Z czym mam porównać królestwo Boże?…

Z
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym ósmą rocznicę zawarcia Sakramentu Małżeństwa przeżywają Anna i Kamil Niedźwiedzcy, a więc moja Siostra i mój Szwagier. Gratulując tej kolejnej rocznicy i dziękując za przyjaźń i bliskość, życzę Jubilatom, aby każdego dnia coraz bardziej odkrywali piękno powołania małżeńskiego i rodzicielskiego, oraz aby coraz bardziej pogłębiała się ich wzajemna miłość. Właśnie w tym duchu, w jakim to dzisiaj ukazuje Święty Paweł – jakby specjalnie, na tę okazję! A ja ze swej strony obiecuję modlitwę!
      Wszelkiego dobra życzę także Darii Górskiej, należącej w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach – z okazji imienin. Niech Pan we wszelkim dobru obficie błogosławi!
         Wam wszystkim, Kochani, życzę dobrego dnia!
                                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek 

Wtorek
30 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ef 5,21–33; Łk 13,18–21
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej. Żony
niechaj będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową
żony, jak i Chrystus Głową Kościoła: On Zbawca Ciała. Lecz jak
Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom we
wszystkim.
Mężowie,
miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za
niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą,
któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą
Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy
czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany.
Mężowie
powinni miłować swoje żony tak jak własne ciało. Kto miłuje
swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie
odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je
żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół, bo jesteśmy
członkami Jego Ciała. „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a
połączy się z żoną, i będą dwoje jednym ciałem”.
Tajemnica
to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła.
W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę
jak siebie samego. A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego
męża.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
mówił: „Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je
porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i
posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem,
tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach”.
I
mówił dalej: „Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne
jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy
miary mąki, aż wszystko się zakwasiło”.
Miłość
Chrystusa do Kościoła jest wzorem miłości, jaka winna
łączyć ludzi na ziemi – i w ogóle jest
wzorem wszelkich relacji, pomiędzy tymiż ludźmi zachodzących.
Szczególnie jednak, miłość ta jest wzorem, według którego winna
się kształtować i rozwijać miłość małżeńska.
Ukazany
nam dziś przez Świętego Pawła idealny wręcz wzorzec
mocnej więzi i bezgranicznego wzajemnego oddania się małżonków
wobec siebie – urzeka nas i zachwyca. Jest to bowiem tak ścisła
więź, że tworzy z dwojga ludzi faktyczną jedność. I
chociaż oboje pozostają odrębnymi osobami, to jednak tworzą tak
mocny związek,
że możemy mówić o jedności
stuprocentowej.
Oczywiście,
mamy tu cały czas na myśli ów idealny wzorzec, jaki zarysował
przed naszymi oczami Święty Paweł Apostoł. Tak to powinno
za każdym razem wyglądać. I tak to może za każdym razem
wyglądać!
Dobrze jednak wiemy, że w rzeczywistości nie
zawsze tak 
to wygląda…
Nawet
w najbardziej zgodnych małżeństwach dochodzi do napięć i sporów,
a cóż dopiero powiedzieć o tych związkach, w których napięcia
przeradzają się w prawdziwe konflikty,
nierzadko także
wzmacniane agresją?… W wielu takich przypadkach – niestety,
nazbyt wielu! – dochodzi do rozbicia małżeństwa i do
rozejścia się dwojga ludzi… A to tylko pokazuje, że tak naprawdę
nie było między nimi prawdziwej miłości, bo prawdziwa
miłość – jak to również Święty Paweł napisał w innymi
miejscu – nigdy nie ustaje.
Jeżeli
zatem to „coś”, co łączyło przez jakiś czas małżonków,
skończyło się, wyczerpało, wygasło, to znaczy, że to jednak
nie była miłość.
Najczęściej w takich sytuacjach poszukuje
się różnych ludzkich przyczyn całego zamieszania. Wskazuje
się na niezgodność charakterów czy jakieś braki osobowościowe
lub inne uwarunkowania psychofizyczne u obojga małżonków…
Jednak
przyczyną podstawową wszelkich małżeńskich konfliktów –
tak, wszystkich, bez wyjątku! – jest to właśnie, że budując
swoją małżeńską wspólnotę, ludzie ci nie wzorowali się na
Chrystusie
i na Jego więzi z Kościołem, na Jego miłości do
Kościoła. Mówiąc krótko, w każdej tego typu sytuacji po prostu
zabrakło Boga!
Dwoje
ludzi zeszło się razem, zapatrzyło się w siebie, zakochało się,
związało się węzłem, który w założeniach miał być węzłem
nierozerwalnym, aż nagle cały „czar prysł” – i wielka
niezgoda, i potężny konflikt, i decyzja o rozwodzie. Dlaczego tak
się dzieje?
Bo
ludzie ci zapomnieli do swojego małżeństwa, do swojego wspólnego
życia, zaprosić Jezusa. I wzajemne swoje odniesienie,
wzajemne relacje, budowali na zasadach innych od tych, które
On sam dzisiaj wskazał.
Owszem,
to są za każdym razem bardzo trudne sprawy i nie można ich
skwitować jednym zdaniem, jedną krótką opinią lub oceną.
Podobnie zresztą, jak i to wszystko, o czym tu sobie mówimy, jest
kwestią wymagającą od człowieka pogłębionej refleksji.
Paweł Apostoł wprost pisze: Tajemnica to wielka, a ja mówię:
w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła.
I
tak należy do tych spraw podchodzić: jako do wielkich
tajemnic współdziałania Boga i człowieka!
Wtedy
życie małżeńskie będzie przynosiło obfite owoce świętości. I
w tym sensie oczywistym
staje się, iż wspólne życie dwojga ludzi musi być –
podkreślmy to mocno: musi być! – pobłogosławione przez Boga w
Sakramencie Małżeństwa!

Jeżeli się do tego podchodzi po Bożemu, nie ma wówczas
bezsensownego mówienia, że „jeśli my się naprawdę kochamy, to
nie potrzebujemy żadnego papierka z kościoła”…

Otóż,
tu nie chodzi o żaden „papierek z kościoła”, o żadne
formalizmy z tym związane, ale o Boże błogosławieństwo,
uświęcające życie dwojga ludzi.

Kto tego nie rozumie – lub
po prostu nie chce zrozumieć – ten pozbawia się wielu
bezcennych darów!
Oczywiście,
zawarcie związku sakramentalnego także nie sprawia, że małżonkowie
już nie doświadczają żadnych problemów,

ani trudności, a ich życie to taka błoga, niemalże baśniowa
sielanka! Nie, oni także doświadczają trudności.
Podobnie, jak każdy, kto żyje w bliskości Jezusa, prowadząc życie
sakramentalne i modląc się, także owych trudności doświadcza.
Ale
w każdej z tych sytuacji
królestwo Boże
niczym ewangeliczne ziarnko gorczycy, niczym ewangeliczny zaczyn w
cieście – zaczyna się rozwijać i przemieniać
człowieka.
Powoli, ale
wyraźnie. I coraz bardziej intensywnie. Bo człowiek taki jest
po prostu na dobrej drodze:

jego działanie, jego codzienność i wszystko, co jest treścią
jego życia oraz jego relacji z ludźmi – to wszystko
jest pobłogosławione przez Boga!

I staje się w ten sposób – jego drogą do pełnej świętości!
W
tym kontekście zastanówmy się:
– Czy
w modlitwie proszę o błogosławieństwo dla wszystkich swoich
zamiarów i działań?
– Czy
moim codziennym wysiłkom towarzyszy zawsze jakaś dobra intencja, w
której chce
je spełniać?
– Czy
unikam tych słów i działań, które z pewnością nie spodobają
się Bogu – czy nie staram się ich niejako po
cichu „przemycić”,
naiwnie wierząc, że Bóg ich nie zauważy?…

Do
czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać?…

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.