W „kontekście” Boga…

W
Szczęść Boże! Bardzo serdecznie pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia, przypominając o Oktawie Uroczystości Wszystkich Świętych. Chciałoby się powiedzieć: zapraszam na cmentarz! – licząc oczywiście na właściwe zrozumienie tego zaproszenia. Jeszcze dziś i jutro możemy zyskać odpust zupełny za nawiedzenie cmentarza i modlitwę za Zmarłych – przy jednoczesnym spełnieniu stałych warunków. Zachęcam!
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
32 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Tt 1,1–9; Łk 17,1–6

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYTUSA:
Paweł,
sługa Boga i apostoł Jezusa Chrystusa, posłany do szerzenia wśród
wybranych Bożych wiary i poznania prawdy wiodącej do życia w
pobożności, w nadziei życia wiecznego, jakie przyobiecał przed
wiekami prawdomówny Bóg, a we właściwym czasie objawił swe słowo
przez nauczanie powierzone mi z rozkazu Boga, Zbawiciela naszego, do
Tytusa, dziecka mego prawdziwego we wspólnej nam wierze. Łaska i
pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, Zbawiciela naszego.
W
tym celu zostawiłem cię na Krecie, byś zaległe sprawy należycie
załatwił i ustanowił w każdym mieście prezbiterów. Jak ci
zarządziłem, może nim zostać ten, kto jest nienaganny, mąż
jednej żony, mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub
niekarność.
Biskup
bowiem winien być jako włodarz Boży człowiekiem nienagannym,
niezarozumiałym, nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i
awantur, nie chciwym brudnego zysku, lecz gościnnym, miłującym
dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym,
przestrzegającym niezawodnej wykładni nauki, aby przekazując
zdrową naukę, mógł udzielać upomnień i przekonywać opornych.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Niepodobna, żeby nie przyszły
zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby
lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i
wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z
tych małych.
Uważajcie
na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje,
przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie
i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję
tego», przebacz mu».
Apostołowie
prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”.
Pan
rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy,
powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź
się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

Czytając
poszczególne Listy Pawła Apostoła – a konkretnie ich początki –
warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki w każdym z nich Apostoł
się prezentuje:
co o sobie pisze, jak się przedstawia, a jak
następnie określa każdorazowego Adresata swego Listu. Myślę, że
mógłby to być bardzo ciekawy temat do refleksji, a może nawet do
szerszego opracowania.
Bo
nawet słuchając tej dzisiejszej „autoprezentacji” z pewnością
zauważymy, że chociaż jest ona naprawdę dość rozbudowana, to
jednak nie jest jakimś próżnym reklamowaniem siebie samego
przez Apostoła, ale jest raczej wskazywaniem na działanie łaski
Bożej
w jego życiu i w życiu wspólnoty Kościoła.
Jeżeli
uważnie wczytamy się w początek dzisiejszego czytania, to
zauważymy, że tak naprawdę o samym Pawle jest tam zaledwie kilka
pierwszych słów, a więc imię, następnie: sługa
Boga i apostoł Jezusa Chrystusa,

oraz
stwierdzenie faktu,

jest on
posłany. Kiedy jednak zaczyna się opis, do czego został posłany,
to już mamy właściwie hymn
na cześć Boga,

który przez Pawła działa w Kościele. A potem następuje pełen
miłości zwrot do Adresata,

oraz formuła pozdrowienia, które my dzisiaj – z niewielką zmianą
– stosujemy jako pozdrowienie
liturgiczne.

Myślę,
że jest to bardzo ciekawe i wiele mówiące ustawienie całej
sprawy: ukazanie swego życia w
ścisłym kontekście działania Boga;

prezentowanie siebie niejako w cieniu – a może lepiej: w
blasku – działania Bożego.
Takie
ustawienie sprawy z pewnością pomaga
uniknąć próżnego
przechwalania się, akcentowania własnych zasług,

koncentrowania całej uwagi na sobie.
Bo
wszystko, czego się dokonuje „w
kontekście” Boga,
jest
owocem
ścisłej współpracy z 
Jego
łaską;
a tak naprawdę – jest
to Boże działanie,

zrealizowane za pośrednictwem konkretnego człowieka.
Wydaje
się, że właśnie takie podejście
do całego
problemu daje Pawłowi prawo – autorytet
– do
tego, by w następnych zdaniach określać,
jakie
warunki powinien spełniać kandydat na prezbitera i na biskupa,

aby Tytus, któremu Apostoł zlecił właśnie ich powoływanie na
urząd,
mógł tego faktycznie
dokonywać.
Bo właśnie z tego należytego ustawienia
swojej
osoby i posługi wobec
Boga, czerpał
Apostoł Paweł natchnieni
e
do wskazywania
innym, jak mają swoją posługę właściwie kształtować – także
ustawiając ją „w kontekście” Boga, w jedności z Nim.
Tylko
bowiem wówczas biskup czy kapłan – czy w końcu także każdy
chrześcijanin – staje się wiarygodnym i przekonującym świadkiem
Chrystusa, kiedy
Go sobą nie przesłania, ale staje właśnie niejako w Jego cieniu.

Albo – żeby to znowu powtórzyć – w
Jego blasku.

W każdym razie – w
Jego bezpośredniej bliskości.
Na
tyle bezpośredniej, żeby z
niej

jak
najwięcej czerpać

i na Jezusa wskazywać, ale Go nie przesłaniać…
Wzór
takiej pięknej i mądrej postawy daje
nam dzisiaj sam Święty Paweł

– i takiej postawy domaga się od tych, których Tytus powoła na
urząd
prezbiterów i biskupów. A i od samego Tytusa – jak się możemy
domyślać – również.
Zupełnym
przeciwieństwem takiej postawy jest ta, która polega na dawaniu
zgorszenia innym.

Jakże surowo i bezkompromisowo ostrzega przed nią Jezus w
dzisiejszej Ewangelii, mówiąc: Niepodobna,
żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego
przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński
zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być
powodem grzechu jednego z tych małych.

Zapewne,
jak zawsze, nie chodzi o dosłowne wypełnienie tego polecenia, ale
na pewno należy się bardzo, ale to bardzo
wystrzegać gorszenia innych,

szczególnie niewinnych i tych, dla których powinno się być wzorem
lub autorytetem.
Żeby
tego uniknąć, trzeba wziąć głęboko do serca następne słowa
Jezusa, w których zachęca On: Uważajcie
na
siebie,

po
czym daje trudną lekcję przebaczenia. Myślę, moi Drodzy, że po
usłyszeniu takich
radykalnych Jezusowych stwierdzeń, reakcja Apostołów była jak
najbardziej właściwa.

Oto bowiem poprosili oni Jezusa: Przymnóż
nam wiary.

To
jest też chyba dla nas jakiejś wskazanie. My też powinniśmy jak
najczęściej prosić Jezusa: Przymnóż
nam wiary!

Bo
im ta
wiara będzie większa,
tym łatwiej nam będzie znajdować w naszym życiu pierwsze
miejsce dla Jezusa,

a dla siebie samych – to właściwe
miejsce,

oczywiście: tuż
przy Jezusie.

Nie będzie natomiast pokusy do tego, by się tymi miejscami
zamieniać, albo
Jezusa sobą przesłaniać.
Od
Świętego Pawła chcemy się uczyć pięknej, chociaż trudnej
sztuki „wpisywania” siebie samych i swego życia w
Boży „kontekst”.
Ale
żeby to nam się udawało, ciągle musimy prosić Pana: Przymnóż
nam wiary!
Wtedy
będziemy Jego naprawdę wiarygodnymi świadkami, a nie –
gorszycielami innych.
Pomyślmy:
– Czy
nie ulegam zgubnemu przekonaniu, że swojej wiary nie muszę już
rozwijać, bo jest wystarczająco rozwinięta i na pewno lepsza od
wiary innych?
– Czy
zamiast wskazywać ludziom na Jezusa, nie wskazuję na siebie, a
Jezus jest dla mnie tylko „dekoracją”?
– Czy
w żadnej sprawie – choćby najmniejszej – nie byłem przyczyną
niczyjego zgorszenia?

Gdybyście
mieli wiarę jak ziarnko gorczycy…

8 komentarzy

  • Dziś i jutro wybieram się na cmentarz, by skorzystać z dobrodziejstw Kościoła ale i przez 3 minione dni również uzyskiwałam odpusty zupełne adorując Najświętszy Sakrament w kaplicy Paulinów.
    Panie, przymnóż nam wiary i uzdolnij do przebaczania wszystkiego, wszystkim, zawsze. Amen.

    • Człowiek planuje, a Bóg prostuje! Nie byłam wczoraj na cmentarzu, dziś też nie będę. Byłam jednak i wczoraj i dziś na adoracji. Anonimowy, czy warto sobie zawracać głowę moją osobą?

    • Bardzo serdecznie dziękuję Annie za każdą relację z Jej działań religijnych i za każde świadectwo, dotyczącej Jej duchowych przeżyć. To bardzo ubogaca nasze forum. Ks. Jacek

  • Mądrzy ludzie mówią, że nie ma przypadków, są tylko znaki. Od czasu uderzenia gromu w Bazylikę św. Piotra w feralny dzień ogłoszenia abdykacji Benedykta XVI znaków ciągle przybywa: pękanie pastorału – symbolu władzy pasterskiej – w ręku papieża Franciszka (po raz ostatni podczas pielgrzymki do Sarajewa, wcześniej w Ziemi Świętej), runięcie papieża na ziemię przed obliczem Pani Jasnogórskiej, choć kilkanaście minut wcześniej adoracja Świętej Ikony odbywała się na siedząco. Coraz wyraźniej odczuwane w Rzymie trzęsienia ziemi, które od lata pustoszą Italię, a całkiem ostatnio (30 października) zrujnowały rodzinne miasto Patrona Europy św. Benedykta. Legła w gruzach bazylika jego imienia, w której Służbę Bożą sprawują benedyktyni także w klasycznym rycie Kościoła. Z Nursji benedyktyni zostali wygnani przez Napoleona w 1810 roku. Powrócili w 2000 roku. Teraz przygniótł ich ten dramatyczny znak. Parę dni wcześniej w Rzymie papież Franciszek uroczyście przyjmował Marcina Lutra in effigie.

    Read more: http://www.pch24.pl/kataklizmy-i-znaki,47160,i.html#ixzz4PKQ6Noxe

    http://www.pch24.pl/kataklizmy-i-znaki,47160,i.html#.WB-YRHgTP6Y.facebook

    Dasiek

    • >>Kim był Marcin Luter, gdy rozbijał jedność Kościoła? Księdzem katolickim. Kim był Ulrich Zwingli, twórca reformacji w Szwajcarii? Księdzem katolickim. Kim był Albrecht Hohenzollern, twórca pierwszego państwa luterańskiego? Wielkim mistrzem katolickiego zakonu Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Kim był król Anglii Henryk VIII? Katolikiem i już po zerwaniu z Rzymem uważał się, aż do swojej śmierci, za katolika. Kim byli biskupi, którzy (z wyjątkiem jednego) potulnie zatwierdzili tytuł Henryka VIII jako „Głowy Kościoła w Anglii”? Biskupami katolickimi. Z jakiej rodziny wywodził się Jan Kalwin? Z tzw. porządnej, katolickiej rodziny z Noyon (ojciec Kalwina był kościelnym notariuszem)<<.

      ERGO: Ileż zła przyczynił katolicyzm sam sobie…

    • Oczywiście. A poza tym – dla zwykłej ludzkiej uczciwości – należałoby przedstawić o wiele dłuższą listę pięknych, a wręcz heroicznych postaw katolików.
      I jeszcze jedno: pomimo tylu niedoskonałości katolików – Kościół jakoś nie upadł. Ot, co!
      Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.