Nasza chrześcijańska zwyczajność…

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym osiemnastą rocznicę zawarcia sakramentalnego małżeństwa przeżywali zaprzyjaźnieni ze mną Państwo Agnieszka i Marek Szelągowie, z Celestynowa. Z kolei dzisiaj, za dwukrotnie dłuższy czas, bo trzydzieści sześć lat małżeństwa, dziękują nasi Gospodarze w Szklarskiej Porębie, Państwo Halina i Karol Orłowscy. Dziękując – razem z jednymi i drugimi Jubilatami – Dobremu Bogu za wszystko, co dokonało się w Ich życiu, życzę nieustającej opieki Niebios na każdy dzień wspólnego podążania do świętości!
        Imieniny natomiast obchodzi Pani Beata Dzięcioł, Dyrektor Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Tłuszczu. Dziękując za życzliwość i wspaniałą, choć krótką współpracę, życzę stałego zapału i twórczej inwencji do podejmowania wciąż nowych, ciekawych inicjatyw dla dobra Wychowanków. 
          Świętujących dzisiaj zapewniam o mojej serdecznej modlitwie!
A ja ponownie pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby. Wszyscy tu jeszcze żyjemy wspomnieniem przepięknej uroczystości ślubnej Anny i Tomasza Marczewskich, których na wspólną drogę pobłogosławił Ksiądz Bogusław Sawaryn, Proboszcz Parafii Świętego Maksymiliana w Szklarskiej Porębie – Kapłan, który Pannę Młodą przygotowywał zarówno do Pierwszej Komunii Świętej, jak i do Bierzmowania. Słowo wieńczące uroczystość, wygłoszone przez Księdza Proboszcza, zawierało wiele pięknych wspomnień i dobrych wskazań na przyszłość.
     Niestety, ta przepiękna i jakże radosna uroczystość została naznaczona także bardzo trudnym i bolesnym doświadczeniem: w momencie, kiedy orszak weselny ruszał już sprzed kościoła, fotografująca całą uroczystość Pani Patrycja wysiadła ze swego samochodu, aby uwiecznić przejazd przez przygotowaną na tę okoliczność specjalną „bramę”. I kiedy stanęła przed tymże swoim samochodem, aby wykonać kilka zdjęć, auto – ponieważ droga w tym miejscu stanowiła zjazd ze znacznego wzniesienia – zaczęło samorzutnie zjeżdżać. Pani Patrycja usiłowała je zatrzymać, zapierając rękami, ale ostatecznie została pod nie wciągnięta i przejechana. Niestety, zginęła na miejscu. Stało się to na oczach Młodej Pary i wszystkich Gości. 
          Ja z Księdzem Proboszczem byłem wtedy na plebanii i wybieraliśmy się już na salę. Miejscowy Pan Kościelny zaalarmował nas, że przy kościele leży potrącona osoba, którą trzeba namaścić. Szybko postanowiliśmy z Księdzem Proboszczem, że to ja udam się na miejsce, ale kiedy tam dotarłem, mogłem już tylko pomodlić się nad ciałem Zmarłej. Później zebrałem wszystkich obecnych i pomodliliśmy się wspólnie. 
        Od modlitwy rozpoczęliśmy także spotkanie na sali weselnej, które chociaż było świętowaniem zaślubin, niosło jednak ze sobą wspomnienie tak trudnego przeżycia. Na szczęście, mądre słowo Księdza Proboszcza, wygłoszone na początku przyjęcia i zakończone modlitwą, pomogło wszystkim spojrzeć na całą sprawę w duchu wiary i nadziei na zmartwychwstanie, a nie jakiejś tragedii czy rozpaczy.
        Cały czas pamiętamy o Pani Patrycji w naszych modlitwach, ale też nie zapominamy o Jej Bliskich. Nie da się natomiast ukryć, że dla nas wszystkich – także dla nas, Księży, o czym długo rozmawiałem z Księdzem Proboszczem – wydarzenie to jest mocną i wyrazistą lekcją, iż w każdej chwili naszego zapracowanego i zabieganego życia musimy być przygotowani na spotkanie z Panem… 
          Trudno mi bowiem nie myśleć o tym, że i przed Mszą Świętą ślubną, i tuż po niej, rozmawiałem z Panią Patrycją. Kiedy po Mszy Świętej wychodziliśmy z Księdzem Proboszczem z zakrystii, dziękowała nam Ona za piękną uroczystość zaślubin. Śmialiśmy się razem, żartowaliśmy… Za kilka minut Ona była już u Pana…
              Życzę Wam, Kochani, błogosławionego dnia…
                                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
23 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Kor 6,1–11; Łk 6,12–19
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z
drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych, zamiast u
świętych? Czy nie wiecie, że święci będą sędziami tego
świata? A jeśli świat będzie przez was sądzony, to czyż nie
jesteście godni wyrokować w tak błahych sprawach? Czyż nie
wiecie, że będziemy sądzili także aniołów? O ileż przeto
więcej sprawy doczesne. Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do
rozstrzygnięcia, sędziami waszymi czynicie ludzi za nic uważanych
w Kościele.
Mówię
to, aby was zawstydzić. Bo czyż nie znajdzie się wśród was ktoś
na tyle mądry, by mógł rozstrzygać spory między swymi braćmi? A
tymczasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi. Już samo
to jest godne potępienia, że w ogóle zdarzają się wśród was
sądowe sprawy. Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości?
Czemuż nie ponosicie raczej szkody? Tymczasem wy dopuszczacie się
niesprawiedliwości i szkody wyrządzacie, i to właśnie braciom.
Czyż
nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie
łudźcie się. Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy,
ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani
złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie
odziedziczą królestwa Bożego. A takimi byli niektórzy z was. Lecz
zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana
naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Zdarzyło
się, że Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc
spędził na modlitwie do Boga.
Z
nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich
dwunastu, których nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał
Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja;
Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem
Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się
zdrajcą.
Zeszedł
z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet
Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy
oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu, przyszli oni, aby Go słuchać i
znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których
dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia.
A
cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od
Niego i uzdrawiała wszystkich.
Bardzo
mocny przekaz płynie dzisiaj z pierwszego czytania: Święty Paweł,
zwracając się do Koryntian, ale także do nas wszystkich, pyta o
sprawę tak – niestety – zwyczajną i codzienną, jak
międzyludzkie spory. A dokładnie – o sposób ich
rozwiązywania.
A konkretnie, to pyta, dlaczego chrześcijanie,
uczniowie Jezusa, dopuszczają do sporów i waśni, a kiedy
już nawet mają one miejsce – dlaczego rozstrzygają je nie we
wspólnocie Kościoła,
ale idą z nimi do trybunałów, w
których zasiadają ludzie niewierzący.
W
ten sposób bowiem dochodzi do swoistego paradoksu, iż ludzie,
których łączą wielkie wartości i którzy
szczycą się więzią z Chrystusem, w momencie konfliktu
porzucają to wszystko i przenoszą owe złe wzajemne relacje poza
swoją braterską wspólnotę, do ludzi zupełnie z nią nie
związanych. Jakże to wielka kompromitacja, jakie antyświadectwo!
Przecież
ci, którzy na poważnie biorą do serca przesłanie Chrystusa,
powinni być gotowi nawet znosić krzywdy i niesprawiedliwości,
a nie stosować zasadę „oko za oko, ząb za ząb”. A jeżeli
nawet trzeba podjąć obronę dobrego imienia i zasad
sprawiedliwości, to powinno się to odbywać w duchu
chrześcijańskiej miłości,
a nie na zasadzie rewanżu, czy
wręcz zemsty!
Tak
zapewne należy odczytać sposób myślenia i argumentowania Pawła
Apostoła, czego potwierdzeniem jest zresztą ostatni fragment
dzisiejszego pierwszego czytania, gdzie padają takie oto słowa:
Czyż
nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie
łudźcie się. Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy,
ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani
złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani

oszczercy,
ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego.

A
potem stwierdzenie jeszcze mocniejsze, bo skierowane wprost do
adresatów. Wyliczając owe negatywne postawy, Paweł stwierdza:
Takimi
byli niektórzy z was.

Na
szczęście jednak, jest w tym wszystkim motyw nadziei, na którym
Apostoł wskazuje w słowach: Lecz
zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana
naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego.

Właśnie,
moi Drodzy, jeżeli zostaliśmy tak bardzo obdarowani przez Jezusa,
to nie możemy teraz postępować, myśleć, wartościować tylko
i wyłącznie po ludzku.
Nasze
codzienne postępowanie musi nas jakoś
wyróżniać

spośród otoczenia. I nawet jeżeli sytuacja rzeczywiście nakazuje
nam – w imię obrony większego dobra – skierowanie konkretnej
sprawy do sądu i dochodzenie w ten sposób sprawiedliwości, to
również ta sytuacja nie
może oznaczać postawy niegodnej chrześcijanina.

Myślę,
że właśnie na to Jezus bardzo liczy – ze strony każdej i
każdego z nas – że nasz styl życia, nasze słowa i czyny, będą
nas pozytywnie
wyróżniały spośród naszego otoczenia.

Na pewno, na to właśnie liczył Jezus, powołując dzisiaj dwunastu
uczniów – spośród całej ich wielkiej rzeszy – na swoich
najbliższych współpracowników i powierników: właśnie na to
liczył, że nie
będą oni Apostołami tylko z nazwy,

ale że swoim sposobem bycia i działania wyróżnią się pozytywnie
spośród pozostałych.
Inaczej
– po cóż miałby ich wybierać? Czyż nie mógłby swego przekazu
adresować do wszystkich uczniów? A jednak, Jezus chciał właśnie
w taki sposób rozegrać całą
sprawę:
chciał powołać
Dwunastu, aby spełniali wyjątkowo ważne zadania w Kościele.

I
chociaż wiemy,
że zdarzały
się im nieraz nawet poważne błędy i zachowania niewłaściwe, to
jednak ostatecznie odnaleźli się w swojej roli i nie
zawiedli pokładanego w nich przez Jezusa zaufania.
Moi
Drodzy, na nas także Jezus nie może się zawieść! My
też nie
możemy Mu sprawiać przykrości,
czy
przynosić wstydu, tym właśnie, że nasze postępowanie nie będzie
się niczym różniło od postępowania ludzi niewierzących. Bo to
my mamy naszym
stylem życia
przekonywać innych do wiary i do Jezusa, a nie pozwalać
na to, by
ludzie
myślący
i postępujący tylko po ludzku – od
Jezusa
nas
odciągali!
Nie
może zatem być tak, że wierzącymi i religijnymi
jesteśmy tylko w kościele, albo w domu, kiedy klękamy do pacierza,
albo kiedy
ksiądz
przychodzi po kolędzie, a
poza tymi sytuacjami jesteśmy tak zwanymi „zwyczajnymi” ludźmi.
Nasza
„zwyczajność”
to
właśnie postawa chrześcijańska

– i to ona ma nas wyróżniać spośród innych.
Zobaczmy,
jak wysoko ustawił dzisiaj poprzeczkę
wiernym
Koryntu Święty Paweł: wprost
upomniał się o to,
by
znosi
li
krzywdy,

a nie szukali
sprawiedliwości w ludzkich trybunałach. A
jeżeli już – to mają to być właściwe trybunały.
Bo
tylko taka postawa będzie ich pozytywnie wyróżniała spośród
innych ludzi.
Nas
również – nie tylko w kwestii sporów z innymi, ale we wszystkich
codziennych sprawach
– nasza postawa musi
pozytywnie wyróżniać
spośród
otoczenia. Bo
na tym
właśnie polega
nasza
chrześcijańska
„zwyczajność”…
Pomyślmy:

Które
elementy mojej postawy wyraźnie wyróżniają mnie pozytywnie
spośród otoczenia?

Czy
wysoki
poziom chrześcijańskiej postawy to dla mnie zwyczajność, czy
nadzwyczajność?

Czy
umiem od siebie wymagać, choćby inni ode mnie nie wymagali?

Z
nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich
dwunastu, których nazwał apostołami…

6 komentarzy

  • Na początku muszę wyrazić zdziwienie, jak do tego mogło dojść? Nie było nikogo ( wśród uczestników uroczystości), kto by zauważył i pośpieszył pomóc zatrzymać toczący się z górki samochód… Nieprawdopodobne zdarzenie… Niech Pan, przyjmie Ją do grona zbawionych.
    Słowa z Pierwszego Czytania są wyraziste, zdecydowane i nie pozostawiające złudzeń ale jednego zdania zupełnie nie rozumiem "Czyż nie wiecie, że będziemy sądzili także aniołów? ". Proszę Księdza Jacka o przybliżenie mi tematu " sądzenia aniołów".

    • Co do "sądzenia aniołów", to w komentarzach do Pisma Świętego, które przejrzałem, zgodnie stwierdza się, że chodzi o udział w sądzie Bożym nad aniołami upadłymi.

      A co do wypadku, to udzielenie pomocy było o tyle niemożliwe, że Pani Patrycja znalazła się na początku całego korowodu weselnego, bo chciała sfotografować przejazd Młodej Pary przez tzw. bramę. Stąd też wszyscy goście byli już albo w swoich samochodach, albo do nich wsiadali, czyli w pewnym oddaleniu.
      A poza tym – jak mówili mi ci, którzy to widzieli – wszystko rozegrało się naprawdę szybko, a obserwatorzy byli tak totalnie zaskoczeni obrotem sprawy, że nie byli w stanie zareagować.
      Naprawdę, trudno to po ludzku ogarnąć… Ks. Jacek

    • Dziękuję bardzo za wyjaśnienie. W swym myśleniu nie wpadłam na to, że aniołowie są dobrzy ale i są źli( upadli). Potoczne skojarzenie jest takie, że anioł to zawsze istota dobra a złych nazywa się szatanem, diabłem. Przepraszam, że sama nie pofatygowałam się poszukać w odnośnikach w Piśmie, tylko od razu zawracałam głowę Księdzu. Dzięki. Pozdrawiam

    • Nie ma za co przepraszać. Od tego jestem księdzem, żebym wyjaśniał takie kwestie. Proszę śmiało pytać, to także mnie mobilizuje do poszukiwań i twórczego myślenia. Pozdrawiam serdecznie! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.