Pan, Bóg twój, idzie z tobą!

P
Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiam tych, co na urlopie, i tych, co w pracy… A szczególnie tych, co na Pielgrzymce! W takim upale! Wczoraj odwiedziłem Pielgrzymkę Podlaską i słowa szczerego szacunku kieruję do wszystkich Pątników – tak świeckich, jak i duchownych, wędrujących w sutannach – bo widać, że naprawdę wszyscy dobrze radzą sobie z trudem drogi. Entuzjazm panuje ogromny! 
        Natomiast – jeśli idzie o wspomniany upał – może dobrze byłoby, żebyśmy zaczęli się tak na spokojnie zastanawiać, czy aby Bóg nie chce nam czegoś powiedzieć przez znaki, które nam daje w przyrodzie. Powiem szczerze, że choć źle znoszę upały i w takie dni, jak obecnie, funkcjonuję na zwolnionych obrotach, to jednak nie potrafię prosić Pana, żeby tak po prostu zesłał deszcz i dał ochłodzenie. Chociaż zapewne należałoby się o to modlić. 
         Bardziej jednak przychodzi mi do głowy i do serca modlitwa o to, by ludzie otworzyli oczy i zrozumieli, co Pan chce im powiedzieć. I do Niego wreszcie zwrócili się całym swoim życiem – jak zresztą naucza dzisiaj Jezus w Ewangelii. Bo na razie jakoś nie słyszę w różnych wypowiedziach i dyskusjach, żeby ktokolwiek w ogóle wspomniał o Bogu i do Niego jakoś szczególnie się zwracał… A może potrzeba naprawdę jakiegoś wielkiego znaku, żeby ludzie zgięli kolana i oporne karki przed Bogiem? Oby nie były potrzebne aż takie środki…
   Moi Drodzy, chciałbym jeszcze w tym momencie przekazać najserdeczniejsze życzenia urodzinowe mojemu Przyjacielowi Rafałowi Szewczakowi. Modlę się dla Niego o to, by był dobrym mężem i ojcem. I aby każdego dnia odkrywał piękno życia małżeńskiego i rodzinnego, będąc dla swej Rodziny znakiem kochającego Ojca Niebieskiego.
                               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
19 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Klary, Dziewicy,
do
czytań: Pwt 31,1–8; Mt 18,1–5.10.12–14

CZYTANIE
Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz
odezwał się tymi słowami do Izraela: „Dziś mam już sto
dwadzieścia lat. Nie mogę swobodnie chodzić. Pan mi powiedział:
«Nie przejdziesz tego Jordanu». Sam Pan, Bóg twój, przejdzie
przed tobą; On wytępi te narody przed tobą, tak iż ty osiedlisz
się na ich miejscu. A Jozue pójdzie przed tobą, jak mówił Pan.
Pan postąpi z nimi, jak postąpił z Sichonem i Ogiem, królami
Amorytów, i z ich krajami, które zniszczył. Wyda ich Pan tobie na
łup, a ty uczynisz im według wszystkich poleceń, jakie ci dałem.
Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż
Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci”.
Zawołał
potem Mojżesz Jozuego i rzekł mu na oczach całego Izraela: „Bądź
mężny i mocny, bo ty wkroczysz z tym narodem do ziemi, którą
poprzysiągł Pan dać ich przodkom, i wprowadzisz ich w jej
posiadanie. Sam Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą,
nie opuści cię i nie porzuci. Nie lękaj się i nie drżyj!”

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Uczniowie
przystąpili do Jezusa z zapytaniem: „Kto właściwie jest
największy w królestwie niebieskim?” On przywołał dziecko,
postawił je przed nimi i rzekł:
Zaprawdę
powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci,
nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak
to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by
przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.
Strzeżcie
się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem
powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze
Ojca mojego, który jest w niebie.
Jak
wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z
nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i
nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się
uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam: cieszy się nią bardziej
niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie
zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w
niebie, żeby zginęło jedno z tych małych”.

W
dzisiejszym pierwszym czytaniu mocno zwracają uwagę kilkukrotne
stwierdzenia, dotyczące aktywnej obecności Boga w życiu
Izraela i w życiu Jozuego, a pośrednio także – choć to nie było
wprost dzisiaj wyrażone – w życiu Mojżesza.
Słyszeliśmy
bowiem: Sam
Pan, Bóg twój, przejdzie przed tobą; On wytępi te narody przed
tobą;

oraz:
Pan
postąpi z nimi, jak postąpił z Sichonem;

a
także: Wyda
ich Pan tobie na łup;

czy
też: Pan,
Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci;
a
wreszcie: Sam
Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą, nie opuści cię
i nie porzuci.
Widzimy
zatem, że mówiąc
o przeszłości,

a więc o wydarzeniach, które się w historii Izraela dokonały, jak
i zapowiadając te, które mają
się dopiero dokonać,

Mojżesz podkreśla obecność w nich Boga, jasno zaznaczając, że
to właściwie Bóg
za
każdym razem

działa,

a człowiek – dobrze, jeśli
z Nim współpracuje…

Owa
obecność Boga – oprócz tego, że dotyczy wydarzeń przeszłych i
przyszłych – obejmuje
również tak
pojedyncze
osoby,

jak i całe
społeczności
.
A dowodów na to łatwo doszukać się w historii
ludu wybranego, wędrującego przez pustynię. Dlatego zarówno do
całego narodu, jak i indywidualnie do Jozuego, Mojżesz zwraca się
z wezwaniem: Bądź
mężny i mocny!
Tak,
bo jeżeli Bóg jest obecny, jeżeli
jest
tak blisko i tak aktywnie działa, to czegóż
miałby obawiać się człowiek?

I jeżeli to Bóg tak naprawdę działa i to On dokonuje większości
najtrudniejszych zadań, człowiekowi pozostawiając niejako tylko
małą cząstkę,

to cóż niemożliwego i trudnego do wykonania może być dla
człowieka?
Dlatego
najlepiej
jest, kiedy człowiek staje przed Bogiem w
postawie dziecka

do czego zachęca dzisiaj Jezus w Ewangelii. I nie chodzi tu o jakiś
infantylizm, ale o prostotę,
szczerość,

prostolinijność,
zaufanie
– takie, na jakie tylko dziecko może się zdobyć. Ten
bowiem, kto w taki sposób zaufa Bogu, przekona
się – i to niejednokrotnie

– że Bóg w jego życiu będzie dokonywał rzeczy naprawdę
wielkich. A kiedy się zagubi – Bóg sam
będzie
go szukał, jak zabłąkaną owieczkę. Bo
nie jest wolą Ojca Niebieskiego, żeby
zginęło jedno z tych małych.

Wprost
przeciwnie – Bogu zależy na każdym bez wyjątku człowieku, ale
chyba najbardziej na tym, który jest szczególnie
bezbronny i zdany na Niego.
Moi
Drodzy, kiedy tak sobie to wszystko rozważamy, być może niektórzy
z nas wyrażą
zastrzeżenie, że to wszystko tylko pięknie brzmi, ale tak
naprawdę nie jest
to
takie proste

i
do końca prawdziwe.

Bo przecież ludzie doświadczają różnych życiowych trudności i
przeciwności, bo przecież tyle zła jest wśród ludzi, i
nieraz człowiek modli się o rozwiązanie jakiejś sprawy, czy o
zdrowie dla kogoś bliskiego, a tu wszystko
układa się inaczej, niżby człowiek chciał czy zaplanował.
O
jakiej więc opiece i trosce Boga można mówić?
Oczywiście,
na tak postawione pytania trudno odpowiedzieć jednym zdaniem, ale
może zamiast szukać odpowiedzi uczonych i popartych teologicznymi
analizami, może po prostu trzeba każdego
dnia – w
sposób świadomy – oddawać Bogu swoje życie, zdawać się na
Jego wolę,

dawać Mu „zielone światło” do tego, by sam nas prowadził i
sam układał nasze życie.
Nie
chodzi tu – rzecz jasna – o to, żeby nic nie robić, a jedynie
czekać, że Pan za nas wszystko pozałatwia. Nie! Trzeba podejmować
swoje codzienne obowiązki i troski. Tylko
nie
przejmować się wszystkim „na zapas”

i nie czynić dalekosiężnych planów, nie układać – niczym
budowli z klocków – jakichś wielkich
konstrukcji swoich życiowych zamiarów

na ileś tam lat do przodu, ale pozwolić działać Bogu i na Jego
zamiary zdać się w stu procentach.
Przekonamy
się wówczas
bardzo
szybko, że to ma sens. I
że Bóg naprawdę poprowadzi
nas prostą drogą i mocną ręką.
A
dzięki
temu – nikogo ani niczego nie będziemy się musieli bać.
Przykład
takiego właśnie totalnego zdania się na Boga daje nam Patronka
dnia dzisiejszego, Święta
Klara.

Urodziła
się w Asyżu w
1193 lub 1194 roku.
Była
najstarszą z trzech córek pana Favarone z rycerskiego rodu
Offreduccio i jego żony Ortolany. Jej matka, gdy była w stanie
błogosławionym, w trakcie modlitwy miała usłyszeć słowa: „Nie
bój się, gdyż to dziecko zabłyśnie swym życiem jaśniej niż
słońce!”
Pod wpływem
tych słów nadała dziewczynce imię Klara, co w języku łacińskim
oznacza: „jasna”,
„czysta”, „sławna”.
Klara
wzrastała w atmosferze miłości i pobożności. Gdy miała
dwanaście lat, w Asyżu
zaczął swą działalność Święty Franciszek.

Z czasem zaczął zdobywać coraz więcej ludzi, którzy poświęcali
swe życie Bogu. Klara często spotykała się z nim, by zrozumieć
jego słowa. Rodzice, zamożni mieszczanie, daremnie
dwa razy usiłowali wydać córkę za mąż.

Klara poprosiła bowiem Franciszka, by zwrócił się z prośbą do
biskupa Asyżu, aby mogła stać się siostrą
Braci Mniejszych.
W
Niedzielę Palmową, 28 marca 1212 roku, z całą rodziną poszła do
Porcjunkuli. Po poświęceniu palm, każdy odbierał palmę z rąk
biskupa. Biskup Gwidon podszedł
jednak sam do Klary i wręczył jej palmę – był to umówiony
wcześniej znak zgody.

Tej samej nocy dziewczyna wymknęła się z domu, by oddać życie
Chrystusowi. Z rąk Franciszka otrzymała zgrzebny habit i welon
zakonny. Po pewnym czasie
przyłączyła się do niej jej siostra, Błogosławiona Agnieszka.

Odmówiła powrotu do domu swoim krewnym, którzy przyjechali, by ją
do tego przekonać.
Franciszek
wystawił siostrom mały klasztor przy kościółku Świętego
Damiana. Klara została jego pierwszą ksienią. Franciszek
bardzo cieszył się z powstania tej rodziny żeńskiej.

Kiedy bowiem bracia byli zajęci życiem apostolskim, klaryski
miały dla nich stanowić zaplecze pokuty i modlitwy.

Zakon nosił nazwę Pań Ubogich, potem nazwano je II Zakonem, a
popularnie – klaryskami.
W 1215 roku Papież Innocenty III nadał zakonowi Klary „przywilej
ubóstwa”.
Siostry nie mogły posiadać żadnej własności, a powinny
utrzymywać się jedynie z
pracy swoich rąk.
Odtąd
San Damiano stało się kolebką nowego Zakonu. Wstępowały do niego
głównie córki
szlacheckie, pozostawiając wszystko i wybierając skrajne ubóstwo.

Swoje żarliwe modlitwy Klara wspierała surowym życiem, częstymi
postami i nocnymi czuwaniami. Dokonywała
już za życia cudów:

cudownie rozmnożyła chleb dla głodnych sióstr, uzdrawiała je,
wyjednała im opiekę Jezusa.
Pod
koniec życia doznała cudownej łaski: oto kiedy nadeszła noc
Narodzenia Pańskiego, osłabiona i chora pozostała na swym
posłaniu. Otrzymała
jednak łaskę widzenia i słyszenia Pasterki, odprawianej w
pobliskim kościele.
Z
tego też powodu po latach uznana została za Patronkę telewizji.
Po
śmierci Franciszka cały trud utrzymania zakonu spadł na jej barki.
Klara w klasztorze Świętego Damiana żyła przez czterdzieści dwa
lata. Wyczerpujące posty, umartwienia i czuwania spowodowały, że
11 sierpnia 1253 roku odeszła do Pana. Następnego dnia odbył
się jej uroczysty pogrzeb, któremu przewodniczył Papież
Innocenty IV.
Jej ciało złożono w grobie, w którym przedtem
spoczywało ciało Świętego Franciszka. Już dwa lata później, a
więc w 1255 roku, Papież Aleksander IV, po zebraniu
koniecznych materiałów kanonizacyjnych, ogłosił ją Świętą.
I
właśnie mając na uwadze przykład jej życia, jak i przesłanie
dzisiejszej liturgii słowa, zapytajmy samych siebie:

Czy
codziennie dają Bogu „zielone światło”, by prowadził mnie
według swej woli?

Czy
mam odwagę nie martwić się niczym na „zapas” i nie planować
swego życia daleko w przyszłość?

Czy
moje relacje z Bogiem są szczere i proste, czy „obudowane” moimi
teoriami na życie?

Jeśli
się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do
Królestwa niebieskiego!

15 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.