Wiara „rezurekcyjna”, czy wiara „codzienna”?….

W
Szczęść Boże! Pozdrawiam już z Lublina. Przepraszam za opóźnienie zamieszczenia tego słówka, ale to z powodu całego „gmerania”, jak to zwykle po powrocie z takiej podróży. Pozwólcie zatem, że dzisiaj nadrobię nieco zaległości imieninowo – urodzinowe i wspomnę o tych, którzy w ostatnich dniach świętowali, a o których nie wspominałem, bo tempo naszego pielgrzymowania na to nie pozwalało.
    Tak zatem, w czwartek, 31 marca, urodziny obchodziła Kamila Malinowska, należąca w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych. A w niedzielę, 3 kwietnia, imieniny obchodzili: Ryszard Jaśkowski, mój Wujek; Ksiądz Ryszard Federczyk, pracujący na Ukrainie, Ksiądz Ryszard Andruszczak, Proboszcz w Garwolinie; Ryszard Rękawek, mój Znajomy z Parafii w Trąbkach. Urodziny zaś w tym dniu obchodziła Magda Malinowska, należąca do jednej ze Wspólnot młodzieżowych, a także Wojciech Kubiak, ze Wspólnoty w Trąbkach. Wczoraj urodziny obchodził Arkadiusz Buczkowski, także należący w swoim czasie do kolejnej Wspólnoty. A dzisiaj urodziny obchodzi Żanna Sulowska, która – wraz ze swym Mężem Łukaszem – uczestniczyli ze mną w Pielgrzymce do Fatimy. Wszystkim świętującym życzę Bożego błogosławieństwa i opieki Matki Bożej Fatimskiej. I o to będę się dla nich modlił.
      Moi Drodzy, dzisiaj w porannym serwisie Telewizji TRWAM była informacja o naszej Pielgrzymce i o poświęceniu Figury Matki Bożej. Myślę, że będzie jeszcze powtarzana w kolejnych serwisach. 
      Dziękuję Wszystkim za łączność duchową z nami w tych dniach i za modlitwę! 
          Dobrego dnia!
                               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
2 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań:
Dz
4,32–37;

J
3,7–15

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Jeden
duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie
nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne.
Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana
Jezusa, a wszyscy mieli wielką łaskę.
Nikt
z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów
sprzedawali je i przynosili pieniądze ze sprzedaży, i składali je
u stóp apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.
Tak
Józef, nazywany przez apostołów Barnabas, to znaczy „Syn
Pocieszenia”, lewita rodem z Cypru, sprzedał ziemię, którą
posiadał, a pieniądze przyniósł i złożył u stóp apostołów.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do Nikodema:
Zaprawdę,
zaprawdę powiadam ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr
wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd
przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził
się z Ducha”.
W
odpowiedzi rzekł do Niego Nikodem: „Jakżeż to się może stać?”
Odpowiadając
na to, rzekł mu Jezus: „Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego
nie wiesz? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, że to mówimy, co
wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego
nie przyjmujecie. Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie
wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach
niebieskich? I nikt nie wstąpił do nieba oprócz Tego, który z
nieba zstąpił – Syna Człowieczego.
A
jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by
wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał
życie wieczne”.
Wspaniała
wspólnota panowała wśród pierwszych chrześcijan: nie tylko
wspólnota serc, ale także
wspólnota dóbr materialnych!

Oczywiście, nie była to rzeczywistość powszechna, zaznaczała
się ona tylko lokalnie, ale nawet tyle
wystarczyło, aby została uwieczniona na kartach Pisma Świętego

– w Księdze Dziejów Apostolskich – i aby stanowiła dla
wszystkich wierzących wszystkich czasów wzór
postępowania i cel dążeń.

Owszem,
może to i cel niedościgniony
– z naszej ludzkiej perspektywy patrząc – ale czy to miałoby
oznaczać, że nie możemy nawet
próbować
do niego dążyć? Czy bowiem
ideał nie jest czymś takim, co chociaż wydaje się czymś
nieosiągalnym, to jednak
pociąga człowieka, zachwyca go i mobilizuje

do intensywnej pracy nad sobą?
Przecież
naszym najwyższym Ideałem jest sam Jezus Chrystus. I chociaż nie
mamy wątpliwości, że nigdy Mu nie dorównamy, to jednak
wpatrujemy się w Niego,

uczymy się od Niego, idziemy drogą, którą nam wskazuje; próbujemy
Go w wielu elementach życia i postawy naśladować. I
nie przeszkadza nam w tym świadomość,
że nigdy nie dorównamy temuż Ideałowi.

Może nawet to nas w Nim pociąga, że jest On nieosiągalny i że
zawsze będzie stanowił cel naszych dążeń?…
I
tak samo możemy patrzeć na zawarty w dzisiejszym pierwszym czytaniu
opis wspólnoty dóbr: zapewne nigdy takiego poziomu nie osiągniemy
i – na dobrą sprawę – może
nawet nie jest ona potrzebna,

bo zapewne w
niczym
nikomu nie powinno przeszkadzać to, że każdy
ma jakąś swoją własność,

która zabezpiecza jego byt materialny. Żeby bowiem taka wspólnota
mogła praktycznie zafunkcjonować, to musieliby
się na nią zgodzić wszyscy ludzie

w danej społeczności lokalnej, czy państwowej, inaczej
dochodziłoby do niesprawiedliwości,
wyzysku, i tym podobnych komplikacji.

Jednak
zarysowany dziś przed naszym oczami obraz nie
jest jakimś popisem naiwności, czy bajką,

którą nie należy się przejmować. W opisie tym bowiem została
zawarta bardzo zasadnicza myśl, którą powinniśmy się kierować
na co dzień. Jaka to myśl? A ta mianowicie, że zasady
ewangeliczne powinny regulować wszystkie, ale to bezwzględnie
wszystkie sfery życia chrześcijanina!
Zasady
te nie mogą funkcjonować tylko na jakimś najwyższym
poziomie wzniosłych haseł,

ale winny stanowić program działania każdego
chrześcijanina na wszystkich płaszczyznach, na jakich on te
działania podejmuje.
Będzie
to
oczywiście płaszczyzna
duchowa

– od niej należy zacząć – ale też płaszczyzna
materialna,

ale
i cała sfera
życia rodzinnego, małżeńskiego,

a w tym także: sfera
relacji intymnych

pomiędzy dwojgiem ludzi.
Mówiąc
krótko: nie ma takiej sfery życia człowieka – przynajmniej nie
powinno być – która byłaby w jakikolwiek sposób wyłączona
spod oddziaływania Ewangelii i jej zasad.
Jeżeli
którakolwiek z wyżej wymienionych sfer miała być wyłączona –
albo chociażby jakiś fragment którejś z nich – to już
właściwie nie będzie
można
mówić o pełnym i prawdziwym chrześcijaństwie. I nie
dokona
się
nowe
narodzeni
e,
na potrzebę którego wskazywał Jezus w dzisiejszej Ewangelii.
Kochani,
właśnie po to my, wierzący w Chrystusa, przeżywamy tak uroczyście
Święte Triduum Paschalne, a w jego trakcie Zmartwychwstanie Jezusa,
abyśmy z
nowym zapałem
dążyli
do wprowadzan
ia
zasad ewangelicznych

we
wszystkie,
ale to bezwzględnie wszystkie
sfer
y
naszej codzienności.

Bo dzisiaj – jak się wydaje – problemem także naszego polskiego
katolicyzmu jest ów ostry
rozdział wiary „świątecznej” od wiary „codziennej”.

Ta
pierwsza, którą widzimy na
rezurekcyjnej procesji,
nijak
się ma do tej,
którą widzimy – albo właśnie nie widzimy – w
domu, w miejscu pracy, na zakupach

(także niestety niedzielnych!), w
szkole, w sąsiedztwie, i gdzie by tu jeszcze nie wymieniać.
A
myśmy, Kochani, po to właśnie przeżyli Rezurekcję
i całe Triduum Paschalne, aby
wiarę „rezurekcyjną” uczynić wiarą „codzienną”.
A
czy moja wiara – w chwili obecnej – to wiara „rezurekcyjna”,
czy wiara „codzienna”?… 

16 komentarzy

  • Nie jesteśmy idealni, ale jeśli nasza wiara "świąteczna" niczym się nie różni od wiary "codziennej" to już tragedia. A Kościoły podczas świąt są pełne. I co z tego . Tak samo niedziela niczym się nie różni od zwykłego dnia w tygodniu i nawet wychodząc z kościoła np obgadujemy czy idziemy na zakupy, to po co byliśmy w kościele?

    Pozdrawiam
    Gosia

  • "Żeby bowiem taka wspólnota mogła praktycznie zafunkcjonować, tomusieliby się na nią zgodzić wszyscy ludzie w danej społeczności lokalnej, czy państwowej, inaczej dochodziłoby doniesprawiedliwości, wyzysku, i tym podobnych komplikacji." – zgoda danej grupy społecznej to tylko jeden z elementów, drugim elementem – o wiele ważniejszym, ponieważ destruktywnym – jest to, komu oddaje się owe dobra, kto nimi zarządza i rozdziela :). Model się nie sprawdził, skoro nie przetrwał, chociaż tu i ówdzie pojawiał się i pojawia w różnych regionach świata…. 🙂

    • Ja byłam wiele razy. ale tylko na tej "tradycyjnej". Mam tu na myśli tą o 6 rano. W wielu parafiach łączą Rezurekcję z Liturgią Światła. Osobiście mi to nie pasuje i nigdy nie byłam.
      Pozdrawiam
      Gosia

    • A ja bardzo lubię – i bardzo osobiście przeżywam – jedną i drugą uroczystość. Za wielką łaskę Bożą poczytuję sobie, że w ciągu osiemnastu lat kapłaństwa, aż jedenaście razy przewodniczyłem liturgii Wigilii Paschalnej. Ale poranną niedzielną Rezurekcję także bardzo głęboko przeżywam, chociaż przewodniczyłem jej znacznie rzadziej. A pomimo tego, że widzę głęboki liturgiczny sens procesji rezurekcyjnej w nocy, po Wigilii Paschalnej, to jednak widzę też sens zachowania pięknej polskiej tradycji właśnie porannej rezurekcji. Ks. Jacek

  • Też miałam na myśli tą Mszę o 6 rano w wielkanocny poranek. We wczesnej młodości miałam daleko do kościoła ok 3-4km w zależności czy po miedzach czy po polnej drodze. Rodzice zapracowani i zajęci porannymi obrządkami. Jeździliśmy najczęściej na Sumę. Potem szkoła, praca , dzieci, ciągła gonitwa i zmęczenie, któż by wstawał na 6 rano. Teraz wreszcie odpoczynek, emerytura i świadomy wybór kiedy, gdzie i dlaczego…Zdrowie jeszcze pozwala na uczestnictwo w długich i bogatych w treści uroczystościach Triduum i codziennych Eucharystiach. Kościół blisko , 15 minut spacerkiem. Jedni mówią " żyć nie umierać " a ja mówię żyć tu godnie, by po śmierci móc chwalebnie.

  • Bogu dzięki za wszystko, bo wszystko jest Jego darem. Właśnie dopiero o 23ciej wróciłam ze spotkania animatorów z liderem i Księdzem opiekunem. Rozeznawaliśmy już tematy i program na Wigilię Zesłania Ducha Świętego, wcześniej czeka nas spotkanie inną Wspólnotą i dziś też omawialiśmy jakie tematy konferencji byłyby potrzebne nam i im, byśmy się wzajemnie ubogacali i wspólnie wielbili Boga w jedności Kościoła.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.