A Ja wam powiadam…

A
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj (w sensie prawnym: jutro, a w sensie praktycznym: w piątek wieczorem) rozpoczyna ferie zimowe Młodzież w kilku kolejnych województw, między innymi z mazowieckiego, na terenie którego leży Miastków. Życzę Odpoczywającym głębokiej duchowej i fizycznej odnowy!
        A na dzisiaj życzę wspaniałej niedzieli, na przeżywanie której – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

6
Niedziela zwykła, A,
do
czytań: Syr 15,15–20; 1 Kor 2,6–10; Mt 5,17–37
CZYTANIE
Z KSIĘGI SYRACYDESA:
Jeżeli
zechcesz, zachowasz przykazania, a dochować wierności jest Jego
upodobaniem.
Położył
przed tobą ogień i wodę, co zechcesz, po to wyciągniesz rękę.
Przed
ludźmi życie i śmierć, co ci się podoba, to będzie ci dane.
Ponieważ
wielka jest mądrość Pana, potężny jest władzą i widzi
wszystko.
Oczy
Jego patrzą na bojących się Go, On sam poznaje każdy czyn
człowieka.
Nikomu
nie przykazał być bezbożnym i nikomu nie zezwolił grzeszyć.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Głosimy mądrość między doskonałymi, ale nie mądrość tego
świata ani władców tego świata, zresztą przemijających. Lecz
głosimy tajemnicę mądrości, mądrość ukrytą, tę, którą Bóg
przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, tę, której nie pojął
żaden z władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie
ukrzyżowaliby Pana chwały; lecz właśnie głosimy, jak zostało
napisane, to, czego „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało,
ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy
przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”.
Nam
zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet
głębokości Boga samego.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, że przyszedłem
znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale
wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie
przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie,
aż się wszystko spełni.
Ktokolwiek
więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i
uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim.
A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w
królestwie niebieskim.
Bo
powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż
uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do Królestwa
niebieskiego.
Słyszeliście,
że powiedziano przodkom:
«Nie zabijaj»; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi.
A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega
sądowi. A kto by rzekł swemu bratu «Raka», podlega Wysokiej
Radzie. A kto by mu rzekł «Bezbożniku», podlega karze piekła
ognistego.
Jeśli
więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat
twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar twój przed ołtarzem,
a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar
swój ofiaruj.
Pogódź
się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze,
by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie
wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz
stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz.
Słyszeliście,
że powiedziano: «Nie cudzołóż». A Ja wam powiadam: Każdy, kto
pożądliwie patrzy na kobietę, już w swoim sercu dopuścił się z
nią cudzołóstwa.
Jeśli
więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć
od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich
członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do
piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu,
odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy
zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało
iść do piekła.
Powiedziano
też: «Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list
rozwodowy». A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę,
poza wypadkiem nierządu, naraża ją na cudzołóstwo; a kto by
oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.
Słyszeliście
również, że powiedziano przodkom: «Nie będziesz fałszywie
przysięgał», «lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi». A Ja wam
powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem
Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na
Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę
nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym
albo czarnym.
Niech
wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego
pochodzi”.
Trudna
jest dzisiejsza Ewangelia. Na pierwszy rzut oka wszystko takie jasne,
ale uważny słuchacz Bożego słowa dzisiejszej niedzieli musi
zadać sobie kilka pytań
i zastanowić się nad głębokim
sensem zawartych tam stwierdzeń.
Oto
Jezus mówi, że dokąd będzie istniał świat, nic nie zmieni się
w Prawie Bożym. Tak, ale z drugiej strony sam mówi: Słyszeliście,
że powiedziano…
i tu następuje jakieś stwierdzenie Boże,
a następnie: A Ja wam powiadam, po czym następuje
stwierdzenie Jezusa,
zawierające jakieś pouczenie albo nakaz –
o wiele ostrzejszy i bardziej nawet wymagający, niż ten poprzedni,
ze Starego Testamentu.
Na
przykład: Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie
zabijaj”; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A
Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega
sądowi.
A więc nie tylko
zabójstwo, ale już gniew kwalifikuje
tego, kto się go dopuszcza, do tego, by był osądzony. Tak
zatem – zmieni się coś w Prawie Bożym, czy się nie zmieni?
Albo:
Słyszeliście, ze powiedziano: „Nie cudzołóż!”. A Ja
wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już w
sercu swoim dopuścił się z nią cudzołóstwa.
I znowu –
wyraźne zaostrzenie, wzmocnienie wymagań. O co w tym wszystkim
chodzi?
Chodzi
o poważny problem, wobec którego stanęli chrześcijanie, wyznawcy
Chrystusa; ci, którzy uwierzyli w Jego naukę: czy
przyjmując
tę nową naukę, należy jeszcze wyznawać i wierzyć w
naukę Starego Testamentu,
zawartą – chociażby – w
Dekalogu?…
Pamiętajmy
przy tym, że dla Żyda przestrzeganie Prawa Bożego było rzeczą
bardzo ważną, nauki zawarte w Pismach były rzeczą świętą,
wskazaniami absolutnymi, z nimi się nie dyskutowało,
chociaż bardzo różnie nauki te i polecenia rozumiano. A
właściwie – różnie chciano je rozumieć!
Różnie je
rozumieli poszczególni żydowscy nauczyciele, żydowscy rabini, i
wielu z nich różnie je tłumaczyło…
Czy
zatem Jezus, głosząc swoją nową naukę, odwołał to wszystko, co
zostało powiedziane w Starym Testamencie? Przecież to wszystko
pochodzi od Boga!
Przed przyjściem Jezusa tyle pokoleń słuchało
tych nauk, wierzyło w nie; co więcej – tylu ludzi żyło
według owych wskazań!
Czy Jezus je wszystkie teraz odwołał?
Jezus
rozstrzyga tę wątpliwość, mówiąc na początku Ewangelii, której
wysłuchaliśmy: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść
Prawo, albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale
wypełnić.
Zaprawdę bowiem powiadam wam:
Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna
kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Wyjaśnijmy
w tym momencie, że „jota” to
najmniejsza litera w alfabecie hebrajskim i aramejskim, a
z kolei „kreska” – to malutki znaczek,
używany dla odróżnienia podobnych liter tegoż alfabetu. A zatem,
nic – choćby najbardziej subtelnego i drobnego – nie zmieni
się w Prawie Bożym.
Natomiast
pojęcie wypełnienia Prawa”
trzeba rozumieć tak, jak rozumiał je Jezus – na co wskazują Jego
dalsze słowa. W tym rozumieniu, wypełnić” to
nie tyle
sztywno trzymać się litery Prawa,
ile jego przepisy
wypełnić duchem i miłością. Tu chodzi o
przestrzeganie ducha Prawa, a nie tylko litery zawartych tam
przepisów, jak zwykli pojmować
Prawo faryzeusze i uczeni w Piśmie!
Obie
te grupy, zwłaszcza faryzeusze, kojarzą nam się z ludźmi
dwulicowymi, zakłamanymi, fałszywymi. Określić kogoś
mianem faryzeusza – to wielka obraza, to
oskarżyć go o
nieszczerość, dwulicowość, wręcz obłudę. A faryzeusz –
w pierwotnym tego słowa znaczeniu – to człowiek, który bardzo
dokładnie znał Pisma i bardzo skrupulatnie
ich
przestrzegał.
I dokąd czynił to z dobrą intencją, myśląc
przy tym o Bogu, był postacią jak najbardziej pozytywną.
Problem
zaczął się wówczas, gdy faryzeusze zaczęli tak drobiazgowo
przestrzegać Bożego Prawa, że
w końcu zapomnieli o Bogu i o człowieku!
Boga zaczęli traktować instrumentalnie, a i człowiek przestał się
dla nich liczyć, jego dobro nie miało dla nich znaczenia.
Dlatego
Jezus wskazał na to, co w Prawie najważniejsze, a więc na jego
wewnętrzny przekaz i zamiary Boże, w tym Prawie wyrażone. W tym
sensie, Jezus podtrzymał obowiązywanie nakazów
starotestamentalnych, ale nadał im inny wymiar. Podczas,
kiedy Żydzi zatrzymywali się wyłącznie na tym, co zewnętrzne,
Jezus wskazał na to, co wewnętrzne, co najgłębsze
A
w tym kontekście, nie tylko
samo faktycznie dokonane zabójstwo, ale już gniew,
nienawiść, wewnętrzne złe nastawieniejest winą,
bo z tych duchowych stanów rodzą się zbrodnie. A to złe
nastawienie wyraża się – chociażby – w przezwiskach, takich
jak „bezbożniku”, „raka” – to znaczy: „głupcze”,
„pusta głowo”, „człowieku godny pogardy”. To już
jest winą, a nie dopiero zabójstwo! Bóg widzi wewnętrzne
nastawienie i według niego ocenia człowieka.
Podobnie
cudzołóstwo – nie dokonuje się tylko poprzez zewnętrzny czyn,
ale nade wszystko poprzez świadome pożądanie kobiety. Grzech ma
swój początek w sercu!
Ale, co więcej, Jezus mówi o
pożądliwym spojrzeniu na kobietę, a więc niejako kieruje
tę naukę wyłącznie do mężczyzn. Tak było rzeczywiście, bowiem
w praktyce prawnej narodu wybranego ukształtowała się zasada
karania za cudzołóstwo głównie kobiety, a mężczyzny tylko w
określonych przypadkach i w ograniczonym zakresie. Kobieta
natomiast w każdej sytuacji była za cudzołóstwo napiętnowana!

Jezus
wyrównuje tę krzywdzącą niesprawiedliwość, mówiąc o
popełnieniu owego grzechu przez jedną i drugą stronę, i to
już w sercu i w myśli,
z której to myśli – przypomnijmy raz
jeszcze – rodzi się całe zło zewnętrzne.
A
samego zła
należy unikać kategorycznie, bezwzględnie! Jezus
mówi o odcięciu ręki i wyłupieniu oka. Oczywiście, nie rozumiemy
tych wskazań w sposób dosłowny, bo gdybyśmy chcieli je tak
pojmować, to stwierdzilibyśmy sprzeczność
w samym Piśmie Świętym,
bowiem przykazanie: „Nie zabijaj”
zabrania jakiegokolwiek szkodzenia swojemu życiu i zdrowiu. A do
tego, większość ludzi chodziłaby bez oczu, albo bez rąk…
Należy
je zatem
rozumieć w sposób symboliczny: aby wystrzegać się
zła, trzeba podejmować działania bardzo zdecydowane i radykalne,
choćby to wymagało wyrzeczenia i ofiary, porównywalnej do ofiary z
własnego oka czy ręki.
Nie
wolno również dawać żonie listu rozwodowego, aby odsunąć ją od
siebie.
Prawo Mojżeszowe złagodziło pierwotną jednoznaczność
Prawa Bożego, a to ze względu na ludzką słabość. Jezus powraca
do tej pierwotnej zasady, nie zezwalając na żadne listy
rozwodowe.
Zresztą, przepis ten bardzo dowolnie interpretowano.
Znane
są przynajmniej trzy szkoły żydowskie, które wyjaśniały to
następująco: szkoła rabbiego Szammaja pozwalała oddalić
żonę, jeśli udowodniło się jej cudzołóstwo. Szkoła rabbiego
Hillela
pozwalała na rozwód, jeżeli tylko mąż poczuł niechęć
do żony,
albo ta – na przykład – źle przygotowała jakąś
potrawę, czyli za przysłowiową „przypaloną zupę”. A szkoła
rabbiego Akiba
pozwalała oddalić żonę, gdy mężowi po prostu…
spodobała się inna!
Zobaczmy,
wszyscy trzej tłumaczyli ten sam przepis, a jak każdy z nich
dowolnie i zupełnie inaczej go pojmował! Dlatego Jezus mówi:
Nie wolno! Nie ma żadnych rozwodów „poza wypadkiem
nierządu”, które to słowo dzisiaj bibliści tłumaczą jako
małżeństwo od początku nieważne, niezgodne z Prawem.
I
jeszcze sprawa przysiąg. Dlaczego
Jezus ich zakazuje? Dlatego, że zwyczaj przysięgania był w
Palestynie tak rozpowszechniony, iż stał się wprost śmieszny.
Przysięgano na Mojżesza i Prawo, na niebo i ziemię, na Przymierze
i na Jerozolimę – i na co się tylko dało – a wcale nie
zamierzano dotrzymywać tych przyrzeczeń. Ot, po prostu, forma dla
formy.
Jezus
mówi, że jeżeli już przysięgać, to należy czynić to
szczerze
i tylko w sprawach najwyższej wagi. Najlepiej
wcale nie przysięgać, bo chrześcijanin każde swoje słowo
winien wypowiadać szczerze i poważnie, a wtedy przysięganie staje
się zbędne! Wszak nie jest tajemnicą, że wszelkie przysięgi po
to właśnie wymyślono, aby uwiarygodnić słowo, które straciło
swą wartość,
zdewaluowało się…
Jezus
zatem i w tej kwestii wraca niejako do podstaw, do fundamentalnego
pojmowania ludzkiego słowa, które jeśli jest przez kogoś
wypowiadane, to znaczy, że jest prawdziwe. Tak powinno być. Czy tak
było za czasów Jezusa? A czy tak jest dzisiaj? Może już
nie odpowiadajmy…
Powróćmy
natomiast raz jeszcze do stosowanej dziś przez Jezusa formuły: A
Ja wam powiadam,
za pomocą
której nieco zmieniał – najczęściej
zaostrza
jąc – przepisy
starotestamentalne. W
ustach zwykłego człowieka taka formuła byłaby wręcz
bluźnierstwem. Jakim prawem bowiem zwykły człowiek miałby
zmieniać Boże postanowienia? Jednak Jezus, Boży Syn, ma do tego
prawo!
Jest Bogiem, a więc do Niego również należy
ustalać Prawo, a może – po prostu – tłumaczyć je; tłumaczyć
od nowa, w sposób właściwy, głęboki…
I
gdyby całe to dzisiejsze tłumaczenie, całe nauczanie Jezusowe
chcieć streścić krótko i jednym zdaniem, to posłużylibyśmy
się tym stwierdzeniem, które On sam dzisiaj wypowiedział w
Ewangelii: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie
większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do
Królestwa
niebieskiego.
Oczywiście – ostateczny wybór zawsze należy do człowieka.
Oto
bowiem, w pierwszym czytaniu usłyszeliśmy pouczenie Mędrca
Syracydesa: Bóg położył przed tobą ogień i wodę, co
zechcesz, po to wyciągniesz rękę. Przed ludźmi życie i śmierć,
co ci się podoba, to będzie ci dane.
Ale zaraz potem
Mędrzec dodaje: Bóg nikomu nie przykazał być
bezbożnym i nikomu nie zezwolił grzeszyć
. A więc
można wybrać Boże pouczenia, można je odrzucić, a jednak Boża
wola jest jasna.
Jest
to właśnie ta mądrość Boża, „mądrość ukryta”,
o której Paweł w drugim czytaniu mówi do Koryntian. Polega
ona na tym, żebyśmy w swojej chrześcijańskiej postawie nie
zatrzymywali się na tym, co minimalne, co niezbędnie konieczne, ale
starali się o coś więcej…
Słowa
Jezusa: A Ja wam powiadam – bardzo zobowiązują! I
tak, jak stawia On wymagania swoim słuchaczom w Ewangelii, tak
stawia je i nam. Stąd też, kiedy ktoś mówi: Ja z nikim się
nie kłócę, nikogo nie zabiłem, nie skrzywdziłem, nie okradłem –
może spotkać się z pytaniem Jezusa: Dobrze,
ale co dałeś drugiemu
człowiekowi? Pomogłeś mu, gdy tego potrzebował?
Poświęciłeś mu czas? Pocieszyłeś dobrym słowem?
Jeżeli
ktoś mówi: Ja przystępuję do Komunii na każde Święta,
uczestniczę w rekolekcjach, odmawiam pacierz – może spotkać
się z pytaniem: Dobrze, ale
dlaczego tylko na Święta przystępujesz do Komunii, czemu nie
zaprosisz Jezusa częściej? A czy modlisz się uważnie?
Czytasz Pismo Święte? Jaki wpływ modlitwa ma na twoje życie?
I
jeżeli ktoś mówi: Ja nigdzie nie chodzę, nie roznoszę plotek,
nie zawracam głowy ludziom, przeważnie siedzę w domu – może
się spotkać z pytaniem:
Dobrze, a czy tam w domu nie
marnujesz czasu przed telewizorem lub
komputerem, czy robisz coś
pożytecznego, czy nie zamykasz się przed ludźmi?
Jeśli
ktoś mówi: Ja nie kłamię, nigdy się w nic nie wtrącam, nie
odzywam się bez potrzeby – może się spotkać z pytaniem:
Dobrze, ale czy aktywnie
mówisz prawdę, czy zabierasz głos zwłaszcza wtedy, gdy ta
prawda jest trudna, niewygodna, lub gdy trzeba stanąć w jej
obronie? Czy wtedy tchórzliwie nie
milczysz?…
Właśnie
– czy nasze chrześcijaństwo nie jest chrześcijaństwem „odtąd
– dotąd”,
takim trochę faryzejskim (choć nie lubimy tego
słowa); takim wymierzonym z aptekarską dokładnością; według
zasady: Wypełniam to, co absolutnie konieczne – i więcej ode
mnie nie wymagajcie!
Prawdziwe
chrześcijaństwo to jest właśnie dawanie tego „więcej”,
czyli nie zatrzymywanie się tylko na zewnętrznej stronie przepisu,
a wchodzenie głębiej, rozglądanie się – co mogę jeszcze
dać, w co mogę się zaangażować,
co dobrego mogę jeszcze
zrobić,
gdzie jestem potrzebny?
I
jest to wchodzenie w sferę ducha; jest to dostrzeganie, że
dobro i zło dokonuje się już w umyśle i w sercu, a nie dopiero w
zewnętrznym działaniu.
Na
tym właśnie polega wypełnianie po Jezusowemu przepisów
Prawa, to znaczy wypełnianie go duchem i miłością – nie
według suchej litery. A jeżeli w ten sposób będziemy wypełniać
Prawo Boże i przepisy moralne – duchem i miłością, a
do tego jeszcze: z radością! – na pewno tą
drogą dojdziemy do pełni chrześcijaństwa!
W
przeciwnym razie, jak
mówi Jezus:
jeśli
wasza sprawiedliwość nie będzie WIĘKSZA 
[…],
nie wejdziecie do Królestwa
niebieskiego…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.