Nauczyciel – czy świadek?…

N
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Agata Witek, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot, oraz Agata Bogusz, zaangażowana w swoim czasie w działalność młodzieżową w Parafii Żelechów. Obu Solenizantkom życzę, aby były solą i światłem – jak o to prosi dzisiaj Jezus. Obiecuję modlitwę!
       Moi Drodzy, w kontekście dzisiejszego Bożego słowa i także refleksji, zawartych w rozważaniu, nie mogę nie myśleć o obecnej sytuacji w Polsce. A konkretnie, chodzi mi o pewną „połowiczność moralną” w postawie tych, którzy nami rządzą. Obwieszczają oni „wszem i wobec” swoją religijność i przywiązanie do wartości, a tymczasem jakoś nie widać zapału do wprowadzenia absolutnego zakazu bestialskiego mordowania dzieci nienarodzonych, a ostatnio słyszałem też o ograniczonym zakresie zakazu handlu w niedzielę.
      Powiedzmy jeszcze raz to, co już na tym blogu wielokrotnie było wyrażane: jeżeli Prawo Boże nie będzie w pełni respektowane, nie dojdzie na trwałe do żadnej dobrej zmiany! Na krwi mordowanych bestialsko niewinnych dzieci nie da się zbudować szczęścia narodu. Tak samo – na ludzkiej krzywdzie!
         I jakiś akcencik pozytywny na koniec: jutro znowu słówko z Syberii!
        Na głębokie przeżywanie dnia Pańskiego – pierwszej niedzieli miesiąca – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

5
Niedziela zwykła, A,
do
czytań: Iz 58,7–10; 1 Kor 2,1–5; Mt 5,13–16
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To
mówi Pan: „Dziel swój chleb z głodnym, wprowadź w dom biednych
tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziej i nie odwróć się
od współziomków.
Wtedy
twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie.
Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pana iść
będzie za tobą.
Wtedy
zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzecze: «Oto
jestem!»
Jeśli
u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić
przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz
duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w
ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia,
przyszedłszy do was, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i
mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem,
będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa
Chrystusa, i to ukrzyżowanego.
I
stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim
drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z
uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem
ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości
ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz
jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już
nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy
jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone
na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem,
ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.
Tak
niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre
uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.
Błogosławiony
Papież Paweł VI napisał w Adhortacji apostolskiej o ewangelizacji
w świecie współczesnym „Evangelii nuntiandi”, bardzo
znamienne słowa: „Człowiek
naszych czasów chętniej słucha świadków aniżeli nauczycieli; a
jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami”.

To stwierdzenie wielkiego Papieża
czasów Soboru Watykańskiego II jest niekiedy tu i ówdzie
przypominane.
Trudno
się zresztą temu dziwić, zważywszy na to, że w dzisiejszym
świecie rzeczywiście słowa jakby się zdewaluowały,
słów w ogóle jest tak dużo, że już trudno odróżnić te
prawdziwe od tych fałszywych, poważne od niepoważnych, głębokie
– od pustych i miałkich. Dlatego dzisiaj – faktycznie – mniej
trzeba słów, a więcej czynów
.
Święty
Antoni z Padwy, w jednym ze swoim kazań, mówił: „Mowa
[…]
jest skuteczna wówczas, kiedy przemawiają czyny. A zatem proszę
was, niechaj zamilkną słowa, a
odezwą się czyny!

U nas tymczasem pełno
słów, ale czynów prawdziwe pustkowie!”
Sam
Jezus bardzo jasno wypowiedział się o tym dzisiaj w Ewangelii, a
komentarzem do Jego nauki są wypowiedzi zarówno Proroka Izajasza,
jak i Świętego Pawła. Ten ostatni mówi w drugim czytaniu: Bracia,
przyszedłszy do was, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i
mądrością głosić wam świadectwo Boże.
[…]
Mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących
przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i
mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz
na mocy Bożej
.
W
czasach, w których żył Święty Paweł, bardzo ceniono sobie –
jak wiemy – sztukę patetycznego, uroczystego wypowiadania słów,
wygłaszania długich przemów. Zwłaszcza w sądach miało to duże
znaczenie. Niestety, za tymi słowami jakże często nie stały
uczynki. Były to słowa dla samych słów, sztuka dla sztuki,
owe – jak mówi Paweł – „uwodzące
przekonywaniem słowa mądrości”. Naturalnie –
mądrości
ludzkiej…
W
ówczesnej Grecji, ale i w Rzymie, istniały nawet szkoły oratorów, a
więc mówców, specjalizujących się w eleganckim, nadzwyczaj
uroczystym wygłaszaniu długich, kunsztownych przemówień. Często
jednak było to – jako rzekliśmy – zwykłe pustosłowie,
„bicie
piany”, „młócenie słomy”, „przelewanie
z pustego w próżne”…
Jezus
wielokrotnie upominał swoich uczniów, że wiara nie może się
wyrażać w samych tylko słowach – nawet najpiękniejszych i
nawet, jeżeli będą to słowa modlitwy, słowa bezpośrednio
kierowane do Boga. Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie,
wejdzie do
Królestwa niebieskiego
– mówił Jezus.
A
oto dzisiaj Prorok Izajasz, przytaczając słowa samego Boga,
wymienia konkretne dobre uczynki: nakarmienie głodnego,
pomoc biednemu, odzianie nagiego – po spełnieniu których
wołanie człowieka będzie usłyszane i sam Bóg natychmiast
pospieszy mu z pomocą. Ale – właśnie – najpierw muszą
pojawić się konkretne dobre uczynki,
a
słowa muszą wyraźnie z
nimi współgrać.

Dopełnieniem
tych wszystkich refleksji jest obraz światła, pojawiający się
zarówno w pierwszym czytaniu, jak i w Ewangelii. Prorok Izajasz,
zwracając się w imieniu Boga do człowieka, który spełnia dobre
uczynki, mówi: Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i
szybko rozkwitnie twe zdrowie.
A Jezus mówi: Wy
jesteście solą ziemi.
[…] Wy jesteście
światłem świata
. […]
Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze
dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w 
niebie.
A
zatem, nasze chrześcijaństwo winno mieć wymiar bardzo konkretny i
prawdziwy. Tak, jak światło, którego blask rozjaśnia wszystko
wokół
i nie da się skryć pod korcem, pod łóżkiem, za szafą
czy gdziekolwiek, bo zawsze będzie widoczne, będzie się przebijało
przez najmniejsze nawet szpary – tak samo jest z naszym
chrześcijaństwem: nie powinno się go ukrywać, bo
jest ono światłem, które ma rozjaśniać całą otaczającą nas
rzeczywistość.
Ale
nawet gdyby się chciało, to tak naprawdę nie da się go ukryć.
Tak jak nie da się – a przynajmniej: jest bardzo trudno – ukryć
światło, tak nie da się ukryć prawdziwego ducha Bożego,
który jest w sercu chrześcijanina. Nie da się – i nie ma
absolutnie potrzeby, aby go ukrywać…
Wprost
przeciwnie: tego ducha dobrego – owo światło – trzeba
dzisiaj zanieść wszystkim ludziom,
a szczególnie tym, wśród
których żyjemy! Dzisiaj ludzie łatwo poddają się rezygnacji i
apatii, mówi się nawet o jakimś wielkim deficycie nadziei. A jest
tak również dlatego, iż wciąż za mało jest świadków
nadziei – za mało tych, którzy chcieliby się stać
solą i światłem!
To
nieprawda, że takich ludzi nie ma. I nie jest też prawdą, że
dzisiaj nie ma powodów do nadziei. Jeżeli ludzie zechcą zaczerpnąć
tego światła i tej soli, którą jest sam Jezus, i zechcą
takim samym światłem i taką samą solą stać się dla innych, a
więc zechcą poprzez swoje dobre i szlachetne uczynki nadać
blask i smak
dzisiejszej – faktycznie – nieco szarej i mdłej
rzeczywistości; jeśli tacy odważni ludzie znajdą się i zechcą
ów blask i smak wprowadz
ać do swego otoczenia, to
z całą pewnością sam Jezus im w tym pomoże, dając tak bardzo
potrzebną odwagę do wypełnienia tego zadania.
Ważne
jest jednak, aby było to światło prawdziwe, aby była to prawdziwa
sól – to znaczy: aby to były rzeczywiście dobre uczynki,
a nie tylko okrągłe słowa i ciągłe zapewnienia, wypowiadane po
wielekroć, zwłaszcza w czasie wizyty kolędowej, iż jesteśmy
naprawdę wierzący i naprawdę kochamy Boga, a dobrych uczynków jak
na lekarstwo…
Aby
to nasze chrześcijaństwo było prawdziwym światłem, a nie
jakimś sztucznym ogniem,
jakimś dymem, który
łatwo wzniecić, ale jeszcze łatwiej zgasić i rozwiać.
Właśnie takie puste słowa, którymi niektórzy próbują zasłonić
brak konkretnych dobrych uczynków, przypominają ów dym.
A
– jak dobrze wiemy – światło od dymu tym się różni,
że światło jest trwałe, jasne; światło oświeca
i rozgrzewa,
światło zachwyca i uspokaja, daje poczucie
bezpieczeństwa i napawa optymizmem. Dym z kolei –
przypomina chaos, bałagan, w dymie nic nie widać, „wżera” się
on w oczy; dym jest znakiem jakiegoś niepokoju, wreszcie zaczyna
drażnić, a w końcu denerwować. Wśród dymu rzeczywiście
łatwo ukryć to i owo…
Oczywiście
– do czasu…
A
zatem – skoro zarówno Izajasz, jak i Paweł, przestrzegają nas
przed pustosłowiem, przed uwodzącymi słowami ludzkiej przelotnej
mądrości, skoro obaj wskazują na rolę choćby nawet bardzo
prostych, ale jednak konkretnych i szczerych dobrych
uczynków;
skoro także Jezus potwierdza to i również domaga
się od chrześcijan rzetelnego chrześcijaństwa, wyrażającego się
w postępowaniu godnym tego miana, to trzeba, abyśmy wszyscy poczuli
się osobiście wezwani do takiej właśnie postawy!
Kochani,
powiedzmy sobie jasno: tu i teraz potrzeba prawdziwych
chrześcijan!
Tu, w naszej Parafii, w Miastkowie i wszystkich
miejscowościach naszej Parafii; w naszych domach i urzędach, w
naszych szkołach i sklepach – potrzeba prawdziwych chrześcijan,
potrzeba takich odważnych ludzi, którzy nadadzą blask i smak
rzeczywistości, w której żyją.
Droga
Siostro! Drogi Bracie! Nie oglądaj się w tej chwili na innych: to
Ty właśnie – i ja także – mamy być
świadkami!
Może właśnie dlatego rzeczywistość, w której
żyjemy, jest taka, a nie inna, że jeszcze Ty – i ja także
nie poczuliśmy się świadkami, nie poczuliśmy się solą
i światłem,
a nasze
chrześcijaństwo wciąż wyrażają jedynie puste słowa, tanie
gesty, ewentualnie:
praktyki, spełniane jedynie dla zasady albo dla tradycji…
Najwyższy
czas to zmienić! Najwyższy czas poczuć się odpowiedzialnym za
chrześcijański blask i smak naszego życia. Już dość dymu
– mamy go aż nadto w telewizji i w dyskusjach naszych polityków.
Dość dymu – trzeba światła!
Nie
ma bowiem wątpliwości, że gdybyśmy dzisiaj wszyscy – my,
wierzący – zaczęli żyć wiarą i spełniać dobre uczynki (ale
tak na sto procent, z zapałem!),
to nasza rzeczywistość
zmieniłaby się natychmiast na lepsze! Natychmiast! I nie trzeba
byłoby żadnych szumnych reform, programów naprawczych, czy innych
sztuczek.
Moi
Drodzy, w naszej rzeczywistości, tak bardzo zamglonej, rozmytej,
niejednoznacznej;
i ani zimnej, ani gorącej; ani czarnej, ani
białej, właśnie takiej szarej (aż się samo na usta ciśnie:
„rozmemłanej”) – potrzeba chrześcijan mocnych, konkretnych,
zdecydowanych, odróżniających kategorycznie czarne od
białego, gorące od zimnego, światło od ciemności, sól od
piasku! Potrzeba takich chrześcijan!
I
nie „jakichś tam” chrześcijan – to nas takich
potrzeba! Ciebie i mnie! Tu i teraz!

5 komentarzy

  • "Nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe"[J. Kaczyński]. A jak ktoś spróbuje, to mu odpowiemy, jak w Krakowie podczas ingresu J.E. Abp Leszek Sławoj Głódź odpowiedział dziennikarzowi.

  • A może coś innego wymyśl,już te opowiastki o Kaczyńskim są nieco stare. Powiedział tak Jarosław, no i co się stało? Pomylił się i zostało to już milion razy przemielone aż stało sie nudne.Być może biskup tak powiedział,a nawet jeśli tak to co z tego wynika? Jakoś nie widzę tu odniesienia do komentarza.Odniesiesz się konkretnie?

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.