Na Twoje słowo…

N
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Bardzo serdecznie pozdrawiam z Miastkowa. Moi Drodzy, w poniedziałkowym wpisie wstępnym wspomniałem, że w poprzednią niedzielę w Miastkowie odbyła się – jak lubi mawiać mój Brat, Ksiądz Marek – „przepiękna uroczystość”. I obiecałem – w tymże wpisie – że odniosę się do sprawy w niedzielnym rozważaniu. Chodzi mi bowiem o to, aby zobaczyć to wydarzenie w kontekście całego życia społecznego i duszpasterskiego tej konkretnej lokalnej wspólnoty – i aby z taką właśnie refleksją „wyjść do ludzi”, wypowiedzieć to z ambony. Dlatego właśnie czekałem aż tydzień z odniesieniem się do całej sprawy. 
       Kwestie związane z opisywanym wydarzeniem znajdziecie w rozważaniu, w części „pod gwiazdkami”. A tutaj tylko napomknę, że jestem naprawdę pod silnym wrażeniem tego, co dane mi było przeżyć – skądinąd, zupełnie niespodziewanie.
         Na głębokie, religijne i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

5
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Iz
6,1–2a.3–8; 1
Kor 15,1–11; Łk
5,1–11
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
W
roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana, siedzącego na wysokim i
wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię.
Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł.
I
wołał jeden do drugiego: „Święty, Święty, Święty jest Pan
Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały”. Od głosu tego,
który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła
się dymem.
I
powiedziałem: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o
nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a
oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!”
Wówczas
przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel,
który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i
rzekł: „Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana,
zgładzony twój grzech”.
I
usłyszałem głos Pana mówiącego: „Kogo mam posłać? Kto by Nam
poszedł?” Odpowiedziałem: „Oto ja, poślij mnie!”
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Przypominam,
bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którą przyjęliście i
w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni,
jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem. Chyba żebyście
uwierzyli na próżno.
Przekazałem
wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł za nasze
grzechy, zgodnie z Pismem, że został pogrzebany, że zmartwychwstał
trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a
potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset
braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy
zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim
apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie
jako poronionemu płodowi.
Jestem
bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się
apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską
Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się
daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja,
co prawda, lecz łaska Boża ze mną.
Tak
więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Zdarzyło
się raz, gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa
Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, że zobaczył dwie
łodzie, stojące przy brzegu, rybacy zaś wyszli z nich i płukali
sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona,
poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi
nauczał tłumy.
Gdy
przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i
zarzućcie sieci na połów!” A Szymon odpowiedział: „Mistrzu,
przez całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje
słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie
mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na
wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci
podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie
zanurzały.
Widząc
to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode
mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. I jego bowiem, i
wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego
dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy
byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój
się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I przyciągnąwszy łodzie
do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.
W
mowie potocznej bardzo często używa się stwierdzenia: „Nie
ucz księdza pacierza”.

Używa się go najczęściej wtedy, gdy ktoś próbuje pouczać nas w
kwestii, w której jesteśmy dobrze obeznani i w której doskonale
się orientujemy. Przypuszczam, że gdyby
nie wielki szacunek Apostołów do Jezusa,

gdyby nie świadomość tego, jak wielkich i cudownych rzeczy
Zbawiciel dokonywał, jak wiele uczynił znaków, jak wielu uzdrowił
– gdyby nie świadomość tego wszystkiego,
z pewnością dzisiaj sam Jezus usłyszałby takie zdanie: „Nie
ucz rybaków łowi
enia
ryb”.
Nie
dość, że pracowali całą noc i nic nie ułowili, to jeszcze mają
wypłynąć na głębie, gdzie – jak wiadomo – ryb
nie powinno być o tej porze,

bo wtedy akurat, jak się uważa i zapisane to zostało w niektórych
komentarzach, ryby bardziej można było znaleźć właśnie bliżej
brzegu. Tym więc dziwniejszym mogło się wydać polecenie Jezusa, a
jednak Piotr mówi: Dobrze,
na Twoje słowo…
I cóż?

Zagarnęli
tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci zaczęły się rwać, a wszyscy
wokół oniemieli ze
zdziwienia.
Naturalnie,
Jezusowi wcale nie chodziło o sam moment zaszokowania. On
nie jest „tanim sztukmistrzem”,

który dla rozbawienia publiczności robi sobie ot
– takie”
sztuczki.
Jezus chciał pokazać – po pierwsze – że wszystko, co dzieje
się na świecie, jest w Jego mocy; a
po drugie: ów cudowny połów ryb miał pokazać, że Apostołowie
będą w przyszłości mocą Jezusa dokonywać innych
połowów.
Będą ludzi
łowić, ludzi będą zdobywać dla Jezusa!
Kochani,
kiedy tak uważnie czytamy i rozważamy dzisiejszą Ewangelię, kiedy
tak uważnie analizujemy pierwsze i drugie czytanie, to z pewnością
możemy wysnuć wniosek, że dzisiejsza liturgia
Słowa mówi o niemocy
ludzkiej,
o ludzkiej
niewystarczalności, którą zresztą człowiek sobie jasno
uświadamia; ale też mówi o tym, że sam
Bóg spieszy z pomocą i z tej słabości człowieka ratuje,
pomagając
mu wybrnąć z różnych trudności. Ze
strony ludzkiej potrzebne jest – i to też jakoś pojawia się w
dzisiejszych czytaniach – pełne
zaufanie do Boga.
W
analizowanym przez nas czytaniu ewangelicznym ujrzeliśmy biednych
Apostołów, którzy pomimo całonocnej
ciężkiej pracy, nie ułowili nic. Myślę, że tego
typu sytuacja jest
nam wszystkim dobrze znana,
bowiem każdy z nas zapewne doświadczył
jakiegoś
rozczarowania,
kiedy to
bardzo się staraliśmy,
zależało nam na czymś,
włożyliśmy
w to „coś”
wiele
sił, a może i środków materialnych – a
tu
nic nie wyszło!
Co w takiej sytuacji robić?…
Sądzę,
że
gdyby nie spotkanie Jezusa z Apostołami, to cała scena zakończyłaby
się w ten sposób, że rybacy zwinęliby sieci i
wrócili do domu, ale byliby
w takim nastroju psychicznym, że lepiej by było omijać ich z
daleka.
Nawet
zaryzykowałbym stwierdzenie – chociaż nie upieram się przy tym –
że któryś z nich by
zaklął!
Spotkanie
z Jezusem wszystko odmieniło. Ale zauważmy – nie
możemy dzisiaj całej uwagi skoncentrować na cudownym połowie,

bo
nie to
jest tu najważniejsze.
To prawda, że owo wydarzenie z rybami bardziej
rzuca się w oczy,
bo
jest dosyć oryginalne i spektakularne.
I dlatego jesteśmy skłonni tylko na tym zatrzymać uwagę.
Tymczasem – słuchajmy
uważnie dzisiejszej
Ewaneglii!
A
wtedy zauważymy, że Jezus –
o czym
była tam
mowa – nauczał
ludzi!
On
najpierw wszedł do tej łodzi, aby
z niej nauczać,
a
dopiero potem –
aby z niej dokonać połowu.

Po drugie – nauczanie, jak
się wydaje, trwało raczej
dłużej, sam połów zaś
z pewnością krócej, to była chwila: wyciągnięcie sieci z
rybami. Jakie
ma to dla nas znaczenie?
A
może właśnie takie, że nie
możemy liczyć tylko na siebie,

na swoje siły, swoją moc, swoje zdolności, nawet – swoją
wiedzę. Mamy przede
wszystkim przyjąć Boże
słowo
i w 
nie
uwierzyć
. A wszystko
inne – żeby posłużyć się także tekstem ewangelicznym –
będzie nam dodane.

Jezus
dokonał cudu po wygłoszeniu nauki, co więcej – od razu
powiedział, że cud ten ma znaczenie symboliczne: odtąd
ludzi będziesz

[Piotrze]
łowił
W jaki sposób? Nie inaczej, jak tylko Bożym słowem.
I ten drugi połów, chociaż nie od razu będą widoczne jego owoce,
to jednak ten drugi połów
będzie znacznie ważniejszy, znacznie większe mający skutki,
aniżeli
ten pierwszy.
Człowiek
jest tylko narzędziem w Bożym ręku. To stąd właśnie te
dramatyczne słowa Piotra:
Odejdź ode mnie,
Panie, bo jestem człowiek grzeszny.

Wiedza człowieka, jego
zdolności mogą się tu
okazać zbyt mał
e,
ale zawsze jest jeszcze Boża moc. Naturalnie, to nie oznacza, że
nie liczy się ludzka wiedza i ludzkie zdolności. Liczy się, bardzo
się liczy i trzeba rozwijać talenty, które w końcu pochodzą od
Boga, nie skąd indziej; trzeba poszerzać swoje patrzenie na
świat. Ale trzeba też
pamiętać, że jest granica
ludzkich możliwości, za którą rozpoczynają się możliwości
Boga –
a
te z kolei są nieograniczone.
Czyż
nie z podobnym dylematem stanął przed Panem Prorok Izajasz, mówiący
do nas w pierwszym czytaniu. Kiedy ujrzał
chwałę Bożą i 
usłyszał
potężny śpiew,
wysławiający wielkość i potęgę Bożą, popadł w przerażenie:
Biada mi! Jestem
zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam
pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla,
Pana Zastępów.
Czyż
mógłby sam wyjść z tego przerażenia, gdyby
nie łaska Boża,
która
pozwoliła mu doczekać oczyszczenia przez symboliczną czynność
dotknięcia ust węglem rozżarzonym? To oczyszczenie dało mu
odwagę, aby na Boże pytanie: Kogo
mam posłać?
– od
razu odpowiedzieć: Oto
ja, poślij mnie!

Potrzeba jednak było interwencji Bożej, potrzeba było wzmocnienia
ze strony samego Boga,
aby
człowiek poczuł się odważny.
I
podobną myśl także zawarł Święty Paweł w drugim czytaniu – w
Liście, skierowanym do Kościoła w Koryncie. Wspominając swoje
powołanie mówi, że dokonało się ono na
końcu, po powołaniu wszystkich Apostołów.

Nazywa siebie przy tym – w sposób szokujący i jednocześnie
niezwykle pokorny – poronionym
płodem!
Dlaczego?
Bo
– jak sam wspomina – prześladował Kościół Boży. Przemiana
przyszła od Jezusa: Lecz
za łaską Bożą jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie
okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich
wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną.

A zatem – znowu ten sam motyw: łaska
Boża przemienia człowieka.

I to
dzięki tej łasce chrześcijanin może powiedzieć, tak jak Izajasz:
Oto ja, poślij mnie!
Nie
po to mnie nawet poślij, żebym innym głosił kazania, ale po to,
abym po chrześcijańsku
żył, abym swoją postawą ludzi łowił.

Po to mnie, Panie, poślij!
Ja jestem gotowy!
Daj mi
odwagę, daj mi siłę, daj mi nadzieję, oczyść
mnie choćby z resztek mnie samego,

oczyść mnie choćby z resztek egoizmu, dotknij rozżarzonym węglem
swojej miłości nie tylko moje usta, ale
także moje serce,
mój
rozum, moje dobre zamiary, moją dobrą wolę!
Oczyść
ją, Panie, z tego wszystkiego, co choćby najmniejszy cień na nią
rzuca.
Jak
do tego dążyć? I jak
prosić Boga, aby tego dobrego dzieła dokonał? Z pewnością,
trzeba to czynić wytrwale i odważnie. My ciągle poszukujemy –
tak po ludzku i tylko po
swojemu – cudownych
sposobów na wszystko.

Różne to są sposoby: a to
cudowne diety, a to różne
znajomości, układy i „wejścia”, a to cudowne techniki
medyczne, a to techniki psychologiczne, to znowu techniki
socjologiczne, w końcu nierzadko także – magiczne… Różne
cudowne sposoby na różne ludzkie problemy…
A
Jezus, dając nam dzisiejszą liturgię
Słowa, mówi bardzo konkretnie i jasno – ludzie,
zwróćcie się wreszcie do Mnie!

Zauważcie, że Ja jestem i od kilkunastu, czy kilkudziesięciu lat,
odkąd każdy z Was
jest ochrzczony i wychowywany po katolicku, Ja
od tego czasu jestem w Waszych łodziach i próbuję Was nauczać!
Czy Wy to widzicie? Ludzie, zacznijcie wreszcie słuchać mojego
Słowa i wyciągać dla siebie wnioski!
Przyjmijcie
moje rady, które daję Wam na Mszy Świętej, w konfesjonale, w
czasie osobistej lektury Pisma Świętego, czy też w czasie
osobistej modlitwy. Ludzie, proszę Was, zacznijcie się wreszcie
modlić! Nie
poszukujcie wiecznie „złotych rybek”,

które na pierwsze skinienie spełnią Wasze trzy życzenia.
Zaufajcie wreszcie mojej wszechmocy, w końcu jesteście wierzący!
Nie
ufajcie tylko sobie!
          Apostołowie
na polecenie Jezusa, aby zarzucili na głębię, też w pierwszej
chwili odpowiedzieli zdziwieniem – No,
przecież łowiliśmy!

Czemu nam się nie udało? Odpowiedź Jezusa była konkretna: Nie
tutaj łowiliście!

Zarzućcie w innym miejscu!
          W
podobnej dyspozycji staje przed Bogiem człowiek: Panie Boże, ja już
wszystko dobrze sobie przemyślałem, wszystko sobie jakoś
poukładałem, już mam mniej więcej wizję wszystkiego, a
Ty teraz spełnij moją wolę,

moje oczekiwanie, pragnienia. A Pan mówi: Nie!
Nie tutaj zarzuć sieci, nie tak postąp, nie tak rozwiąż tę
sprawę!
Ja ci proponuję
inne rozwiązanie, inny sposób podjęcia tego czy innego problemu.
Apostołowie
uczynili to od razu, odważyli się być posłuszni!
Podjęli
ze swym Mistrzem twórczą współpracę. A my?
***************************************************************
Próbując
odpowiedzieć na tak postawione pytanie, musimy przywołać różne
konkretne sytuacje z naszego życia i różne nasze postawy.
I
myślę, że każdy z nas – w związku z tym – udzieliłby innej
odpowiedzi. Ja w tym kontekście chciałbym teraz pokazać dwa bardzo
konkretne obrazy z naszego parafialnego „podwórka”.
Pierwszy
– to spotkanie, jakie w poprzednią niedzielę wieczorem odbyło
się w murach naszego Gimnazjum. Mam tu oczywiście na myśli
„Miastkowskie spotkania z muzyką”.
Uczestniczyłem po raz pierwszy w tym przedsięwzięciu, ale
jestem niezmiernie poruszony i wprost zachwycony poziomem i
rozmachem
tego, co dane nam było przeżyć. Widownia była
bardzo liczna, ale przede wszystkim – bardzo liczna była Ekipa
śpiewających, grających i tańczących – w wieku od
przedszkolaka do emeryta
ludzi utalentowanych, pełnych
pasji i entuzjazmu!
Trwający
ponad dwie godziny występ tej Grupy, znacznie przekraczającej
liczbę dwustu osób
– prawdziwych artystów, a jednocześnie:
ludzi „stąd” – pokazał nam, jakim potencjałem
dysponujemy
jako społeczność lokalna, ale też udowodnił, że
nie mamy powodów, by mieć jakiekolwiek kompleksy w stosunku
do wielkich ośrodków miejskich, czy artystycznych.
Jakież
uwielbienie należy się Bogu
za dar tak wielu talentów i za
natchnienie – zarówno samych artystów, jak i nauczycieli i
instruktorów – do ich rozwijania! Jak wielkie uwielbienie
należy się Bogu!
Ale też wdzięczność samym
śpiewakom, tancerzom i muzykom za ucztę duchową, jaką nam
sprawili, pokazując w ten sposób, ile może osiągnąć człowiek,
jeżeli solidnie rozwija dary, otrzymane od
Boga! Wspaniałe, naprawdę wspaniałe doświadczenie!
Oczywiście,
należy też wspomnieć tutaj o przepięknych śpiewach naszej
scholi, o kunsztownych asystach liturgicznych, o zaangażowaniu
dzieci
w procesję z darami czy modlitwę powszechną, o budzącej
zachwyt aktywności osób czytających słowo Boże – a więc
o tym wszystkim, co niezwykle ubogaca liturgię Mszy Świętej w
naszej Parafii, praktycznie w każdą niedzielę. I właśnie to
wszystko, łącznie ze spotkaniem z zeszłej niedzieli, stanowi
pierwszy obraz, jaki chciałbym tu przywołać.
Ale
jest też drugi, inny. W tym tygodniu był pierwszy czwartek,
pierwszy piątek i pierwsza sobota miesiąca. Codzienne nabożeństwa,
Msze Święte i adoracje Najświętszego Sakramentu. I ten
przeraźliwie – tylko to słowo mi tu pasuje – przeraźliwie
pusty kościół…
Dobrze, że była chociaż ta garstka
najwierniejszych, bo gdyby nie oni… Naprawdę, kościół
przeraźliwie pusty…
I to jest drugi obraz.
Przywołując
oba te obrazy, stawiam sobie i Wam raz jeszcze to pytanie: Jak to
jest – tak naprawdę – z tą naszą współpracą z Jezusem?

Jak to jest z tym naszym posłuszeństwem Jego zachętom, Jego
naukom? Jak to jest – ale tak naprawdę?… 

5 komentarzy

  • … Uczeń dobrze wie, że jest tym, kim jest dzięki łasce Bożej. I nie jest powodem do przygnębienia. To źródło dumy i mocy, pociechy i umocnienia. Co więcej, chrześcijanin dostrzega w swoim życiu, że łaska ta nie jest daremna, że czyni znaki i cuda. Wszak słyszymy katechizmowe łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Bez niej ani rusz!

    To uczy postawy nieodzownej we wzroście, a mianowicie pokory. Ta potrafi cieszyć się ze wszystkiego, bo wszystko do Boga odnosi. Tak więc pokora nie ma nic wspólnego z upokarzaniem siebie, pomniejszaniem wartości swojej czy innych. Bo tam, gdzie przebywa pokora tam także znajdziesz prawdę, która przynosi wolność. Łaska Boża – jest środowiskiem naturalnym tego, czego pragniemy, a mianowicie miłości, bo w niej streszczają się i zawierają te cnoty, o których wspomniałam wyżej.

    Trzeba pamiętać, że łaska przychodzi do nas z zewnątrz tzn. jest darem darmo danym. Paweł Apostoł z prześladowcy staje się naśladowcą. Piotr z rybaka staje się rybakiem ludzi
    Łaska Boża jest siłą jednoczącą, bo ci, którzy się jej poddają, obojętnie w jakim zakątku ziemi się znajdują i w jakim kontekście społeczno-politycznym żyją nauczają to samo, choć nie zawsze tak samo. Skoro z Boga czerpiemy otwierając się na Jego mądrość to ten sam Pan daje tę samą prawdę.

    Stan łaski uświęcającej jest wspólnym mianownikiem, fundamentem, na którym stawiamy. Ten stan sprawia, że wychodzimy ku drugiemu. Żyć w łasce uświęcającej oznacza żyć w obecności Bożej, a więc odkrywać i wypełniać wolę Ojca niebieskiego we wszystkim i przez wszystko. Trwać w łasce Bożej to trwać w samym Bogu i karmić się Nim i uczyć się Jego.

    Ewangelia daje nam pewien obraz. Życie człowieka jest łodzią, do której chce wejść Pan Jezus. Pragnie być z nami w naszym życiu. Trzeba Go tam wpuścić. Po co? Na pierwszym miejscu, by mógł głosić, by mógł nauczać. Wszak to sama łaska! Wcale nie przeszkadza w tym codzienność, wszak Szymon i jego towarzysze w międzyczasie płukali sieci. Można słuchać Pana i wypełniać swoje obowiązki. Stan łaski uświęcającej nie jest zarezerwowany tylko na czas świąt, na specjalne okazje. Tenże stan nie oznacza jakiejś błogości, sielanki, zapomnienia o świecie. To jest szukanie i znajdowanie Boga we wszystkim i wszystkiego w Bogu.
    Apostołowie (choć jeszcze nimi nie są) są nasyceni łaską, bo otworzyli uszy. Jak niewiele trzeba! Słyszy się dziwne zaproszenie, dziwne po ludzku, bo dla chrześcijanina najbardziej normalne. Bo nie chodzi o to, co się słyszy, ale o to kto do mnie przemawia. Wszak polecenie: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! Mogło zostać zignorowane przez znawców tego fachu. Słyszymy stwierdzenie Szymona: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Słowo Boże trafiło na grunt zmęczonych, zniechęconych i zmartwionych ludzi, a przyniosło prawdę i wolność wyznania bezradności.

    Co więcej, przyniosło także wyznanie wiary, jako odpowiedź na usłyszaną naukę (jak to czynimy w każdej niedzielnej Eucharystii). Nie udało się, nic się nie udało, choć próbowaliśmy, lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Na Jego słowo czyli w świetle łaski Bożej i współpracującej z nią wiary zarzucili i zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać.

    Ta pełnia wręcz przeraża, choć to normalna sprawa jeśli jest tam Bóg. Łaska Boża objawia mi kim jestem. Widząc łaskę działającą (tu potrzeba odwagi otwarcia oczu) Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. Jednak nie jest to prawda, która zamyka. Otwiera, bo zawsze idzie w parze z wolnością. Przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim. Tylko w Jezusie Chrystusie jesteśmy wolni. Tylko we wspólnocie Kościoła, której Głową jest Chrystus znajdziemy łaskę i współpracowników, którzy siedzą w innych łodziach, ale nauka jest ta sama.

    Jesteś w stanie łaski uświęcającej? Tak więc nie bój się, bo możesz czynić rzeczy i rozwiązywać sprawy, które wydają się być poza twoim zasięgiem, oczywiście za łaską Bożą. …

  • „Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały”
    Tylko Ty, Panie jesteś godzien wszelkiej chwały i czci. Bądź wywyższony i uwielbiony w naszych sercach, w naszej codzienności. Uwielbiamy cię z całym Kościołem i wszystkimi mieszkańcami Nieba. O tak, Panie, na Twoje Słowo zegnie się każde kolano. Mów do nas, Panie…

  • DUZE LITERY NIE SA ZE KRZYCZE TYLKO TO MOJE SŁOWA

    –„Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.

    –sam Bóg spieszy z pomocą i z tej słabości człowieka ratuje, pomagając mu wybrnąć z różnych trudności.

    –nie możemy liczyć tylko na siebie, na swoje siły, swoją moc, swoje zdolności, nawet – swoją wiedzę.—JA SŁYSZĄŁAM ZE MUSIMY LICZYC NA SAMYCH SIEBIE NA SWOJE SIŁY, SWĄ MOC I SWE ZDOLNOSCI I SWĄ WIEDZE, ZE BÓG JEST TYLKO BOGIEM A NIE CUDOTWÓRCĄ, ZE NIE MOZNA LICZYC TYLKO NA SIEBIE ALE TRZEBA LICZY TYLKO NA SIEBIE…..

    —Człowiek jest tylko narzędziem w Bożym ręku. —HEH CIEKAWE JAKIM JA JESTEM NARZĘDZIEM W RĘKU BOGA, PEWNIE BEZUŻYTECZNYM,

    Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny.—-MIMO ZE JESTEM GRZESZNA JAK TA CUDZOŁOŻNICA TO ON NIE ODCHODZI TYLKO NADAL KOCHA, JAKIS DZIWNY DLA MNIE DO DZIS PARADOKS, BO JA KURDE MOZE ON KOCHAC CZŁOWIEKA KTORE WPADŁ W TOTAL TZN TOTALNE BAGNO, NIC Z TYM NIE ROBI TYLKO W TY BAGNIE BAWI SIE, NO DOBRA MOZE JEDYNIE CZYTA SLOWO BOZE A W NOCY KRZYCZY I WRZESZCZY ZE CHOC WPADŁ W TOTAL BAGNO NIE UME WYJSC Z NIEGO TERAZ, I BŁAGA PŁACZEM I TA BEZSILNOSCIA O POMOC A KIEDY SIE TAKA OSOBA BUDZI STWIERDZA ZE NIE MA SIŁ FUNKCJONOWAC ZYC ALE NIE MA WYJSCIA I ZNOWU SIEDZI W TYM BAGNIE, A BOG JEST PRZY TEJ OSOBIE I DALEJ TAKA OSOBE KOCHA I NIE ODCHODZI MIMO ZE TA OSOBA DALEJ ROBI SWOJE, NIE ROZUMIEM TEGO DO DZIS–DZIWNY PARADOKS

    –Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów.

    —-Lecz za łaską Bożą jestem tym, czym jestem, NO WŁASNIE ZA ŁASKĄ BOGA JESTEM TYM CZYM JESTEM….

    –My ciągle poszukujemy – tak po ludzku i tylko po swojemu – cudownych sposobów na wszystko. Różne to są sposoby: a to cudowne diety, a to różne znajomości, układy i „wejścia”,—–CZASEM JUZ OD TEGO POSZUKIWANIA GŁOWA BOLI I SFIKSOWAĆ MOŻNA….

    –Różne cudowne sposoby na różne ludzkie problemy… NAJLEPSZY SPOSOB NA PROBLEMY-MILCZEC! BO MILCZENIE JEST ZŁOTEM….

    —Ja od tego czasu jestem w Waszych łodziach i próbuję Was nauczać! Czy Wy to widzicie? Ludzie, zacznijcie wreszcie słuchać mojego Słowa i wyciągać dla siebie wnioski!—NASUWA SIE JEDNO MI , NIC Z TYM NIE ROBIE, TYLKO UKRYWAM SIE W TEJ ŁODZI BO MAM WRAZENIE ZE ON NA MNIE KRZYCZY I ZA CHWILE MNIE ZBIJE JAK MOJ OJCIEC CO MNIE BIŁ I BOJE SIE COKOLWIEK ZROBIC BO JAK ZLE ZROBIE TO ZOSTANE UKARANA, W SUMIE JUZ ZOSTAŁAM UKARANA, ZA SWOJE POSTEPOWANIE

    —Przyjmijcie moje rady, które daję Wam na Mszy Świętej, w konfesjonale, w czasie osobistej lektury Pisma Świętego, czy też w czasie osobistej modlitwy. Ludzie, proszę Was, zacznijcie się wreszcie modlić! Nie poszukujcie wiecznie „złotych rybek”, które na pierwsze skinienie spełnią Wasze trzy życzenia. Zaufajcie wreszcie mojej wszechmocy, w końcu jesteście wierzący! Nie ufajcie tylko sobie!—NIE WIEM CZEMU ALE SIE ROZPŁAKAŁAM CZYTAJAC TO…. BEZ SENSU JA PŁAKAC NIE MOGE, MUSZE BYC TWARDA SILNA…

    –A my?— NIC DUPA MARYNA, NIC NIE ROBIE, SIEDZE W BAGIENKU SOBIE BO SIE BOJE COKOLWIEK ZROBIC,,,

    CZEMU PRZERAZLIWIE PUSTY KOŚCIÓŁ SAMA NIECIERPIAŁAM I DO DZIS NIE CIERPIE CHODZIC WŁASNIE DO KOSCIOŁA W 1 CZWARTEK PIATEK BO TE LITANIA nowenny I DŁUGO TO TRWA I JEST DRETWO JAK NA MSZY TAK I W KOSCIELE, bo kiedy jest np oprawa muzyczna wtedy to juz całkiem inaczej wygląda….

    I ZEBY NIE było to moje przemyślenia odnosnie tego słowa Bozego sory za szczerosc ale mam zasade jestem szczera….

    • Dziękuję za tę szczerość. I w ogóle za wszystkie wypowiedzi. Rzeczywiście, warto "zawalczyć" o stan łaski uświęcającej, o przyjmowanie Komunii Świętej, o modlitwę, o czas dla Boga w swoim życiu (w pierwszy czwartek często jest adoracja Najświętszego Sakramentu). To wszystko – to właśnie robienie Bogu miejsca w naszej życiowej łodzi. Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.