Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza…

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym przesyłam serdeczne życzenia urodzinowe Tatianie Kłusek, która na moim pierwszym wikariacie była KSM-owiczką, a dzisiaj jest Żoną i Mamą, a do tego – doświadczonym Nauczycielem i Wychowawcą. Modlę się dla Jubilatki o taką siłę wiary i chrześcijańskiej postawy, jaką pokazała ostatnio, w obliczu trudnych doświadczeń, jakie spotkały Ją i Jej Rodzinę. Przy tej okazji, dziękuję za naszą przyjaźń i wiele bardzo dobrych rozmów. Wszystkiego dobrego!
     Moi Drodzy, mamy kolejny dzień Adwentu. Jak idzie realizacja postanowienia? Jak uczestnictwo w Roratach? 
      A przy okazji, pozwólcie, że przypomnę – bo dawno już nie przypominałem – o naszej Wielkiej Księdze Intencji. Przyznaję (nie żebym się chwalił, gdzież by tam!), że staram się codziennie w tych intencjach modlić, a co jakiś czas tam zaglądam. Czy Wy też pamiętacie? A o 20.00 odmawiacie jeszcze „Ojcze nasz”, czy już zapomnieliście?
         Pozdrawiam i życzę błogosławieństwa Bożego na cały dzisiejszy dzień i na cały Adwent!
                                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
1 Tygodnia Adwentu,
do
czytań: Iz 25,6–10a; Mt 15,29–37

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
W
owym dniu: Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej
górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z
najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.
Zedrze
On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów,
i całun, który okrywał wszystkie narody. Raz na zawsze zniszczy
śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę
swego ludu po całej ziemi, bo Pan przyrzekł.
I
powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że
nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy
się i radujmy z Jego zbawienia! Albowiem ręka Pana spocznie na tej
górze.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział.
I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając ze sobą chromych,
ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u
nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że
niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą.
I wielbiły Boga Izraela.
Lecz
Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: „Żal Mi tego tłumu.
Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich
puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze”. Na to
rzekli Mu uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba,
żeby nakarmić takie mnóstwo?”. Jezus zapytał ich: „Ile macie
chlebów?” Odpowiedzieli: „Siedem i parę rybek”. Polecił
ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i
odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś
tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano
jeszcze siedem pełnych koszów.

Naturalnym
pragnieniem Boga jest dobro i szczęście człowieka.
Dzisiejsze
Boże słowo jednoznacznie to wyraża. W Proroctwie Izajasza słyszymy
zapowiedź przeobfitej uczty,

na którą Pan Zastępów zaprosi wszystkie ludy! Zaiste,
wielka to
i
obfita uczta! Będzie jej poza tym towarzyszyła ogromna
radość!
Prorok
zapowiada bowiem takie oto działanie Boga: Zedrze
On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów,
i całun, który okrywał wszystkie narody. Raz na zawsze zniszczy
śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę
swego ludu po całej ziemi, bo Pan przyrzekł.
Wiemy,
że zapowiedź ta dotyczy czasów ostatecznych, kiedy to wszyscy,
którzy zaufali Bogu, że ich wybawi – przekonają się, że
rzeczywiście tak się stanie: Bóg
wybawi tych, którzy w Nim położą swoją ufność.
I
to jest tym ostatecznym celem, do którego dąży Bóg i do którego
zmierzają ci, którzy za Bogiem przez całe życie idą – wieczna
radość, prawdziwe szczęście i trwały pokój.
Jednak
Bóg tego dobra pragnie dla człowieka nie tylko w wymiarze
ostatecznym, nie tylko w wieczności. Także bowiem i w
doczesności chce On udzielać człowiekowi swoich darów.
Bardzo
wyraźnie mówi o tym dzisiejsza Ewangelia, w której widzimy Jezusa,
jak
dokonuje
uzdrowień i karmi zebrany lud chlebem i rybami.

Zauważmy,
że w dzisiejszym fragmencie nie ma ani
zdania o tym, że Jezus nauczał

o Królestwie Bożym – chociaż możemy być pewni, że to robił,
bo zawsze
tak było,

kiedy zasiadał na jakimś wzgórzu, a ludzie wokół Niego się
gromadzili. Możemy się zatem domyślać, że i dzisiaj tak było.
Jednak w wybranym do odczytania fragmencie nie znajdujemy takiej
informacji.
Znajdujemy
natomiast wiadomości dotyczące wielu,
naprawdę wielu uzdrowień, oraz rozmnożenia chleba i ryb,

którymi następnie zostali hojnie obdzieleni zebrani ludzie. Można
zatem powiedzieć, że Ewangelista Mateusz dzisiaj zajmuje się taką
– jak byśmy mogli określić
ziemską,
doczesną, doraźną działalnością Jezusa.
Ani
słowa o wieczności – Jezus „dogadza”
doczesnym ludzkim potrzebom.
W
zestawieniu jednak
z
pierwszym czytaniem i z tym przesłaniem, które tam znajdujemy, a o
którym przed chwilą rozważaliśmy, mamy pełny
obraz miłości i dobroci Boga,

któremu – żeby to jeszcze raz powtórzyć – naprawdę na
niczym tak nie zależy, jak na prawdziwym szczęściu i dobru
człowieka.

No
tak, ale jeżeli tak rzeczywiście jest, to skąd
się bierze tyle zła na świecie?

Dlaczego tak mało jest owego
Bożego porządku, tak
mało
szczęścia, tak
niewiele
radości?… Raczej więcej
mamy powodów do narzekania i uskarżania się,

aniżeli do demonstrowania zadowolenia
i szczęścia.
Jak to więc
w
końcu jest?
Myślę,
że są to pytania bardzo sensowne i celowe, trzeba jednak ustalić,
do
kogo
należy
je
skierować?
Czy
aby na pewno do Boga? A może trzeba je skierować do człowieka: do
tego konkretnego człowieka,
z
którym żyjemy, z którym współpracujemy, którego na co dzień
widzimy?… A zacząć należałoby od postawienia tychże pytań
samemu
sobie.
Właśnie,
dlaczego nie zachowujemy porządku, ustanowionego przez Boga? Czy ten
fakt nie stanowi najistotniejszej
przeszkody,

z powodu której ludzie na ziemi nie mogą się cieszyć pełnią
szczęścia i radości, tylko ciągle skazani są na cierpienia,
dylematy i łzy?…

Oczywiście,
nie mówimy tu o jakichś doraźnych działaniach, w ramach
których
człowiek od
czasu do czasu zrobi coś po myśli Bożej,

albo – odwrotnie
– sprzeciwi się Bogu.
W takim sensie, trudno spodziewać się, że jeżeli ów Boży
porządek jest na
przykład w
sposób długofalowy niszczony, a ktoś
od czasu do czasu wykona jakiś gest w stronę Boga

– że zaraz nastąpi wyraźna przemiana całej naszej życiowej
sytuacji. Owszem, takie nasze drobne gesty mają sens i są
potrzebne, ale trzeba, aby było
ich jak najwięcej i aby składały się one na jakąś większą
całość.
Mówiąc
inaczej: aby człowiek w tym wymiarze globalnym nie przeszkadzał
Bogu!
Tak
– wystarczy,
aby
Mu nie przeszkadzał! Bo Bóg naprawdę chce człowieka obdarzać
szczęściem i radością – także tu, na ziemi.

Ale działanie człowieka staje na przeszkodzie. Człowiek,
wprowadzając uporczywie
swoje porządki,
mające
rzekomo „ułatwić” życie na ziemi, ostatecznie przyczynia się
do pogarszania całej sytuacji.
I
dlatego Adwent
jest dobrym czasem, okazją i mobilizacją

do tego, abyśmy poprzez sumienną realizację podjętych
postanowień, sprawiali, że sytuacja wokół nas będzie się
zmieniała na lepsze. Może powoli – ale systematycznie
i wyraźnie.

A wtedy na pewno niejednokrotnie doświadczymy ogromnego szczęścia
i radości tu, na ziemi – pomimo różnych
życiowych
doświadczeń i trudności. Bo
Bóg nie chce cierpienia człowieka. On chce jego szczęścia. Oby
jeszcze sam człowiek tego chciał…
W
tym kontekście pomyślmy:

Co
robię, aby w codzienne moje relacje z ludźmi wprowadzać chociaż
odrobinę radości?

Czy
częściej życzę ludziom dobrze – czy, niestety, źle?

Czy
chętnie spełniam najbardziej zwyczajne, dobre uczynki, aby pomóc
innym?

Tłumy
zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi,
chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela.

17 komentarzy

    • 🙂 , w sumie ja też nie za wiele :). Jeszcze jest sprawa ostatniej modlitwy w meczecie czy wcześniej u waldensów (którzy nota bene odrzucili papieskie przeprosiny) – ale szkoda czasu na intelektualne łamańce mające tłumaczyć te rzeczy 🙂

    • Z pewnością, to wszystko nie zaszkodzi Kościołowi. Ja osobiście koncentruję uwagę na tym, co ta Pielgrzymka przyniosła – jak podniosła na duchu mieszkańców Afryki. I choć trochę zwróciła uwagę świata na ich problemy – zwykle zupełnie pomijane. Ks. Jacek

  • Adwent. Czas łaski .Dar od Pana Boga, abyśmy wymagali od siebie i tak wzrastali w dojrzałości wiary. Adwent to szansa, aby sprawdzić, czy trzymamy właściwy kurs: miłość Boga i bliźniego, abyśmy mogli stanąć przed Synem Człowieczym. Wczoraj idąc z wnuczkami na roraty mijało nas dziecko, które zawołało do swojej mamy : "Ja też chcę takie zapalone światełko".
    Z Panem Bogiem.
    Wiesia.

  • Zatroskany Jezus, najpierw odmówił dziękczynienie a potem dzieli pożywienie posługując się uczniami. W efekcie wszyscy są nakarmieni do syta i jeszcze zostaje " reszta". Z tego krótkiego fragmentu szczególnie zauważyłam: modlitwę, zaproszenie do posługi " braci", radość wspólnoty- ucztowanie i sprzątanie, by nic się z daru Bożego nie zmarnowało. Patrząc na Ciebie Jezu, pytam siebie, jak ja postępuję?…

  • A ja sobie myslę o tym, że ludzie w dzisiejszej Ewangelii najpierw przyprowadzili swoich chorych do Jezusa aby ich uzdrowił,a potem ZDUMIEWALI SIĘ, że to faktycznie uczynił…hmm… taka reakcja swiadczy o tym, ze ich wiara heroiczna raczej nie byla., ani nawet wielka… ot takie "próbowanie". Ale z kolei działanie Jezusa wskazuje na to,że Jemu wystarczy takie maleńkie ziarenko kiełkującej wiary… takie "niewiele" tak jak znikoma ilość chleba i ryb wystarczyła Mu do nakarmienia tłumów. O tej Jezusowej skłonnosci do szukania w nas, we mnie, tego co dobre, pięknie pisze Brandstaetter w"Jezusie z Nazarethu" komentujac klamstwo Sary, zony Abrahama : " nie śmialam sie", że Pan w swojej dobroci uznał to za akt zawstydzenia i skruchy. Pomóż mi Jezu wierzyc, że Ty zawsze widzisz we mnie dobro, ze przyjmujesz nawet takie"niewiele" na jakie mnie dziś stac i przemieniasz to w wielkie rzeczy.

    • I ja sie zgadzam… ale to zmienia perspektywe:-) bo odrzucanie zla i czynienie dobra przestaje byc OBOWIAZKIEM a zaczyna byc rodzącym się z wdzięcznosci PRAGNIENIEM. Czyli juz nie MUSZE a CHCE:-) tak czlowiek staje sie RADOSNYM DAWCA ktorego Bog miluje:-). Oby i moje serce zylo taka wdziecznoscia,:-)

  • I oby tak było :). "Obowiązkiem" odrzucania zła jest nasza powinność wynikająca z chrześcijańskiej drogi kroczenia Bożymi Przykazaniami – tylko to miałem na myśli 🙂

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.