Przez czterdzieści lat pokutować będziecie…

P
Szczęść Boże! Pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby! Moi Drodzy, w naszej małej Wspólnocie tworzy się bardzo dobra i ciekawa atmosfera. Po raz pierwszy bowiem doświadczam takiej sytuacji, że w codzienne modlitwy Ekipy, z którą przyjechałem, włączają się inne Osoby, przebywające w tym czasie w domu. Od przedwczoraj jest z nami Pan Wojciech z Poznania z dwojgiem swoich Dzieci (niestety, już dzisiaj wyjeżdżają), a wczoraj dołączyła do nas Pani Agata z Gorzowa, ze swoim synem Witoldem. Jej Mąż musiał pozostać w pokoju z młodszym Synem, ale też chciał być z nami na modlitwie. Udało się już odbyć kilka dobrych wspólnych rozmów, a umówione są nawet Spowiedzi. Jakieś wielkie duchowe dobro dokonuje się w tym miejscu. Zresztą, nie pierwszy raz! Bogu niech będą dzięki!
        A Wy, moi Drodzy, jak radzicie sobie z upałami? Ja sam osobiście nie najlepiej je znoszę i generalnie ich nie lubię, ale jeżeli jest tak, jak wczoraj napisała Wiesia, że upały sprzyjają Waszej aktywności na blogu, to niech będą jak największe! Ja jakoś je zniosę, natomiast nasze forum tylko na tym zyska!
             Szczęść Boże! Dobrego dnia!
                                         Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
18 tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Lb 13,1–2a.25–14,1.26–29.34–35; Mt 15,21–28

CZYTANIE
Z KSIĘGI LICZB:
Na
pustyni Paran Pan przemówił do Mojżesza: „Poślij ludzi, aby
zbadali kraj Kanaan, który chcę dać synom Izraela”.
Po
czterdziestu dniach wrócili z rozpoznania kraju. Przyszli na
pustynię Paran do Kadesz i stanęli przed Mojżeszem i Aaronem oraz
przed całym ludem izraelskim, złożyli przed nimi sprawozdanie oraz
pokazali owoce kraju. I tak mu opowiedzieli: „Udaliśmy się do
kraju, do którego nas posłałeś. Jest to kraj rzeczywiście
opływający w mleko i miód, a oto jego owoce. Jednakże lud, który
w nim mieszka, jest silny, a miasta są obwarowane i bardzo wielkie.
Widzieliśmy tam również Anakitów. Amalekici zajmują okolice
Negebu; w górach mieszkają Chetyci, Jebuzyci i Amoryci,
Kananejczycy wreszcie mieszkają nad morzem i nad brzegami Jordanu””
Wtedy
próbował Kaleb uspokoić lud, który zaczął się burzyć przeciw
Mojżeszowi, i rzekł: „Trzeba ruszyć i zdobyć kraj, na pewno
zdołamy go zająć”. Lecz mężowie, którzy razem z nim byli,
rzekli: „Nie możemy wyruszyć przeciw temu ludowi, bo jest
silniejszy od nas”.
I
rozgłaszali złe wiadomości o kraju, który zbadali, mówiąc do
Izraelitów: „Kraj, któryśmy przeszli, aby go zbadać, jest
krajem, który pożera swoich mieszkańców. Wszyscy zaś ludzie,
których tam widzieliśmy, są wysokiego wzrostu. Widzieliśmy tam
nawet olbrzymów, Anakici pochodzą od olbrzymów, a w porównaniu z
nimi wydaliśmy się sobie jak szarańcza i takimi byliśmy w ich
oczach”. Wtedy całe zgromadzenie zaczęło wołać podnosząc
głos. I płakał lud owej nocy.
Pan
przemówił znów do Mojżesza i Aarona: „Jak długo mam znosić to
przewrotne zgromadzenie szemrzące przeciw Mnie? Słyszałem
szemranie Izraelitów przeciw Mnie. Powiedz im: «Na moje życie –
mówi Pan – postąpię z wami według słów, któreście
wypowiedzieli przede Mną. Trupy wasze zalegną tę pustynię. Wy
wszyscy, którzy zostaliście spisani w wieku od dwudziestu lat
wzwyż, wy, którzyście przeciwko Mnie szemrali, na pewno nie
wejdziecie do kraju, w którym uroczyście poprzysiągłem wam
zamieszkanie, na pewno nie wejdziecie, z wyjątkiem Kaleba, syna
Jefunnego, i Jozuego, syna Nuna. Poznaliście kraj w ciągu
czterdziestu dni; każdy dzień teraz zamieni się w rok i przez
czterdzieści lat pokutować będziecie za winy i poznacie, co to
znaczy, gdy Ja się oddalę. Ja, Pan, powiedziałem! Zaprawdę w ten
sposób postąpię z tą złą zgrają, która się zebrała przeciw
Mnie. Na tej pustyni zniszczeją i tutaj pomrą»”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska,
wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: „Ulituj się nade mną,
Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego
ducha”. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem.
Na
to zbliżyli się do Niego uczniowie i prosili: „Odpraw ją, bo
krzyczy za nami”.
Lecz
On odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły
z domu Izraela”.
A
ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: „Panie, dopomóż mi”.
On
jednak odparł: „Niedobrze jest brać chleb dzieciom i rzucać
psom”.
A
ona odrzekła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn,
które spadają ze stołu ich panów”.
Wtedy
Jezus jej odpowiedział: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara;
niech ci się stanie, jak chcesz”. Od tej chwili jej córka została
uzdrowiona.

Rozpoznanie
kraju, który Izraelici mieli otrzymać od Pana po wyjściu z niewoli
egipskiej, trwało czterdzieści dni. I gdyby ci, którzy go
dokonywali, przekazali o nim prawdziwe wieści, a lud zaufał Panu i
nie protestował tak, jak to słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, to
już w tym momencie ich wędrówka mogłaby się zakończyć.
Bo byli już bardzo blisko, skoro wywiadowcy mogli dotrzeć do owego
kraju, obejrzeć go i jeszcze wrócić, aby zdać relacje. Był więc
ów kraj niejako w zasięgu wzroku.
A
jednak okazało się, że lud nie był jeszcze gotowy na to, by do
niego wejść. Nie był duchowo gotowy. I dlatego Bóg –
widząc ich niedojrzałość, przejawiającą się w ciągłych
buntach i braku zaufania – wypowiada nad nimi słowa zaprawdę
straszne: Na
moje życie

[…]
postąpię
z wami według słów, któreście wypowiedzieli przede Mną. Trupy
wasze zalegną tę pustynię. Wy wszyscy, którzy zostaliście
spisani w wieku od dwudziestu lat wzwyż, wy, którzyście przeciwko
Mnie szemrali, na pewno nie wejdziecie do kraju, w którym uroczyście
poprzysiągłem wam zamieszkanie, na pewno nie wejdziecie, z
wyjątkiem Kaleba, syna Jefunnego, i Jozuego, syna Nuna. Poznaliście
kraj w ciągu czterdziestu dni; każdy dzień teraz zamieni się w
rok i przez czterdzieści lat pokutować będziecie za winy i
poznacie, co to znaczy, gdy Ja się oddalę. Ja, Pan, powiedziałem!
Zaprawdę w ten sposób postąpię z tą złą zgrają, która się
zebrała przeciw Mnie. Na tej pustyni zniszczeją i tutaj pomrą.

Oczywiście,
nie wiemy, jakie konkretne
konsekwencje spotkały owych zbuntowanych i czy dokładnie – co do
dnia – wędrówka ta trwała czterdzieści lat. W całym tym
przekazie chodziło bowiem o coś bardziej
symbolicznego:
o
wskazanie, że do Ziemi Obiecanej, a więc do miejsca nowego, nie
mogą
wejść ludzie starzy – starzy w swoim myśleniu,

zamknięci w swoich jakże ciasnych schematach intelektualnych i
duchowych!
I
dlatego słyszymy ostre słowa Boga, iż to pokolenie, które nie
jest w stanie zmienić swego myślenia, musi
po prostu odejść,

aby do nowej ziemi weszło nowe
pokolenie

ludzi odnowionych w swoim postrzeganiu świata i innych ludzi. Być
może także

ludzi nie
skażonych pobytem w niewoli,

jako że wielokrotnie w wypowiedziach Izraelitów przebijała się ta
zupełnie trudna do zrozumienia nostalgia
za pobytem w Egipcie,

kiedy to podobno jedli wszystkiego do syta, a oto tu, na pustyni,
doświadczyli
takich trudności!
Po
prostu, wygląda
na to, że niektórzy
ludzie nie
są w stanie zmienić swego myślenia,

oni nie są w stanie spojrzeć w przyszłość, gdyż niewola, w
której przebywali, odcisnęła swe piętno nade wszystko na
ich duszy, na ich sercu!

Oni byli wewnętrznie
zniewoleni,
wewnętrznie spętani! I dlatego dzisiaj słyszymy, iż Bóg wydłuża
im czas wędrówki przez pustynię, aby w słońcu pustyni – a więc
niejako w
ogniu – wypalić do reszty

to, co złego zalegało
w ich umysłach i sercach!
A
z drugiej strony – Jezus tak bardzo dzisiaj docenia i pochwala
niezwykłą
odwagę

i jakąś wielką
wewnętrzną, duchową wolność,

jaką wykazała się kobieta kananejska, prosząca o uzdrowienie swej
córki. Kobieta ta miała świadomość, iż nie należąc do narodu
izraelskiego, jest w jakiś sposób na
uboczu tych wydarzeń,

które bezpośrednio związane były z działalnością Jezusa. I
nawet kiedy Jezus jej to przypomniał w dość ostrych – jak by się
mogło wydawać – słowach, ona
się nie zraziła,

tylko wypowiedziała zdanie, które na Jezusie wywarło bardzo
silne wrażenie.

Właśnie
to wszystko zaowocowało
cudem.

Kobieta kananejska pokazała, że jest wewnętrznie
bardzo odnowiona,

że nie myśli schematami, że jest odważna, przebojowa,
zdecydowana. Nie patrzyła na to, co wypada, a co nie wypada;
przełamała
wszystkie schematy, opory i konwenanse,

podeszła do Jezusa i śmiało wypowiedziała swoją prośbę. I –
mówiąc tak nieco kolokwialnie – nie
dała się odpędzić,
nie
dała się zniechęcić! Bardzo
wolna wewnętrznie kobieta – wolna od jakichkolwiek schematów i
ograniczeń!
A
takiej postawy zabrało wędrującym
Izraelitom.
Oni byli bardzo mocno wewnętrznie
spętani.

I stąd ten okres oczyszczenia – symboliczny czas czterdziestu lat
błąkania się po pustyni – po to, aby móc wejść do nowej
ziemi z nowym spojrzeniem.

Być
może, moi Drodzy, jest to też dla nas jakaś wskazówka, że Bóg
dlatego dopuszcza na nas pewne doświadczenia, aby odnowić
nasze spojrzenie, odświeżyć nasze myślenie,
abyśmy
w inny sposób spojrzeli na Niego samego, czyli na Boga – i na
innych ludzi. A
chociaż my się buntujemy
i pytamy Boga, dlaczego

takie trudne sytuacje
nas dotykają, to jednak przekonujemy się z czasem, że po
ich przeżyciu inaczej
spoglądamy na wiele spraw.
Zapewne
dlatego kobietę kananejską spotkało owo trudne doświadczenie
choroby córki, aby i ona mogła
się przekonać, że jest wewnętrznie wolna.

Cud zaś, który otrzymała w darze od Pana, był tylko tego
potwierdzeniem…
W
tym kontekście pomyślmy:

Jakie
trudne doświadczenie ostatnio spotkało mnie w życiu?

Jakie
wnioski z niego wyciągnąłem?

Co
robię, aby na wszystkich wokół bardziej patrzeć sercem, niż
sądzić jedynie po pozorach?

O
niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!

10 komentarzy

  • W ostatniej "Niedzieli" w artykule "Straszne piękno Apokalipsy" przeczytałam: "Św. Tomasz z Akwinu mówił, że odpoczynek nie polega na niepracowaniu, ale na pracy z radością." Bardzo mnie te słowa pocieszyły, bo ja spędzam urlop z mężem w domu, pracując. Pracując z radością 🙂
    Te słowa w poniedziałek przesłałam sms koleżance i też ją pocieszyły, bo gdy je otrzymała to robiła pranie ręczne, które lubi.
    Może to też będzie pocieszeniem dla kogoś w podobnej sytuacji.

    Patrząc w przeszłość dziękuję Bogu za to co było trudne w moim życiu, bo pragnąc zmiany w moim życiu Bóg przyciągnął mnie do Siebie.

    Pogoda trudna dla wielu, ale należy Bogu dziękować za każdą pogodę np. nad morzem nie ma miejsc wolnych. Tamtejsi mieszkańcy dziękują Bogu za taką pogodę.
    To tak jak jedni płaczą, a inni się śmieją. Nawet płacz jest nam potrzebny. Trzeba prosić o dar łez. To chyba słowa Papieża Franciszka.

    Maria

    • ,,Oto stoję u drzwi i kołaczę:
      jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy,
      wejdę do niego i będę z nim wieczerzał,
      a on ze Mną.,,

    • ,,..płacz jest nam potrzebny.,,
      by poznać sercem łzy Jezusa… krwawe łzy Jezusa podczas modlitwy w Ogrójcu…
      łzy zjednoczenia z Bogiem …bo ON cierpiał za każdego z nas dla Zbawienia ludzi…
      łzy Boga żywego…

      łzy człowieka wypływają z głębi jego serca podczas wewnętrznej rozmowy, gdy serce przepełnione pragnieniem, by ,,otworzyć drzwi,, swojego serca dla Boga.. rozmawiać z Nim jako z Przyjacielem, który pragnie Spotkania… ON pragnie żyć w sercu człowieka, by człowiek poznał Jego Miłość – Jego Krzyż, Jego łzy, Jego Męki i Rany, Jego Zmartwychwstanie- to jest wielką nadzieją dla nas- poznać Boga przez łzy – otworzyć drzwi serca do Królestwa niebieskiego…

  • Jak by nie patrzeć: czas urlopów i wakacji to także okres kiedy mamy szansę zatrzymać się, odejść od codziennych spraw i pobyć trochę dłużej w Bożej obecności, a te dobre rozmowy, dłuższa modlitwa czy Spowiedź są pięknym owocem tego trwania, więc dobrze, że są, i że jest na nie czas.
    Życzę radosnego odpoczynku i serdecznie pozdrawiam.
    J.B.

  • Nie powinnismy narzekac na pogode tylko sie do niej odpowiednio przygotowac. Gdyby bylo zimno i mokro tez trzeba sie odpowiednio ubrac. Co innego ogrodnicy i rolnicy bo dla nich nie odpowiednia pogoda to juz duzy problem z praca i z urodzajem i zbieraniem plonow.
    Slyszalam dzis wypowiedz osoby wyruszajacej na pielgrzymke: pogoda nie ma nic do rzeczy i nie jest przeszkoda jesli chce sie isc do Maryi – to Bog prowadzi. Tam na wszystkich wokol bardziej patrzymy sercem.
    Ciekawi mnie co na temat pogody powiedzialby ks.Marek.
    Wiesia.

  • Jak już wspomniałem w jednym ze słów wstępnych, bardzo mnie zaciekawiła ta dyskusja o odpoczywaniu. Ja też jestem za odpoczynkiem aktywnym. I zawsze przeżywanym z Bogiem, a wówczas odpoczynek jest prawdziwym "odbudowaniem" nie tylko sił fizycznych, ale i duchowych. Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.