Czemu to plemię domaga się znaku?

C
Szczęść Boże! Pozdrawiam jeszcze z Miastkowa, gdzie zostałem, aby nieco pomóc duszpastersko – pod nieobecność Księdza Proboszcza. Ale już po Mszach Świętych porannych wyjeżdżam do Lublina – tyle, że przez Konstancin-Jeziorną, gdzie spotkam się z Siostrami od Aniołów, posługującymi w Surgucie, a chwilowo przebywającymi w Polsce.
             Dobrego dnia Wszystkim życzę!
                                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
6 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rdz 4,1–15.25; Mk 8,11–13
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Adam
zbliżył się do swej żony Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina,
i rzekła: „Urodziłam mężczyznę z pomocą Pana”. A potem
urodziła jeszcze Abla, jego brata. Abel był pasterzem trzód, Kain
zaś uprawiał rolę.
Gdy
po niejakim czasie Kain składał dla Pana w ofierze płody roli,
Abel składał również pierwociny ze swej trzody i z ich tłuszczu.
Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego
ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z
ponurą twarzą.
Pan
zapytał Kaina: „Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja
jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz
pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech
waruje u wrót i łasi się do ciebie, a przecież ty masz nad nim
panować”.
Rzekł
Kain do Abla, brata swego: „Chodźmy na pole”. A gdy byli na
polu, Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go.
Wtedy
Bóg zapytał Kaina: „Gdzie jest twój brat, Abel?”
On
odpowiedział: „Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?”
Rzekł
Bóg: „Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku Mnie z
ziemi. Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła
swą paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez
ciebie. Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już ona więcej
plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi”.
Kain
rzekł do Pana: „Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją
znieść. Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli i mam się ukrywać
przed Tobą i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie
spotka, będzie mógł mnie zabić”.
Ale
Pan mu powiedział: „O, nie! Ktokolwiek by zabił Kaina,
siedmiokrotną pomstę poniesie!” Dał też Pan znamię Kainowi,
aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka.
Adam
raz jeszcze zbliżył się do swojej żony i ta urodziła mu syna,
któremu dała imię Set, „gdyż – jak mówiła – dał mi Bóg
potomka innego wzamian za Abla, którego zabił Kain”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Faryzeusze
zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę,
domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął głęboko w duszy i
rzekł: „Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam
wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu”.
I
zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą
stronę.
I
znowu Bóg musi sądzić człowieka! I znowu „biedny” człowiek
nic nie wie, nic nie zrobił, niczemu nie jest winien… Tylko krew
brata
[…] głośno woła […] z
ziemi…
Gdyby nie to wołanie, wszystko całkiem
sprawnie można by rozegrać i sprawa jakoś by się „po kościach
rozeszła”… Ale się nie udało, bo w uszach i w sercu mocno
brzmią słowa samego Boga: krew brata twego głośno woła ku
Mnie z ziemi…
Cała
historia – jeśli wierzyć Autorowi biblijnemu – rozegrała się
u początków bytowania człowieka na ziemi, a przecież… jakby
rozgrywała się tu i teraz!
Takie sytuacje dzieją się
codziennie w tym naszym nowoczesnym, rozwiniętym cywilizacyjnie
świecie!
Zło ciągle się dokonuje – i to zawsze według tego
samego schematu: ciągle tak samo, tak samo, tak samo… Ale może
właśnie przez to – tak skutecznie! Niestety… W tym
szaleństwie jest metoda – diabelska metoda…
A
człowiek?… A człowiek, widząc zło w sobie, ma dwa wyjścia:
albo stanąć w prawdzie,
uznać je i się z niego poprawić,
albo brnąć w nie, ile tylko się da, niszcząc po
drodze wszystkich, którzy ośmieliliby się to zło wskazać, albo
choćby o nim wspomnieć…
Albo
– tak jak w historii Abla i Kaina – swoim prawym postępowaniem
stanowić wyrzut dla tych, którzy postępują w sposób
nieprawy. To właśnie dlatego wyznawcy Chrystusa przez wszystkie
wieki istnienia Kościoła są prześladowani i zabijani – właśnie
dlatego, że stanowią wyrzut dla świata!
Ale
tak samo było i wcześniej: począwszy od sprawiedliwego Abla,
poprzez tylu wielkich Proroków i ludzi Bożych, aż do Jana
Chrzciciela – ciągle sprawiedliwi byli prześladowani i
zabijani,
bo ci niesprawiedliwi i nieprawi nie znaleźli innego
sposobu na poradzenie sobie
z własną nieprawością i z
wyrzutami sumienia…
Wielka
tajemnica ludzkiej nieprawości – i wielka tajemnica ludzkiej
prawości,
ludzkiego heroizmu, prawdziwej świętości!
Siłą
dla Abla i wszystkich jego następców przez wszystkie wieki
istnienia człowieka na ziemi – był i jest sam Bóg, który
widzi każde dobro,
uczynione przez ludzi, ale też widzi
każde zło.
I słyszy, jak krew mordowanych sprawiedliwych
głośno woła [ku Niemu] z ziemi.
Na pewno – nie zostawi tego wołania bez odzewu.
Tak,
jak upomniał się o krew Abla, tak upomni się o krew każdego
niewinnie zamordowanego człowieka; o krew każdego zamordowanego
dziecka nienarodzonego;
o krew każdego człowieka nieuleczalnie
chorego, bestialsko zgładzonego w „dobrotliwej” procedurze tak
zwanej eutanazji;
o krew każdego zabitego przez głód, nędzę,
nieleczone choroby i wojny, którymi wielcy tego świata hojnie raczą
maluczkich, sami trzymając się od tego wszystkiego z daleka…
Krew
tych wszystkich skrzywdzonych ludzi głośno woła
[do Boga]
z ziemi i o każdego jednego Bóg się
upomni! O każdego jednego! Dlatego ten, kto poprzez swoje
bezpośrednie działania, albo poprzez takie a nie inne
decyzje polityczne spowodował śmierć choćby jednego
człowieka, będzie musiał za to odpowiedzieć przed Bogiem! A cóż
myśleć o tych, którzy na swoim sumieniu – z powodu takiego
właśnie działania, albo powstrzymania się od działania, albo
niesprawiedliwego prawodawstwa – mają śmierć tysięcy, a nawet
milionów? Co oni powiedzą Bogu?!
Czy
poprzez to, że owych wymordowanych, zagłodzonych, pozabijanych w
bezsensownych konfliktach zbrojnych jest aż tak wielu – czy przez
to odpowiedzialność dzisiejszych Kainów się „rozmyje”
i jakoś jej unikną, albo będzie ona mniejsza? Żadną miarą! Za
każdego jednego Abla, którego będą mieli na sumieniu, będą
musieli odpowiedzieć! Za każdego jednego!
Oczywiście,
każdy w każdej chwili może ze złej drogi zawrócić. Może
– jak Kain – podjąć pokutę za swoje czyny. Ale czas na to jest
ograniczony i kiedyś się skończy. Przyjdzie bowiem taki dzień, w
którym Jezus – jak dzisiaj w Ewangelii – wsiądzie do łodzi
i od
dali się… Dzień, w którym na zawrócenie ze złej
drogi będzie już za późno… Straszny to będzie dzień…

Trochę,
moi Drodzy, w tych naszych refleksjach poszliśmy w kierunku wielkiej
polityki i relacji, zachodzących pomiędzy ludźmi na
płaszczyźnie światowej, międzynarodowej… I może pojawi się
pytanie: Po cóż nam taka refleksja – nam, którzy nikogo
nie zabiliśmy i raczej nie mamy takiego zamiaru; nam, którzy nie
kształtujemy światowej polityki i nie mamy wpływu na relacje
międzynarodowe;
nam, którzy nie prowadzimy żadnych konfliktów
zbrojnych i na nikogo nie napadamy…
To
prawda, my na te kwestie nie mamy bezpośredniego wpływu – co
nie znaczy, że nie mamy żadnego.
Właśnie po to również
dzisiaj te sprawy poruszamy, aby odnowić w sobie świadomość
sytuacji, w jakiej na co dzień żyjemy – w takim, a nie innym
świecie.
Może to nas mobilizować do modlitwy o pokój i pomoc
dla tych, którzy dzisiaj dzielą los Abla…
Nas
samych natomiast niech to Boże słowo skłoni do refleksji nad tym,
że wszystko, co w naszym życiu jest dobre, ale i to niestety, co
złe – jest w całej pełni znane Bogu. On widzi każdy
nasz dobry uczynek
– także ten, którego ludzie nie widzą i
za który nawet nie podziękują… I On też widzi każde zło,
jakie nas spotyka,
i każdą krzywdę, której doświadczamy…
On to widzi i jeżeli my zrezygnujemy z zemsty na krzywdzicielu, a
całą sprawę właśnie Bogu oddamy, to On upomni się o nas…
Ale
On widzi także każde zło i widzi każdą krzywdę, jaką my
sami powodujemy
– i także nas o nią zapyta…
Oby
nigdy nie musiało się zdarzyć to, o czym dzisiaj słyszeliśmy w
Ewangelii – iż Jezus odchodzi od ludzi, bo nie widzi ani krzty
dobrej woli z ich strony, a tylko podstęp i wrogość… Oby tak
nigdy nie musiał odejść od nas, zostawiając nas z samymi sobą…
Bo to byłby dopiero prawdziwy dramat!
Pomyślmy
w tym kontekście:
– Czy
nie próbuję czegokolwiek w moim życiu i postępowaniu ukrywać
przed Bogiem?
– Czy
w trudnych sytuacjach bardziej liczę na sprawiedliwość Bożą, czy
ludzką?
– Czy
przed ludźmi nie gram i nie udaję innego, niż jestem?

Czemu
to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie
będzie dany temu plemieniu!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.