytoczone słowa NIE DETERMINUJĄ złych (czyli jakich? :)) zachowań poszczególnych osób.

      Ciekawe na czym oparto taki osąd statystyczny…

      Błąd logiczny.

      Osąd? 🙂

      P.S. Dlatego zostały umieszczone na forum otwartym z przemyśleniami nt. samej treści wpisu? 😉 "Równie" określa niejako "poziom życzliwości". Czyli dyskusja na temat wpisu z mojej strony to (tu cytuję): "nieprzezwyciężona chęć do pouczania i protekcyjnego oceniania innych", natomiast uwagi drugiej strony, to cenna lekcja dla bezmyślnego i bezrefleksyjnego katoliczka? 🙂 Młodzież napisałaby: żal.pl. 🙂

  • "oznajmicie wyzwolenie w kraju dla wszystkich jego mieszkańców" – 71 lat temu o godzinie 17.00 wybuchło Powstanie Warszawskie, z nadzieją zawartą w cytowanym fragmencie Pisma podjęli próbę opanowania stolicy żołnierze AK. Przypominam o tym, gdyby komuś chciało się wspomnieć o ofiarach wojen w swoich modlitwach.

    • O tak… "wyzwolenie"… Z tym, że było to głównie wyzwolenie od życia… Poza tym… Zbrodnia politykierów… głupota dowódców… bezgraniczne poświęcenie i śmierć walczących, z których tylko co piąty miał broń w ręku, śmierć 200 000 cywilów i unicestwienie miasta… Postawcie za to Świątynię OPACZności… tym londyńskim "walecznym", których gen. Anders nazwał z wojskową dosadnością "durniami" i był za postawieniem przed sądem wojennym i pod ścianą straceń. I przestańcie bredzić o sobie w liczbie mnogiej… Istnieje bowiem niejaka różnica między" Ludźmi" a" człowiekiem" [oraz między "indywidualnością" a "indywiduum"].

      Pytanie dla bezkrytycznych "patRYJotów": – Ile lat miał najmłodszy poległy żołnierz [kapral] pochowany na Powązkach? Grób jest dowodem.

      Odpowiedź: 8!!! osiem!!! O-S-I-E-M-!!!

    • Jak co roku Arturze powtarzam to samo: Chwała Bohaterom! Modlitwa za ofiary wojen! Niech Bóg wybaczy oprawcom i tym, którzy nie stanęli na wysokości zadania będąc dowódcami!!!

    • @Moje Nazwisko1 sierpnia 2015 21:28

      Chyba Pański komentarz odnośnie Antysocjala i wpisu nt. PW:

      Katolik [de nomine]1 sierpnia 2015 21:35
      "Wspaniały blog! Słowo! Tak bezdennie bełkotliwy i pozbawiony refleksji, że aż chce się go czytać.. Jeżeli większość "prawicowców-narodowców" jest tak swoiście inteligentna – na pewno poza strzelaniem w plecy przeciwnikom niczego nie dokażą."

      Czy w ciągu 7 minut zmienił Pan zdanie nt. zrywu?

      Artur W.

    • Jeszcze raz proszę: dajmy sobie spokój z tym Człowiekiem! Używa słów i sformułowań, których nie rozumie – tylko po to, żeby inteligentnie zabrzmiało. Co prawda, po pierwszym jego wpisie miałem nadzieję, że zmienił ton i stać go na w miarę kulturalną wypowiedź. Jednak następne wypowiedzi pokazały, że nic się nie zmieniło… Dlatego ja nie zamierzam fatygować się i odpowiadać na jego przemądrzałe farmazony, które niczego nowego i mądrego nie wnoszą, a są jakimś nieudolnym popisem nie wiadomo czego. Dopóki nie stwierdzę wyraźnej zmiany tonu i sposobu jego wypowiedzi, nie zamierzam się włączać w żaden z nim dialog. Uważam, że w tym momencie nie zasługuje on na nasze najmniejsze zainteresowanie – oczywiście, poza modlitwą w jego intencji. Bo ta jest bardzo potrzebna. Jeżeli jednak macie w tej sprawie inne zdanie i chcecie z nim dialogować – proszę bardzo. Ja jednak uważam, że nie warto. Szkoda czasu i energii! Ks. Jacek

  • Zdaje się, że pośród tej burzliwej wymiany zdań zagubił się nam odrobinę jeden z kluczowych wątków rozważania ks. Jacka czyli sprawa spowiedzi generalnej (na marginesie – myślę, że kwestia pojawiła się nie przypadkowo – wczorajszy patron św. Alfons jest także patronem teologów moralistów). Natomiast wracając do głównego wątku: czyli do samej spowiedzi generalnej: to rzeczywiście bardzo cenna i ważna praktyka, bo jest ona okazją do popatrzenia na siebie i na swoją codzienność z pewnej perspektywy (także z perspektywy czasu), a dzięki temu można też zobaczyć siebie, swoje zachowania, działania w nieco innym świetle, bez zbędnych emocji, z pewnego dystansu, co nierzadko pomaga w głębszym, bardziej obiektywnym spojrzeniu na siebie i w dokonaniu lepszej oceny zarówno konkretnych sytuacji jak i naszych zachowań, ale też otwarcie trzeba powiedzieć, że to praktyka trudna i wymagająca, bo niełatwo jest rzetelnie przygotować się do takiej spowiedzi (wymaga to zarówno czasu jak i sporej odwagi w sercu). Pozdrawiam serdecznie. J.B.

    • Nasza Droga J.B., jako doktor teologii moralnej, dobrze wie, co pisze. A przy okazji, skoro Święty Alfons jest Patronem teologów moralistów, to bardzo serdecznie i życzliwie uśmiechamy się do J.B. Szczęść Boże! Ks. Jacek

  • Popieram zdanie Ks. Jacka !

    Też nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy poświęcać swój czas i uwagę na Osobę która nie wie czego w życiu chce. A tym bardziej włączać się w dyskusję z kimś kto nie ma własnego zdania, często sam sobie zaprzecza, wierzy we wszystko co jest dla Niego wygodne , nie potrafi odpowiedzieć na pytania – tylko atakuje i na wszystko używa tych samych argumentów. Jego pytania często są wyrwane z kontekstu.

    Nic tylko współczuć takiemu Człowiekowi!!!!
    Gosia

    • Gosiu, chociaż ów " asinus asinorum" jest ostatnio głównym tematem naszych rozmów – może dobrze, może źle – nie chcę puszczać mimo uszu durnot, które wypisuje. Ale, jak to w rodzinie ;), jeśli uznajemy, że ktoś jest "persona non grata" i otaczamy ją ostracyzmem (czego nie lubię), to będę młodym (choć starym) wilkiem z trudem godzącym się na ucieczkę przed myśliwskim psem.

    • Zgadzam się z Tobą Gosiu
      ,,Czasem warto ustąpić. Jest różnica między ustąpieniem /odpuszczeniem , a ucieczką. ,,

      ,,Osoba która nie wie czego w życiu chce.,, czeka na uwagi . Na Blogu – to jest łatwiej niż patrzeć twarz w twarz .
      Łatwiej jest nie patrzeć …- tylko atakować .

      Pozdrawiam

    • Gosiu, często jest różnica między odpuszczeniem, a ucieczką. A czasami nie ma :). Być może zabsprawą genów i wychowania mam tak, że chamstwu i grubiaństwu nie daję pola: zwłaszcza gdy postawę taką prezentuje ktoś względem kobiet.

    • ,,Jest różnica między ustąpieniem /odpuszczeniem , a ucieczką.,,

      Człowiek może poznawać Boga na różne sposoby.
      Poznajemy życie w sposób Boga, żyjemy naśladując Jezusa …

      ,, Ja jestem drogą i prawdą, i życiem,,

      ON kieruje życiem, ON ma plan naszego życia , ON chce, żeby ludzie Go zrozumieli …

      ,,JA JESTEM,,

    • Kiedyś już postawiłem tu, na blogu, pytanie: czy nie reagować na złośliwe, wręcz chamskie wypowiedzi, czy je usuwać? Odpowiedzi było niewiele, ale większość tych, które były, zawierały w sobie propozycję, aby jednak nie usuwać. Przyznaję, że pokrywa się to także z moim osobistym punktem widzenia. Dlatego nie usuwam. Natomiast – proszę mi wybaczyć – nie będę dyskutował z człowiekiem, który nie chce słuchać nikogo, poza sobą. Nie będę z nim dyskutował. Nie zasługuje na to.
      Każda zaś i każdy z Was, Kochani, może reagować w sposób, jaki uzna za słuszny. Ks. Jacek

    • A ja, za Księdza pozwoleniem – i mam nadzieję zrozumieniem – będę dawał odpór wówczas, gdy poziom chamstwa nieszczęśnika przekroczy granice dopuszczalne (chamstwo nie powinno być dopuszczalne, lecz dzisiejszy świat mentalnie może więcej znieść, niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu).

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.