Lud o twardym karku…

L
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym, w porannym paśmie Telewizji Republika, jej Redaktor naczelny, Tomasz Terlikowski, poinformował, iż w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie, w nocy z niedzieli na poniedziałek, doszło do zamordowania dziecka nienarodzonego w dwudziestym czwartym tygodniu życia płodowego, a więc w tym tygodniu, w którym już prawo polskie nie pozwala na jego zamordowanie. A dokonało się to tak, że dziecko – wydobyte z łona „matki” – nie tylko żyło, ale jeszcze płakało! Pozostawione bez pomocy, zaraz zmarło. 
      Redaktor Terlikowski – co chcę bardzo docenić – mówił o tym z niezwykłym przejęciem, a do tego chyba tylko dwukrotnie użył słowa „aborcja”, częściej natomiast używał określeń: „morderstwo”, albo „zabójstwo”. Obiecał, że Telewizja Republika będzie informowała o tego typu sprawach, oraz będzie domagała się wyciągnięcia konsekwencji wobec morderców. Bardzo dobrze! 
          Natomiast chciałbym tu jeszcze przywołać końcową refleksję Redaktora. Otóż, stwierdził on, że obecna władza powinna jak najszybciej uregulować tę sprawę i uchwalić pełną ochronę życia ludzkiego. I dodał, że słyszał takie opinie, według których poprzednie rządy obecnej ekipy trwały tylko dwa lata dlatego, że tej najważniejszej sprawy wówczas nie uregulowała. Chcę podkreślić, że całkowicie zgadzam się i podpisuję pod tym poglądem Redaktora Tomasza Terlikowskiego! 
      Tym bardziej, że z niepokojem słucham wypowiedzi Pani Premier i niektórych polityków Zjednoczonej Prawicy, którzy na jasne i konkretne pytania – chociażby telewidzów Telewizji TRWAM, w programie „Rozmowy niedokończone” – czy ta kwestia będzie definitywnie i właściwie rozstrzygnięta, odpowiadają w sposób niejednoznaczny i zagmatwany, mówiąc o „kwestiach światopoglądowych”. A przecież to nie są jakieś tam „kwestie światopoglądowe”, tylko absolutnie podstawowe i fundamentalne! 
       I w tym kontekście zgadzam się z jeszcze jednym stwierdzeniem Redaktora Terlikowskiego, że krew i płacz tego zamordowanego dziecka mocno ciąży na tych, którzy się owej zbrodni dopuścili, ale może zaciążyć także na tych, którzy nic z tym nie zrobią, chociaż powinni. Pełna zgoda! 
       Dlatego właśnie stwierdzam jasno, że choć popieram bardzo mocno obecną ekipę, wspieram ją modlitwą i wiążę z nią duże nadzieje, to jeżeli jak najszybciej nie dojdzie do zapewnienia pełnej prawnej ochrony każdego ludzkiego życia, to żadnej dobrej zmiany w Polsce nie będzie! Bo budowę jakiegokolwiek domu trzeba zaczynać od fundamentów!
        A inna, tym razem dobra informacja, jest taka, że jutro – słówko z Syberii!
                        Dobrego dnia!
                                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
4 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Wj 32,7–14; J 5,31–47
CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Pan
rzekł do Mojżesza: „Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud
twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko
odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie
posąg cielca ulany z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu
ofiary, mówiąc: «Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził
z ziemi egipskiej»”.
I
jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: „Widzę, że lud ten jest
ludem o twardym karku. Zostaw Mnie przeto w spokoju, aby rozpalił
się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić
wielkim ludem”.
Mojżesz
jednak zaczął usilnie błagać Boga swego, Pana, i mówić:
„Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który
wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką?
Czemu to mają mówić Egipcjanie: «W złym zamiarze wyprowadził
ich, chcąc ich wygubić w górach i wygładzić z powierzchni
ziemi». Odwróć zapalczywość Twego gniewu i zaniechaj zła, jakie
chcesz zesłać na Twój lud. Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela,
Twoje sługi, którym przysiągłeś na samego siebie, mówiąc do
nich: «Uczynię potomstwo wasze tak liczne jak gwiazdy niebieskie, i
całą ziemię, o której mówiłem, dam waszym potomkom, i posiądą
ją na wieki»”.
Wówczas
to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do Żydów: „Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie
samym, sąd mój nie byłby prawdziwy. Jest przecież ktoś inny, kto
wydaje sąd o Mnie; a wiem, że sąd, który o Mnie wydaje, jest
prawdziwy.
Wysłaliście
poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na
świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On
był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się
krótki czas jego światłem.
Ja
mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec
dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że
Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie
świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie
widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego
w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał.
Badacie
Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne:
to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie
przyjść do Mnie, aby mieć życie.
Nie
odbieram chwały od ludzi, ale wiem o was, że nie macie w sobie
miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście
Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście
go przyjęli. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie
odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od
samego Boga?
Nie
mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym
oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję.
Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli.
O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie,
jakże moim słowom będziecie wierzyli?”
Ile
razy Bóg mógłby wypowiedzieć o nas te słowa, które wypowiedział
– jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – o swoim ludzie
wybranym? Mówimy o tych oto słowach: Widzę,
że lud ten jest ludem o twardym karku. Zostaw Mnie przeto w spokoju,
aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a
ciebie uczynić wielkim ludem.

Słowa
te zostały wypowiedziane w kontekście tego, że kiedy Mojżesz na
górze rozmawiał
z Bogiem i przyjm
ował
z Jego ręki odwieczne Prawo,

zapisane w dziesięciu
przykazaniach, to u podnóża tejże góry jego lud wprost
wyrzek
ł
się Boga

– a pośrednio także i jego
samego, jako duchowego przewodnika
ustanawiając
sobie nowego boga.

Lepszego? Łatwiej dostrzegalnego? A może mniej wymagającego?
Trudno powiedzieć, dlaczego tak właśnie postąpili Izraelici…
W
prośbie, jaką skierowali do Aarona – czego dziś nie słyszeliśmy
– pojawił się ten argument, że oto
Mojżesz długo nie wraca
ł,
a
to przecież on był ich łącznikiem z Bogiem żywym, więc oni
teraz chcą
mieć
jakieś
swoje

bóstw
o,
aby mieli co czcić.

Na
nic się zdały wszystkie dotychczasowe
znaki
opieki Bożej
nad
opornym narodem, łącznie z cudownym uwolnieniem z niewoli
egipskiej. Na nic się to zdało. Wystarczyło, że Mojżesz nieco
dłużej zatrzymał się na spotkaniu z Bogiem, a już
wśród
jego
ludu
totalne
odstępstwo.

I
kiedy Bóg wyraźnie o tym powiedział, to Mojżesz – jakby
odruchowo – zaczął
modlić się za naród i prosić
o jeszcze jedną szansę, o ocalenie, ale i on sam zapewne zdał
sobie
jasno
sprawę,
że sytuacja naprawdę jest poważna.

I że jego naród jest faktycznie „ludem
o twardym karku”. I o dużej dozie bezczelności,
arogancji, pychy i buntu wobec Boga.
A
czyż takie same odczucia co do nastawienia adwersarzy nie
pobrzmiewają
w wypowiedzi Jezusa, zapisanej w dzisiejszej Ewangelii? Jezus, jak
może, przekonuje do siebie i do swego posłannictwa opornych ludzi,
między innymi tak
mówiąc:
Ja
mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec
dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że
Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie
świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie
widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego
w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał. Badacie
Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne:
to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie
przyjść do Mnie, aby mieć życie
.
Nieraz
Jezus powoływał się na swoje działania, znaki i cuda, które
niejako uwiarygadniały
Jego misję.

Nie były one najważniejsze, nie
były istotą Jego misji,
dlatego nieraz – nawet na żądanie tłumów – Jezus
nie reagował i znaków tych nie czynił.
Wszak
nie był „tanim sztukmistrzem”, który za jedyny cel swoich
działań miałby zabawianie gawiedzi.
On
był – i jest – Mesjaszem,
Zbawicielem, przeto Jego misja polegała i polega na prowadzeniu
ludzi do zbawienia.

Natomiast dla podkreślenia
tej swojej misji, dla jej uwiarygodnienia,
dla wyakcentowania
pewnych ważnych spraw w nauczaniu, Jezus rzeczywiście znaków
dokonywał.

Podobnie, jak Bóg w Starym Przymierzu. Jednak
zarówno
tam, jak
i
tutaj, ta Boża aktywność, ta Boża wspaniałomyślność,
napotykała na opór,
arogancję, bezczelność, pychę i głupotę ludzką!
I
to właśnie dzisiaj, w ramach tego rozważania, musimy sobie jasno
powiedzieć: wielu
ludzi bardzo, ale to bardzo – lekceważy Boga! Żyje tak, jakby
Boga nie było,
nic
sobie nie robiąc
z Jego Prawa, z Jego nakazów i zakazów! Wielu
ludzi w
ogóle nie
dostrzega – albo celowo pomija – znaki Bożej opieki i Bożego
działania!
A
czasami wręcz – i tu nie ma żadnej przesady – ewidentne
cuda!
Myślę,
że nie jestem w tej opinii odosobniony, bo nawet pobieżna
obserwacja postaw ludzkich pozwala
na wysnucie wniosków naprawdę niepokojących. I tylko można
zapytać: Na
co liczą ci ludzie?
Czy
oni naprawdę w
ogóle nie wierzą w Boga,

nie uznają Jego istnienia, nie
spodziewają się Bożego sądu?

A może gdzieś tam po cichu dopuszczają do siebie taką
ewentualność, ale – oszukując
się – myślą, że „jakoś
to będzie”,

albo że to „jeszcze
nie teraz”,

że to zmartwienie na później?…
Kolejne
pytanie, jakie trzeba w tym kontekście postawić, jest takie: Na
ile jeszcze owej bezczelności, arogancji i oporu wobec Boga ludzie
będą sobie pozwalać – i ile jeszcze Bóg
będzie
ich znosi
ł?
Jak długo tacy ludzie, jak Mojżesz, są w stanie powstrzymywać
karzącą rękę Boga?…
I
ostatnie pytanie, chyba najważniejsze:
Jak
się ma do tego, o czym tu sobie dzisiaj mówimy –
moja osobista postawa?… 

30 komentarzy

  • Czasem stoję jak sparaliżowana po środku. Potem stoję po lewej stronie, a w parę dni później idę na prawą. Tak mija moje życie. I znów powracam z bagażem grzechów by położyć je u Jego stóp. Ogarnia mnie On swym ramieniem i ku mojemu zdziwieniu mówi do mnie ,ile udało mi się uczynić dobra, dobra które wydaje mi się tak naturalne, że nawet już nie zwracam na nie swej uwagi, nie przeliczam uczynków na ilość. Często nocami gdy nie potrafię zasnąć modlę się nie tylko za powierzone mi intencje, ale również o to, by On oszczędził mi przerażonego spojrzenia w dniu Jego przyjścia. Modlę się czasem resztkami sił by w owym dniu, powiedział mi przeżyłaś swoje trudne życie najlepiej jak potrafiłaś , nie zachowując w nim nic dla siebie. Wejdź do mego królestwa .

  • Odniosę się tylko do pierwszej części Księdza notatki.Wszystko pięknie ładnie tylko zastanawia mnie jeden fakt czy Pan Redaktor Terlikowski i wszyscy Ci którzy stoją za nim murem zastanowili się kiedy kol wiek dlaczego dana kobieta decyduje się na aborcję?. Co nią kierowało w danym momencie czy miała jakie kol wiek wsparcie w kim kol wiek czy ktoś chociaż zapytał skąd taka decyzja.Takie zdarzenie nie powinno mieć miejsca to fakt nawet jeśli maluszek miał zespół Dawna jak tłumaczyli lekarze to dziecko chciało żyć a wystarczyło odrobinę dobrej woli lekarzy być może jak nie ta kobieta to całkiem inna rodzina by to dziecko wychowała i stworzyła mu dom z prawdziwego zdarzenia i być może prawo powinno się zmienić ale na lepsze a nie na zasadzie zakazania aborcji bo en problem był jest i będzie.A jak Państwo zadziała jak do tej pory to być może będzie szczyciło się tym,że nie ma aborcji a za to będzie coraz to więcej dzieci porzuconych na śmietnikach zostawionych na ławkach czy w oknach życia jak zdarzyło się to całkiem nie dawno.Jestem jak najbardziej za zmienieniem prawa,ale z głową M.

    • Zabójstwo to zabójstwo bez względu na fakt jego mentalnej deprecjacji. Zadziwiające, że polikwidowano w tak "postępowych" społeczeństwach kary śmierci dla zwyrodnialców, a tak bezboleśnie przychodzi ludziom godzić się z wyrokami śmierci na życiach bezbronnych i niewinnych….

    • Wiesz co Robert załóż kiedyś danej kobiety buty przejdź to co ona przeszła zanim zdecydowała się na aborcje a wtedy może zrozumiesz co nią kierowało.A skoro uważacie,że Bóg istniej,że jest sprawiedliwy to kary i tak się doczeka za to co zrobiła prędzej czy później.M

    • Owszem, ale z przeproszeniem co ma piernik do wiatraka? Są ludzie którzy mordują innych ludzi i mam wchodzić w ich buty, żeby zrozumieć dlaczego to zrobili? Różne mogą być powody zabójstwa co nie zmienia faktu, że zabójstwo to zabójstwo. Spróbuj wejść w buty kobiety lub mężczyzny, którzy nie zdecydowali się na zabójstwo dziecka eugeniczną metodą, a zdecydowali się przyjąć to, co los im dał i nie narzekają na krętą i cieżką ścieżkę życia, ale w trudach codzienności dają z siebie tyle codziennej miłości ile są w stanie dać swojemu niepełnosprawnemu dziecku.

    • I bardzo dobrze, że są okna życia, które nie podobają się jaśnieociemnionym elitom świata. Mówienie o wyrzucaniu dzieci na śmietnik jest nie na miejscu: zawsze znajdą się ludzie których uczucia i sumienie jest zdegradowane do poziomu ameby. W sytuacji prawnej, kiedy dziecka można się zrzec po porodzie w szpitalu mordowanie go poprzez wyrzucanie (nie mówię tu o sytuacjach zaburzeń psychicznych) na śmietnik jest zwykłym betialstwem.

    • Wiesz co na pewno i są takie rodziny które dają rade które kochają swoje niepełnosprawne dzieci i walczą nie mówię ,że nie ale i są ludzi którzy żałują tego,że ich dziecko jest upośledzone,że nie mogą wyjść z nimi chociaż na głupi spacer z domu,że brakuje im na leki i,że ich dziecko przez to co jo spotkało tylko cierpi a oni nie mają siły albo pomocy znikąd a jak mają to jest ona po prostu tak mała,że nie widoczna.I masz rację okna życia są i są potrzebne nawet bardzo.A co twojego stwierdzenia na temat ludzi zdegradowanych do poziomu ameby to powiem Ci tak może gdyby,ktoś kiedyś dał im dobry przykład może by tego nie było może gdyby,ktoś za czasów kiedy był czas by pokazał im,że tak nie musi być by tak nie było.A może danej osobie w ciąży by wystarczył psycholog jakaś życzliwa osoba i może by nie usunęła nie porzuciła dziecka na śmietnik.Najlepiej uznać,że skoro zabiła to trzeba ją też zabić,śmierć za śmierci.Tylko gdzie w tym wszystkim jest wiara bo skoro Bóg uczy nas przebaczać to powinniśmy przebaczyć a nie skazywać kogoś na śmierć powinniśmy mu się pomóż podnieś a nie pogrzebać go jeszcze bardziej,każdy ma prawo na zmiany i każdy zasługuje na drugą szanse tylko ci co uważają,że są wyżej jej nie dają.M

    • I w sumie tu postanowiłam zakończyć naszą wymianę komentarzy aby nie napisać czegoś czego będę później żałowała Pozdrawiam M

    • "Najlepiej uznać,że skoro zabiła to trzeba ją też zabić,śmierć za śmierci" – nie! Wiem – i pisałem o tym – że przyczyn doprowadzających do tragedii może być dużo i są różne, chociaż najczęściej powiązane są z egotycznym strachem. Nie pisałem o ludziach sprowadzonych do poziomu ameby, ale w jaskrawy sposób przedstawiłem ich zaburzenie emocjonalne i chorobę sumienia. Człowiek to człowiek. No, chyba, że jakiś pan "lekarz" lub sędzia albo sędzina stwierdzi inaczej i uzna, że człowiek w 24 tygodniu życia to jednak nie człowiek i można go zabić – tylko wówczas kto? A jeśli jest to człowiek, to dlaczego za zabicie z premedytacją innego człowieka odpowiada się przed sądem, a za zabicie człowieka, którego od "człowieczeństwa" dzieli tylko cienka warstwa kobiecego ciała – już nie? Dlaczego za morderstwo kobiety w ciąży nie odpowiada się jak za podwójne morderstwo? Nienarodzone dziecko w mentalności zbiorowej współczesnych barbarzyńskich społeczeństw i ich systemów prawnych nie istnieje!!! I to jest podstawa problemu. To co zrobiono ze świadomością ludzi, kiedy przez dziesiątki lat wpajano im, że aborcja to coś na rodzaj wizyty u dentysty, a sprawa jest na tyle ważna co splunięcie. To jest zgroza i nad tym należy się zastanawiać – i jak to zmieniać w świecie, który pod płaszczykiem "postępu", "wolności wyboru", "humanizmu", "znoszenia kary śmierci", "praw człowieka", "praw zwierząt" czy tzw. "prawa kobiety o decydowaniu o swoim życiu" (a przy okazji o życiu lub odebraniu życia dziecku) jednocześnie jest cywilizacją śmierci (JP II), w której nienarodzone dzieci nie ma żadnych praw i bez wyroków sądowych są mordowane przemysłowo, często "na życzenie", a zaczynają nie mieć również praw ludzie starzy i ciężko chorzy. Jak daleko jeszcze? Czy w niedalekiej przyszłości będą mordowani garbaci lub kulawi? A może ci, co maja jasne lub ciemne włosy albo których imiona są na R lub M?

    • Nie wiem Aniu, czy można być tego pewnym, chyba, że już się to zrobiło. Ja również mogę wyobrazić sobie sytuacje, w których mógłbym zadać komuś śmierć – są to tylko takie przypadki, w których ratowałbym inne życie lub bronił domu, ojczyzny…. ale czy stając oko w oko z taką sytuacją byłbym w stanie kogoś zabić? Nie wiem. Do tej pory Bóg oddalał ode mnie aż takie dylematy. Jedno wiem: jestem w stanie skutecznie stanąć w czyjejś obronie.

    • '' ja wiem że jest jedna sytuacja w której byłabym w stanie zabić ''

      Jesteś tego pewna na 100 % ?

      W żalu, goryczy mówimy czasem rzeczy które się nam wydają słuszne, ale z czasem powraca zdrowy rozsądek i dziękujemy Bogu że się zatrzymaliśmy '' tylko'' na złej myśli. Odebranie komuś życia niezależnie od sytuacji zawsze jest grzechem.
      Nigdy się nie zastanawiałam nad tym, czy byłabym w stanie kogoś życia pozbawić. Nawet w najkrytyczniejszych momentach życia nie brałam tego w ogóle pod uwagę. Przyszedł moment w moim życiu, w którym zastanawiałam się czy obdarować kogoś życiem. Bo żyć to nie znaczy tylko oddychać. Jest tylu ludzi którzy '' umarli za życia ''
      Zrealizowałam to, obdarowałam życiem – miłością , poczuciem bezpieczeństwa dzieci które zostały tego pozbawione na starcie swojego życia. I tak sobie myślę, że zamiast sobie teraz zadać pytanie czy byłabym w stanie zabić, powinnam uklęknąć i podziękować Bogu , że nie pojawiały się takie myśli w moim życiu , co nie znaczy , że było , jest ono łatwe i kolorowe.

    • Nawiązując do wypowiedzi Roberta "Jedno wiem: jestem w stanie skutecznie stanąć w czyjejś obronie." niestety nie mogę powiedzieć tego o sobie, bo ja lękam zwrócić się uwagi np. gdy młodzież bardzo wulgarnie się odzywa się w autobusie. Miałam również zdarzenie poważniejsze, które pokazało mi że strach mnie kompletnie paraliżuje.
      Wracałam kiedyś o zmroku z kościoła główną ulicą oświetloną, jak to mam w zwyczaju modliłam się na różańcu. Przede mną szła jakaś kobieta jakieś 5m. W pewnej chwili poczułam "ciarki" na plecach i obleciał mnie strach. Usłyszałam za sobą czyjeś dość energiczne kroki. Ścisnęłam torebkę i zwolniłam kroku, by ten ktoś mnie wyprzedził. Niedaleko było przejście przez skrzyżowanie, ze światłami. Młody mężczyzna minął mnie, przyśpieszył kroku, gdy zbliżał się do idącej przede mną kobiety, wyrwał jej torebkę i uciekł, biegnąc przez czerwone światła i zbiegł w czeluściach ciemności za budynkiem za skrzyżowaniem. Moja reakcja: przez tą pierwszą, decydującą chwilę stanęłam jak wryta, nie wydając żadnego głosu…potem doszłam do kobiety i rozmawiałam o zdarzeniu, przeszłyśmy skrzyżowanie i uzmysłowiłyśmy sobie, że nawet nie będziemy szukać porzuconej torebki gdzieś w krzakach za którymi znikł złodziej. Analizowałam swoje zachowanie, swoją reakcję na konkretną sytuację, byłam zaszokowana swoim zachowaniem, bo rozumowo wydawało mi się że zrobiła bym inaczej a w sytuacji stresu, zupełnie inaczej :(. Nie jestem pewna swoich zachowań na 100%.

    • Nawiązując zaś do komentarza Ani-Domownika, konkretnie do słów "Jest tylu ludzi którzy '' umarli za życia '' " chcę powiedzieć, że w lutym moja wspólnota miała rozeznanie, by rozpocząć w wolności czyli dla chętnych , codzienną modlitwę 10 różańca, taką "nowennę" dziewięcio-miesięczną za zatwardziałych grzeszników(każdy za 1 osobę, znaną tylko Panu Bogu), którym wybłagalibyśmy w Roku Miłosierdzia przed śmiercią, nawrócenie i pojednanie z Bogiem w Sakramencie Pokuty i Pojednania.

    • Dokładnie Anno – nigdy nie możemy być pewni swoich zachowań w realnych sytuacjach na 100%, tak jak często to bywa w teoretycznych rozmowach. Strach przed czymś bardzo często paraliżuje. Myślę, że w sytuacji, którą opisałaś nie było nic złego – to normalne. Ważne, że zaczęłaś rozmawiać z ofiarą rabunku i nie odwróciłaś się na pięcie byle dalej od miejsca zdarzenia i ofiary. W jakiejś formie wyciągnęłaś pomocną dłoń – i to jest najważniejsze. Obecnie ludzie najczęściej odwracają głowy….. Ale są też sytuacje, kiedy można dostać skrzydeł i do głowy by nam nie przyszło, że jesteśmy w stanie zrobić coś takiego, co zrobiliśmy. Ja napisałem o sobie tylko tyle, na ile się sprawdziłem w pewnych konkretnych sprawach. Niemniej to również nie oznacza, że np. przy innych zmiennych zewnętrznych również bym to zrobił.

  • Poemat Boga-Człowieka http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-02-093.html

    A teraz posłuchajcie, kobiety, milczące morderczynie, ukryte i nie karane za pozbawienie tylu [dzieci] życia. Zabójstwem jest wyrywanie owocu wzrastającego w waszym łonie, a pochodzącego z grzechu lub nie chcianego jako zbędny ciężar w waszych trzewiach i nie chcianego ze względu na wasze bogactwo. Jest jedyny sposób, aby uniknąć tego ciężaru: pozostać czystym. Nie dołączajcie zabójstwa do nierządu, gwałtu i nieposłuszeństwa. Nie uważajcie, że Bóg nie widzi tego, czego nie widział człowiek. Bóg widzi wszystko i pamięta o wszystkim. I wy również o tym pamiętajcie.

    Dasiek

  • Jak za dni Mojżesza lud się ciągle buntował przeciwko Bogu i za czasów Jezusa nie wszyscy pojęli Jego naukę, tak i u schyłku wieków są ludzie wrogo nastawieni do Bożej Prawdy. Z ufnością więc wypowiem słowa modlitwy;
    Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami i nad całym światem. Amen.
    Ps. Jestem za życiem od poczęcia aż do naturalnej śmierci.

  • Parę lat temu była dziewczyna,która nie miała w życiu łatwo z rożnych przyczyn miała sporą gromadkę rodzeństwa i Ojca,który pił i bił.Sytuacja w jej domu rodzinnym była dramatyczna a ona nie mogła nic zmienić bo rodzinna najważniejsza przecież.Miała dość Ojca bardzo często życzyła mu śmierci.Po pewnym czasie poznała chłopaka zakochała się po uszy jego rodzina jej nie tolerowała doszło do tego iż na tydzień przed ślubem postawiła zerwać z chłopakiem i usłyszała wtedy jak ze mną zerwiesz ja się zabije dziewczyna miała dylemat co zrobić i została u jego boku było pięknie i kolorowo urodziło się ich pierwsze dziecko jednak ona nie była wstanie się nim opiekować doszło do tego,że nie wychodziła z domu nie brała dziecka nie opiekowała się nim wyrzucała sobie,że jest złą matką sytuacja życiowa zmieniła się tak,że musiała się przełamać i wziąć dziecko na ręce nakarmić itp.Po nie całym roku dziewczyna zaszła w kolejną ciąże i niestety poroniła była w totalnej załam ce ale musiała opiekować się dzieckiem jednak nie rozmawiała z nikim nie wychodziła z domu nie przejmowała się niczym okres taki trwał bardzo długo i może dziewczyna sama sobie zawiniła bo wiedziały o tym tylko 2 osoby,ale wtedy i te 2 osoby zawiodły jedna była niby przy niej a jednak cały czas uciekała w prace po następnych paru latach małżeństwo postanowiło,że ich dziecku przydało by się rodzeństwo,żeby niebyła to dziecko samo kiedy braknie rodziców udało się mają drugie są szczęśliwymi rodzicami jednak w pewnym momencie sytuacja w rodzinie zaczynała się psuć była powiedzmy jasno dramatyczna brakowało im pieniędzy na chleb a już nie mówiąc na co innego w życiu odwiedzali ich co jakiś czas wierzyciele mężczyzna stracił prace podczas stosunku pękła prezerwatywa dziewczyna,żeby uniknąć kolejnej ciąży poszła do lekarza wzięła tabletkę,która miała zapobiec niechcianej ciąży wtedy nie myślała o niczym jak o tym aby nie było jeszcze gorzej.Zawsze żałowała tego co zrobiła chociaż tak naprawdę nawet nie wiedziała czy to życie w niej było.Swoje dzieci wychowuje najlepiej jak potrafi wspiera je zawsze wtedy kiedy tego potrzebują czasami ma dość życia i ma chęć z nim skończyć,ale ma dla kogo żyć i pewnie dlatego walczy aby było lepiej a nie gorzej.Stara się być dobrą mamą lepszym człowiekiem nie zawsze jej to wychodzi ale walczy a może gdyby kiedyś ktoś do niej wyciągnął rękę to wszystko by się nie wydarzyło.Dlaczego to napisałam bo nie wszystko jest w życiu kolorowe jak się nie którym wydaje.Pozdrawiam. M.PS.Przepraszam Roberta i wszystkich tych których w jakiś sposób wczoraj uraziłam.

    • Droga M – nikogo nie uraziłaś, a z pewnością nie mnie :). Koloryt życia to różne jego barwy, również czerń. Życie opisanej dziewczyny nie jest aż tak bardzo wyjątkowe – możesz mi wierzyć ludzie miewają znacznie gorzej i w o wiele gorsze sytuacje się wplątują. Napisałaś sporo o problemach dziewczyny i ani słowa o jej relacjach z Bogiem. Jeszcze raz powtarzam, zabicie dziecka jest zabiciem dziecka. Takie mam zdanie. Jeżeli kryterium wyboru między życiem a śmiercią ma być stan zamożności, to należałoby zabijać wszystkich biednych ludzi? Czyż nie?

    • Relacja tej dziewczyny z BOGIEM na początku myślę,że miała bardzo dobrą relacje z Bogiem bywała na każdej mszy świętej w niedzielę i nie tylko przystępowała do spowiedzi i komunii później ta relacja się zmieniała aż zmieniła się w niechęć do Boga siebie i wszystkich a na dzień dzisiejszy chyba sama nie bardzo wie jak wygląda i czy w ogóle jest jakaś relacja miedzy nią i Bogiem.M

    • '' a może gdyby kiedyś ktoś do niej wyciągnął rękę to wszystko by się nie wydarzyło ''
      Część z tego co opisałaś, pewnie by się wydarzyła niezależnie od tego czy ktoś podałby rękę czy nie. Często popełnione '' błędy'' usprawiedliwiamy '' złym dzieciństwem '' , brakiem wzorców itd. Ale czy tak do końca to działa ? Dlaczego szukamy '' winnych'' wśród ludzi a nie szukamy winy w nas samych. Trudne dzieciństwo nie miało nic wspólnego np. z tym , że podczas stosunku pękła prezerwatywa

      Znam ludzi którzy zamiast szczęśliwego dzieciństwa mieli '' piekło na ziemi '' Znam ludzi którzy przeżywali, przeżywają trudy życia małżeńskiego, gdzie żyją ubogo, i nie obwiniają za to innych.

      Od jakiegoś czasu staram się pomagać w miarę systematycznie rodzinie w której jest 13 dzieci. Ktoś od razu powie '' patologia '' Nic z tych rzeczy, Ci ludzie żyją skromnie, ale godnie.

      Sama pochowałam Syna, nie ma większego bólu dla matki jak pochować własne dziecko. Zgadzam się w 100 % z Robertem, że '' zabicie
      dziecka jest zabiciem dziecka ''

      Jeszcze coś '' może gdyby kiedyś ktoś do niej wyciągnął rękę '' Może ktoś wyciągnął do niej rękę, tylko ona tego nie zauważyła ?

    • '' Może ktoś wyciągnął do niej rękę, tylko ona tego nie zauważyła?. Nie powiedziałabym,ale w sumie teraz to i tak mało ważne było minęło. Masz racje rodzina która ma 13 dzieci nie musi być żadną patologią jak to często się określa być może mieli to szczęście,że trafili na ciebie.M

    • '' Nie powiedziałabym '' Czyli nie masz pewności, że tak nie było . Często wyciągnięta dłoń zjawia się bardzo nieoczekiwanie, niekiedy ledwo zauważona , czasem w ogóle . A czasem ''niewidzialna'' dłoń pomocy jest cały czas przy nas. Wszędzie tam gdzie panuje miłość tam jest obecny sam Bóg. Każdy człowiek który kocha, wierzący czy niewierzący i bez względu na to jak kocha , żyje w '' magnetycznym polu '' Boga , który jest Miłością . On jest '' niewidzialną '' dłonią która zawsze jest wyciągnięta w naszą stronę .

    • Aniu to,że napisałam nie powiedziałabym wcale nie oznaczało,że nie mam pewności jednak też napisałam,że teraz to już jest nie ważne.Pozdrawiam M

    • "później ta relacja się zmieniała aż zmieniła się w niechęć do Bog" – i być może w tym cały problem? Pozdrawiam M i życzę miłego niedzielnego wieczoru 🙂

  • Napisałam tamte słowa w całkowitej zgodzie serca, że mogłabym, i tą myśl wypowiedziałam, czy tak bym zrobiła? chciałabym wierzyć, że nie,
    ale w mojej hipotetycznej sytuacji nie było miejsca na Boga,był tylko strach przed prawdą

    sama byłam przerażona tą pewnością, brakiem wątpliwości

    przeprosiłam Boga za moje myśli w spowiedzi, grzeszy się również myślą i mową

    przepraszam za tamten wpis
    AniaM

  • A ja Wszystkim dziękuję za tę wymianę mądrych i jakże głębokich myśli. Dziękuję za każdą refleksję. Ze swej strony chciałbym powiedzieć tylko tyle: Dla mnie płaszczyzną startową do jakiejkolwiek rozmowy na wyżej wymienione tematy jest absolutny i bezwarunkowy zakaz mordowania dziecka w łonie matki. I dopiero z tej płaszczyzny możemy zacząć rozwiązywanie kolejnych problemów. Natomiast to musi być bezwzględnie na pierwszym miejscu. I nie podlega to najmniejszej dyskusji, bez względu na takie czy inne życiowe okoliczności. Serdecznie pozdrawiam! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.