Sprawy bieżące – sprawy duchowe…

S
Szczęść Boże! Witam u progu nowego dnia. Pytanie do Młodzieży: Jak tam nowy rok szkolny? Nie ciągnie się już za długo? Odliczacie już dni do wakacji?
       Pozdrawiam i życzę dobrych owoców wszelkich działań!
                                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
22 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Grzegorza Wielkiego,
Papieża
i Doktora Kościoła,
do
czytań: Kol 1,9–14; Łk 5,1–11

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:
Bracia:
Od dnia, w którym usłyszeliśmy o was, nie przestajemy za was się
modlić i prosić Boga, abyście doszli do pełnego poznania Jego
woli, w całej mądrości i duchowym zrozumieniu, abyście już
postępowali w sposób godny Pana, w pełni Mu się podobając,
wydając owoce wszelkich dobrych czynów i rosnąc przez głębsze
poznanie Boga. Niech moc Jego chwały w pełni was umacnia do
okazywania wszelkiego rodzaju cierpliwości stałości.
Z
radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w
dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy
ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w
którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać Słowa Bożego, a On
stał nad jeziorem Genezaret, zobaczył dwie łodzie stojące przy
brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do
jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby
nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.
Gdy
przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i
zarzuć sieci na połów”.
A
Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy
nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”.
Skoro
to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich
zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej
łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili
obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
Widząc
to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode
mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.
I
jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów
ryb, jakiego dokonali: jak również Jakuba i Jana, synów
Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona.
Lecz
Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz
łowił”.
I
przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za
Nim.

Jeżeli
można się o cokolwiek modlić dla swoich bliskich, to – obok
spraw i potrzeb bieżących, które zawsze wydają się najważniejsze
i najbardziej palące – może właśnie o to, o co dla Kolosan
modlił się Święty Paweł, czyli o to, aby doszli oni do pełnego
poznania woli Bożej, aby postępowali w
sposób godny Pana, w pełni Mu się podobając, wydając owoce
wszelkich dobrych czynów i rosnąc przez głębsze poznanie Boga
.
I o to także, aby moc chwały
Bożej uzdolniła ich do
okazywania wszelkiego rodzaju cierpliwości stałości.

Jest
to zatem modlitwa o dary
większe

i – powiedzielibyśmy
bardziej
szlachetne,

aniżeli tylko takie, które dałyby się sprowadzić do potrzeb
bieżących. Zresztą, takie nastawienie Apostoła potwierdzają
także dalszego jego słowa, w których zachęca on swych uczniów: Z
radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w
dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy
ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w
którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.
A
zatem, mówić
możemy o konsekwentnym
koncentrowaniu
uwagi wyznawców Chrystusa na sprawach najważniejszych,
najszlachetniejszych i najgłębszych.

O takie właśnie wartości Paweł się dla nich modli i za takie
każe im Bogu dziękować.

Podobny
kierunek zauważamy także w działaniu Jezusa, opisanym w
dzisiejszej Ewangelii. Jezus co prawda pomógł w
doraźnej potrzebie

i zaradził jednostkowemu problemowi, ale zrobił to w taki sposób,
że Apostołowie musieli zobaczyć za tym Jego gestem coś więcej,
niż tylko drobną,
„koleżeńską” pomoc w połowie ryb…

Bo już nawet samo polecenie – przypomnijmy: skierowane do
doświadczonych
w końcu rybaków, dodatkowo
jeszcze zmęczonych
całonocnym bezskutecznym trudem – wykraczało poza
zwyczajną dobrą radę.

A mogło nawet stanowić powód, dla którego uczniowie – jako
rzekliśmy: doświadczeni rybacy – mogli obrazić
się na Niego

za to, że poucza ich w tak podstawowej dla nich kwestii.
Rzecz
jednak dotyczyła ich Mistrza, dlatego chociaż polecenie mogłoby
się wydawać absurdalne, jednak sieci zarzucili
tam, gdzie Jezus wskazał

i okazało się, że jak do tej pory nie mieli nic, to w tym momencie
nie
mieli co z tym wszystkim zrobić,

bo sieci się wręcz rwały, a oni nawet nie byli wstanie ich
wyciągnąć z wody… To musiało im dać do myślenia, że tu o coś
więcej chodzi, niż o same tylko ryby.
Jezus
chciał ich uwagę skierować w ten sposób na sprawy o wiele
głębsze, ważniejsze i większe, niż tylko zwykły połów.
Zresztą, dość jasno wyraziły to Jego słowa, skierowane do
zaskoczonego Piotra: Nie
bój się, odtąd ludzi będziesz łowił.
Otóż
właśnie, ów połów miał skierować uwagę uczniów na inne
połowy, jakie będą oni od tej pory prowadzić, a mianowicie połowy
ludzkich serc.

I miał ich uwagę skierować generalnie
na Boga,

który zawsze okazuje swą pomoc człowiekowi, ale też którego
majestat i moc znacząco przewyższa moc działania człowieka. I
który zawsze chce
dobra człowieka

– począwszy od tego najważniejszego
dobra,

jakim jest jego wieczne zbawienie.
Dlatego
dobrze byłoby, abyśmy biorąc przykład z Pawła Apostoła,
przedmiotem naszym modlitw zawsze w pierwszej kolejności czynili
sprawy
duchowe i sprawy zbawienia,

a dopiero na drugim miejscu – i niejako w ich kontekście –
przedstawiali Bogu sprawy
bi
eżące.
Także
dlatego, że częstokroć przekonujemy się, iż
owe bieżące
potrzeby ulegają zmianom,

wynikiem
czego
to, o co jednego dnia bardzo usilnie prosimy Boga i jesteśmy w
staniem niemalże się z Nim o to kłócić, już drugiego lub
trzeciego dnia nie
jest dla nas aż takie ważne.
A
sprawa Królestwa Bożego i zbawienia wiecznego nigdy się nie
zdezaktualizuje.
Dlatego
o to zawsze trzeba się modlić, bo w tej prośbie zawierają się
także wszelkie
nasze doraźne potrzeby.

Przepięknie owo połączenie sam Jezus pokazał w modlitwie, której
nas nauczył – Modlitwie
Pańskiej.

To właśnie w niej sprawy Królestwa Bożego, postawione na
pierwszym miejscu, łączą
się z prośbą o chleb powszedni.

Dobrze zatem byłoby uczynić tę właśnie modlitwę wzorem
dla wszystkich naszych modlitw. I wypowiadać ją zawsze największą
uwagą i najgłębszą świadomością.
A
przykład tego, jak łączyć sprawy Królestwa Bożego z tymi
najbardziej prozaicznymi sprawami codziennymi, daje nam swoją
postawą Patron
dnia dzisiejszego, Święty
Papież

Grzegorz
Wielki.
Urodził
się on
w
Rzymie, około roku 540.
Odbył
karierę urzędniczą i został prefektem Rzymu. Zrezygnował
jednak z tego stanowiska, obierając
życie monastyczne. Otrzymał święcenia diakonatu
i był legatem papieskim w Konstantynopolu. Dnia
3 września 590 został wybrany
Papieżem.
A
ponieważ w chwili wyboru był zaledwie diakonem, przeto 3
października 590 roku odbyła się jego konsekracja na biskupa.

Przedtem przyjął święcenia kapłańskie. Ale oto w tymże samym
590 roku nawiedziła Rzym jedna z najcięższych w historii tegoż
miasta zaraza. Grzegorz zarządził procesję pokutną dla
odwrócenia klęski.
Wyznaczył siedem kościołów, w których
miały gromadzić się na modlitwie poszczególne stany. Z tych
kościołów wyruszyły procesje do Bazyliki Matki Bożej Większej,
gdzie Papież – elekt wygłosił wielkie przemówienie o
modlitwie i pokucie.
Podczas
procesji, nad mauzoleum Hadriana Grzegorz zobaczył anioła
chowającego wyciągnięty, skrwawiony miecz.
Wizję tę
zrozumiano jako koniec plagi. Została ona utrwalona: do dnia
dzisiejszego nad tym mauzoleum Hadriana, zwanym Zamkiem Świętego
Anioła, dominuje ogromny posąg anioła ze wzniesionym mieczem.

Pontyfikat
Grzegorza trwał piętnaście lat.
Zaraz na początku swoich
rządów nadał sobie pokorny tytuł, który równocześnie miał być
programem jego pontyfikatu: servus servorum Dei”
– „sługa sług Bożych””.
Do ówczesnych patriarchów
Konstantynopola, Antiochii, Jerozolimy i Aleksandrii skierował
wysłanników z zawiadomieniem o swoim wyborze w słowach pełnych
pokory i przyjaźni, czym pozyskał sobie ich miłość.
Jako
dobry Pasterz Kościoła, codziennie głosił słowo
Boże.
Usunął z Kurii papieskiej niegodnych urzędników, a z
diecezji i parafii – niegodnych biskupów i proboszczów. Otaczał
opieką ubogich.
Wielką troską otoczył rzymskie kościoły i
diecezje Włoch. Dla lepszej kontroli i orientacji wyznaczył wśród
biskupów osobnego wizytatora. Był stanowczy wobec nadużyć.
Ponadto,
rozwinął owocną działalność na polu administracji
kościelnej:
uzdrowił finanse papieskie, zagospodarował
majątki, które służyły na utrzymanie dworu papieskiego. W
równym stopniu zasłużył się na polu liturgii,
wprowadzając
istotne reformy, czego wyrazem – między innymi – jest piękny i
dostojny śpiew gregoriański. Nadto, ujednolicił i upowszechnił
obrządek rzymski.
Dotąd bowiem każdy kraj – a nawet diecezja
– miały swój ryt, co wprowadzało wiele zamieszania.
Od
pontyfikatu Grzegorza pochodzi zwyczaj odprawiania trzydziestu Mszy
Świętych za zmarłych, zwanych „gregoriańskimi”.
Kiedy
bowiem Papież był jeszcze opatem benedyktynów w Rzymie, zmarł
pewien mnich, przy którym znaleziono pieniądze. W owych czasach
było to uważane za wielkie przestępstwo w zakonie. Grzegorz
nakazał dla przestrogi innych pogrzebać ciało owego zakonnika
poza klasztorem,
w miejscu niepoświęconym. Pełen jednak troski
o jego duszę, nakazał odprawić trzydzieści Mszy Świętych
dzień po dniu.
Kiedy została odprawiona ostatnia z nich,
zakonnik ów miał się pokazać opatowi i podziękować mu,
oświadczając, że te Msze Święte skróciły mu znacznie czas
czyśćca.
Odtąd przyjął się zwyczaj odprawiania w intencji
zmarłych tak zwanych „gregorianek”.
Przy
bardzo licznych i absorbujących zajęciach publicznych Grzegorz
także pisał. Zostawił po sobie bogatą spuściznę literacką,
obejmującą – poza innymi dziełami – osiemset
pięćdziesiąt homilii i listów!

Dlatego zalicza się go do czterech wielkich Doktorów Kościoła
Zachodniego.
Zmarł
w Rzymie, 12 marca 604 roku.
Wpatrzeni
w jego pracowite życie, a także ubogaceni darem Słowa, pomyślmy:

Czy
w swoich prywatnych modlitwach proszę o wieczne zbawienie i o inne
dary duchowe, czy zaprzątają mnie tylko doraźne potrzeby?

Z
jakim skupieniem i nabożeństwem odmawiam Modlitwę Pańską – czy
mi ona zupełnie nie spowszedniała?
– Czy
patrząc na drugiego człowieka, staram się zwracać uwagę na jego
walory duchowe, czy tylko na to, co widać na zewnątrz?

Szymon
Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie,
Panie, bo jestem człowiek grzeszny”…

5 komentarzy

  • pamiętam pierwszy raz świadomie wypowiedzianą Modlitwę Pańską, nie byłam w stanie jej dokończyć, wydawało mi się, że Bóg wymaga tą krótką modlitwą całkowitego przewartościowania, zmiany mojego dotychczasowego życia, a ja jeszcze nie byłam gotowa i miałam opór przed wypowiadaniem słów, bo w sercu czułam, że nie ma na nie mojej zgody

    po kilku latach mówiąc Modlitwę dotarło do mnie, że ją rozumiem…uświadomiłam sobie, że wydarzenia w moim życiu tak się toczyły jakby Najwyższy po kolei "wykładał" mi o co chodzi w każdym wersie modlitwy, wypowiadałam Słowa modlitwy a one układały się w całość, pełnię, pokazywały Miłość i Miłosierdzie Boga, Jego troskę o mnie..zwroty, które kilka lat temu nie mogły przejść przez moje gardło teraz wypowiadam szczerze i z pełną zgodą,
    szczere odmówienie tej modlitwy przynosi mi pokój serca,
    wcześniej mówiąc Modlitwę Pańską zwracałam tylko uwagę na to jak wiele ode mnie Bóg wymaga teraz widzę jak wiele daje
    trochę się rozpisałam, ale jestem zachwycona mądrością Boga, jak w tak krótkiej modlitwie można zawrzeć wszystko 😉

    Ania

    • To prawda Aniu. Ojcze Nasz zawiera w sobie wszystko co bazowe – krótko, a treści wręcz nie do ogarnięcia. Cała reszta zawiera się w przykazaniu Miłości i Dekalogu, równie krótkim, a treściwym.

    • Dziękuję za te piękne świadectwa. Dla mnie Modlitwa Pańska jest zawsze wielkim wyzwaniem: wypowiedzenie jej z pełną świadomością każdego słowa jest nie lada wysiłkiem! Ks. Jacek

  • Wprawdzie zaliczam się do pokolenia "młodzieży przedrewolucyjnej" i nie ukrywam, że bardzo lubię szkołę, do której od dwudziestu lat chodzę, ale wiem też, że do wakacji pozostało już stosunkowo niewiele czasu – tylko 295 dni. Warto przy tym pamiętać, że do tych dni zaliczają się wszystkie ferie i dni ustawowo wolne, oraz wolne soboty i niedziele czyli nie jest najgorzej. Można by powiedzieć, że "wakacje tuż, tuż…"
    Pozdrawiam serdecznie.
    J.B.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.