Panie, nie mam człowieka…

P
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym ogarniam modlitwą i życzliwością wszystkie Panie! A myślę, że jestem w tym względzie wyrazicielem myśli i nastawienia całej męskiej (żeby nie powiedzieć: brzydszej) części ludzkości. Przeżywamy bowiem Dzień Kobiet. Módlmy się zatem wszyscy, Drodzy Panowie (Panie też mogą), aby nasze Niewiasty – bez względu na wiek i na to, kim są i czym się zajmują – były jak Maryja, najpiękniejsza Niewiasta! I ta modlitwa niech będzie także naszym życzeniem!
      Z okazji imienin natomiast przesyłam dobre słowa i zapewnienie o modlitwie Beacie Kulikowskiej – Grzechnik, z którą znamy się już od czasu mojego pierwszego wikariatu w Radoryżu Kościelnym, oraz Beacie Warpas, mojej Znajomej z czasów rezydentury w Wojcieszkowie, a także – z okazji urodzin – Kamilowi Charkiewiczowi, ze Wspólnoty z Białej Podlaskiej. Solenizantkom i Jubilatowi życzę stałej bliskości Pana!
        Dziękuję Domownikowi – Annie za niezwykły dar cierpienia, będący szczególnym wsparciem dla naszej Blogowej Rodziny. Obiecuję – w duchu wdzięczności – sprawować jutro Mszę Świętą o łaskę zdrowia i siły dla naszego Domownika. Dziękuję także drugiej naszej Annie za wczorajszą Mszę Świętą w intencji naszej Wspólnoty i we wszystkich intencjach, zapisanych w Wielkiej Księdze. Dziękuję serdecznie Annom, a Wszystkich proszę także o takie „prezenty”, bo to jest właśnie naszą siłą!
        Niech Pan będzie dzisiaj z nami i uczyni owocnymi nasze prace i starania!
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
4 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Ez 47,1–9.12; J 5,1–3a.5–16
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
Podczas
widzenia otrzymanego od Pana zaprowadził mnie anioł z powrotem
przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda spod progu
świątyni w kierunku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni
była skierowana ku wschodowi; a woda płynęła spod prawej strony
świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez bramę
północną na zewnątrz i poza murami powiódł mnie do bramy
zewnętrznej, skierowanej ku wschodowi. A oto woda wypływała spod
prawej ściany świątyni, na południe od ołtarza.
Potem
poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim; miał on w ręku
pręt mierniczy, odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść
przez wodę; woda sięgała aż do kostek. Następnie znów odmierzył
tysiąc łokci i kazał mi przejść przez wodę; sięgała aż do
kolan; i znów odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść:
sięgała aż do bioder; i znów odmierzył tysiąc łokci; był tam
już potok, przez który nie mogłem przejść, gdyż woda była za
głęboka. Potem rzekł do mnie: „Czy widziałeś to, synu
człowieczy?” I poprowadził mnie z powrotem wzdłuż rzeki.
Gdy
się odwróciłem, oto po obu stronach na brzegu rzeki znajdowało
się wiele drzew. A on rzekł do mnie: „Woda ta płynie na obszar
wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy
wody jego stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od
których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostaną przy
życiu: będą tam też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te
wody, wszystko będzie uzdrowione.
A
nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju
drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się
nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ
ich woda przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za
pokarm, a ich liście za lekarstwo”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Było
święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy.
W
Jerozolimie zaś znajduje się Sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku
Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało
mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych.
Znajdował
się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu
cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i
poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: „Czy chcesz
stać się zdrowym?”
Odpowiedział
Mu chory: „Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do
sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę,
inny schodzi przede mną”.
Rzekł
do niego Jezus: „Wstań, weź swoje łoże i chodź”. Natychmiast
wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził.
Jednakże
dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: „Dziś
jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża”.
On
im odpowiedział: „Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź
swoje łoże i chodź”. Pytali go więc: „Cóż to za człowiek
ci powiedział: Weź i chodź?” Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim
On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym
miejscu.
Potem
Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: „Oto
wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego
nie przydarzyło”. Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że
to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to
uczynił w szabat.
Woda
wypływająca spod progu świątyni „rozlewa życie”
tak można by najkrócej streścić przesłanie dzisiejszego
pierwszego czytania. Autor biblijny cytuje w tym względzie wypowiedź
tajemniczego męża, który tak mówił: Woda
ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w
wodach słonych, i wtedy wody jego stają się zdrowe. Wszystkie też
istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok
wpłynie, pozostaną przy życiu: będą tam też niezliczone ryby,
bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie

uzdrowione.
A
nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju
drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się
nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ
ich woda przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za
pokarm, a ich liście za lekarstwo.

Oczywiście,
zdajemy sobie sprawę, że mamy tu do czynienia z
prorocką
wizją,
z jakimś obrazem pełnym tajemniczości, ale jego wymowa jest bardzo
jasna: od Boga – a dokładnie: z Jego domu – płynie prawdziwe
ożywienie,
radość,
dostatek, pomyślność,
rozwój
i rozkwit.

Natomiast
ów mąż, który w przedstawionej wizji mówił do Proroka, był
jego przewodnikiem – jeśli tak można powiedzieć – po
głębiach owego potoku.

To
ów mąż właśnie
pokazywał
Prorokowi kolejne „odcinki” potoku, z których każdy
okazywał się coraz głębszy
m,
i
to właśnie ów
mąż wyraźnie wskazał

na ożywiające działanie owej wody, wypływającej spod progu
świątyni. Kiedy się czyta uważanie omawiany fragment Proroctwa
Ezechiela, to da się zauważyć, że udział
tajemniczego męża i jego wyjaśnienia są wręcz niezbędne

do zrozumienia całego przesłania.
Możemy
zatem powiedzieć, że prorocka wizja zawiera w sobie dwa
zasadnicze elementy: ożywiającą wodę i człowieka,
który
do niej (po niej) prowadził, wyjaśniając
jej znaczenie.

I
takie
samo zestawienie widzimy w usłyszanej przed chwilą Ewangelii:
jest woda

co prawda, nie płynąca woda potoku, ale stojąca, w sadzawce – i
jest człowiek,
który
konkretnego chorego
doprowadzał
do tejże sadzawki. I wtedy następowało uzdrowienie, ożywienie.
Niestety, w sytuacji, w której nie
było
takiego
człowieka,
który by do sadzawki doprowadził, uzdrowienie
nie następowało.

Bo
nie było komu doprowadzić chorego do wody.
Jakże
dramatycznie, w tym kontekście, brzmią słowa chorego,
skierowane do Jezusa: Panie,
nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi
poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny schodzi przede mną.

Otóż
właśnie: Nie
mam człowieka…

Jest
woda – i to na wyciągnięcie ręki – ale nie
ma
człowieka…

Jakże bardzo potrzebny jest
człowiek…
Można
nawet pójść nieco dalej w tych naszych rozważaniach i powiedzieć:
jest
Bóg ze swoją uzdrawiającą mocą

– bo przecież woda sama z siebie nic nie może
sprawić, to moc Boża niesie
zdrowie – ale jest
też

potrzebny człowiek.
A
skoro go nie ma,
nie
można „uruchomić” Bożej mocy. Dziwne to?… Zaskakujące?…
Z
pewnością tak chciał Bóg, który swojej
łaski nie chciał i wciąż nie chce udzielać ludziom bez udziału
ich samych.

I dlatego tajemniczy mąż pokazuje ożywiający potok, i dlatego
potrzebny jest
człowiek, aby doprowadził do sadzawki. A kiedy w
konkretnej sytuacji
tego
człowieka zabrakło,
przyszedł
Bóg – Człowiek, i już nawet nie wprowadził do sadzawki, tylko
wprost powiedział: Wstań,
weź swoje łoże i chodź!
I
chory wstał, i poszedł – uzdrowiony.
Panie
Jezu, gdybyś kiedyś jeszcze szukał człowieka, który idąc za
Tobą i realizując Twoją wolę, miałby innym pomagać w
odzyskiwaniu zdrowia duszy i ciała – to
ja jestem gotowy!
Nie
jako cudotwórca i uzdrowiciel, ale jako ten, który będzie
innym pomagał… dojść do Źródła!
Do
ożywiającego Źródła!
Panie,
jestem gotowy! Oby już nigdy nikt nie musiał wypowiadać słów tej
dramatycznej skargi: Panie,
nie mam człowieka…

Żyję w tłumie, żyję
wśród ludzi – a
nie mam człowieka… Oby
nigdy nikt nie musiał wypowiadać takiej skargi.
Dlatego
z całą mocą chcę powtórzyć: Panie,
jestem gotowy być takim właśnie i tym właśnie – tak bardzo
potrzebnym człowiekiem!

Czy
jestem naprawdę gotowy?… 

12 komentarzy

  • Syn prowadzi człowieka do Ojca drogą uzdrowienia…
    ON jest „drogą i prawdą i życiem” (J 14, 6)
    Naśladować Jezusa…
    iść drogą nawrocenia, wierności, miłości…

    Józefa

  • Ja dzisiaj, jak człowiek z Ewangelii nie mam siły by podejść do sadzawki
    Mimo to wiem , że nie jestem sama.
    Jesteście Wy, za co Wam serdecznie dziękuję.
    Zadanie Boga wobec mnie jest wielkim wezwaniem, czasem myślę, że za wielkim obciążeniem , ale zarazem przynosi mi ono zaszczyt. On liczy na mnie, że powiem TAK, a ja nie chcę Go rozczarować, ale potrzebuję Jego i Waszej pomocy, a wtedy wszystko stanie się możliwe
    Pozdrawiam

  • Ja chce być CZLOWIEKIEM ale też potrzebuje CZLLOWIEKA… Chce dac wsparcie ale też potrzebuje wsparcia, chce podprowadzić do Źródła ale też potrzebuje by mi ktoś pomogl do tego Źródła dojść… Tak fizycznie, namacalne potrzebuję czuć, że jest ktoś kto mi pomoże w momencie gdy nie mogę wstać…
    Ania

    • Tak, to właśnie w ten sposób wszystko "działa", że sam będąc tym człowiekiem, o którym tu mowa, jednocześnie potrzebuję człowieka… Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Dawniej też " nie miałam człowieka ", dobrze że Matka Boża Nieustającej Pomocy nigdy mnie nie opuściła i w newralgicznych momentach, w beznadziejnych chorobach zanurzała mnie w "sadzawce życia". Teraz mam Wspólnotę, której przewodniczy Duch Święty i Jego Oblubienica i to Oni niosą mnie swoją modlitwą przed tron Miłosiernego Boga w Trójcy Jedynego. Bogu niech będą dzięki za Nich, za Was moi Drodzy, za Róże Różańcowe które skupiają obecnie 124 osoby. To potężne wsparcie.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.