W Kościele – na szczęście – nie ma demokracji!

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Weronika Niedźwiedzka, moja Siostrzenica. Modlę się dla Niej, aby – jak dotąd – była wielką radością swoich Rodziców i całej Rodziny, a Oblicze Chrystusa, które Jej Patronka nosiła na chuście, nasza Solenizantka niech nosi zawsze w sercu!
     Imieniny dzisiaj przeżywa także Ksiądz Kanonik Andrzej Biernat, Dziekan mojego „rodzinnego” dekanatu. Życzę Bożego błogosławieństwa w kapłańskiej posłudze. I o to będę się też modlił.
       Moi Drodzy, dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii. Wspierajmy modlitwą Jego codzienną posługę, ale też Jego podróżowanie tymi syberyjskimi „pekaesami”, czyli samolotami, które – najoględniej mówiąc – nie zawsze są najnowszymi „krzykami techniki”. Niekiedy zdają się przypominać nasze „pekaesy”, dlatego kiedy się jakoś wzbijają w powietrze, podróżni wzdychają: „Co dla zmysłów niepojęte, niech dopełni wiara w nas!”
      Prośmy w modlitwie Aniołów Stróżów, aby na wszelki wypadek za każdym razem też wsiadali z Księdzem Markiem do samolotu, kiedy będzie się wybierał w kolejne podróże. 
           Przypominam, że dzisiaj pierwsza sobota miesiąca.
                     Dobrego dnia!
                                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
4 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Hbr
13,15–17.20–21;
Mk
6,30–34
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Przez Jezusa składajmy Bogu ofiarę

czci
ustawicznie, to jest owoc warg, które wyznają Jego imię. Nie
zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej więzi, gdyż cieszy się
Bóg takimi ofiarami.
Bądźcie
posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni
czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego. Niech to
czynią z radością, a nie ze smutkiem, bo to nie byłoby dla was
korzystne.
Bóg
zaś pokoju, który na mocy krwi przymierza wiecznego wywiódł
spomiędzy zmarłych Wielkiego Pasterza owiec, Pana naszego Jezusa,
niech was uzdolni do wszelkiego dobra, byście czynili Jego wolę,
sprawując w was, co miłe jest w oczach Jego, przez Jezusa
Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Po
swojej pracy apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu
wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich:
„Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie
nieco”. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na
posiłek nie mieli czasu.
Odpłynęli
więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich
odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze
wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili.
Gdy
Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi;
byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.
Z
dzisiejszego pierwszego czytania jakoś tak mocno na plan pierwszy
wybija się zagadnienie posłuszeństwa, które jawi się jako
coś naprawdę ważnego we wzajemnych relacjach ludzi wierzących
i ich przewodników duchowych,
a także – w relacjach człowieka
wierzącego z samym Bogiem.
Oto
Autor Listu do Hebrajczyków zachęca dzisiaj: Bądźcie
posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni
czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego. Niech to
czynią z radością, a nie ze smutkiem, bo to nie byłoby dla was
korzystne.
Wydaje się, że pouczenie to –
szczególnie w naszych czasach – jest wyjątkowo mało
przekonujące…
Nie
dość bowiem, że trzeba być komuś posłusznym, a wręcz uległym,
to jeszcze trzeba się z tego cieszyć! A przynajmniej – sprawiać radość przełożonym… Przecież usłyszeliśmy
wyraźnie: Niech to czynią z radością, a nie ze smutkiem…
A gdzież tu miejsce na własne, nieomylne zdanie? A gdzież tu
miejsce na indywidualne prawa jednostki? A gdzież tu miejsce na
demokrację?
Autor
biblijny dość sensownie uzasadnia potrzebę zachowania owego
posłuszeństwa, pisząc, iż wierni mają przyjąć taką postawę
wobec swych przełożonych, ponieważ oni czuwają nad duszami
[…] i muszą zdać sprawę z tego.
To jest z pewnością bardzo ważny aspekt całego problemu, o
którym naprawdę nie można zapominać: zasada posłuszeństwa, jaka
obowiązuje w Kościele, nie polega na tym, że wierni mają słuchać
swoich przełożonych, „bo tak”. Wszystkie wzajemne
relacje, jakie zachodzą na tej linii, opierają się na Bożym
Prawie,
zapisanym na kartach Pisma Świętego!
To
właśnie w imię tego Prawa pasterze Kościoła, ale też rodzice,
wychowawcy i wszyscy, sprawując jakąkolwiek opiekę nad innymi,
podejmują za nich osobistą odpowiedzialność przed Bogiem i
jedynie w imię tej odpowiedzialności udzielają im pouczeń, dają
pewne wskazania, czasami też pewne nakazy, a czasami zakazy. Nie
mogą się przy tym kierować własnym „widzimisię”, czy
takim lub innym humorem.
We
wszelkim działaniu na tej płaszczyźnie mają się kierować
troską
o swoich podwładnych – może lepiej: podopiecznych –
dlatego nie tylko mają prawo udzielać im owych pouczeń, ale
wręcz obowiązek! Bo z tej odpowiedzialności będą się
musieli kiedyś przed Bogiem rozliczyć!
I
takiego obrazu tych relacji nie zmieni żadna polityczna czy
obyczajowa – w każdym razie: obrzydliwa – poprawność!
Zresztą, wspomniani tu przełożeni, a więc pasterze Kościoła,
jak i wszyscy inni, prawowierni (w przeciwieństwie do samozwańczych)
duchowi przewodnicy, mają także swoich przełożonych, zaś na
czele tej „drabiny” jest sam Bóg, któremu wszyscy
winniśmy posłuszeństwo i uległość!
Autor
Listu do Hebrajczyków zachęca, a jednocześnie wyraża życzenie:
Bóg zaś pokoju, który na mocy krwi przymierza wiecznego
wywiódł spomiędzy zmarłych Wielkiego Pasterza owiec, Pana naszego
Jezusa, niech
was uzdolni do wszelkiego dobra,
byście czynili Jego wolę, sprawując w was, co miłe jest w oczach
Jego…
Tak,
to właśnie o to chodzi: o pełnienie tego, co miłe jest Bogu. Nie
chodzi tu więc – warto to zauważyć i podkreślić – o
posłuszeństwo rozumiane na sposób jakiś formalny, urzędowy,
czy wojskowy,
chociaż i w tamtych relacjach powinno obowiązywać
ludzkie podejście do sprawy i szczera troska o większe
dobro. W relacjach, jakie zachodzą pomiędzy wierzącymi a Bogiem –
chodzi o miłość, o zbawienie wieczne, o dążenie do pełni
szczęścia!
Dlatego
jeżeli mówimy o posłuszeństwie w Kościele, to nie na zasadzie,
że jest ono źródłem jakiegoś udręczenia czy poniżenia
człowieka, ale że z niego płynie prawdziwe dobro tegoż
człowieka,
bo Bóg, który rzeczywiście posłuszeństwa
oczekuje, nie nadużywa swej władzy – jak to dziś czyni
wielu piewców rzekomej demokracji lub wiele instytucji rzekomo
demokratycznych…
Bogu
chodzi o dobro człowieka, o najgłębszą i najszczerszą
troskę o niego… Tak, dokładnie o taką troskę, jaka kazała
Jezusowi, widzącemu przemęczonych pracą swoich Apostołów,
polecić im zdecydowanie: Pójdźcie wy sami osobno na miejsce
pustynne i wypocznijcie nieco…
Jak wyjaśnia
Ewangelista: Tak wielu bowiem przychodziło i
odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.
Bóg
nawet o takie codzienne drobiazgi w życiu człowieka się troszczy…
Dlatego
nie ma się co martwić z tego powodu, że w Kościele nie ma
demokracji. Widząc, jak ten rzekomo najlepszy z możliwych ustrojów
faktycznie funkcjonuje, czyli że dobrze jest wtedy, kiedy rządzą
„nasi”,
ale kiedy wybory wygrywają „oni”, czyli ludzie o
poglądach bliższych Ewangelii, to wtedy jest zamach na demokrację,
faszyzm i klęska totalna – możemy powiedzieć, że na
szczęście
w Kościele nie ma demokracji!
A
nawet gdyby funkcjonowała we współczesnym świecie tak, jak
powinna, to też Kościół doskonale obszedłby się bez niej.
Bo od dwóch tysięcy lat – pomimo ludzkich błędów i grzechów –
nieprzerwanie istnieje, spajany miłością i wynikającym z niej
posłuszeństwem.
W
tym kontekście zastanówmy się:
– Czy
Dekalog i Prawo ewangeliczne to dla mnie jasne normy postępowania,
czy temat do dyskusji?
– Komu
i w jakim stopniu jestem na co dzień posłuszny?
– Jak
odnoszę się do tych, którzy mi są winni posłuszeństwo?

Nie
zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej więzi, gdyż

cieszy się Bóg takimi ofiarami…

2 komentarze

  • Dziś musi mi wystarczyć przeczytanie Słowa i zatrzymanie się nad Księdza rozważaniem do dzisiejszych Czytań. Ofiaruję Bogu moją nędzę i chorobę. Nie pójdę na Eucharystię, na adorację. Nie pojechałam na warsztaty do klasztoru Świętej Rodziny. Wszystko składam w Twoje ręce Boże, Wiekuisty Panie. To jest mój dar. Bądź uwielbiony Jezu!

  • "Ofiaruję Bogu moją nędzę i chorobę. Nie pójdę na Eucharystię, na adorację. Nie pojechałam na warsztaty do klasztoru Świętej Rodziny. Wszystko składam w Twoje ręce Boże, Wiekuisty Panie. To jest mój dar. Bądź uwielbiony Jezu!"

    Piękne i cenne ofiarowanie…

    Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.