To mówi Pan?…

T
Szczęść Boże! Moi Drodzy, wczoraj w Miastkowie odczytywaliśmy apel Konferencji Episkopatu Polski o zachowanie abstynencji w sierpniu. Warto ten apel wziąć sobie głęboko do serca i podjąć takie wyrzeczenie – choćby po to, aby uprosić u Boga opamiętanie wielu tych, którzy z problemem nadmiernego spożywania alkoholu sobie nie radzą…
         Sierpień to również miesiąc wielu pieszych pielgrzymek na Jasną Górę. Jak wspomniałem, wczoraj wyruszyła pierwsza Grupa Pielgrzymki Podlaskiej, czyli tej, która wędruje z Diecezji siedleckiej. Dzisiaj wyruszają trzy Grupy z mojego miasta rodzinnego.
         A ja dzisiaj, moi Drodzy, po pozbieraniu potrzebnych rzeczy oraz po dołączeniu się do mnie Karola Jobdy i Piotra Antosiewicza, Lektorów z Celestynowa, jadę nad Wigry, gdzie wieczorem dojedzie Ksiądz Marek ze swoją ekipą. A przyjadą z Częstochowy, gdzie nocowali po tym, jak wczoraj wieczorem wyjechali z Krakowa, po zakończeniu Światowych Dni Młodzieży. 
         Przez najbliższe trzy dni planujemy spływ kajakowy Czarną Hańczą. Przy tej okazji wyrażam wielką wdzięczność Parafianom z Miastkowa Kościelnego, którzy wczoraj ofiarą zbieraną do puszek przed kościołem, bardzo wsparli finansowo tę inicjatywę. Zapewniam, moi Drodzy, o naszej modlitwie za Wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób okazują nam życzliwość, a więc także za Was! I o taką duchową łączność prosimy.
           Dobrego dnia!
                               Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
18 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Alfonsa Marii Liguoriego,
Biskupa
i Doktora Kościoła,
do
czytań: Jr 28,1–17; Mt 14,13–21

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
W
czwartym roku Sedecjasza, króla judzkiego, w piątym miesiącu rzekł
do mnie Chananiasz, syn Azzura, prorok w Gibeon, w domu Pana wobec
kapłanów i całego ludu: „To mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela:
«Złamię jarzmo króla babilońskiego. W ciągu dwóch lat
przywrócę na to miejsce wszystkie naczynia domu Pana, które zabrał
Nabuchodonozor, król babiloński, z tego miejsca, wywożąc do
Babilonu. Jechoniasza, syna Jojakima, króla judzkiego, i wszystkich
uprowadzonych z Judy do Babilonu sprowadzę na to miejsce, mówi Pan;
skruszę bowiem jarzmo króla babilońskiego»”.
Prorok
zaś Jeremiasz przemówił do proroka Chananiasza wobec kapłanów i
całego ludu stojącego w domu Pana. Prorok Jeremiasz powiedział:
„Niech się stanie! Niech tak Pan uczyni! Niech Pan wypełni twoje
słowa, które prorokowałeś, sprowadzając naczynia z domu Pana i
wszystkich uprowadzonych w niewolę z Babilonu na to miejsce.
Posłuchaj jednak tego słowa, które powiem do twoich uszu i do
całego ludu: Prorocy, którzy byli przede mną i przed tobą od
najdawniejszych czasów, prorokowali przeciw licznym krajom i przeciw
wielkim królestwom o wojnie, nieszczęściu i zarazie. Prorok, który
przepowiada pomyślność, będzie uznany za proroka prawdziwie
posłanego przez Pana, gdy się spełni przepowiednia prorocka”.
Wtedy
prorok Chananiasz wziął jarzmo z szyi Jeremiasza proroka i połamał
je. I powiedział Chananiasz wobec całego ludu: „To mówi Pan:
«Tak samo skruszę jarzmo Nabuchodonozora, króla babilońskiego,
znad szyi wszystkich narodów w ciągu dwóch lat»”.
Jeremiasz
zaś odszedł swoją drogą. Po złamaniu jarzma na szyi proroka
Jeremiasza przez proroka Chananiasza skierował Pan do Jeremiasza
następujące słowo: „Idź i powiedz Chananiaszowi: To mówi Pan:
«Połamałeś jarzmo drewniane, lecz przygotowałeś zamiast niego
jarzmo żelazne». To bowiem mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela:
«Wkładam jarzmo żelazne na szyję wszystkich tych narodów, aby
służyły Nabuchodonbzorowi, królowi babilońskiemu, i były mu
poddane; także zwierzęta polne mu poddaję»”.
I
rzekł prorok Jeremiasz do proroka Chananiasza: „Słuchaj,
Chananiaszu! Pan cię nie posłał, ty zaś pozwoliłeś żywić temu
narodowi zwodniczą nadzieję. Dlatego to mówi Pan «Oto usunę
ciebie z powierzchni ziemi. Umrzesz w tym roku, bo głosiłeś bunt
przeciw Panu»”. I zmarł Chananiasz prorok w tym roku, w siódmym
miesiącu.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd
w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o
tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki
tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.
A
gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli:
„Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść
się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”.
Lecz
Jezus im odpowiedział: „Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im
jeść”.
Odpowiedzieli
Mu: „Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb”.
On
rzekł: „Przynieście Mi je tutaj”.
Kazał
tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i
dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i
połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli
wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście
pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około
pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.

Do
bardzo ciekawego starcia – oczywiście, nie militarnego, ale na
poziomie dyskusji – doszło w trakcie spotkania Jeremiasza z
Chananiaszem,
o czym słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym
czytaniu. Było to o tyle ciekawe wydarzenie, że mieliśmy do
czynienia ze starciem proroka prawdziwego z
prorokiem fałszywym.
A cały „smaczek” tej dyskusji polegał
na tym, że zarówno jeden, jak i drugi z rzeczonych proroków
posługiwał się w swoich wypowiedziach formułą: To mówi
Pan,
co w sytuacji, w której jeden mówił coś zupełnie
przeciwnego, niż drugi, musiało prowadzić do konstatacji, iż
jeden po prostu kłamie.
Bo
nawet pomimo swojej wszechmocy i bezgranicznej mądrości, Bóg nie
jest w stanie wygłosić dwóch twierdzeń sprzecznych ze sobą,
podając oba jako prawdę. Zatem, jak łatwo się domyślić, jeden z
proroków mówił prawdę, a drugi – tylko tak mówił. Jeden
musiał być prorokiem prawdziwym, drugi fałszywym. Który jednak
był którym?
A
jeżeli już ustaliłoby się, który jest tym prawdziwym, a który
fałszywym, to niemalże od razu trzeba by odpowiedzieć na pytanie,
co skłoniło tego proroka fałszywego, aby tak
„po prostu” i zwyczajnie opatrzył formułą: To
mówi Pan
głoszone przez siebie brednie? Czy to tylko
nieroztropność, czy jednak cynizm, pycha i głupota?
Wydaje
się, że w całej tej sytuacji bardzo rozsądnym i roztropnym
podejściem wykazał się prawdziwy Prorok, który stwierdził: Niech
się stanie! Niech tak Pan uczyni! Niech Pan wypełni twoje słowa,
które prorokowałeś, sprowadzając naczynia z domu Pana i
wszystkich uprowadzonych w niewolę z Babilonu na to miejsce.
Posłuchaj jednak tego słowa, które powiem do twoich uszu i do
całego ludu: Prorocy, którzy byli przede mną i przed tobą od
najdawniejszych czasów, prorokowali przeciw licznym krajom i przeciw
wielkim królestwom o wojnie, nieszczęściu i zarazie. Prorok, który
przepowiada pomyślność, będzie uznany za proroka prawdziwie
posłanego przez Pana, gdy się spełni przepowiednia prorocka…

W
sumie, bardzo sensowne rozstrzygnięcie.
Nie
spodobało się jednak ono

jak słyszeliśmy – fałszywemu prorokowi. Dlaczego? Jeżeli uważał
się za prawdziwego rzecznika Boga, to co
mu przeszkadzało poddać się takiej weryfikacji?

My
jednak wiemy, dlaczego tak bardzo negatywnie zareagował na tę
propozycję. Wyjaśnia to Jeremiasz, Prorok prawdziwy, mówiąc do
fałszywego: Słuchaj,
Chananiaszu! Pan cię nie posłał, ty zaś pozwoliłeś żywić temu
narodowi zwodniczą nadzieję. Dlatego to mówi Pan «Oto usunę
ciebie z powierzchni ziemi. Umrzesz w tym roku, bo głosiłeś bunt
przeciw Panu».

I
jak słyszeliśmy – tak się właśnie stało. Spełniły się
słowa, które przepowiedział Jeremiasz, nie zaś
te,
które przepowiedział Chananiasz.
I
może właśnie także
dlatego
Jezus dokonał rozmnożenia chleba i
licznych uzdrowień, aby potwierdzić
w ten sposób prawdziwość swojej nauki.

Wiemy, że cuda, dokonywane przez Jezusa, nigdy nie były – o ile
tak można powiedzieć – celem
samym w sobie i sztuką samą w sobie.

One zawsze spełniały rolę pomocniczą, potwierdzającą
prawdziwość misji, jaką Jezus spełniał.
I
właśnie dzisiaj Jezus po raz kolejny potwierdził, że jest
prawdziwym Mesjaszem, Synem Bożym

– w przeciwieństwie do wielu fałszywych mesjaszów, proroków, od
których
roiło się

za Jego
czasów,
oraz przed Nim i po Nim.
I
dzisiaj
aż roi się od
fałszywych
autorytetów,

przemądrzałych specjalistów
od wszystkiego,

samozwańczych ekspertów
w każdej dziedzinie.

W czasie spotkań przy stole – a już szczególnie takim, na którym
stoi coś „mocniejszego” – tak
łatwo rozwiązuje się wszystkie problemy i odpowiada się na
wszystkie pytania. Jednak zwykła
codzienność weryfikuje te „mądrości”.

Okazuje
się bowiem,
że ci, którzy dużo mówią i tak dobrze wszystko wiedzą, tak
naprawdę nie
są w stanie pomóc i nie można na nich liczyć,

kiedy potrzeba jakiejś konkretnej pomocy z ich strony. Nasza
zwykła codzienność weryfikuje
prawdziwość

wielu opinii i dobrych rad, tak chętnie udzielanych.
Nie
trzeba studiów z psychologii, bo wystarczy odrobina zdrowego
rozsądku i krytycznego spojrzenia, aby odróżnić
autorytet i prawdziwe
go
nauczyciela życia – także: prawdziwego przyjaciela – od
szarlatana.
Prawdziwego
świadka Chrystusa i Jego przyjaciela określają i pokazują jego
czyny i cała postawa.
Szarlatana
demaskuje brak
dobrych czynów i marna postawa,

którą stara się przykryć
mnogością słów. I przywłaszczaniem sobie owego zapewnienia, iż
to
mówi Pan,

chociaż akurat przez niego nic
absolutnie nie
mówi…
A
jakim świadkiem, jakim znakiem Jezusa, jakim prorokiem był Patron
dnia dzisiejszego?

Już pierwszy rzut oka na życiorys i dokonania Świętego
Alfonsa Marii Liguoriego

– bo o nim mowa – pozwala
upewnić
się,
że przez niego
na pewno działał i mówił Pan. A kimże był nasz dzisiejszy
Patron?
Alfons
Liguori
urodził
się w Marinelli
koło Neapolu, w 1696 roku.
Po
uzyskaniu doktoratu prawa, został kapłanem i założył
Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela, czyli redemptorystów.
Głosił
wśród ludu naukę chrześcijańską, napisał bardzo wiele dzieł z
zakresu teologii moralnej i ascetycznej.
Został
mianowany Biskupem
diecezji
Świętej Agaty, którą to diecezją z wielkim oddaniem kierował
przez trzynaście lat.
Potem
jednak poprosił o
zwolnienie z tego urzędu i wrócił do zgromadzenia.
Tam
przeżył wiele rozczarowań i cierpień, spowodowanych podziałami
wśród współbraci.
Niejednokrotnie
próbował godzić zwaśnione strony, ale jego napomnienia były
zupełnie lekceważone. Musiał więc znieść
wiele cierpień
duchowych
i fizycznych. To właśnie w tych momentach pytał samego siebie i
Boga o sens tego wszystkiego, czego się podejmował.
A
trudności było naprawdę dużo. Jego biografowie bowiem wyliczają
znoszone przezeń liczne
cierpienia fizyczne:
reumatyzm,
skrzywienie kręgosłupa i inne. Pochylony do ziemi, nie mógł już
chodzić i został przykuty do fotela. Wreszcie także Bóg
doświadczył go falą
udręk moralnych:
pokus,
oschłości i skrupułów… Wszystko to jednak zniósł dzielnie, z
Bożą pomocą – dla dobra dzieła, które założył w imię Boże.
Zmarł wśród swoich, w
roku 1787,
w
Pagani pod Neapolem, w wieku dziewięćdziesięciu jeden lat.
Dzisiaj
widzimy, że jego trud i poświęcenie nie
poszły na marne

założone przezeń zgromadzenie prężnie się rozwija, a u nas w
Polsce niezwykle wiele dobrego czyni ono, prowadząc chociażby tak
piękne dzieła, jak: Telewizję
TRWAM, Radio Maryja, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i
Medialnej…
Dlatego
patrząc dzisiaj z wysokości Niebios, Święty Biskup może cieszyć
się owocami swojej pracy i swego cierpienia.
Spoglądając
zaś całościowo na jego życie i posługę, warto zauważyć, iż
był on ekspertem w tym, co dzisiaj nazywane jest teologią
pastoralną. W swojej kapłańskiej pracy wygłosił
ponad pięćset misji i rekolekcji!
Najwięcej
jednak zasłużył się Kościołowi jako
pisarz – jeden z najpłodniejszych,
jakich
znają dzieje chrześcijaństwa. Łącznie wymienia się sto
sześćdziesiąt tytułów napisanych przez niego prac,
których
liczba wydań sięgnęła ponad siedemnaście
tysięcy w ponad sześćdziesięciu językach!
Alfons
Liguori pisał
dla wszystkich:
dla
kapłanów, kleryków, zakonników, spowiedników, wiernych
świeckich…
Wpatrując
się w jego autentyczne świadectwo, dawane przezeń Chrystusowi,
oraz mając na uwadze wysłuchane przed chwilą słowo Boże,
pomyślmy:
– Czy
dla potwierdzenia mojej postawy wystarczą same tylko moje czyny, czy
potrzebuję jeszcze całej masy słów?
– Czy
tymi właśnie słowami nie próbuję „zagadać” mojej małości
i płytkości?
– Czy
nie przypisuję Bogu działań lub słów, które od Niego nie
pochodzą?

Gdy
Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd
w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o
tym i z miast poszły za Nim pieszo…

4 komentarze

  • 1 sierpnia, to również rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego i chociaż można prowadzić spory i oceniać ten zryw z różnych perspektyw, to niewątpliwie bohaterstwo z jakim podjęli nierówną walkę żołnierze podziemnych formacji polskiego państwa jest niepodważalne. Chociaż nie w pełni zgadzam się ze słowami prezydenta wygłoszonymi w weekend na rocznicowych obchodach Powstania, to uważam, że w powojennych losach Polski i jej sowieckiej okupacji pamięć powstania i budowany wokół niego mit był ogromnej wagi tożsamościowym elementem naszego narodu. Chwała bohaterom! Cześć ich pamięci!

    • Nie miałem możliwości wysłuchać przemówienia Prezydenta, dlatego do tej opinii trudno mi się odnieść. Z pozostałą częścią wpisu – w pełni się zgadzam. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.