Jak to jest z tymi Świętami?…

J
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym swoje urodziny obchodził
Michał Szczypek, z byłej Wspólnoty młodzieżowej z Trąbek, oraz
Kacper Jaworski – były Ministrant z Celestynowa, a obecnie
mieszkający w Warszawie. Trzeba przyznać, że urodziny w takim dniu
– to wyjątkowa okoliczność! Życzę zatem, aby błogosławieństwo
Bożej Dzieciny towarzyszyło Drogim Jubilatom przez całe życie.
I
o to chcę się dla Nich modlić.
Kochani,
serdecznie dziękuję za wszystkie życzenia, wyrazy życzliwości i
pamięci oraz zapewnienia o modlitwie, które różnymi drogami
docierały do mnie w tych dniach – i ciągle jeszcze docierają.
Wszystkie je odwzajemniam moimi najlepszymi życzeniami i szczerą
modlitwą. Niech Pan sam Wszystkim błogosławi.
A
teraz – coś zupełnie wyjątkowego! Otóż, wielokrotnie i przy
różnych okazjach namawiałem Moderatora naszego bloga, Krzysia
Fabisiaka, aby poza tworzeniem tegoż forum od strony technicznej,
zechciał podzielić się swoimi duchowymi refleksjami. I oto
wczoraj, – zupełnie niespodziewanie – znalazłem na swojej
skrzynce kilka refleksji, jakie zrodziły się w sercu i umyśle
Krzysia w czasie drogi powrotnej z Pasterki. Myślę, że to bardzo
dobry czas na powstawianie takich myśli, a co konkretnie powstało –
to już sami przeczytajcie.
Oto
„poświąteczna” refleksja Moderatora naszego bloga, Krzysia
Fabisiaka:
„Nie
za bardzo wesołych Świąt!
Bożonarodzeniowa
szopka to ikona sielanki, symbol dobrego nastroju, którego sobie
życzymy. Tymczasem ta biblijna szopka to była zwykła szopa dla
zwierząt, zapewne było w niej zimno i bardzo nieprzyjemnie. Tak,
jak to czasem bywa przy świątecznym stole.
Wszyscy
by chcieli przeżywać idealne Święta. Tak, jak nas nauczyły
media. Każdy z nas chciałby umieć przyrządzić idealnego karpia,
zaśpiewać kolędę lepiej, niż Krawczyk, i zadbać o to, żeby
nikt się na nikogo nie boczył. Liczna rodzina tonie w śmiechu i
prezentach przy choince ubranej lepiej, niż miss świata.
Tymczasem
bywa tak, że jest jakaś trudna relacja w rodzinie. Bywa tak, że
kogoś bliskiego brakuje przy stole. Może być też tak, że z
jakichś powodów nie masz Świąt w ogóle. Dobija Cię, że wszyscy
wokół życzą Ci wesołych Świąt, a Ty wiesz, że one jednak
takie nie będą. Coś będzie nie tak.
Jeżeli
jesteś w takiej sytuacji, to znaczy, że Jezus pewnie urodzi się
tuż pod Twoim nosem. Zaskoczyło mnie dziś w Ewangelii, że z
urodzeniem Jezusa wszystko było nie tak, jak powinno być. Bóg mógł
wybrać dla swojego Syna dowolne miejsce na ziemi. Równie dobrze
zamiast stajenki mógł być pałac. A jeżeli nie pałac, to na
przykład własny dom w Nazarecie. Tam przynajmniej mogło być
ciepło i czysto.
Jest
sobie taki cesarz, który wymyśla sobie, że zrobi spis. Wszyscy
muszą dać się spisać i nie ma przeproś. Możemy sobie wyobrazić,
jaką frustrację budzą takie wydarzenia, kiedy organy władzy
wymyślają dla swoich obywateli absurdalne nieraz obowiązki. Możemy
się domyślać, jakie były reakcje bohaterów tej opowieści. Nie
zapominajmy, że to byli normalni ludzie. Chcieliby cieszyć się
radosnym wydarzeniem w gronie bliskich osób.
Nie
wiem, czy ówczesna kultura żydowska przewidywała odpowiednik
naszego „pępkowego” ale na pewno byłoby dużo radości
dzielonej z najbliższymi. Tymczasem wszystko wydarzyło się nie
tak, jak ludzie by chcieli. Jezus w pierwszej kolejności przychodzi
nie tyle do miejsca ubogiego, ale do miejsca, gdzie wszystko jest nie
tak, jak człowiek by chciał.
Więc,
jeżeli z Twoimi Świętami jest coś nie tak, to świetnie. To
znaczy, że możesz być pewny, że Jezus narodził się bardzo
blisko tego miejsca, w którym teraz jesteś.”
I
co Wy na to, Kochani? Ja mam w związku z tym sporo swoich refleksji,
ale chętnie poznałbym Wasze.
Dobrego
dnia i radosnego dalszego świętowania! Niech Was błogosławi
Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Święto
Św. Szczepana, Pierwszego Męczennika,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Dz 6,8–10;7,54–60; Mt 10,17–22
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Szczepan,
pełen łaski i mocy, działał cuda i znaki wielkie wśród ludu.
Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i
Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z
Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli
jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia
przemawiał.
Gdy
usłyszeli to, co mówił, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali
zębami na niego.
A
on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą
i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: „Widzę niebo
otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.
A
oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na
niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a
świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego
Szawłem.
Tak
kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie Jezu, przyjmij
ducha mego!” A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno:
„Panie, nie poczytaj im tego grzechu”. Po tych słowach skonał.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich Apostołów: „Miejcie się na baczności
przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą
was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić
z mego powodu, na świadectwo im i poganom.
Kiedy
was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W
owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie
wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez
was.
Brat
wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw
rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u
wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten
będzie zbawiony”.
Na
temat dzisiejszego Patrona tak mówił Papież Benedykt XVI na
Audiencji generalnej, w Watykanie, w dniu 10 stycznia 2007
roku:
„Święty
Szczepan jest najbardziej reprezentatywnym członkiem grupy
siedmiu towarzyszy.
Tradycja dopatruje się w tej grupie
początków przyszłego urzędu «diakonów», choć trzeba
zaznaczyć, że to określenie nie występuje w Dziejach
Apostolskich. W każdym razie, na znaczącą rolę Szczepana wskazuje
to, że Łukasz w tej ważnej księdze poświęca mu całe dwa
rozdziały.
Łukaszowy
przekaz zaczyna się stwierdzeniem, że w obrębie pierwotnego
Kościoła jerozolimskiego istniał pewien podział: wprawdzie
składał się on w całości z chrześcijan pochodzenia żydowskiego,
ale niektórzy z nich urodzili się na ziemi Izraela, i nazywano ich
«Hebrajczykami», natomiast inni, wyznający
starotestamentalną wiarę żydowską, pochodzili z diaspory
greckojęzycznej — tych zwano «hellenistami».
Ta
sytuacja zrodziła problemy: najbardziej potrzebujący spośród
hellenistów – zwłaszcza wdowy, pozbawione wszelkiego oparcia w
społeczeństwie – obawiali się, że mogą być pomijani
przy codziennym rozdawaniu jałmużny. Aby do tego nie doszło,
Apostołowie postanowili oddać się modlitwie i posłudze słowa —
ich głównej posłudze – a niesienie pomocy, czyli społeczną
posługę charytatywną, powierzyli «siedmiu mężom, cieszącym
się dobrą sławą, pełnym Ducha i mądrości».
Dlatego,
jak pisze Łukasz, idąc za sugestią Apostołów, uczniowie wybrali
siedmiu mężów.
Znamy nawet ich imiona. Wybrano: Szczepana,
męża pełnego wiary i Ducha Świętego, oraz Filipa, Prochora,
Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja. Przedstawili ich Apostołom,
którzy, modląc się, położyli na nich ręce.
Gest
nałożenia rąk może mieć różne znaczenie. W Starym Testamencie
oznacza on przede wszystkim przekazanie ważnego zadania – w
ten sposób Mojżesz wyznaczył swego następcę Jozuego. Również
Kościół Antiochii posłuży się tym gestem, wysyłając Pawła
i Barnabę z misją do narodów świata.
Do analogicznego
nałożenia rąk na Tymoteusza w celu przekazania mu oficjalnego
zadania nawiązują dwa Pawłowe Listy do niego skierowane.
O
tym, że chodziło o ważny gest, wymagający rozeznania, można
wnioskować, czytając w Pierwszym Liście do Tymoteusza: Na
nikogo rąk pośpiesznie nie nakładaj ani nie bierz udziału w
cudzych grzechach.
Widzimy więc, że gest nałożenia rąk
nabiera cech znaku sakramentalnego. W wypadku Szczepana i
towarzyszy chodzi niewątpliwie o oficjalne przekazanie przez
Apostołów zadania i jednocześnie o uproszenie łaski do jego
wypełnienia.
Najważniejszą
rzeczą, na którą trzeba zwrócić uwagę, jest to, że oprócz
posług charytatywnych, Szczepan pełni również misję
ewangelizacyjną
wśród swoich rodaków, tak zwanych
«hellenistów». Łukasz w istocie podkreśla fakt, że pełen
łaski i mocy,
w imię Jezusa przedstawia on nową
interpretację
Mojżesza oraz prawa Bożego, odczytując na nowo
Stary Testament w świetle przepowiadanej nauki o Śmierci i
Zmartwychwstaniu Jezusa.
To
nowe odczytanie Starego Testamentu, odczytanie w perspektywie
chrystologicznej, wywołuje reakcję Żydów,
przyjmujących jego słowa jako bluźnierstwo. Z tego powodu
zostaje skazany na ukamienowanie. Święty Łukasz przekazuje nam
ostatnią mowę Świętego, stanowiącą syntezę
jego przepowiadania.
Podobnie
jak Jezus pokazał uczniom w Emaus, że cały Stary Testament mówi o
Nim, o Jego Krzyżu i Zmartwychwstaniu, tak Święty Szczepan,
zgodnie z nauczaniem Jezusa, odczytuje cały Stary Testament w
kluczu chrystologicznym.
Pokazuje, że tajemnica Krzyża jest w
centrum dziejów zbawienia, opisywanych w Starym Testamencie;
ukazuje, że rzeczywiście ukrzyżowany i zmartwychwstały Jezus
wieńczy owe dzieje.
Pokazuje również, że kult świątyni już
się zakończył i że zmartwychwstały Jezus jest nową, prawdziwą
«świątynią».
Właśnie
to «nie» w odniesieniu do świątyni i jej kultu spowodowało
skazanie Świętego Szczepana, który w owym momencie — jak mówi
nam Święty Łukasz — patrząc w niebo, ujrzał chwałę Bożą
i Jezusa, stojącego po prawicy Boga.
A widząc niebo, Boga i
Jezusa, Święty Szczepan rzekł: Widzę niebo otwarte i Syna
Człowieczego, stojącego po prawicy Boga.
Następuje jego
męczeństwo, w istocie przeżywane na wzór męki Jezusa,
powierza on bowiem «Panu Jezusowi» swego ducha i modli się, aby
grzech jego zabójców nie był im policzony.
Tradycja
wskazuje miejsce męczeństwa Szczepana w Jerozolimie, za Bramą
Damasceńską,
w niewielkiej odległości od niej w kierunku
północnym, gdzie obecnie wznosi się właśnie kościół
Saint–Étienne (Świętego Szczepana), w pobliżu prowadzonej przez
dominikanów znanej École Biblique.
Po
zabiciu Szczepana, pierwszego Męczennika Chrystusa, rozpoczęło się
w Jerozolimie prześladowanie uczniów Jezusa, pierwsze w dziejach
Kościoła.
Stało się ono konkretnym powodem, który skłonił
grupę chrześcijan judeohellenistycznych do ucieczki z Jerozolimy i
doprowadził do rozproszenia. Po wypędzeniu z Jerozolimy
stali się oni wędrownymi misjonarzami: Ci, którzy się
rozproszyli, głosili w drodze słowo.
Prześladowanie
i rozproszenie, które po nim nastąpiło, przyczyniły się do
rozwoju misji.
W ten sposób Ewangelia szerzyła się w Samarii,
w Fenicji oraz w Syrii, aż po wielkie miasto Antiochię, gdzie –
według Łukasza – była ona po raz pierwszy głoszona również
poganom i gdzie także po raz pierwszy zabrzmiało określenie
«chrześcijanie».
Święty
Łukasz zauważa w szczególności, że kamienujący Szczepana
złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem –
tego samego, który z prześladowcy stanie się wielkim Apostołem
Ewangelii. Oznacza to, że młody Szaweł musiał słyszeć
przepowiadanie Szczepana
i znać jego zasadnicze treści. Święty
Paweł był prawdopodobnie pośród tych, którym zawrzały
gniewem serca i zgrzytali zębami na niego, gdy
słyszeli tę mowę.
I
tu możemy dostrzec cudowne działanie Opatrzności Bożej. Szaweł,
który przeciwstawiał się zawzięcie wizji Szczepana, po spotkaniu
ze zmartwychwstałym Chrystusem na drodze do Damaszku zaczyna
odczytywać Stary Testament w perspektywie chrystologicznej,
tak
jak to czynił Pierwszy Męczennik; pogłębia je, uzupełnia i w ten
sposób staje się «Apostołem Narodów». I naucza, że
prawo zostało wypełnione na Chrystusowym Krzyżu, a wiara w
Chrystusa, zjednoczenie z miłością Chrystusa, jest prawdziwym
wypełnieniem całego prawa. Oto treść przepowiadania
Pawła.
W
ten sposób wykazuje on, że Bóg
Abrahama staje się Bogiem wszystkich.

Wszyscy wierzący w Jezusa Chrystusa, jako synowie Abrahama, stają
się uczestnikami obietnic. W
misji
Świętego
Pawła wypełnia się wizja Szczepana.
Historia
Szczepana wiele nam mówi. Poucza nas, na przykład, że nie
należy nigdy oddzielać społecznego zaangażowania charytatywnego
od odważnego głoszenia wiary.
Szczepan
był jednym z siedmiu, odpowiedzialnych przede wszystkim za dzieła
miłosierdzia. Ale nie
można było oddzielić dzieł miłości od głoszenia słowa.

Tak więc, pełniąc dzieła miłosierdzia, głosi Chrystusa
ukrzyżowanego i godzi się nawet na męczeństwo. Oto pierwsza
lekcja, jakiej możemy się nauczyć patrząc na postać Świętego
Szczepana. Dzieła
miłosierdzia i głoszenie – są nierozłączne.
Święty
Szczepan mówi nam przede wszystkim o Chrystusie, o ukrzyżowanym i
zmartwychwstałym Chrystusie, stanowiącym centrum
dziejów i naszego życia.

Możemy zrozumieć, że Krzyż
jest zawsze w
centrum życia Kościoła, a także naszego osobistego życia.

W dziejach Kościoła zawsze
będzie męka, prześladowanie.
I
właśnie prześladowanie, zgodnie ze znanym zdaniem Tertuliana,
staje się źródłem misji dla nowych chrześcijan. Przytaczam jego
słowa: «Jest
nas coraz więcej, ilekroć kosicie nas: nasieniem jest krew
chrześcijan» (
Plures
efficimur quoties metimur a vobis: semen est sanguis christianorum
).
Ale
również w naszym życiu
krzyż,
który zawsze nam towarzyszy, staje się błogosławieństwem.

Przyjmując krzyż, wiedząc, że staje się on i jest
błogosławieństwem, uczymy się radości
chrześcijańskiej nawet w chwilach trudności.

Wartość świadectwa jest niezastąpiona, ponieważ do niego
prowadzi Ewangelia, a karmi się nim Kościół. Niech Święty
Szczepan nauczy nas korzystać z tych lekcji! Niech
nas nauczy
umiłowania
Krzyża,
ponieważ
on jest drogą, którą Chrystus wciąż do nas na nowo przychodzi.”
Tyle
z katechezy Benedykta XVI.
A
my, słuchając
Bożego słowa,

przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, ale też
trwając
w radości z Narodzenia Pana,

nie
chcemy widzieć – pomiędzy jednym a drugim – jakiegoś wielkiego
kontrastu. Chociaż takie wrażenie być może corocznie odnosimy,
kiedy przychodzi nam zaraz
po wielkiej radości

z Narodzenia Jezusa obchodzić
wspomnienie męczeństwa

Jego pierwszego Świadka.
W
rzeczywistości jednak, Kościół nie chce nas w ten sposób
zaszokować, ale – jak uczy nas Mateusz we fragmencie dzisiejszej
Ewangelii i Benedykt XVI w swojej katechezie – uświadomić nam, że
na całość
i pełnię

życia chrześcijańskiego składa się zarówno
radość i uniesienie, jak też ból i cierpienie…

Jedno i drugie nadaje temu naszemu chrześcijaństwu sens i kształt,
przy czym krzyż, ból i cierpienie – należycie przeżywane –
mają nas prowadzić do pełni zwycięstwa i radości.
Dobrze
będzie
o
tym pamiętać, kiedy już wkrótce powrócimy – może nie zaraz do
jakichś wielkich cierpień i wyrzeczeń, ale
do naszych codziennych zmagań i trudów.

Dobrze będzie pamiętać, że nawet to, co najbardziej zwyczajne i
powszednie – jeżeli tylko w
imię Boże jest przeżywane – może mieć niezwykłą moc
uświęcania!
I
w tym kontekście pomyślmy:

Ile
jest czynnika religijnego i duchowego w moim przeżywaniu Świąt?

Czy
umiem ofiarować Bogu swoje codzienne zmęczenie, przepracowanie, a
także – cierpienia?

Jak
bronię się przed znużeniem codziennością?

Lecz
kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony!

6 komentarzy

  • Dziękuję za rozważanie!
    Podczas homilii też myślałam o tym, że Jezus urodził się nie w pałacu, ale w miejście które wybrał Pan dla Swojego Syna … To jest Tajemnicą Bożego Narodzenia…
    Tajemnica… Bóg otwiera się każdemu z nas. Pan otwiera w sercu człowieka Królestwo Niebieskie przez Tajemnicę Bożego Narodzenia.
    Królestwo Niebieskie jako "skarb ukryty w roli".. jak powołanie w sercu człowieka.
    Ziarnko wiary, nadziei, miłości.
    Droga, Prawda, Życie

    Pozdrawiam serdecznie
    Józefa
    J

  • Nasze refleksje ? Hmmm…

    Przyznam szczerze, że bardzo pozytywnie odebrałam rozważanie Moderatora bloga:) Bardzo "życiowe" podejście.

    Myślę, że każdy z nas podczas Świąt myśli o kimś, za kimś tęskni, ale to nie znaczy, że się nie cieszy z narodzenia Jezusa.

    Ponieważ jestem adoptowana, to zawsze dziękowałam Bogu za piękne i rodzinne Święta, że co roku zasiadam przy stole w kochającej się rodzinie. I chociaż nikomu o tym nie mówię, to tęsknie za moją siostrą o której ostatnio pisałam. Myślę o biologicznych rodzicach – nie chowam żalu do mich. I chociaż są to dni wesołe, to jednak w te dni jakoś tak szczególnie o nich myślę. I to nie jest tak, że się nie cieszę z narodzenia Pana. Cieszę się i to bardzo!

    Nikomu o tym nie mówiłam, bo powinnam się cieszyć, że mam szczęśliwą rodzinę, a nie szukać "dziury w całym". Teraz po przeczytaniu rozważania czuję się "mniej winna" moich myśli.

    I nie narzekam na swoje życie. Dziele się tylko refleksjami po przeczytaniu rozważania:)

    Podczas Świąt pamiętam, że Jezus urodził się w ubogich warunkach. Chociaż rzadko się o tym mówi, bo traktujemy ten dzień jako radosny.

    Ponieważ taki jest!

    Pozdrawiam
    Gosia

    • "Myślę, że każdy z nas podczas Świąt myśli o kimś, za kimś tęskni, ale to nie znaczy, że się nie cieszy z narodzenia Jezusa."

      Dzięki, Gosiu!

      Pozdrawiam
      Józefa

    • Ja też uważam, że rozważanie Moderatora niesie bardzo realistyczne spojrzenie na Boże Narodzenie. Wydaje się, że w naszych refleksjach – również tych wypowiadanych na ambonach – brakuje tak "chłodno – realistycznego" spojrzenia. I jeśli je połączyć z powyższą refleksją Gosi, to naprawdę otrzymujemy niezwykłe bogactwo treści i głębię przeżyć.
      I tu dopiero wychodzi bogactwo duchowe naszego bloga – bogactwo, z którego pełnymi garściami najwięcej zyskuje… Autor bloga. I za to jestem bardzo wdzięczny. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.