Skarb wielkiej wartości, lekarstwo życia…

S
Tłusty czwartek w Surgucie 🙂

(Syr 6,5-17)
Miła mowa pomnaża przyjaciół, a język uprzejmy pomnaża miłe pozdrowienia. Żyjących z tobą w pokoju może być wielu, ale gdy idzie o doradców, [niech będzie] jeden z tysiąca! Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, posiądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj! Bywa bowiem przyjaciel, ale tylko na czas jemu dogodny, nie pozostanie nim w dzień twego ucisku. Bywa przyjaciel, który przechodzi do nieprzyjaźni i wyjawia wasz spór na twoją hańbę. Bywa przyjaciel, ale tylko jako towarzysz stołu, nie wytrwa on w dniu twego ucisku. W powodzeniu twoim będzie jak [drugi] ty, z domownikami twymi będzie w zażyłości. Jeśli zaś zostaniesz poniżony, stanie przeciw tobie i skryje się przed twym obliczem. Od nieprzyjaciół bądź z daleka i miej się na baczności przed twymi przyjaciółmi. Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł. Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty ani równej wagi za wielką jego wartość. Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdą go bojący się Pana. Kto się boi Pana, dobrze pokieruje swoją przyjaźnią, bo jaki jest on, taki i jego bliźni.

(Mk 10,1-12)
Jezus przeszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu ściągały do Niego znowu je nauczał, jak miał zwyczaj. Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: Co wam nakazał Mojżesz? Oni rzekli: Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić. Wówczas Jezus rzekł do nich: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela! W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam serdecznie z Syberii, z Surgutu.

U nas wczoraj, pierwszy raz od prawie pół roku była plusowa temperatura +2. Dziś już jest – 4 i idzie w kierunku ochłodzenia.

Wczoraj w Rosji był dzień Obrońcy Ojczyzny, uznawany powszechnie za dzień mężczyzny, który podobnie jak dzień kobiet jest dniem wolnym od pracy (dla mnie osobiście to było też 3 lata, jak dostałem od biskupa propozycję posługi w Surgucie i ją przyjąłem). A był to również wczoraj, nieznany w Rosji, tłusty czwartek. Siostra Joanna zorganizowała dla naszych parafianek, na ich prośbę, warsztaty robienia pączków. Wiele było przy tym radości a potem smaczne pączki.

Jesteśmy też gotowi na Wielki Post, ponieważ udało się powiesić Drogę Krzyżową, która z wielkimi problemami przemirzała drogę z Polski do Surgutu. Ale już jest, co jest też naszą radością.

Za chwilę ruszamy do Nojabrska, skąd wrócimy jutro.

To tak z życia naszej parafii na Syberii. Nieustannie proszę o modlitwę za naszą parafię, za Kościół na Syberii.

A co dziś w słowie?

Ewangelia, to piękne słowa o nierozerwalności małżeństwa. Jednak często o tych słowach przypominamy sobie, cytuejmy je, kiedy małżeństwo się rozpada, kiedy w małżeństwie jest jakiś problem, jakiś kryzys. A może trzeba by na te słowa popatrzeć wcześniej, kiedy zawiązuje się znajomość, przyjaźń, zakochanie.

Może warto by na te słowa popatrzeć w świetle pierwszego czytania, z Księgi Syracydesa. Piękny tekst o przyjaźni. Przyjaciela autor nazywa skarbem wilekiej wartości, lekarstwem życia.

Jeśli chcemy by małżeństwo było piękne, silne, kochające się, trzeba by zacząć od pięknej przyjaźni.

Nasz kościół z nową Drogą Krzyżową i witrażem.

Kiedyś na jakichś rekolekcjach małżeństw pytałem małżonków – czy twój mąż, twoja żona, to twój najlepszy przyjaciel? Niektórzy bez zastanowienia odpowiedzieli – tak, inni się wahali, inni wprost mówili – nie.

Czasem małżeństwo zaczyna się od zakochania, ale nie od przyjaźni. Czasem zaczyna się wprost małżeńskie życie wcześniej niż pojawiła się przyjaźń, albo lepiej powiedzieć – choć nie pojawiła się przyjaźń.

Spójrzmy na tekst I czytania: „Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, posiądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj! Bywa bowiem przyjaciel, ale tylko na czas jemu dogodny, nie pozostanie nim w dzień twego ucisku”.

Pytanie, czy ludzie przygotowujący się do małżeństwa, przeszli ten etap – etap próby przyjaźni, etap próby czasu i próby trudnych doświadczeń?

Też gdy chodzi o małżeństwo, czasem zbyt szybko małżonkowie rezygnują, poddają się bez walki. Spotkałem wiele takich par, które przychodziły w trudnościach i tam często padało słowo rozwód. Często im mówiłem – nie używajcie tak łatwo tego słowa, to już jest jakaś ostateczność, ale nie wolno tak łatwo tego mówić. Jakieś niezrozumienie, jakaś kłótnia, to jeszcze nie powód, żeby myśleć o rozwodzie.

Kiedy jest problem w małżeństwie, trzeba postawić pytanie – jak przygotowywali się do małżeństwa i jak pielęgnują relacje małżeńskie? Czymś niezastąpionym są – rekolekcje małżeństw, spotkania i wspólnoty małżeństw, oraz wspólna modlitwa w rodzinie. Polecam wszystkim małżonkom.

Pytanie już do każdego z nas, nie tylko do małżonków – czy umiemy budować relacje przyjaźni?

Często ludzie wprost mówią – ja nie mam przyjaciół, tylko problem jest w tym, że ten człowiek, wiecznie sfrustrowany, albo przestraszony, w depresji, nie umie budować takiej relacji.

Znam człowieka, który podjął nowennę pompejańską w tej intencji, żeby nie bać się ludzi, nie bać się relacji z ludźmi.

Ilu mamy przyjaciół? Jakich mamy przyjaciół? Jak pielęgnujemy relacje przyjaźni? Jak staramy się o nowych przyjaciół?

Bardzo cenną wskazówką mogą być słowa z początku dzisiejszego czytania: „Miła mowa pomnaża przyjaciół, a język uprzejmy pomnaża miłe pozdrowienia”.

Spróbujmy dziś zacząć od tego – miła mowa, język uprzejmy… Spróbujmy, choć jeden dzień.

Pozdrawiam.

12 komentarzy

  • Ma ksiądz rację, że dzisiejsze małżeństwa, nie starają się przetrwać pojawiające się kryzysy, rozmowami rozwiązywać problemy małżeńskie i rodzinne. Przecież zawsze były podobne sytuacje, pokusy, ale jednak rozwodów było mniej a już wolnych związków, to na palcach policzyć… Roczniki wojenne i powojenne trwały razem, bo nawet bieda ich trzymała, poza tym minione widmo wojny zahartowało ich w boju o przetrwanie nie jednego kryzysu. Moi rodzice przeżyli wspólnie 53 lata, ja w tym roku będę obchodziła 45 rocznicę ślubu i im jestem starsza, to bardziej kocham swojego męża, troszczę się o jego zdrowie fizyczne i duchowe. Słowa " kocham Cię, "I love you" wypowiadane są u nas kilkakrotnie w ciągu dnia, nawet gdy ja siedzę przed kompem w jednym pokoju a mąż przed telewizorem w drugim :). Komunikacja werbalna pokonuje odległość :). No chyba rozpisałam się zbyt osobiście.

    • Masz racje Anno. Podobnie jak Wy my bedziemy mieli 44 rocznice slubu. Ja wole komputer, maz telewizor. Z racji przebywania u syna i pomagania w wychowywaniu wnukow maz nie oglada telewizji poniewaz oni nie maja telewizora uwazajac to za zbyteczna rzecz. Moja opinia tez jest zgodna z Twoja. Wiele malzenstw rozwodzi sie bo bardziej oplaci im sie mieszkac razem ale bez slubu bo korzystniej jest materialnie: pomoc z instytucji itp.
      Przez trudy i wyzwania codziennosci Bog chce nas prowadzic do wiecznego zbawienia. Najwiekszym dramatem naszego zycia jest grzech.W dzisiejszym swiecie slowem-kluczem stala sie tolerancja i akceptacja tego stanu.
      Pozdrawiam.
      Wiesia.

    • Zgadzam się z Anną. Wpływ na na rozpad małźeństwa lub jego brak w jakiejś mierze ma "opłacalność". Jest to tylko pochodna ogolnej degrengolady i upadku wartości w cywilizacji zachodniej.

  • Trzeba by sparametryzować słowo "szczęście" a to ciężka sprawa :). M to co mapisałaś w ostatnicj zdaniach jest właśnie częścią rozmiękczania wagi małżeństwa, rodziny – sprowadzanie przysięgi małżeńskiej i podjętych zobowiązań względem siebie do nic nie wartego "papierka". A dla mnie przysięga małżeńska złożona w obecności Chrustusa ma ogromne znaczenie: fundamentalne. To właśnie, w gorszych chwilach, pomaga mi chować własną pychę daleko w kąt i wybierać miłość, która nie ruinuje małżeństwa. Bo miłość to wcale nie jest to, co uważają za miłość zakochani ;).

  • I dlatego jest tyle rozwodów :). W ogóle nastąpiła degradacja takich pojęć jak obietnica, prawda, przysięga, wierność, odpowiedzialność, honor etc….. Ludzie coraz mniej przykładają do tego wagę i być może już w niedalekiej przyszłości będą się rozwodzić z powodu puszczenia bąka przez partnera ;). Przepraszam za taki przykład ale obrazuje on błahość "powodów do rozstania" 🙂

  • M – zdaje się, że nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi odnoszącej się do ogólnego zjawiska i niektórych jego przyczyn (lista jest o wiele dłuższa oczywiście) i w związku ztym za bardzo bierzesz moją wypowiedź do siebie :). Poza tym Ty się nie rozwiodłaś 🙂 i nigdzie nie napisałem, że nie ma takich sytuacji, w których należy – np. dla ratowania siebie, czy dzieci – opuścić współmałżonka. Chyba jasno określiłem, że chodzi mi o rozwody z byle powodu, przy pierwszych pojawiających się problemach – i tego dotyczy moja wypowiedź. Mam prawo oceniać zjawiska i zachowania, bo bez tego gubi się zdolność pojmowania co jest dobre, a co złe i jak należy, a jak nie należy postępować. Jeżeli ktoś pod pretekstem "wypalenia związku" rozwodzi się z żoną/mężem, to znaczy, że pycha wzięła górę, że nie było komu "podrzucać do ognia" tego związku. I tyle :).

  • Bardzo dziękuję za tę dyskusję. Dziękuję za początkowe świadectwo ludzi doświadczonych w małżeństwie. To jest piękne.
    Co do późniejszych dyskusji, mam wrażenie, że odpowiedź jest w rozważaniu, być może niejasno się wyraziłem. Chodzi o przyjaźń na jakiej budowana jest relacja małżeńska i o podtrzymywanie ognia miłości przez wspólnoty małżeństw, np. Domowy Kościół, czy Spotkania Małżeńskie i wspólną modlitwę małżonków. Zachęcam.
    Dziś w naszej parafii mieliśmy kolejne spotkanie małżeństw, bardzo się cieszę z tej grupy i jej rozwoju.
    a co do papierka. Jeśli chodzi o ślub kościelny, to to jak to uznajemy zależy od wiary człowieka. Dla chrześcijanina, sakrament małżeństwa jest przymierzem najpierw z Bogiem, a potem z drugim człowiekiem. Dla chrześcijanina ślub cywilny, bez sakramentu, jest papierkiem nic nie wartym.
    Moc łaski sakramentu małżeństwa zawsze może się odrodzić. Trzeba modlić się o to. Dziś (piszę to w niedzielę) Jezus mówi – szukajcie wpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości a wszystko inne będzie wam dodane. Tak i w małżeństwie – szukajcie wpierw Królestwa Bożego, szukajcie Boga, zaproście Boga do Waszego związku, a On przyniesie resztę.
    Pozdrawiam.

    • Ale była to bardzo dobra rozmowa. I szkoda, że M pousuwała swoje wypowiedzi – to bardzo naszą dyskusję zubaża! Szczególnie, że te wypowiedzi także dotyczyły spraw ważnych dla wielu małżeństw.
      Stąd moja prośba, aby na przyszłość nie usuwać tych wypowiedzi, do których już ktoś zdążył się odnieść.
      Od tej zasady jest tylko jeden wyjątek: ja sam będę konsekwentnie usuwał chamskie wpisy, atakujące personalnie kogokolwiek – bez względu na to, czy ktoś zdąży je skomentować, czy nie. W pozostałych przypadkach nie usuwajmy wypowiedzi, które już zostały skomentowane.
      A w ogóle – dziękuję za całą dyskusję! Ks. Jacek

  • Faktycznie źle zrobiłam,że to pousuwałam.
    Nie zamierzam pisać dlaczego to zrobiłam bo to i tak już nic nie zmieni.
    Jednak PRZEPRASZAM Roberta za to,że to zrobiłam i przez to jego wypowiedzi zostały bez pokrycia.
    PRZEPRASZAM Ks.Marka bo jak by nie patrzeć to odniosłam się do Księdza notatki a później zrobiłam co zrobiłam.
    Na koniec PRZEPRASZAM Ks.Jacka bo w sumie zbużylam porządek na blogu i wszystkich tych, których to uraziło.M

    • Nie ma potrzeby przepraszać. Każdy sam decyduje o tym, co jest jego – w tym także: co jest jego własnością intelektualną. Ja chciałem tylko podkreślić, że szkoda nam tych wypowiedzi, bo wszystkie one tworzą duchowe i intelektualne bogactwo naszego forum. Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.