Jeśli kto chce pójść za Mną…

J
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, wróciliśmy już ze spływu kajakowego, a dzisiaj
Młodzież syberyjska będzie się rozlatywać do swoich domów i
rodzin. Bogu niech będą dzięki za czas ich pobytu w Polsce i za
wszystko, co dane im było przeżyć i co ich ubogaciło. Oby
owocowało to w ich życiu. A mam tu na myśli zarówno Światowe Dni
Młodzieży, jak i spływ kajakowy.
Ale
ponieważ w naszym życiu momenty radosne łączą się z trudnymi i
bolesnymi, to i ja dzisiaj chcę prosić Was o modlitwę w intencji
zmarłego wczoraj Henryka Ochnika, Ojca Moniki, z którą znam się
od czasu pierwszego wikariatu, gdzie Monika była w KSM. Obecnie
utrzymujemy kontakt i od czasu do czasu udaje nam się spotkać w
gronie dawnych Znajomych.
W
dzisiejszym Bożym słowie i w rozważaniu poszukiwałem w jakimś
sensie odpowiedzi, dlaczego Pan prowadzi Monikę i Jej Rodzinę tak
trudną drogą: jedenaście lat temu, 8 sierpnia, nagle zmarła Jej
Mama. Monika była wtedy na Pielgrzymce na Jasną Górę i ta
wiadomość całkowicie ją zaskoczyła. A oto wczoraj, 4 sierpnia,
odszedł Tato. Chorował na raka, ale leczenie szło w dobrym
kierunku i dawało efekty. Ale oto tak niespodziewane
rozstrzygnięcie…
Wierzę
– i modlę się o to – że Bóg wyprowadzi z tego wielkie dobro,
i że pozwoli je jak najszybciej zobaczyć Monice i Jej Bliskim. A
ś.p. Henryka i Zuzannę przyjmie do wiecznej radości.
Zechciejcie
westchnąć w tej intencji do Boga… Dziękuję…
Nie zapomnijcie, że dzisiaj pierwszy piątek miesiąca…
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Piątek
18 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Na 2,1.3;3,1–3.6–7; Mt 16,24–28

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA NAHUMA:
Oto
na górach stopy zwiastuna ogłaszającego pokój. Święć, Judo,
twe uroczystości, wypełnij twe śluby, bo nie przejdzie już więcej
po tobie nikczemnik, całkowicie został zgładzony.
Bo
przywrócił Pan świetność Jakuba, jak świetność Izraela,
ponieważ łupieżcy ich splądrowali i wyniszczyli ich latorośle.
Biada
miastu krwawemu, całe kłamliwe i grabieży pełne, a nie ustaje
rabunek. Trzask biczów i głos turkotu kół, i konie galopujące, i
szybko jadące rydwany. Jeźdźcy szturmujący, i połysk mieczy, i
lśnienie oszczepów. I mnóstwo poległych, i moc trupów, i bez
końca ciał martwych, tak że o zwłoki ich się potykają.
I
rzucę na ciebie obrzydliwości, i zelżę ciebie, i wystawię cię
na widowisko. I każdy, kto cię ujrzy, oddali się od ciebie, i
zawoła: „Spustoszona Niniwa!” Któż ulituje się nad nią? Skąd
mam szukać pocieszycieli dla ciebie?

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jeśli
kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech
weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować
swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu,
znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby
cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da
człowiek w zamian za swoją duszę?
Albowiem
Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami
swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania. Zaprawdę,
powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci,
aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim”.

Miasto
krwawe, które w pierwszym czytaniu zostało ukazane jako przedmiot
sprawiedliwej surowości Boga, jest synonimem wszystkich miast,
ale także wszystkich społeczności i instytucji, a nawet
poszczególnych ludzi, którzy wprost i bez ograniczeń łamią
Prawo Boże
i ludziom okazują pogardę. Słyszymy dzisiaj, co ma
spotkać takie grzeszne miasto. Bóg sam zapowiada: I
rzucę na ciebie obrzydliwości, i zelżę ciebie, i wystawię cię
na widowisko. I każdy, kto cię ujrzy, oddali się od ciebie, i
zawoła: „Spustoszona Niniwa!” Któż ulituje się nad nią? Skąd
mam szukać pocieszycieli dla ciebie?

W
ten sposób ma zostać napiętnowane wszelkie zło, dziejące się
właśnie w tychże miastach – zło, o którym Bóg tak mówi:
Biada
miastu krwawemu, całe kłamliwe i grabieży pełne, a nie ustaje
rabunek. Trzask biczów i głos turkotu kół, i konie galopujące, i
szybko jadące rydwany. Jeźdźcy szturmujący, i połysk mieczy, i
lśnienie oszczepów. I mnóstwo poległych, i moc trupów, i bez
końca ciał martwych, tak że o zwłoki ich się potykają.

Straszny
obraz, odrażający… A jednak ponad tym wszystkim jest Bóg,
któremu
żadne zło świata nie jest w stanie się przeciwstawić. Bóg
ostatecznie zwycięża wszelkie zło świata!

Chociaż niekiedy może się wydawać, że tak nie jest i że Bóg
nie daje rady, i że sytuacja niejako wymyka Mu się z rąk.
A
może się tak wydawać również dlatego,
że także swoich uczniów
i przyjaciół Pan prowadzi niełatwą drogą,

a nawet domaga się od nich, aby sami weszli w taki właśnie
styl
ofiarowania swego życia,

rezygnacji z tego, co by się chciało i co by się zapewne należało;
a wszystko to po to, aby zyskać
jeszcze więcej – najwięcej,

jak tylko zyskać można.
Taki
styl Jezus dzisiaj promuje w tych oto swoich słowach: Jeśli
kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech
weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować
swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu,
znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby
cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da
człowiek w zamian za swoją duszę?

I
jeszcze jedno zdanie, stanowiące niejako klucz do wszelkich
refleksji: Albowiem
Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami
swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania.

Otóż
właśnie! To jest zdanie, które
u wszystkich, wyobrażonych dzisiaj przez owe krwawe miasta, powinno
wywoływać potężny
strach
i obawy,

ale u tych, którzy potrafią swoje życie Bogu ofiarować – wielką
radość i nadzieję.

Bo można mnożyć dociekania i rozważania, i poszukiwać odpowiedzi
na pytanie, dlaczego
tyle trudności i przeciwności

musi pokonać ktoś, kto chce być blisko Boga? Czy Bóg nie mógłby
swoich uczniów i wyznawców prowadzić
prostszą drogą?
Może
miałby ich wówczas więcej?
Chyba
jednak nie o to chodzi Bogu w całej tej sprawie. Zapewne bowiem
chciałoby się – i Bóg by tego chciał – żeby jak najwięcej
ludzi lgnęło do Niego, a wręcz wszyscy, bez wyjątku! Niestety,
wiadomym jest, iż wielu ludzi nie
jest zainteresowanych tym, aby stawiać sobie aż takie wymagania,

jak te postawione dziś przez Jezusa – a właściwie, to nie są
oni zainteresowani żadnymi wymaganiami, stawianymi im przez
kogokolwiek. Oni nie są przygotowani na żadne wymagania. To
oni innym stawiają wymagania,

ale biada, jeżeli ktoś chciałby je postawić im.
Bóg
jednak stawia wymagania i prowadzi
swoich wyznawców trudną nieraz drogą

– co też nie oznacza, że przyjaźń z Nim
to bezwzględne skazanie na wszelkie nieszczęścia i życiowe
dramaty. Nie, tak nie jest! Powiedzmy sobie szczerze, że w życiu
każdego ucznia Chrystusa jest bardzo, ale to bardzo
wiele radości i nadziei, szczęścia i pokoju.
A
nawet kiedy przychodzą trudności, to człowiek głęboko ufający
Bogu i będący z Nim w stałym modlitewnym kontakcie jest tak
umocniony
wewnętrznie,

że nie straci duchowej równowagi i nawet pogody ducha – pomimo
wszystko!
Zatem,
podążanie za Jezusem to nie kwestia nieszczęść i dramatów, a
wysokich
wyzwań i oryginalnych propozycji.
A
nade wszystko – to sprawa ustawienia w życiu właściwej
hierarchii wartości
i
dążenia do tego, co ma wartość prawdziwą i najwyższą, a
rezygnacji z tego, co może
i ma wartość prawdziwą, ale nie najwyższą.
Zatem,
fakt prowadzenia przez Jezusa swoich uczniów drogą wysokich
wymagań, połączonych niekiedy także z trudnościami, oraz fakt,
że Jezus domaga się poświęcenia pewnych dóbr i przyjemności,
aby zyskać inne dobra, nie
oznacza, że nie radzi sobie z

trudnościami
i przeciwnościami,
dlatego
nakazuje się im poddać. Nie, to nie tak. W mocy Boga – jak to
sobie mówiliśmy na początku – jest zwyciężyć wszelkie zło.
Jeżeli
Bóg dopuszcza trudności, to po to, aby ci, którzy z Jego pomocą
je pokonają, pozostając Mu wiernymi do końca, wyszli
z tego wzmocnieni i uszlachetnieni!
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
jestem Bogu wierny zawsze i wszędzie – i pomimo wszystko?

Czy
nie żywię chęci zemsty wobec tych, którzy czynią mi zło – czy
wymierzenie sprawiedliwości pozostawiam Bogu?

Czy
nie obrażam się na Boga w obliczu pierwszych trudności?

Bo
kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z
mego powodu, znajdzie je.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.