Im prościej – tym lepiej!

I
Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii, jak również – za ciekawe komentarze pod słówkiem. Niezwykle trafny i interesujący jest także krótki komentarz O. Dariusza Kowalczyka, do którego namiary zamieścił Robert. To wszystko razem wzięte tworzy wielkie bogactwo naszego forum. Dziękuję za jego współtworzenie.
       A dzisiaj przypada 35. rocznica śmierci wielkiego Kapłana i Polaka, Stefana Kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia. W duchu wdzięczności za Jego wielkie dzieło, pomódlmy się o Jego Beatyfikację.
                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
8 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Jud 17.20b–25; Mk 11,27–33

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO JUDY APOSTOŁA:
Umiłowani:
Przypomnijcie sobie słowa, które były zapowiedziane przez
apostołów Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Budując
samych siebie, na fundamencie waszej najświętszej wiary, w Duchu
Świętym się módlcie i w miłości Bożej strzeżcie samych
siebie, oczekując miłosierdzia Pana naszego Jezusa Chrystusa, które
wiedzie ku życiu wiecznemu. Dla jednych miejcie litość – dla
tych, którzy mają wątpliwości: ratujcie ich, wyrywając z ognia;
dla drugich zaś miejcie litość z obawą, mając w nienawiści
nawet chiton zbrukany przez ciało.
Temu
zaś, który może was ustrzec od upadku i postawić nienagannymi i
rozradowanymi wobec swej chwały, jedynemu Bogu, Zbawcy naszemu przez
Jezusa Chrystusa, Pana naszego, chwała, majestat, moc i władza
przed wszystkimi wiekami i teraz, i po wszystkie wieki. Amen.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
wraz z uczniami przyszli znowu do Jerozolimy. Kiedy chodził po
świątyni, przystąpili do Niego arcykapłani, uczeni w Piśmie i
starsi i pytali Go: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę
władzę, żeby to czynić?”
Jezus
im odpowiedział: „Zadam wam jedno pytanie. Odpowiedzcie Mi na nie,
a powiem wam, jakim prawem to czynię. Czy chrzest Janowy pochodził
z nieba czy też od ludzi? Odpowiedzcie Mi”.
Oni
zastanawiali się między sobą: „Jeśli powiemy: «Z nieba», to
nam zarzuci: «Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?» Powiemy: «Od
ludzi»”. Lecz bali się tłumu, ponieważ wszyscy uważali Jana
rzeczywiście za proroka. Odpowiedzieli więc Jezusowi: „Nie
wiemy”.
Jezus
im rzekł: „Więc i Ja nie powiem wam, jakim prawem to czynię”.

Wydaje
się, że proste i konkretne słowa Judy Apostoła, zawarte we
fragmencie, stanowiącym dzisiejsze pierwsze czytanie, to bardzo
wyraźne wskazanie, jak godnie przeżyć swój czas na tym
świecie i osiągnąć wieczne zbawienie. Oto słyszeliśmy
takie słowa: Budując
samych siebie, na fundamencie waszej najświętszej wiary, w Duchu
Świętym się módlcie i w miłości Bożej strzeżcie samych
siebie, oczekując miłosierdzia Pana naszego Jezusa Chrystusa, które
wiedzie ku życiu wiecznemu.
Cóż
właściwie można do nich dodać? Każda
część tej wypowiedzi zawiera jakieś cenne,
a
jednocześnie oczywiste

wskazanie.

Jeżeli bowiem słyszymy zachętę do budowania
samych siebie

– a mowa tu na pewno o tym budowaniu duchowym, jako
że
ma się ono odbywać na fundamencie wiary; skoro słyszymy o
modlitwie,
wspieranej natchnieniami Ducha Świętego;

skoro słyszymy o pragnieniu
Bożego miłosierdzia,

aby
w ten sposób zdążać
ku życiu wiecznemu, to możemy chyba powiedzieć, że mamy tu
najkrótszy, ale jednocześnie najtreściwszy
zarys całego chrześcijańskiego życia.
Dobrze
byłoby
głęboko przemyśleć te słowa i do swojego własnego życia
odnieść, chociaż – prawdę mówiąc – wydają się one same w
sobie na tyle proste
i jasne,

że zapewne nie
wymagają bardzo
rozbudowanych
rozważań.

To
głębokie przeżywanie swojej wiary i duchowej więzi z Bogiem ma
nas – jak poucza w następnych zdaniach Apostoł – otwierać
i uwrażliwiać na ludzi,

aby w ten sposób przysparzać chwały samemu Bogu. Piękna wizja
życia chrześcijańskiego. Taka – powiedzielibyśmy –
nieskomplikowana…
Co
bynajmniej nie
oznacza, że naiwna.

Bo życie – owszem – bywa bardzo
skomplikowane

i wiele jego
zawiłości
przychodzi nam rozwiązywać, i z wieloma różnymi trudnościami
na
co dzień się
zmagać. Ale nasze relacje z Bogiem, nasze przeżywanie wiary, nasze
wprowadzanie w życie nauki Bożej jest tym
bardziej skuteczne, im bardziej jest proste, szczere,
przejrzyste…

W
przeciwieństwie do komplikującej wszystko i zaciemniającej prawdę
postawy tych, którzy na wzór arcykapłanów,
uczonych w Piśmie i starszych z dzisiejszej Ewangelii, szukają
problemów tam, gdzie ich nie ma.

Oto
prowokacyjne
pytanie, postawione przez nich dzisiaj Jezusowi,
miało w zamyśle zapewne podważyć
Jego
autorytet,
a może Go nawet ośmieszyć
w oczach ludzi,

albo przynajmniej wykazać nielegalność Jego działania. I oto
okazało się, że Jezus – po raz kolejny zresztą – odpowiedział
nie wprost na podchwytliwe, prowokacyjne pytanie, stawiając nie
siebie, ale swych
adwersarzy w sytuacji
bardzo
kłopotliwej.

Ewangelista
zrelacjonował nam ich domniemany,
ale bardzo prawdopodobny tok
myślenia i ich ostateczną
bezradność

wobec Jezusowego pytania. A to wszystko tak naprawdę stało się
dlatego, że przebiegli i podstępni, i – jako rzekliśmy –
komplikujący wszystko fałszywi ludzie, sami
wpadli we własne sidła!

Sami stanęli wobec problemu, który wywołali. I tak
naprawdę nie Jezusowi
skomplikowali życie,
i nie Jezusa o ból głowy przyprawili swoim pytaniem, ale
samych siebie!

ciśnie się na usta stare polskie przysłowie: „Kto
pod kim dołki kopie, sam w nie wpada”.

I aż
ciśnie
się na usta pytanie: I
po cóż to wszystko? Po cóż?

Czy nie mogli i
oni uwierzyć,

czy nie mogli i oni otworzyć swoich serc na Jezusa, przyjąć Jego
naukę, napełnić swoje serca Jego miłością? Przecież tej
Jezusowej miłości starczyłoby dla wszystkich!

I dla faryzeuszów, i dla uczonych w Piśmie – także!
A
jednak nie pozwalała im na to pycha,
wyniosłe
mniemanie o sobie, przekonanie o swojej pozycji społecznej i
chorobliwe przywiązanie
do władzy,

jaką sprawowali nad ludźmi na płaszczyźnie religijnej. I
dlatego stawiali różne skomplikowane pytania, i dlatego też
podejmowali działania, pełne intryg i podstępów, aby Jezusa
wystawić na próbę, aby Go postawić „pod ścianą”,

w sytuacji bez wyjścia, trudnej
i skomplikowanej, w której musiałby się przyznać do błędu, albo
wycofać ze swojej nauki.
W
rzeczywistości – jako
rzekliśmy
– to oni
sami
najbardziej sobie życie komplikowali, kompromitowali się;
i
to oni ze wstydem musieli się wycofywać.
A
ich fatalny przykład jest dla nas wszystkich
ostrzeżeniem,
że jeżeli
człowiek zbytnio – mówiąc kolokwialnie – „kombinuje”, to
łatwo
może „przekombinować”. I pogubić się ostatecznie.

I to nie tylko na odcinku wiary, ale i życia – szeroko
rozumianego. Czyż tego nie doświadczamy choćby
na płaszczyźnie

politycznej?
Im
bardziej ktoś jest zaplątany w przeróżne układy i sitwy, z
tym większym „hukiem” potem upada. I jeszcze do tego się
ośmiesza.
Na
płaszczyźnie wiary zresztą
jest podobnie: im bardziej człowiek „kombinuje”, jakby obejść
Boże przykazania i wytłumaczyć sobie i innym ich łamanie,

tym bardziej się zaplątuje, komplikuje sobie życie, a i sumienie
nie daje spokoju… I głowa boli, bo kiedy
człowiek musi ciągle pamiętać, jaką wersję swojej
„prawdy”

komu
i gdzie
przedstawił – żeby się nie okazało, że za
każdym razem mówi co innego i wreszcie sam sobie zaprzecza

– to od tego musi głowa rozboleć…
Człowiek,
który mówi prawdę i żyje prawdą, nie musi się
o to martwić, nie musi tyle różnych wersji pamiętać
– wystarczy, że da
świadectwo prawdzie.
Okazuje
się bowiem, Kochani, że w sprawach wiary – ale i szeroko
rozumianych sprawach życia – im
prościej, tym lepiej!

I im
bardziej
zwyczajnie i szczerze – tym bardziej przekonująco. Dokładnie,
według słów Judy Apostoła: Budując
samych siebie, na fundamencie waszej najświętszej wiary, w Duchu
Świętym się módlcie i w miłości Bożej strzeżcie samych
siebie, oczekując miłosierdzia Pana naszego Jezusa Chrystusa, które
wiedzie ku życiu wiecznemu.

Jasno
i konkretnie.
Pomyślmy:

Czy
jasnych i prostych zasad chrześcijańskiego postępowania nie
komplikuję moimi „dopowiedzeniami”
i prywatnymi, mglistymi teoriami?

Czy
moje słowa i czyny są jasne, konsekwentne i zrozumiałe – dla
mnie samego i dla ludzi?
– Czy
moje wybory moralne są „czarno – białe”, czy jednak bardziej
odpowiadają mi różne odcienie „szarości”?

Dla
jednych miejcie litość – dla tych, którzy mają wątpliwości:
ratujcie ich, wyrywając z ognia… 

11 komentarzy

  • Jestem zmęczona( dla ochłody zjadłam lody) ale szczęśliwa. Wróciłam właśnie po 6 godzinach bycia w kościele. Od 14tej rozpoczęliśmy konferencją nt. Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz Ci co się źle mają" w świetle Ewangelii Łk19,1-10 ( o Zacheuszu), potem Koronka do Miłosierdzia Bożego i Adoracja Najświętszego Sakramentu z uwielbieniem Trójcy Świętej w trzech Osobach. Następna Konferencja wygłoszona przez Księdza Egzorcystę nt.Współpraca między Wspólnotami i w samych Wspólnotach. Spotkanie zakończone Eucharystią z procesją wokół kościoła a na koniec przemarsz ze śpiewem Litanii Loretańskiej pod pomnik Sługi Bożego, Kardynała Stefana Wyszyńskiego i błogosławieństwo z rozesłaniem do domów :).

    • Ksiądz Egzorcysta powiedział nam,że powinniśmy być jak komandosi Jezusa, bo Chrystus był Komandosem Ojca. Przytoczył również pewną modlitwę, odszukałam ją w internecie;
      Modlitwa komandosa
      Francja w końcu wycofała się z Algierii. Wraz z nią odeszli „paras”. Wiele lat wcześniej, w 1942 r.,na pustyni libijskiej poległ w potyczce z Niemcami młody francuski poeta, André Zirnheld, komandos elitarnego oddziału SAS. Z czasem jeden z jego wierszy stał się oficjalną modlitwą francuskich wojsk powietrzno-desantowych i komandosów. To modlitwa ludzi, którzy wybrali życie na krawędzi:
      „Proszę Cię, mój Boże, o to, co Ci pozostało. O to, o co Cię nigdy nie proszono. Nie błagam o odpoczynek, czy o ukojenie. Nie chcę niczego dla duszy, ciała i umysłu. Nie żądam bogactw, sukcesu, ani nawet zdrowia. Tak często, mój Panie, wypraszają to od Ciebie, że pewnie z tego nie zostało Ci już nic. Daj mi więc, Panie, to, co pozostało. Daj mi to, czego inni nie chcą brać. Chcę niepokoju i zwątpienia. Chcę męczarni i walki. I proszę Cię, Panie mój, daj mi to teraz i na zawsze, bym miał pewność, że to zachowam. Bo nie zawsze starczy mi sił, by poprosić znowu.”

      Ps. Nie wiem jak mi się skopiuje, ale jestem ciekawa Waszego zdania, co myślicie o takiej modlitwie?

  • Wiedząc, że był to wprzódy wiersz, nie miałabym żadnych zastrzeżeń, ale co do traktowania go jako modlitwy to nie prawdą jest że " że pewnie z tego nie zostało Ci już nic ". Bóg jest Nieogarniony, Wszechmocny i Wszechpotężny i nic Mu się nie wyczerpuje, zwłaszcza miłość, bo cały jest Miłością.
    Najwięcej niepokoju budzą we mnie słowa "Chcę niepokoju i zwątpienia. Chcę męczarni i walki." bo naprawdę nie wiem czy tkwi w tym heroizm, czy tak nie wolno się modlić.Ja świadomie wypowiadam " bądź wola Twoja" i to chyba wystarczy a dziękuję i wielbię Boga w kłopotach, chorobie i problemach i nawet doznałam wymiernej skuteczności takiej modlitwy, ale prosić bo bym się nie odważyła…

    • Mam podobne przemyślenia jak Twoje Aniu, jeśli to był wiersz, to ok.
      Jeśli jednak modlitwa, to nie bardzo wiem dlaczego wystąpiła prośba o złe rzeczy i to dosłownie.
      Pozdrawiam
      Gosia

    • Ja zastanawiam się dlaczego Ksiądz ( egzorcysta )nam tą modlitwę przeczytał i nie odniósł się do trudnych do zrozumienia fragmentów a nie było możliwości zadawać pytań, stąd moje dosiekanie co myślą o tym inni :). Dziękuję Wam za wypowiedź w tym temacie.

    • Też mam podobne przemyślenia .. myślę, że ten fragmet z tekstu – gdy "wystąpiła prośba o złe rzeczy" – to jest wołaniem, które młody francuski poeta André Zirnheld mógł słyszeć często …
      Pozdrawiam
      Józefa

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.