Pozdrowienia z Rzymu!

P
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, pozdrawiam z Rzymu! I nie mam na myśli karczmy,
która „Rzym się nazywa”, ale z tego prawdziwego. Tak, nie
zapowiadałem tego na blogu, ponieważ do ostatniej chwili nie było
wiadomo, czy wyjazd ten dojdzie do skutku, a jeżeli tak, to kiedy.
Początkowo były przymiarki, aby odbył się w zeszłym tygodniu, a
ostatecznie stanęło właśnie na tych dniach. A jaki jest cel
podróży?
Cała
sprawa ma związek z wydarzeniem, o którym pisałem na przełomie
marca i kwietnia, czyli poświęceniem w Fatimie wiernej kopii Figury
Matki Bożej dla Parafii, w której Proboszczem jest Ksiądz Marek,
czyli Parafii pod wezwaniem Świętego Józefa Robotnika w Surgucie.
W
tamtych moich wypowiedziach też szerzej opisałem całą ideę,
powołując się przy tym na słowa głównego Organizatora całej
akcji, czyli Pana Sebastiana Karczewskiego, Redaktora „Naszego
Dziennika”. I oto dzisiaj Koronę do tej Figury poświęci tu, w
Rzymie, Prefekt Kongregacji Nauki Wiary, drugi następca na tym
urzędzie Kardynała Ratzingera, Ksiądz Kardynał Gerhard Ludwig Müller.
I
można się zastanawiać, czy warto było robić całe zamieszanie
dla – prawdopodobnie, jak jest planowane – półgodzinnej
uroczystości, w czasie której Kardynał z Watykanu poświęci tylko
niewielką Koronę? Jakby nie mógł tego zrobić ktoś inny. Tak, to
prawda, to są drobne gesty i dotyczące drobnych w sumie spraw. Ale
one są naprawdę bardzo, ale to bardzo ważne. Bo kiedy w sprawę
włącza się – i to z własnej woli! – Prefekt tak ważnej
Kongregacji Watykańskiej, jeden z najbliższych Współpracowników
Ojca Świętego, to sprawa nabiera dużego znaczenia. Bo takie
działanie Kardynała to czytelny znak jego bardzo wyraźnego poparcia,
okazanego całej idei.
Dlatego
też zależało mi, aby włączyć się w to wydarzenie. Miało nas
tu z Polski przybyć nieco więcej, ostatecznie przyleciałem sam.
Będąc od wczoraj, od godziny 15.00 w Rzymie, korzystam z
gościnności Ojca Konrada Hejmo, wieloletniego Opiekuna polskich
pielgrzymów, przybywających przed laty na spotkania z Papieżem Janem Pawłem
II. Ojciec Konrad – to Człowiek – legenda! Niestety, w kilka dni po
śmierci Jana Pawła II, został niesprawiedliwie i bardzo krzywdząco
oskarżony o współpracę z SB. Polecam w tej sprawie bardzo dobrą
książkę Sebastiana Karczewskiego „Kamienowania Ojca Konrada. Za
kulisami oszczerstw”, wydaną w Warszawie, w roku 2015.
Wracając
zaś do mojego pobytu tutaj, to zamieszkałem w jakimś apartamencie
– przepisanym przez kogoś w testamencie Siostrom, które razem z
Ojcem Konradem prowadzą Dom Pielgrzyma „Sursum corda”, a Siostry
już tu organizują także pokoje dla Pielgrzymów.
I
to właśnie z okna tegoż mieszkania, znajdującego się na trzecim piętrze, mam od
wczoraj przepiękny widok na Kopułę Bazyliki Świętego Piotra –
i to w całej okazałości. Na ile się zorientowałem, jestem na
tyłach Bazyliki, całkiem blisko. Dlatego Kopuła prezentuje się w
całej swej wielkości. W nocy była podświetlana. Trudno było
spać… Człowiek nie może się napatrzeć… Była też okazja do
modlitwy przez wstawiennictwo Tych, którzy tam, pod tą Kopułą
właśnie, sprawowali święte czynności dla dobra Kościoła, a
których relikwie tam pozostały: Świętego Jana XXIII i Świętego
Jana Pawła II.
Wczorajszego
wieczoru także, patrząc to na Kopułę, to na Koronę, która ma
być poświęcana, a która leży przede mną na biurku, układałem
formułę jej poświęcenia. Kardynał bowiem prosił, aby formuła
ta była przygotowana po polsku i On ją tak zechce odczytać. Jeżeli
zaakceptuje ją w takiej formie, w jakiej jest i rzeczywiście ją
odczyta, to ja jutro zamieszczę ją na blogu. Cała uroczystość
przewidziana jest na godzinę 10.00, w siedzibie Kongregacji Nauki
Wiary.
A
po 15.00 wylatuję już do Warszawy, stamtąd zaś będę się starał
jak najszybciej dojechać do naszej rodzinnej Parafii Chrystusa
Miłosiernego w Białej Podlaskiej, gdzie Figura dziś wieczorem ma
być i gdzie nasi Wierni – mam taką nadzieję – będą się
przed nią modlili. I właśnie na zakończenie tegoż czuwania
chciałbym dowieźć poświęconą w Rzymie Koronę. A jak wszystko
wyjdzie – zobaczymy…
Moi
Drodzy, rozmawialiśmy z Ojcem Konradem wczoraj, że prosto z
Kongregacji udamy się do Bazyliki Świętego Piotra. Już wczoraj
wieczorem odbyłem wędrówkę na Plac Świętego Piotra, ale było
już za późno, by wejść do Bazyliki. Niemniej jednak, modliłem
się już wtedy za Was i we wszystkich Waszych intencjach. Obiecuję
także dzisiaj, jeżeli uda mi się stanąć przed grobem Jana Pawła
II, pamiętać o Was!
Pozdrawiam
raz jeszcze z Wiecznego Miasta i życzę błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Wtorek
7 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 20,17–27; J 17,1–11a
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Paweł
z Miletu posłał do Efezu i wezwał starszych Kościoła. A gdy do
niego przybyli, przemówił do nich:
Wiecie,
jakim byłem wśród was od pierwszej chwili, w której stanąłem w
Azji. Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i
doświadczeń, które mnie spotkały z powodu zasadzek żydowskich.
Jak nie uchylałem się tchórzliwie od niczego, co pożyteczne, tak
że przemawiałem i nauczałem was publicznie i po domach, nawołując
zarówno Żydów, jak i Greków do nawrócenia się do Boga i do
wiary w Pana naszego Jezusa.
A
teraz, naglony Duchem, udaję się do Jerozolimy; nie wiem, co mnie
tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o
czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście. Lecz ja zgoła
nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i
posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: bylebym dał
świadectwo o Ewangelii łaski Bożej.
Wiem
teraz, że wy wszyscy, wśród których przeszedłem głosząc
królestwo, już mnie nie ujrzycie. Dlatego oświadczam wam dzisiaj:
Nie jestem winien niczyjej krwi, bo nie uchylałem się tchórzliwie
od głoszenia wam całej woli Bożej”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
W
czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, rzekł:
Ojcze,
nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią
otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym
człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś.
A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego
Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa.
Ja
Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem
dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz
Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim
świat powstał.
Objawiłem
imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty
Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że
wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem,
które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i
prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś
Ty Mnie posłał.
Ja
za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi
dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a
Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie
jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do
Ciebie”.
W
chwili rozliczenia z życiem – kiedy się ma świadomość, że
zmierza ono do kresu – człowiek zwykle zdaje sobie sprawę,
ile w tym swoim życiu zdziałał dobra, a ile niestety zła. Taka
głęboka, wewnętrzna świadomość tego, czego się dokonało
i czego się nie dokonało, odzywa się wówczas w sercu człowieka.
Inna
sprawa, że często człowiek od tej prawdy ucieka i w „wersji
oficjalnej”,
jaką podaje – jak się zwykło mówić – „dla
prasy”, przedstawia sprawę zupełnie inaczej, aniżeli ona
naprawdę wygląda. Jednak prawdy zagłuszyć się nie da
ona gdzieś tam, głęboko w sercu, mocno się odzywa.
I
jakże dobrze jest, jeżeli ta prawda jest pomyślna, jeżeli
człowiek nie musi już jej „poprawiać”, ubarwiać i
wmawiać wszystkim wokół – a w jakimś sensie także sobie – że
było inaczej, niż było. Jakże dobrze jest, jeżeli w obliczu
kończącego się życia i wobec konieczności dokonania swoistego
podsumowania,
człowiek może powiedzieć – tak jak dzisiaj
powiedział Paweł do starszych Kościoła efeskiego: Wiecie,
jakim byłem wśród was od pierwszej chwili, w której stanąłem w
Azji. Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i
doświadczeń, które mnie spotkały z powodu zasadzek żydowskich.
Jak nie uchylałem się tchórzliwie od niczego, co pożyteczne, tak
że przemawiałem i nauczałem was publicznie i po domach, nawołując
zarówno Żydów, jak i Greków do nawrócenia się do Boga i do
wiary w Pana naszego Jezusa.
Nie
wiem, jak Wy to odbieracie, moi Drodzy, ale dla mnie słowa te brzmią
bardzo
naturalnie i szczerze.
Chociaż
mogą wydawać się właśnie jakimś podkreślaniem
siebie,
a może wybielaniem
siebie…
Wszak
Święty Paweł – zanim stał się Pawłem, i zanim stał się
Świętym – miał na swoim koncie „to i owo” (mówiąc bardzo
oględnie…). Musimy jednak uczciwie przyznać, że nigdy
od tej trudnej prawdy o sobie nie uciekał!

Kiedy
jednak podsumowywał całe swoje życie, to bez jakiejś fałszywej
skromności mógł uczciwie pokazać,
czego
z Bożą pomocą dokonał.

Zwłaszcza, jeśli to jego wyznanie było
dla współwyznawców świadectwem i zachętą do dobrego…

A
to, że był tylko człowiekiem i nie był nieomylny, to druga
sprawa. Wszak w komentarzach zauważa się i podkreśla, że jego
przepowiednie, z których jedna także dzisiaj się pojawiła –
przepowiednie w stylu: Wiem
teraz, że wy wszyscy, wśród których przeszedłem głosząc
królestwo, już mnie nie ujrzycie

nie
zawsze się sprawdzały. Bo zdarzało mu się wracać do tych,
których już definitywnie żegnał, zapowiadając przy
tym,
że już ich nie zobaczy.
Ale
to tylko – jak się wydaje – podkreśla jego szczerość,
prostolinijność

i to, że był naprawdę zwykłym
człowiekiem.
Tak,
jak zwykłymi ludźmi byli ci, o których Jezus mówi dzisiaj z taką
miłością: Objawiłem
imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty
Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że
wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem,
które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i
prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś
Ty Mnie posłał. Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za
tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi.

Jakże
pięknie brzmią te stwierdzenia, iż Apostołowie
i uczniowie zostali
Jezusowi dani przez Boga. Wybrani ze świata – i dani przez Boga
Jezusowi…
A przecież my dobrze wiemy, jak to bywało z ich wiernością Bogu i
z ich postawą wobec samego
Jezusa.
Jak było? Ano tak, jak
to czasami bywa i z naszą…
Bo
my też jesteśmy zwykłymi ludźmi – oj, bardzo zwykłymi…

Jednak
Bogu ta nasza
„zwykłość” nie przeszkadza.
A
ponieważ w Sakramencie Chrztu także nas wybrał ze świata, więc
ma prawo liczyć, że kiedy – czy to w obliczu kończącego się
życia, czy może jednak wcześniej, bo nie ma sensu czekać aż tak
długo
– będziemy podsumowywać
swoje dotychczasowe życie

i wszelkie
osiągnięcia,
będziemy
mogli szczerze,
bez fałszywej skromności, ale też bez uciekania od trudnej prawdy
o sobie i jej wybielania, w
pełnej szczerości
dać
świadectwo

dokonanego przez siebie, z Bożą pomocą, dobra…

Pomyślmy:

Czy
bilans mojego życia – na ten moment – przedstawia się bardziej
„na plus”, czy tak nie za bardzo?…

Czy
potrafię spokojnie, bez wyniosłości i próżnego samozadowolenia,
mówić o dokonanym przez siebie dobru?

Czy
nie uciekam od trudnej prawdy o sobie?

Już
nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do
Ciebie…

21 komentarzy

  • Zapewniam o modlitwie w intencji Waszego wielkiego dzieła. Oby przyniosło ono błogosławione owoce, tak dla wszystkich zaangażowanych w przeprowadzenie przedsięwzięcia jak i dla parafii w Surgucie.
    Modlitwa płynie nie tylko ode mnie, wiem, że co najmniej kilkoro moich znajomych modli się w tej intencji.
    Prosimy pokłonić się Matce Bożej Fatimskiej od całego Miastkowa.
    Hanka

  • Mam pytanie: na jakich podstawach p. Sebastian Karczewski obalił materiały zgromadzone w IPN, a dotyczące o. Hejmo? Jest to dla mnie bardzo interesujące.

  • Dziękujemy za pozdrowienia z Rzymu, dziękujemy za pamięć modlitewną, szczególnie przy grobie Jana Pawła II.
    My jako parafia, przygotowujemy się przez 8 dni do porządnego rachunku sumienia z racji Misji Świętych. Pomagają nam w tym Misjonarze Świętej Rodziny. Jak wypadnie to "pospolite ruszenie sumień "?… czy spokojnie i z zaufaniem każdy z nas powie za Jezusem " ja idę do Ciebie "( Boże), bez lęku, z radością opuszczę ten świat, bo od Ciebie wyszedłem i do Ciebie wracam…Niech Twoja wola się spełni i w tym względzie…

    • Bóg zapłać. Można powiedzieć, że przeszłam "z deszczu pod rynnę" Bożej łaski, a więc w dobrym znaczeniu tego powiedzenia :), bo po rekolekcjach weekendowych o Bożym miłosierdziu, wpadłam tygiel 8 dniowych nauk misyjnych i zakończę wszystko Eucharystią o 24 w Wigilię Zesłania Ducha Świętego. To jest święty czas dla nas.

    • Tak się złożyło, że do moich myśli " bez lęku, z radością opuszczę ten świat", misjonarz Rektor Seminarium powiedział nam w piątek anegdotę ( którą zapamiętałam :))a która wywołała salwę śmiechu w kościele.
      Brzmiała ona miej więcej tak: Pewna babcia postanowiła odżywiać się zdrowo; kiełki, warzywa i tym również karmiła swojego męża. Mąż był niezadowolony, bo chętnie zjadłby goloneczkę, wyborne kiełbaski i inne frykasy, ale nie miał wyboru bo nie umiał gotować. Rzeczywiście żyli długo, bogobojnie i w zdrowiu doczekali obydwoje przeszło 90lat, ale niestety przyszedł koniec ich życia i znaleźli się w niebie. Dziadek, gdy zobaczył zastawione stoły tłustym i smakowitym mięsiwem rzekł z wyrzutem do babci" widzisz głupia gdybyś nie karmiła mnie tym twoim zdrowym pokarmem ,już dawno trafiłbym do nieba. Puenta z tego taka, żebyśmy zbyt bardzo nie troszczyli się o swoje zdrowie :).

    • „Kamienowania Ojca Konrada. Za kulisami oszczerstw” – to chyba wystarczy to takiej konkluzji? Trudno, żeby każdego z autorów raportu IPN wymieniał w tytule swojej książki.

    • Nie, nie wystarczy. Bo takim tytułem można ogarnąć nie tylko – nawet jeśli – kilku autorów, ale całą ogólną atmosferę, towarzyszącą całej sprawie. Tak mi się wydaje. A do własnych konkluzji i skojarzeń każdy ma prawo dochodzić w sposób dowolny, to prawda… Ks. Jacek

    • Dla mnie wystarczyło (i zapewne nie tylko dla mnie). Niechcący przeniosłem dyskusję pod post Anny. Przepraszam, ale ponieważ dyskusja się kończy, nie będzie z tym problemu :).

  • "Nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na to, iż o. Konrad Hejmo kiedykolwiek współpracował ze służbami specjalnymi PRL. Są natomiast dowody na to, iż jego oskarżyciele świadomie dezinformowali opinię publiczną, maskując tym samym swoją nieuczciwość, niesprawiedliwość i nikczemność. Dowody te Czytelnik znajdzie w niniejszej książce. " – a to fragment z opisu tego tytułu: a więc m.in. prof Żaryn maskuje swoją nieuczciwość, niesprawiedliwość i nikczemność…. Obawiam się, że ta sprawa jak i wiele innych to przykład syndromu "naszych" i "onych". My – dobrzy, oni – źli, co by nie było.

    • Ale co można powiedzieć na podstawie tego jednego zdania? O czym my w ogóle dyskutujemy? Myślę, że należałoby się odnieść do tego wszystkiego, co książka w sobie zawiera. A i tak z pewnością nie zapobiegnie to temu, że każdy pozostanie przy swoim zdaniu. Ale na tym polega wolność dyskusji. Pozdrawiam serdecznie! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.