Chrześcijanin – najlepszy z najlepszych!

C
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa nasza Mama, Danuta Jaśkowska. Dziękując – całą naszą Rodziną – za wspaniałą atmosferę rodzinnego Domu, jaką nasi Rodzice nieustannie tworzą, życzymy Czcigodnej Jubilatce takiej pogody ducha i cierpliwości w dźwiganiu krzyża choroby, jak to stale widzimy. Wspieramy modlitwą, w której prosimy Dobrego Boga, aby udzielał wszelkich łask, pomocy i dobrych natchnień, potrzebnych do spełniania zadań Żony, Mamy i Babci! 
      A ja pozdrawiam jeszcze ze Szklarskiej Poręby. Jutro z Państwem Olendrami wracamy, ale dzisiaj jeszcze jesteśmy tutaj. Zapewniam o mojej codziennej modlitwie za Was – na górskich szlakach, ale nie tylko.
                                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
23 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Kor 9,16–19.22–27; Łk 6,39–42

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię.
Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie
głosił Ewangelii. Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym
zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko
spełniam obowiązki szafarza. Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż
tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie
korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia. Tak więc nie zależąc od
nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli
ci, których pozyskam.
Dla
słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się
wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej
niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej
swój udział.
Czyż
nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie
biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie,
abyście ją otrzymali. Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego
sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś
nieprzemijającą. Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie
tak, jakby zadając ciosy w próżnię, lecz poskramiam moje ciało i
biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem
nie został uznany za niezdatnego.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
opowiedział uczniom przypowieść: „Czy może niewidomy prowadzić
niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa
nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak
jego nauczyciel.
Czemu
to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie
dostrzegasz?
Jak
możesz mówić swemu bratu: «Bracie, pozwól, że usunę drzazgę,
która jest w twoim oku», gdy sam belki w swoim oku nie widzisz?
Obłudniku,
wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby
usunąć drzazgę z oka swego brata”.

Wszystko
właściwie, co zostało dzisiaj wypowiedziane przez Pawła Apostoła
w pierwszym czytaniu, jest jednym wielkim wołaniem o jak
najwyższy poziom życia chrześcijanina.
Już w początkowych
zdaniach Apostoł stwierdza dość mocno i jednoznacznie, że głosząc
Ewangelię, nie robi właściwie nikomu żadnej łaski! A
zatem, fakt głoszenia przezeń Ewangelii jest tak naprawdę czymś
normalnym. Gdyby jej nie głosił – wtedy mielibyśmy do czynienia
z sytuacją niewłaściwą, żeby nie powiedzieć:
nienormalną.
Myślę,
że już te początkowe zdania dość jasno i konkretnie ustawiają
całą sprawę apostolstwa – i to nie tylko apostolstwa Pawła, ale
i naszego apostolstwa. Bo my także niekiedy ulegamy
takiemu przekonaniu, że jeżeli postępujemy zgodnie z
przykazaniami, jeżeli chodzimy na Mszę Świętą, jeżeli
angażujemy się w różne sprawy, związane z naszą wiarą, to
robimy Bogu niesamowitą łaskę i z miejsca zasługujemy na
wielką nagrodę.
A
oto Paweł – niejako studząc to nasze gorące samozadowolenie
– stwierdza wręcz bezceremonialnie, że tak naprawdę nic
szczególnego w ten sposób nie robimy!
I jeszcze idzie dalej w
swoich rozważaniach, stwierdzając paradoksalnie, że jedyna zapłatą
za to, co robi, jest… brak jakiejkolwiek zapłaty.
Przynajmniej tej ludzkiej.
Natomiast
wielką wartością jego apostolskiej posługi jest właśnie
niezależność od ludzi i od ich opinii. Paweł stał się
sługą wszystkich, aby pomóc im w osiągnięciu zbawienia, ale
dokonało się to w sposób wolny i niezależny od ludzkich
opinii,
czy – tym bardziej – nacisków. I to jest wielką
wartością posługi apostolskiej, co też Paweł podsumowuje takim
oto zdaniem: Wszystko
zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział.

Zatem,
nagrodą dla niego i prawdziwym
bogactwem, wynikającym
z
tego, co robi, jest „udział
w Ewangelii”,
czyli
– jak się możemy domyślać – życie tymi wartościami, których
Ewangelia uczy, ale też nagroda,
którą Ewangelia obiecuje.

Żeby
się to jednak mogło stać,
trzeba tę
posługę spełniać w
sposób wyjątkowo gorliwy.
Zauważmy,
że Paweł stosuje tu analogię do biegu na stadionie. Nagrodę
otrzymuje tam tylko jeden – tylko
zwycięzca. Najlepszy z najlepszych.

Skoro zatem Apostoł domaga się od swoich uczniów zdobycia tejże
nagrody, to
znaczy, że oczekuje od nich, iż
to właśnie oni – w swoim chrześcijaństwie i w swoim
apostolstwie –
będą
owymi najlepszymi z najlepszych.

Jak
do tego dążyć i jak to osiągać, to dzisiaj – oprócz Pawła –
mówi nam także sam
Jezus,
stawiając
w usłyszanej przed chwilą Ewangelii kilka retorycznych pytań,
których celem jest uwrażliwienie słuchaczy właśnie na problem
wysokiego
stylu chrześcijańskiej postawy.
A
ten
wysoki poziom wyraża
się chociażby w tym, że zanim chrześcijanin zacznie ocieniać i
poprawiać innych, to najpierw sam zastanowi
się, czy przypadkiem
nie jest on nich gorszy.

I czy krytykując innych, nie powinien najpierw za to samo
skrytykować siebie. Czy
nie jest owym niewidomym,
który próbuje prowadzić innych niewidomych…

Wiemy
dobrze, moi Drodzy, że takie właśnie dziwaczne postawy nierzadko
zdarzają się nam,
chrześcijanom, przyjaciołom
Jezusa.
Dzisiaj jednak Jezus wzywa nas wszystkich do tego, byśmy pokonywali
tego typu schematy w myśleniu i byśmy
odważyli
się na wysoki styl życia chrześcijańskiego.

Abyśmy starali się o jak najwyższy poziom swojej codziennej
postawy, swoich relacji z ludźmi: aby było w tych relacjach jak
najwięcej szacunku do drugiego człowieka.

I
w ogóle – abyśmy mieli jak najwięcej owego „udziału
w Ewangelii”,

o którym dziś pisze Apostoł.
Abyśmy
tak postępowali, by innych wręcz
wyprzedzać w sprawach wiary i chrześcijańskiej postawy.

Bo nagrodę – jak dziś słyszeliśmy – może otrzymać tylko
jeden z biegnących na stadionie: tylko
ten najlepszy z najlepszych!

Kochani,
to jest właśnie zadanie dla nas. Bo nasze chrześcijaństwo już
dłużej nie może być
takie mdłe i nijakie,

jak to teraz często bywa. Takie szaro
– bure, takie bezbarwne i bez smaku.

To nie może być chrześcijaństwo od Bożego Narodzenia do
Wielkanocy i od Wielkanocy do Bożego Narodzenia. Czyli – mówiąc
wprost – od
wielkiego
dzwonu”.
Bo
prawdziwy chrześcijanin to nie ten, który jedynie
jest
przyzwoity,
kto jedynie
zachowuje się poprawnie,
kto spełnia nawet może
i sumiennie,
ale
jedynie to
minimum,
które musi wypełnić.
Prawdziwy
chrześcijanin to nie ktoś taki.
Prawdziwy
chrześcijanin – to najlepszy z najlepszych!
Pomyślmy
w tym kontekście:

Czy
w każdej sytuacji, w której mogę „wykazać się” swoim
chrześcijaństwem, staram się dać z siebie jak najwięcej?

Jak
pomagam i mobilizuję innych, aby i oni dawali z siebie jak
najwięcej?

Czy
nie krytykuję i obmawiam innych, nie zważając na to, że sam może
postępuję nie lepiej?

Obłudniku,
wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby
usunąć drzazgę z oka swego brata!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.