Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy…

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, po raz ostatni – w tej „odsłonie” – pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby. Dziękuję całej mojej Ekipie za świetną atmosferę, a Państwu Halinie i Karolowi Orłowskim – za życzliwe, wręcz rodzinne przyjęcie.
         Dzisiaj wyjeżdżamy. Pewnie nie będzie to łatwa podróż, bo upały mają być straszne. W tym kontekście jednak na myśl przychodzi wieli trud naszych Pielgrzymów. Musimy koniecznie wspierać Ich modlitwą! Bardzo o nią proszę.
       A tak przy okazji – pozwólcie, że przypomnę po raz kolejny o naszej Wielkiej Księdze Intencji i o naszej modlitewnej łączności o godzinie 20.00…
                                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
18 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Dominika, Kapłana,
do
czytań: Pwt 6,4–13; Mt 17,14–20

CZYTANIE
Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz
mówił do ludu: „Słuchaj, Izraelu, Pan, nasz Bóg – Pan jedyny.
Będziesz miłował twojego Pana Boga z całego swego serca, z całej
swojej duszy, ze wszystkich sił swoich.
Niech
pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję.
Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu,
w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu.
Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą
ozdobą między oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na
twoich bramach.
Gdy
Pan, twój Bóg, wyprowadzi cię do ziemi, którą poprzysiągł
przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, że da tobie miasta
wielkie i bogate, których nie budowałeś, domy pełne wszelkich
dóbr, których nie zbierałeś, wykopane studnie, których nie
kopałeś, winnice i gaje oliwne, których nie sadziłeś, kiedy
będziesz jadł i nasycisz się, strzeż się, byś nie zapomniał o
Panu, który cię wyprowadził z Egiptu, z domu niewoli.
Będziesz
się bał Pana, swego Boga, będziesz Mu służył i na Jego imię
będziesz przysięgał”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Pewien
człowiek zbliżył się do Jezusa i padając przed Nim na kolana,
prosił: „Panie, zlituj się nad moim synem. Jest epileptykiem i
bardzo cierpi; bo często wpada w ogień, a często w wodę.
Przyprowadziłem go do twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić”.
Na
to Jezus odrzekł: „O plemię niewierne i przewrotne! Dopóki
jeszcze mam być z wami; dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie
mi go tutaj”. Jezus rozkazał mu surowo i zły duch opuścił go.
Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie.
Wtedy
uczniowie zbliżyli się do Jezusa na osobności i pytali: „Dlaczego
my nie mogliśmy go wypędzić?”
On
zaś im rzekł: „Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę
powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy,
powiecie tej górze: «Przesuń się stąd tam», i przesunie się. I
nic niemożliwego nie będzie dla was”.

Gdyby
ludzie wzięli sobie głęboko do serca te oto słowa: Będziesz
miłował twojego Pana Boga z całego swego serca, z całej swojej
duszy, ze wszystkich sił swoich

wówczas
nie byłoby wielu problemów z nieposłuszeństwem wobec Boga, z
lekceważeniem Jego miłosiernej pomocy, z odrzucaniem Jego darów…
Gdyby bowiem ludzie odnosili się do Boga z
prawdziwą miłością,

nie byłoby miejsca na wyrachowanie,
kombinowanie, licytowanie się z Bogiem,

albo stawianiem Mu wciąż nowych wymagań.
Prawdziwa
miłość, będąca najgłębszą i najprawdziwszą motywacją
wszelkich działań człowieka, sprawiłaby, że relacje ludu
wybranego do swego Boga byłyby
jasne, konkretne i konsekwentne.

Wiemy jednak, że rzeczywistość nie była tak słodka.
Dlatego
to Mojżesz przestrzega swój naród: Gdy
Pan, twój Bóg, wyprowadzi cię do ziemi, którą poprzysiągł
przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, że da tobie miasta
wielkie i bogate, których nie budowałeś, domy pełne wszelkich
dóbr, których nie zbierałeś, wykopane studnie, których nie
kopałeś, winnice i gaje oliwne, których nie sadziłeś, kiedy
będziesz jadł i nasycisz się, strzeż się, byś nie zapomniał o
Panu, który cię wyprowadził z Egiptu, z domu niewoli.

Czy
naród rzeczywiście nie zapomniał? Niestety, wielokrotnie
zapominał,
pomijał, lekceważył…
Pomimo
tego, że – jak kilkakrotnie zaznaczył Mojżesz – Bóg udzielał
swoich darów w
sposób absolutnie darmowy,

dając chociażby wielkie miasta, których izraelici nie
budowali,

albo domy pełne wszelkich dóbr, których izraelici nie
zbierali,

albo winnice i gaje oliwne, których nie
sadzili

– pomimo tego wszystkiego lud nie potrafił docenić owych
dobrodziejstw. Dlaczego?
Właśnie
dlatego, że brakło
szczerej miłości do Boga.

Bóg sam taką właśnie miłością się kierował – i tylko tego
samego oczekiwał

od człowieka. Z jakichś powodów, okazywało się to jednak bardzo
często przeszkodą nie do przebycia.
Podobnie,
jak przeszkodą nie do przebycia okazał się dla uczniów Jezusa
przypadek młodego epileptyka, którego nie
mogli uwolnić z mocy złego ducha.

Dlaczego nie mogli? Jezus odpowiada na
tak postawione przez nich pytanie słowami:
Z
powodu małej wiary waszej.
Jaka
zatem ma być owa wiara i jakie warunki spełniać, aby osiągnęła
przynajmniej wielkość ziarnka gorczycy?
A
może chodzi tu właśnie o to, o czym mówi Mojżesz w pierwszym
czytaniu: o nawiązanie z Bogiem bardzo
bliskiej i serdecznej relacji, opartej na miłości?
Bo
w tym, co mówił dziś Jezus, raczej
nie
chodzi o to, aby doprowadzić do sytuacji, w której człowiek będzie
sterował
Bogiem

i przedstawiał Mu listę
swoich oczekiwań,

a Bóg będzie je potulnie spełniał – skoro
bowiem
człowiek ma „silną wiarę”, to trzeba spełniać
jego zachcianki.

Nie o taki stan rzeczy chodzi.
Chodzi
natomiast o nawiązanie z Bogiem – jak wspomnieliśmy – relacji
opartej na miłości,
co
w praktyce polegać
będzie
na tym, że wszystko, co człowiek przeżywa, przeżywa
z Bogiem, przeżywa dla Niego, na Jego chwałę.

I że wszystko z Nim na
bieżąco konsultuje,

kierując się przy tym Jego wolą i Jego nauką, a owa prawdziwa
miłość, o której tu dziś tyle jest mowy, sprawi, że człowiek
niczego
nie będzie chciał uczynić, czego
nie chce Bóg,

bo będzie
na Bożą miłość stale wyczulony.
A
w takiej sytuacji pragnienia człowieka coraz bardziej będą się
upodabniały
do pragnień Boga,

z czego może wypływać dla człowieka tylko i wyłącznie prawdziwe
dobro.
Przykład
takiego ułożenia relacji z Bogiem daje nam Patron dnia
dzisiejszego, Dominik Guzman.
Urodził
się on
w
Hiszpanii około roku 1170.

Po studiach teologicznych, w
roku 1196

przyjął
święcenia kapłańskie

i został
kanonikiem. Owocnie zwalczał herezję albigensów. Uczestniczył
w Soborze Laterańskim IV. Założył
Zakon Kaznodziejski,
którego
najważniejszym zadaniem stało się głoszenie
Bożego
słowa
i prowadzenie ludzi do zbawienia
.
Żył
zaś
nasz Święty bardzo
ubogo,

pracował natomiast
bardzo
intensywnie.
Takiego samego stylu domagał się od swoich współbraci, dlatego
też zakładając nowe Zgromadzenie, wybrał
do niego tylko najwytrwalszych kandydatów.

Założony przez niego Zakon dość szybko rozpowszechnił się w
całej Europie, w tym
także w Polsce,
gdzie
pierwszymi dominikanami byli
Święty Jacek i Błogosławiony Czesław.

Otrzymali oni habity zakonne od samego Założyciela, który niedługo
potem zmarł
w Bolonii,
w
dniu

6 sierpnia 1221 roku.
Tak
zaś na jego temat mówił Ojciec Święty Benedykt XVI, w
trakcie Audiencji generalnej, w dniu 3 lutego 2010
roku:
„Ten
wielki Święty przypomina nam, że w sercu Kościoła musi zawsze
płonąć misyjny zapał, który nieustannie popycha do
niesienia pierwszego przepowiadania Ewangelii, a tam, gdzie to
konieczne, do nowej ewangelizacji: to bowiem Chrystus jest
najcenniejszym dobrem, jakie ludzie wszystkich czasów
i miejsc mają prawo poznać i miłować! Krzepiący jest widok, jak
także w Kościele dnia dzisiejszego jest wielu –
duszpasterzy i wiernych świeckich, członków prastarych zakonów i
nowych ruchów kościelnych – którzy z radością poświęcają
swe życie dla tego najwyższego ideału: głosić i świadczyć
Ewangelię!”
Tak
mówił Ojciec Święty, a my – w kontekście tych jego słów, w
kontekście świadectwa życia dzisiejszego Patrona oraz usłyszanego
przed chwilą słowa Bożego, zapytajmy samych siebie:
– Czy
mam do Boga stuprocentowe zaufanie w każdej sytuacji?
– Czy
staram się podejmować decyzje i wypowiadać jakiekolwiek opinie w
oparciu o Jego kryteria?
– W
jakim stopniu moja wola tożsama jest z Jego wolą?

Niech
pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję… 

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.