Wyciągnij rękę!

W

(1 Kor 5,1-8)
Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca. A wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu. Ja zaś nieobecny wprawdzie ciałem, ale obecny duchem, już potępiłem, tak jakby był wśród was, sprawcę owego przestępstwa. Przeto wy, zebrawszy się razem w imię Pana naszego Jezusa, w łączności z duchem moim i z mocą Pana naszego Jezusa, wydajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana Jezusa. Wcale nie macie się czym chlubić! Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. Tak przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu, kwasu złości i przewrotności, lecz – przaśnego chleba czystości i prawdy.

(Łk 6,6-11)
W szabat Jezus wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go. On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: Podnieś się i stań na środku! Podniósł się i stanął. Wtedy Jezus rzekł do nich: Pytam was: Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy źle, życie ocalić czy zniszczyć? I spojrzawszy wkoło po wszystkich, rzekł do człowieka: Wyciągnij rękę! Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa. Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, co by uczynić Jezusowi.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Witam serdecznie i pozdrawiam z Syberii, z Surgutu.

Dawno mnie tu nie było, bo ponad miesiąc byłem w Polsce, najpierw z młodzieżą na ŚDM, potem na swoim urlopie. Kilka dni temu wróciłem do swojej parafii.

W pierwszym rzędzie chciałbym podziękować za modlitwę, pamięć, życzliwość, jakiej doświadczałem tu na blogu, przede wszystkim w dniu urodzin. Przepraszam, że do tej pory nie podziękowałem. Czytałem na bieżąco ale dziekuję teraz. Także za wszelką pamięć i życzliwość w inne dni, choćby w czasie podróży, dziękuję. Dziękuję Ks. Jackowi, ża to, że o tym pisze i prosi o modlitwę i za wszelką, wielką życzliwość jaką mnie obdarza. W tym miejscu słowa podziękowań, któ®e trudno wyrazić kieruję do Rodziców i Ani – Siostry wraz z jej mężem Kamilem.

W ostatni dzień urlopu pojechaliśmy z Jackiem do Kodnia i odprawialiśmy razem Mszę Św. Dziękowałem wtedy Panu Bogu przez Maryję, za ten czas w Polsce. Polecałem wszystkich ludzi, którzy mi, nam (razem z młodzieżą jaka była na ŚDM) pomogli, w jakikolwiek sposób. Zacząłem sobie tych ludzi przypominać i wymieniać… Poddałem się. Uświadomiłem sobie, że jest to nieprzebrane morze ludzi, których nie jestem w stanie wymienić.

Samych najbliższych, którzy byli blisko przez cały ten czas, a to jeszcze rodziny, które nas przyjmowały w Białej i w Krakowie… Ale też miałem to szczęście dzielić się swoimi doświadczeniami z Syberii i Słowem Bożym w 3 parafiach – najpierw w rodzinnej parafii, Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej, potem w Warszawie, w parafii Nawrócenia Św. Pawła, przy ul. Kobielskiej, na Grochowie, gdzie też będąc w Warszawie mogłem się zatrzymać i mieszkać. Potem ostatnia niedziela w parafii w której 5 lat posługiwałem, par. Miłosierdzia Bożego, przy ul. Ateńskiej, na Saskiej Kępie.

Z tyloma ludźmi mogłem się podzielić tym co Pan Bóg pozwala mi przeżyć, tyle ludzi potem, po Mszy Św. dzieliło się tym co mieli – składając ofiary na pomoc Kościołowi na Syberii, ale nie tylko – zapewniając o modlitwie, wyrażając swoją wielką życzliwość i pamięć.

W tych wszystkich ludziach doświadczałem wielkiej miłości Pana Boga, za którą i Jemu i Wam dziękuję.

A teraz jestem tu.

I wczoraj znów dzień wdzięczności.

W tym roku myślałem, że na urlop nie przyjadę, nie było komu mnie zastąpić. Jednak dzięki życzliwości i pomysłowości sióstr znalazł się kapłan, który mnie zastąpił. Wczoraj cała parafia dziękowała mu i żegnała się z nim. A jest to kapłan niesamowity. W Polsce, wielu słysząc kto mnie zastępuję dziwiło się – jak ci się to udało? Ks. Józef Świdnicki, wielki apostoł Syberii, dziś już emeryt, mieszkający na Ukrainie.

https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_%C5%9Awidnicki

http://icxc.narod.ru/texts/svidnitsky/index.htm

Wpisując w wyszukiwarce jego nazwisko można jeszcze sporo znaleźć. Bardzo energiczny i pogodny dziadek. Kiedy opowiadał o swoich doświadczeniach, o tym jak jeździł po całej Syberii i nie tylko, kiedy jeszcze tu żadnych struktur Kościoła Katolickiego nie było, kiedy niejednokrotnie doświadczał odrzucenia, niezrozumienia, prześladowania, to myślę sobie, jaki dziś człowiek jest słaby i mały wobec takich olbrzymów wiary. Opowiadał wczoraj tylko przy stole o tym jak działał, gdy najbliższy katolicki kapłan był 2 tysiące km. w jedną stronę a 4 tys. km. w drugą stronę. I mówił – robiłem co mogłem i jak umiałem. Opowiadał jak i za co go aresztowali. A aresztowali go przede wszystkim za grupy młodzieżowe, jakie organizował w różnych miejscach (dziś za spotkania młodzieży przy parafiach nikt takiej ceny nie musi płacić). Kilkakrtonie wspominał Zosię, bardzo aktywną dziewczynę, mającą wtedy 20 lat, która za pomoc jemu w organizowaniu takich grup, dostała, jak dobrze pamiętam, 11 lat – pięć w łagrach, w ciężkiej pracy, sześć w zsyłce. Odsiedziała 5,5 roku. A to są przecież nasze czasy, ten człowiek – ks. Józef zastępował mnie w parafii i dziś odleciał, ma 80 lat. To są nasze czasy, ci bohaterowie jeszcze żyją.

Niesamowite jest to dotknięcie historii, zdawało by się, już tak bardzo odległej, a przecież jeszcze żyją świadkowie, ludzie którzy to przeżyli i tego doświadczyli. Bogu dzięki że taki człowiek był w mojej parafii i dzielił się swoim bogactwem, ubogacając nas.

Trzeba by wreszcie dotrzeć do dzisiejszego Słowa Bożego.

Ewangelia o uzdrowieniu prawej ręki, uzdrowieniu w szabat.

Nie tylko dzisiejsza ewangelia, ale i piątkowa – czy goście weselni mogą pośić?, sobotnia – Syn Człowieczy jest Panem szabatu – to Ewangelie, to słowa, gdzie Jezus zmusza do myślenia, zmusza do zastanawiania się nad sensem prawa, nad sensem tradycji, przepisów prawa, jakichś religijnych działań.

Ludzie którzy nie mogą zrozumieć Jezusa i się na Niego denerwują, to ludzie w gruncie rzeczy bardzo religijni, oddani religii, i to jest cenne. Jednak Jezus próbuje wyrwać ich z formalizmu, pokazać im i nam głębię religijności, sens naszych religijnych działań.

Jezus zadaje pytania: „Pytam was: Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy źle, życie ocalić czy zniszczyć?”.

Zadał pytanie, a potem swoim działeniem pokazuje jak On by na to pytanie odpowiedział – „I spojrzawszy wkoło po wszystkich, rzekł do człowieka: Wyciągnij rękę!”.

Prawo, przepisy, a także i pobożne tradycje są po to aby nam pomagać przybliżyć się do Boga, a nie, żeby nas zniewalać. One mają nas rozwijać a nie ograniczać.

Powinniśmy często zadawać sobie pytanie – a czemu tak? A po co to czy tamto? – gdy chodzi o religijne praktyki, o wymagania Kościoła. Niekoniecznie buntować się i jak czegoś nie rozumiem to nie przestrzegam, ale najpierw szukać, pytać – a dlaczego tak?

Także i sama modlitwa – wypowiadam słowa, ale do kogo? Po co? Co one oznaczają?

Chciałbym jeszcze z innej strony spojrzeć na ten fragment Ewangelii. Uzdrowienie dotyczy ręki – „miał uschłą rękę”. Jezus mówi do niego: „wyciągnij rękę!”.

Wczoraj papież Franciszek, w homilii na Mszy Św. kanonizacyjnej powiedział takie słowa: „Wszędzie tam, gdzie jest wyciągnięta ręka, prosząca o pomoc, by powstać, tam powinna być nasza obecność i obecność Kościoła, która wspiera i daje nadzieję. Trzeba to czynić z żywą pamięcią wyciągniętej ręki nade mną, kiedy leżałem na ziemi.”

Wyciągnięta ręka – Jezusa, który podniósł i podnosi nas, wyciągnięta ręka biednego, potrzebującego pomocy (różnorakiej pomocy) człowieka, wreszcie wyciągnięta ręka pomagającego.

Może to uzdrowienie ręki, to właśnie to – uzdrowienie do dawania, do służenia, do pomocy porzebującym?

Ks. Świdnicki wczoraj opowiadał swoje doświadczenia sprzed wielu lat. Kiedy był jeszcze młodym kapłanem spotkał już działające wspólnoty baptystów. Zaczął chodzić do nich na spotkania i zdziwił się, kiedy po rozmyślaniu nad słowem Bożym oni zaczęli się dzielić na grupy mówiąc – my pójdziemy do staruszki pomóc jej, my odwiedzimy kogoś w szpitalu, my pójdziemy pomóc tej rodzinie…

I mówił o swoim zdziwieniu – a czemu mnie nikt nie uczył takiego chrześcijaństwa? I potem, gdy organizował tajne wspólnoty młodzieżowe, organizował je w takim właśnie duchu.

Prośmy Jezusa by uzdrowił nasze ręce do służenia potrzebującym. By dał nam odwagę i mądrość, by pokazał miejsca i ludzi do których nas z taką posługą posyła.

Pozdrawiam.

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.