Znak rozpoznawczy – znak przekonujący…

Z
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny obchodzi Łukasz Szarek, należący przed laty do jednej z moich Wspólnot młodzieżowych. Życzę Jubilatowi, aby przez całe swe życie konsekwentnie podążał za Jezusem. I o to dla Niego się dzisiaj modlę.
     Dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko: za refleksję o prowadzeniu innych do Chrystusa, za relację ze Świąt i za wyjaśnienia, dotyczące bani! Pełna panorama zagadnień! Każdy mógł coś wziąć dla siebie.
          Ja zaś dzisiaj chciałbym przypomnieć – bo już dawno tego nie robiłem – że mamy na blogu Wielką Księgę Intencji. Zaglądacie tam czasami? Ja co jakiś czas zaglądał, a ostatnio dopisałem nową intencję. Staram się w codziennej modlitwie ogarniać wszystkie sprawy, tam zapisane, ale widzę po sobie, jak ważne jest przeczytanie tego co jakiś czas – żeby sobie uświadamiać i przypominać, za kogo, lub za co, lub o co się modlimy. Zachęcam zatem do zaglądania i zgłaszania nowych intencji, a gdyby któraś z zapisanych tam spraw wymagała korekty, albo nawet usunięcia – bo sytuacja jakoś się zmieniła – to proszę mnie poinformować.
        Podobnie, przypominam o naszej łączności modlitewnej o godzinie 20.00.
                 Dobrego i błogosławionego dnia!
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

5
stycznia 2016.,
do
czytań: 1 J 3,11–21; J 1,43–51

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Najmilsi:
Taka
jest wola Boża,
którą
objawiono nam od początku,
abyśmy
się wzajemnie miłowali.
Nie
tak, jak Kain, który pochodził od Złego
i
zabił swego brata.
A
dlaczego go zabił?
Ponieważ
czyny jego były złe,
brata
zaś sprawiedliwe.
Nie
dziwcie się, bracia,
jeśli
świat was nienawidzi.
My
wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia,
bo
miłujemy braci,
kto
zaś nie miłuje, trwa w śmierci.
Każdy,
kto nienawidzi swego brata,
jest
zabójcą,
a
wiecie, że żaden zabójca
nie
nosi w sobie życia wiecznego.
Po
tym poznaliśmy miłość,
że
On oddał za nas życie swoje.
My
także winniśmy oddać życie za braci.
Jeśliby
ktoś posiadał majętność tego świata
i
widział, że brat jego cierpi niedostatek,
a
zamknął przed nim swe serce,
jak
może trwać w nim miłość Boga?
Dzieci,
nie
miłujmy słowem i językiem,
ale
czynem i prawdą.
Po
tym poznamy,
że
jesteśmy z prawdy,
i
uspokoimy przed Nim nasze serce.
A
jeśli nasze serce oskarża nas,
to
Bóg jest większy od naszego serca
i
zna wszystko.
Umiłowani,
jeśli serce nas nie oskarża,
mamy
ufność wobec Boga.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus
powiedział do niego: „Pójdź za Mną”. Filip zaś pochodził z
Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra.
Filip
spotkał Natanaela i powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o
którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z
Nazaretu”.
Rzekł
do niego Natanael: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?”
Odpowiedział
mu Filip: „Chodź i zobacz”.
Jezus
ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim:
„Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”.
Powiedział
do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?”
Odrzekł
mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś
pod drzewem figowym”.
Odpowiedział
Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem
Izraela!”
Odparł
mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: «Widziałem
cię pod drzewem figowym»? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”.
Potem
powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ujrzycie
niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących
na Syna Człowieczego”.

Nic
tak nie przekonuje innych do naszego sposobu myślenia i patrzenia na
świat, jak nasze czyny, nasze postawy, nasze wybory, potwierdzające
raz wybraną drogę.
Same deklaracje, choćby najpiękniejsze,
nie mają takiej siły przekonywania. Owszem, one mają jakiś walor
i jakąś wartość, ale jest to wartość o wiele mniejsza od tej,
jaka wypływa z konkretnych czynów i postaw.
Czymże
bowiem Jezus przekonał do siebie Natanaela, jak nie tym, że wskazał
mu konkretną sytuację z jego życia –
sytuację,
która powszechnie raczej nie była znana, ani nikomu wiadoma, a
Jezus właśnie na nią konkretnie się powołał. I chociaż
wzbudził tym pewien podziw u samego Natanaela – a zapewne także i
u innych, tam obecnych – to jednak ów znak miał być tylko małym
wstępem do o wiele większych spraw i znaków, jakie mieli
zobaczyć uczniowie Jezusa.
Mówiąc
krótko, Jezus przekonał do siebie Natanaela konkretem! A konkret
ten stał się swoistym znakiem rozpoznawczym, który z jednej
strony uwiarygadniał Jezusa w
oczach Natanaela, a z drugiej – uwiarygadniał Natanaela w
oczach Jezusa, bo skoro Jezus mógł o człowieku, z którym nie miał
jeszcze osobiście do czynienia, wypowiedzieć naprawdę piękne
słowa: Patrz,
to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu,

to
znaczy, że ów fakt
z życia Natanaela miał naprawdę duże znaczenie w ich wzajemnych
relacjach. Był to prawdziwy
znak rozpoznawczy,

potwierdzający, że – pomimo iż się nie znali – byli sobie tak
naprawdę bardzo bliscy.
Według
Apostoła Jana, mówiącego do nas słowami dzisiejszego pierwszego
czytania, tym znakiem rozpoznawczym dla wszystkich uczniów Chrystusa
ma być wzajemna
miłość.
Apostoł
tak to uzasadnia: Każdy,
kto nienawidzi swego brata,
jest
zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia
wiecznego. Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie
swoje. My także winniśmy oddać życie za braci. Jeśliby ktoś
posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi
niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim
miłość Boga? Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem
i prawdą. Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy,
i
uspokoimy przed Nim nasze serce.

A
zatem, miłość, wyrażająca się w konkretnych postawach, jest
znakiem
rozpoznawczym, znakiem identyfikującym

uczniów Jezusa. Apostoł, pisząc o tej ogólnej zasadzie, daje dwa
przykłady konkretnego jej zastosowania, potwierdzenia tej miłości:
oddanie
życia za braci,

oraz pomoc
potrzebującemu

w jego niedostatku.
Podsumowaniem
zaś Janowych rozważań jest jakże dosadne zdanie: Dzieci,
nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą
.
Otóż
właśnie, to takich znaków rozpoznawczych, znaków identyfikujących
potrzeba – szczególnie dzisiaj, w naszych czasach – aby
uczniowie Chrystusa przekonywali innych do swego Mistrza nie tyle
jakimiś mglistymi zapewnieniami, ale bardzo
konkret
nymi
zachowaniami, czynami, decyzjami,

które mogą innym pokazać, na które mogą się powołać, aby
uwiarygodnić
swoją wiarę:
w
oczach innych, a może też i
swoich własnych?…
Jan
Apostoł uczy, że ma to być bardzo
wyraźne i konkretne dobro, bardzo określone działanie.

A Jezus w Ewangelii, poprzez historię Natanaela, uczy, że może to
być nawet coś
bardzo drobnego i – zda się – niezauważalnego,

bo
dla Jezusa nie ma takich spraw i postaw ludzkich, których by On nie
widział, lub nie znał.
Dlatego,
starając
się o konkret w naszej postawie i znak identyfikujący naszą wiarę,
nie
powinniśmy zabiegać o to, aby dokonać czegoś na pokaz,

aby nas koniecznie zauważono i podkreślono, jacy to jesteśmy
głęboko wierzący. Nie, my mamy nasze dobre uczynki podejmować ze
szczerego serca i z miłości, i ze względu na Jezusa,

a to już Jego – Jezusa – będzie „zmartwieniem”, aby nasza
postawa i nasze dobre uczynki, płynące ze szczerego serca, stały
się dla innych owych znakiem rozpoznawczym, znakiem identyfikującym,
i jednocześnie – znakiem
przekonującym!
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
nie ma we mnie pokusy czynienia dobra na pokaz?

Co
jest znakiem rozpoznawczym, znakiem identyfikującym mnie jako
przyjaciela Jezusa?

Czego
jest w moim chrześcijaństwie aktualnie więcej: owych konkretnych
postaw, czy jednak słów i zapewnień?

Taka
jest wola Boża, którą objawiono nam od początku, abyśmy się
wzajemnie miłowali. 

10 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.