Pan ulitował się nad sługą, uwolnił go i dług mu darował…

P
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny obchodzi Patrycja Sakowska, należąca w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych, z którymi miałem przyjemność współpracować. Życzę Jubilatce wszelkich dobrych natchnień i łask Bożych w codziennej realizacji dobra! O to będę się dzisiaj dla Niej modlił.
        Moi Drodzy, wczoraj – na zaproszenie Siostry Teresy, przełożonej domu zakonnego w Miastkowie i jednocześnie Katechetki – przez trzy godziny lekcyjne odpowiadałem na pytania uczniów pierwszych klas miejscowego Gimnazjum. Z radością i satysfakcją mogę powiedzieć, że pytania, które znalazłem na kartkach, wręczonych mi przez Siostrę, były naprawdę bardzo dojrzałe i głębokie. A atmosfera spotkania – niezwykle konstruktywna. Bardzo dziękuję Siostrze Teresie i Młodzieży za to spotkanie.
          Gorąco dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii, jak też za Jego wyjaśnienia odnośnie do niektórych Waszych wpisów, a wreszcie – dziękuję także za coraz intensywniejszą Waszą dyskusję na naszym forum. Kochani, tak trzymać! Bardzo dziękuję!
         A dzisiaj – jak wiemy – Dzień Żołnierzy Wyklętych. Wielu woli bardziej określenie: Niezłomnych. Moi Drodzy, niech to będzie dla nas dzień modlitwy o pełną i prawdziwą wolność dla naszej Ojczyzny – wolność opartą na prawdzie! Abyśmy się wreszcie wyrwali z tego przeklętego stanu nieudanej wolności, w jakiej tkwimy od 1989 roku! 
            Wywieśmy dziś flagi narodowe!
                                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
3 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Dn 3,25.34–43; Mt 18,21–35
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
Powstawszy
Azariasz tak się modlił, a otwarłszy swe usta, mówił w środku
ognia:
Nie
opuszczaj nas na zawsze, przez wzgląd na święte Twe imię nie
zrywaj Twego przymierza. Nie odwracaj od nas swego miłosierdzia,
przez wzgląd na Twego przyjaciela, Abrahama, sługę Twojego, Izaaka
i Twego świętego Izraela. Im to przyrzekłeś rozmnożyć potomstwo
jak gwiazdy na niebie i jak piasek nad brzegiem morza.
Panie,
oto jesteśmy najmniejsi spośród wszystkich narodów. Oto jesteśmy
dziś poniżeni na całej ziemi z powodu naszych grzechów. Nie ma
obecnie władcy, proroka ani wodza, ani całopalenia, ani ofiar, ani
darów pokarmowych, ani kadzielnych. Nie ma gdzie ofiarować Tobie
pierwocin i doznać Twego miłosierdzia.
Niech
jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie.
Tak jak całopalenia z baranów i cielców i jak z tysięcy tłustych
owiec, niech się stanie dziś nasza ofiara wobec Ciebie i podoba się
Tobie. Bo ci, co pokładają ufność w Tobie, nie zaznają wstydu.
Teraz zaś postępujemy za Tobą z całego serca, odczuwamy lęk
przed Tobą i szukamy Twego oblicza. Nie zawstydzaj nas, lecz
postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego
miłosierdzia. Wybaw nas przez swe cuda i uczyń swe imię sławne,
Panie”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Piotr
zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam
przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem
razy?”
Jezus
mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż
siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego
podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się
rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać,
przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy
talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał
sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, i tak
dług oddać.
Wtedy
sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość
nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą,
uwolnił go i dług mu darował.
Lecz
gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu
był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc:
«Oddaj, coś winien!» Jego współsługa upadł przed nim i prosił
go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie». On jednak nie
chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda
długu.
Współsłudzy
jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i
opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.
Wtedy
pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy,
darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc
i ty nie powinieneś był ulitować się nad swym współsługą, jak
ja ulitowałem się nad tobą?» I uniesiony gniewem pan jego kazał
wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.
Podobnie
uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy
z serca swemu bratu”.
Prośba
Azariasza, skierowana do Boga, nie jest narzekaniem. Chociaż bowiem
słyszymy takie oto słowa: Panie,
oto jesteśmy najmniejsi spośród wszystkich narodów. Oto jesteśmy
dziś poniżeni na całej ziemi z powodu naszych grzechów. Nie ma
obecnie władcy, proroka ani wodza, ani całopalenia, ani ofiar, ani
darów pokarmowych, ani kadzielnych. Nie ma gdzie ofiarować Tobie
pierwocin i doznać Twego miłosierdzia,

to
jednak musimy zauważyć wypowiedziane w ich trakcie ważne
stwierdzenie: z
powodu naszych grzechów.

A więc jednak!
To
wszystko, co się dzieje, nie dzieje się przypadkiem, albo z
przyczyn, których by nie rozumiano. Wprost przeciwnie, to naród
wybrany sam,
swoimi grzechami, spowodował ową dramatyczną sytuację,
w
której się znajduje. Stąd
też
Azariasz – jako rzekliśmy – nie utyskuje, nie biadoli, nie
załamuje rąk. Jego modlitwa nosi posmak
prawdziwej
nadziei

– nadziei na to, że Bóg pomoże, że nie opuści, że podniesie z
upadku, że przebaczy…
Z
takiego nastawienia Azariasza
wypływają te właśnie słowa prośby, skierowanej do Boga: Niech
jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie.
Tak jak całopalenia z baranów i cielców i jak z tysięcy tłustych
owiec, niech się stanie dziś nasza ofiara wobec Ciebie i podoba się
Tobie. Bo ci, co pokładają ufność w Tobie, nie zaznają wstydu.
Teraz zaś postępujemy za Tobą z całego serca, odczuwamy lęk
przed Tobą i szukamy Twego oblicza. Nie zawstydzaj nas, lecz
postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego
miłosierdzia. Wybaw nas przez swe cuda i uczyń swe imię sławne,
Panie.
W
tej modlitwie Azariasza wyraźnie pobrzmiewa nadzieja, ale i pokorne
oddanie się Bogu,

jak też świadomość, że może
On
podnieść człowieka,

jednak człowiek sam musi też uczynić krok w stronę Boga,
uświadamiając sobie chociażby swoją słabość i grzeszność.
I
chyba z ukształtowaniem w sobie takiej postawy miał problem Piotr,
czego dowodem wydaje się być jego pytanie, skierowane do Jezusa:
Panie,
ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie?
Czy aż siedem razy?
Piotr
w tym momencie wyraźnie wykazuje się myśleniem czysto ludzkim, a
więc egoistycznym,
skoncentrowanym wyłącznie na własnych krzywdach i trudnościach.

W pytaniu Piotra można usłyszeć taką nie wypowiedzianą wprost
tezę, że oto ludzie
tak bardzo
go
krzywdzą,

ludzie są wobec niego
tacy niesprawiedliwi, a on
mam im przebaczać?
Jezusowa
przypowieść – przez zastosowanie mocno przerysowanego porównania
sprowadza
Piotra na ziemię

i otwiera mu oczy na prawdziwe proporcje. Jezus bowiem ukazuje
niemożliwą
wręcz do wyobrażenia sobie skalę porównania

pomiędzy długiem sługi wobec pana, a długiem, jaki wobec owego
sługi ma jego współsługa.
Ten
pierwszy dług – niemożliwy chyba w ogóle do wygenerowania przez
sługę – to dziesięć
tysięcy talentów.

Pomnóżmy to przez trzydzieści
cztery kilogramy złota,

bo taka była wówczas wartość jednego talentu. A denar to była
dniówka
pracy

niewykwalifikowanego
pracownika.
Współsługa winien był owemu słudze sto takich denarów.
A
zatem, skala wręcz niewyobrażalna i wręcz nierealna do
osiągnięcia, bo wygenerowanie takiego długu przez pierwszego sługę
świadczyło albo o wyjątkowym
zaufaniu jego pana do niego,

iż mu tyle pieniędzy pożyczył,
albo o
wyjątkowo hulaszczym trybie życia

jego samego. Na pewno zatem nie chodziło tu
Jezusowi
o ukazywanie jakichkolwiek rzeczywistych
relacji
finansowych,

a
o uświadomienie Piotrowi, ale i nam wszystkim, że zanim
zaczniemy wypominać

ludziom ich grzechy i długi moralne wobec nas, powinniśmy
przypomnieć sobie o
naszych długach wobec Boga.
I
o tym, ile to Bóg ma nam do wybaczenia.
I
nie chodzi tu o to, aby żyć
w jakiejś psychozie strachu i w ciągłym zamartwianiu się,

i użalaniu się nad własną nędzą i grzesznością. Nie! Bardziej
chodziłoby o postawę, jakiej przykład dał dzisiaj Azariasz –
postawie
polegającej
na pełnym
radosnej ufności zwróceniu się do Boga, przy jednoczesnej
świadomości swoich niedomagań.

Mówiąc
inaczej: ja
mam wiedzieć dokładnie, jak jestem słaby i grzeszny

– aby nie wywyższać się nad innych i innych nie potępiać, i
łatwiej innym przebaczać; mam jednak także z
radością ufać Bogu,

aby się swoją słabością nie zamartwiać, ale się z niej
skutecznie dźwigać. Oto postawa prawdziwego chrześcijanina!
Pomyślmy
w tym kontekście:

Czy
zbyt łatwo nie oceniam – nie potępiam – innych ludzi?

Czy
przed każdą Spowiedzią robię dokładny rachunek sumienia?

Jak
realizuję moje konkretne postanowienie wielkopostne?

Pan
ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował…

19 komentarzy

  • … Intuicja podpowiada nam, iż dzisiejsza ewangeliczna lekcja jest jedną z najważniejszych, a szatan podszeptuje, że tak nie może być (na zasadzie, że jest to niemożliwe do osiągnięcia albo też, że nie można przebaczyć krzywd i zranień). Tak więc, toczy się w sercu i głowie okrutna walka, walka na śmierć i życie, bo o to chodzi w podejmowanym temacie przebaczenia. Nieprzebaczenie wiedzie ku śmierci. Trwając w nim stajemy się jak bezowocne drzewo figowe, jak latorośle nie czerpiące z krzewu winnego (co oznacza w kolejności wyschnięcie, wycięcie i spalenie), a ziarno pada na twardą drogę, gdzie zostaje wydziobane przez ptaki. Widzimy to w przypadku sługi, który jest nielitościwy względem swego współsługi.

    Pytanie Piotra dotyka codzienności, wszak każdego dnia stajemy wobec brata, który wykracza przeciwko mnie, i to nie raz, a wiele razy. Tak więc w tajemnicy przebaczenia dotykamy wieczności i doczesności, tego, co odwieczne i tego, co codzienne. Wszak te dwie rzeczywistości przenikają się nieustannie. W Bogu zaś (i tym, który żyje Nim) dominuje wieczność i w perspektywie Bożej (i z perspektywy Bożej) patrzy się na osoby, wydarzenia, sytuacje

    Skoro sam potrzebuję przebaczenia wielokrotnie i chcę być traktowany jak brat to pytanie czy aż siedem razy jest pytaniem retorycznym tzn. pytaniem, które samo w sobie niesie odpowiedź. Tak, przebacz te siedem razy. Tak więc zaskakuje odpowiedź dana przez Pana Jezusa, bo nie pokiwał głową, nie poklepał Piotra po ramieniu mówiąc, że coś tam zrozumiał, ale z całym przekonaniem rzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Przesada? A może bardziej radykalizm królestwa Bożego, które przyniósł na ziemię?

    Przecież Bóg przebacza nam zawsze i na zawsze. Wyznane i uznane grzechy, przewinienia, wykroczenia znikają (ale rany pozostają). Przecież brzmi ciągle nad światem modlitwa Jezusa: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. O miejscu tej modlitwy to raczej nie muszę nikomu przypominać. Umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5,8). Przebaczył nam siedemdziesiąty siódmy raz gdy my jeszcze nie mieliśmy pojęcia o tym, że Go zabijamy.

    Przebaczenie nie przekracza naszych możliwości. Mówi prefacja modlitwy eucharystycznej o przebaczeniu, iż Bóg objawia swą wszechmoc w łasce przebaczenia. Czyż to nie intuicja wiary dla nas, iż także my uczestniczymy w tej wszechmocy gdy staramy się przebaczać? Wszystko zasadza się na świadomości, że i ja potrzebuję przebaczenia, że i mi zostało przebaczone, że Pan Jezus umierając na krzyżu widział także i mnie i za moje grzechy umarł. Zapłacił cenę. Spłacił dług, a dokładnie uczynił go darem nad darami. Przebaczając czynię z krzywdy dar, z długu podarek, z pragnienia zemsty obdarowanie. Dokonuje się to na wzór Pana naszego Jezusa Chrystusa. …

  • W kazaniu na górze Jezus mówi " Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7)" Nasz Pan, Jezus Chrystus jest w okazywaniu miłości i miłosierdzia mistrzem. Jego modlitwa z wysokości krzyża jest tego najlepszym dowodem „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34a). Nawet bez naszej prośby, sam wstawia się za nami a cóż dopiero gdy prosimy o przebaczenie, o odpuszczenie naszych grzechów, win, które są długami zaciągniętymi wobec Ojca. Nie ma takiej opcji, by nam nie przebaczył, nie umorzył długów. Pokorne stanięcie w prawdzie o sobie przed Trybunałem Jego Miłosierdzia wystarczy, by poczuć Jego uścisk, ojcowską miłość.

  • Jestem przekonana, że przebaczenie jest mozliwe dopiero wtedy gdy zobaczę swoją slabosc… ale dopiero gdy ja naprawdę zobaczę bo w innym przypadku to będzie jak z tym sługą – uzyskał datowanie tego co był winien ale nie uznał swojej słabości – jemu po prostu to się należało. Że mną jest tak samo… dopóki oczekuje, że to inni mają dac mi to co ja chce…

    • Niestety – jak powiedział Leszek Żebrowski – wciąż trwa walka między UB a AK: tym razem już w trzecim pokoleniu. Jak czytam, słucham wypowiedzi niektórych ludzi o bandytyzmie leśnych ludzi (a stoi za tym współczesna "Trybuna Ludu" czyli GW), to nie mogę się nadziwić jak tradycja gadzinówek (XIX w.) może tak dobrze się mieć wśród teoretycznie wolnych ludzi 🙂

    • Chyba jeszcze potrzeba czasu, żeby prawda – także ta historyczna – doszła do głosu i była czymś "normalnym" i "codziennym" w naszej polskiej rzeczywistości… Zbyt wielu ludziom jest ona nie na rękę… Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.