Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej?…

C
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym swoje urodziny przeżywa Pani Maria Suska, moja dobra Znajoma z Kłoczewa, uczestnicząca ostatnio w naszym rodzinnym wyjeździe do Szklarskiej Poręby. Życzę Jubilatce wszelkiego dobra w budowaniu pięknej atmosfery rodzinnej, ale też w relacjach w pracy, gdzie pełni funkcję kierowniczą, odpowiadając za zespół ludzi. Niech na tych wszystkich płaszczyznach swej działalności cieszy się Bożym błogosławieństwem i dobrym natchnieniem.
       Z życzeniami wielkiego dobra zwracam się także do Magdy Golby, należącej przed laty do jednej z prowadzonych przeze mnie Wspólnot młodzieżowych. Magda także dzisiaj przeżywa urodziny. Niech Ją Pan prowadzi przez całe życie. Modlę się, dla Drogich Jubilatek, o Bożą opiekę na każdy dzień.
          A Wszystkim życzę dobrego i pełnego wykorzystania tego dzisiejszego dnia, który – jak wszystkie poprzednie – otrzymaliśmy z Bożej łaskawości.
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
1 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Sm 1,1–8; Mk 1,14–20

POCZĄTEK
PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:
Był
pewien człowiek w Ramataim, Sufita z górskiej okolicy Efraima,
imieniem Elkana, syn Jerochama, syna Elihu, syna Tochu, syna Sufa
Efratyty. Miał on dwie żony: jednej było na imię Anna, a drugiej
Peninna. Peninna miała dzieci, natomiast Anna była bezdzietna.
Corocznie
człowiek ten udawał się z miasta swego, aby oddać pokłon i
złożyć ofiarę Panu Zastępów w Szilo. Byli tam dwaj synowie
Hellego: Chofni i Pinchas, kapłani Pana.
Pewnego
dnia Elkana składał ofiarę. Dał wtedy żonie swej Peninnie,
wszystkim jej synom i córkom po części ze składanej ofiary.
Również Annie dał część, lecz podwójną, gdyż Annę bardzo
miłował, mimo że Pan zamknął jej łono. Jej rywalka zasmucała
ją bardzo w tym celu, aby się trapiła, że Pan zamknął jej łono.
I
tak działo się przez wiele lat. Ile razy szła do świątyni Pana,
dokuczała jej w ten sposób. Anna więc płakała i nie jadła.
I
rzekł do niej jej mąż, Elkana: „Anno, czemu płaczesz? Dlaczego
nie jesz? Czemu się smuci twoje serce? Czyż ja nie znaczę dla
ciebie więcej niż dziesięciu synów?”

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Gdy
Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił
Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest
królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.
Przechodząc
brzegiem Jeziora Galilejskiego ujrzał Szymona i brata Szymonowego,
Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus
rzekł do niech: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się
staniecie rybakami ludzi”. I natychmiast zostawili sieci i poszli
za Nim.
Idąc
nieco dalej ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana,
którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a
oni zostawili ojca swego Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i
poszli za Nim.

Dzisiejsze
pierwsze czytanie to rzut oka na sytuację małżeństwa
(małżeństw) Elkany, a dokładniej – atmosfery i wzajemnych
relacji, w tychże małżeństwach panujących. Dowiadujemy się, że
jedna z żon, Peninna, dała Elkanie potomstwo, druga
natomiast, Anna, nie była w stanie tego dokonać. To
spowodowało jakiegoś rodzaju złośliwości ze strony Peninny pod
adresem Anny. I – oczywiście – cierpienia tej ostatniej, bowiem
brak potomstwa, jak dobrze wiemy, postrzegany był wówczas jako znak
hańby
kobiety, którą to spotkało.
Z
tych wszystkich powodów Anna przez wiele lat doznawała rozlicznych
rozterek, co prowadziło do tego, iż – jak się dowiadujemy –
płakała
i nie jadła.
Ale
oto, w całej tej dramatycznej sytuacji wielkim
wsparciem okazał się dla niej sam mąż,
który
niejako nie zważając na nic i nie traktując Anny jako pohańbionej,
czy gorszej, stwierdził: Anno,
czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się smuci twoje serce?
Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej niż dziesięciu synów?
Zdanie
to w niektórych komentarzach, przywołuje się jako potwierdzenie
wartości
samego małżeństwa,

a dokładniej – jako potwierdzenie jego pierwszego celu, czyli
wzajemnego
dobra małżonków.

Naturalnie, jest jeszcze cel drugi, jakim jest zrodzenie
i wychowanie potomstwa,

a oba cele są wręcz nierozłączne, komplementarne, w sytuacji
jednak – niestety, ostatnio nierzadkiej – kiedy nie może dojść
do owego zrodzenia potomstwa, wówczas małżonkowie winni docenić
wielką wartość tego, że są razem, że są małżeństwem.

Także po to, aby razem dążyć do rozwiązania trudnego problemu.
Dzisiaj
właśnie przykład takiej wspaniałej więzi małżeńskiej widzimy:
miłość
męża i jego troska

w jakimś stopniu rekompensowała
Annie

trudną sytuację,

w jakiej się znalazła. Ale – właśnie – żeby to się mogło
dokonać, żeby Anna odnalazła dla siebie drogę pocieszenia i
wsparcia, i światełko nadziei, potrzeba było, aby doceniła
to, że ma bardzo oddanego męża,

że ma piękne małżeństwo, a to oznacza, że Bóg nie zostawił
jej samej i że widzi całą
jej
sytuację.
Zanim
więc
dokonały
się inne, wielkie rzeczy i znaczące wydarzenia w życiu Elkany i
Anny – a dokonały się z czasem – trzeba było, aby dostrzegli
oni oboje wartość tego, co już mają!

Trzeba było, aby dostrzegli wartość swego małżeństwa.
I
takie jest zapewne przesłanie
tego dzisiejszego pierwszego czytania,

w którym nie odnajdujemy opisu jakichś nadzwyczajnych wydarzeń, a
jedynie rzut oka na sytuację w jednej, konkretnej rodzinie.
Podobnie,
jak w Ewangelii, nie odnajdujemy opisu wielkich czynów, dokonanych
przez Jezusa, a opis
powoływania pierwszych uczniów.

Można by powiedzieć, że to takie „techniczne”
zabiegi: Jezus „kompletuje” sobie zespół

do dalszej pracy, stwarza sobie płaszczyznę do dalszego działania.
I choć to może mało spektakularne – jakkolwiek, na swój sposób,
piękne – to przecież było
konieczne i trzeba było tego dokonać,

aby już w tym zespole móc podjąć dalszą pracę.
Jest
dla nas wszystkich ważnym
wskazaniem,
abyśmy zanim podejmiemy się zmagania z wyzwaniami codzienności i z
naszymi różnymi życiowymi zadaniami, zwrócili większą uwagę,
na czym – mówiąc kolokwialnie – stoimy,
z jakiej płaszczyzny startujemy.

Jakie środki mamy do dyspozycji. Na czym możemy dalej budować.
Bo
może się okaże, że my oczekujemy od Boga jakichś nadzwyczajnym
pomocy czy znaków, a
On już nam bardzo pomógł i bardzo dużo dał

– chociażby
dając
nam piękną
rodzinę,

czy
dobrą
atmosferę
w domu,

lub
też
życzliwych
ludzi,
wśród
których na co dzień żyjemy i pracujemy.
Może
właśnie dzisiaj trzeba dostrzec i docenić to wszystko, co już
mamy, a co wydaje
się nam na tyle oczywiste,
że
może nawet nie zwracamy na
to
uwagi.
A tymczasem, po spokojnym namyśle i spojrzeniu na całą sprawę
przez pryzmat dzisiejszego Bożego słowa, może się okazać, że
Bóg
już nam dał bardzo, bardzo wiele

– i naprawdę,
mamy na czym dalej budować dobro…
W
tym kontekście, pomyślmy:

Jak
postrzegam moją sytuację rodzinną, domową – czy doceniam
wszystkie elementy dobra i wzajemnej życzliwości, jakie można w
niej dostrzec?

Czy
doceniam także dobro, jakie płynie dla mnie z bliskości Osób, z
którymi na co dzień współpracuję, lub
spotykam się – chociażby w sąsiedztwie?

Jak
sam wpływam na dobrą atmosferę w swoim środowisku rodzinnym,
sąsiedzkim, zawodowym?

I
natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim!

15 komentarzy

  • Często nie doceniamy tego co mamy tak mi się wydaje ja osobiście uważam,że mam bardzo dużo mam super dwóch synów,którzy są dla mnie wszystkim co najlepsze w moim życiu dostrzegam elementy dobra jednak często widzę obrazki w których brakuje wzajemnej życzliwości chociaż by po miedzy mną a moim mężem.Sąsiadów nie znoszę więc tym samym nie widzę w nich dobra i nie wpływam na dobrą atmosferę bo uważam ,że to nie ma sensu.M

  • Nie doceniamy jeśli nie zwracamy uwagi na to co mamy chcąc od życia więcej i więcej. Kiedyś nie doceniałam, chciałam więcej. Z czasem jednak zaczęłam doceniać moją wspaniałą rodzinę. Kochających siebie i nas rodziców, moje rodzeństwo, narzeczonego i przyjaciół. Nawet na świat patrzymy inaczej i na naszą codzienność gdy potrafimy docenić to co mamy.
    Pozdrawiam
    Gosia

  • Nie mam problemów z modlitwą dziękczynna. Zawsze o niej pamiętam i dziękuję za wszystkie dobrze rzeczy i wysłuchane prośby. Uczę się jednak cały czas, aby szczerze podziękować Panu Bogu za WSZYSTKO co nas spotkało tzn. , te złe rzeczy również. Wiedząc, że Bóg ma jakiś swój plan. To mi ciężej przychodzi 🙁
    Pozdrawiam
    Gosie

    • " Bóg ma jakiś swój plan. To mi ciężej przychodzi 🙁 ".

      Kiedyś… nie była ochrzczona, nie wiedziałam, że Pan coś chce dać dla mnie, że ON ma plan mego życia, lecz nie ja swoje życie buduję samodzielnie…
      Kto ma odwagę powiedzieć prawdy? Tylko Przyjaciół Prawdziwy – PAN. ON mówi, działa na swój sposób. ON dotyka w sposób szczególny – Jestem z tobą..- ON dotyka stale. Ale nie zawsze rozumiem o co chodzi..
      "Jesteś moim Bogiem" – Kocham Ciebie!
      "podziękować chcę Tobie!" – za to, co w każdej chwili dnia i nocy TAK KOCHASZ mnie. Dlaczegoż, Panie mój, powiedział przez człowieka tylko w ubiegłej niedzieli? …
      nie śpieszyłam się dziękować Tobie, Panie, w tamtej chwili… Czy "podziękować chcę Tobie!" ? Oto właśnie, nadszedła godzina , by dziękować!!! Tobie za … a ja?
      coś robię ? łzy..ale póżniej oddałam Bogu…nie miałam siły z dziękczynieniem oddać razem te rzeczy Panu?
      " Bóg ma jakiś swój plan. To mi ciężej przychodzi 🙁 ". Oto tak, Gosiu, nasuwałam mnie do myślenia Twóją głęboką refleksję.. jakby mamy podobną sytuację w życiu -"za WSZYSTKO co nas spotkało tzn. , te złe rzeczy również".. .
      nie umiem wyrazić swoi myśli.
      Dzięki serdecznie, Gosiu.

      "nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia

      kiedy Bóg drzwi zamyka

      to otwiera okno…"

      Pozdrawiam
      Józefa

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.