Abyście żyli…

A
Szczęść Boże! Pozdrawiam po raz ostatni z Mińska Mazowieckiego. Dzisiaj kończymy rekolekcje. Jutro już w Miastkowie, gdzie rekolekcje kończą się w niedzielę…
                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

REKOLEKCJE
WIELKOPOSTNE – DZIEŃ 4
W
Uroczystość Zwiastowania Pańskiego,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Iz 7,10–14; Hbr 10,4–10; Łk
1,26–38
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Pan
przemówił do Achaza tymi słowami: „Proś dla siebie o znak od
Pana, Boga twego, czy to głęboko w Otchłani, czy to wysoko w
górze”.
Lecz
Achaz odpowiedział: „Nie będę prosił i nie będę wystawiał
Pana na próbę”.
Wtedy
rzekł Izajasz: „Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam
naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu?
Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi syna, i
nazwie go imieniem Emmanuel, albowiem Bóg z nami”.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Niemożliwe jest to, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy.
Przeto Chrystus przychodząc na świat, mówi: „Ofiary ani daru nie
chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za
grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: «Oto idę, w zwoju
księgi napisano o Mnie, abym spełniał wolę Twoją, Boże»”.
Wyżej
powiedział: „Ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzechy nie
chciałeś, i nie podobały się Tobie”, choć składa się je na
podstawie Prawa. Następnie powiedział: „Oto idę, abym spełniał
wolę Twoją”. Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić inną. Na mocy
tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa
raz na zawsze.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Bóg
posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do
Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a
Dziewicy było na imię Maryja.
Anioł
wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z
Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”.
Ona
zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to
pozdrowienie.
Lecz
Anioł
rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę
u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus.
Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da
Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na
wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”.
Na
to Maryja rzekła do Anioła:
„Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”
Anioł
Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc
Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się
narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja,
Elżbieta, poczęła w swej starości syna, i jest już w szóstym
miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma
nic niemożliwego”.
Na
to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się
stanie według twego słowa”. Wtedy odszedł od Niej Anioł.
I
tak oto, moi Drodzy, z wielkiej Bożej łaskawości dane nam jest
dojść do ostatniego dnia naszych wielkopostnych rekolekcji. Jednak
koniec rekolekcji – to nie koniec pracy nad sobą. Wprost
przeciwnie! Rekolekcje są bowiem zawsze takim punktem zwrotnym,
takim momentem zatrzymania i „ładowania akumulatorów”,
aby potem jeszcze bardziej jasno i wyraźnie świecić dobrym
przykładem i pięknem swojej chrześcijańskiej postawy.
Właśnie
w takim duchu i w takim celu prowadzimy wszyscy razem, wspólnie,
rekolekcyjną pracę.
A wspieramy ją serdeczną i gorącą
modlitwą, którą zanosimy w sposób, jaki każdy uznaje za właściwy
i jaki najbardziej lubi. Natomiast dla zaznaczenia jedności całej
naszej parafialnej i rekolekcyjnej wspólnoty, ustalamy sobie jedną
modlitwę – taką samą dla wszystkich – którą w dany
dzień w naszych domach odmawiamy.
Czy
to indywidualnie, czy w gronie całej rodziny (co szczególnie jest
godne polecenia); czy to w domu, czy na spacerze, czy w drodze do
pracy, lub z pracy – odmawiamy jedną, taką samą modlitwę
jako jedna parafialna rodzin
a. W ten sposób także
w innych miejscach, niż tylko w kościele, przeżywamy wielkopostne
rekolekcje. Przypomnę, że wczoraj była gorąca prośba o
odmówienie – w taki właśnie sposób – Koronki do
miłosierdzia Bożego.
Jak się nam to udało?
Niezwykle
ciepło i serdecznie dziękuję tym, którym się udało. A jeżeli
komuś się nie udało, jednak chciałby włączyć się we
wspólne modlitewne dzieło,
niech dzisiaj odmówi Koronkę, ale
też część bolesną Różańca Świętego, którą odmawialiśmy w
dwóch pierwszych dniach. Będzie to na pewno dla nas wszystkich
bardzo cennym darem i wsparciem.
Dzisiaj
natomiast wspólną naszą modlitwą, odmawianą poza kościołem,
będzie Litania Loretańska do Najświętszej Maryi Panny.
Tak, ta właśnie najlepiej znana, najbardziej popularna i przez
wielu – najbardziej ulubiona. Odmówmy ją właśnie dzisiaj, kiedy
rozważamy tak piękną postawę Maryi, jaką przyjęła wobec Boga –
postawę zasłuchania w Jego głos i posłuszeństwa Jego prośbie.
Zarówno
tę wyznaczoną modlitwę, jak i wszystkie inne modlitwy, jakie w
intencji rekolekcji odmawiamy czy to w kościele, czy poza nim,
ofiarujemy za siebie nawzajem: o dobre owoce tego czasu, o
podjęcie konkretnych postanowień i ich dokładną realizację.
Modlimy się za Księży Spowiedników, którzy tak ofiarnie
służą nam w Sakramencie Pokuty i Pojednania, aby wystarczyło im
siły i zapału na cały Wielki Post, kiedy tej pracy mają naprawdę
dużo. I ja także, w mojej posłudze rekolekcyjnej, powierzam
się Waszym modlitwom.
Nie
zapominamy również o tych, którzy nie zdecydowali się tu
przybyć,
a może nawet w ogóle nie mieli takiego zamiaru,
chociaż mogą i nie mają żadnych zewnętrznych przeszkód. Modlimy
się dla nich o to, aby się zdecydowali. W każdej właściwie
chwili mają możliwość do Boga się zwrócić, pojednać się z
Nim i już dalej iść z Nim przez życie.
I
wreszcie, nieustająco modlimy się za tych, którzy chociaż bardzo
chcieliby, to jednak nie mogą być tutaj z nami, bo
uniemożliwia im to ogrom zajęć, które na nich ciążą, a których
nie mogą zostawić, albo też ciężar choroby, słabości,
samotności…
Wczoraj tym naszym Chorym, którzy byli w
kościele, udzieliliśmy Sakramentu Namaszczenia, natomiast dzisiaj,
po raz kolejny, pozdrawiamy wszystkich Chorych, zapewniamy ich
o naszej modlitwie i ponownie prosimy, aby choć cząstkę swoich
cierpień
ofiarowali w intencji tych rekolekcji. Bo chociaż z
pewnego oddalenia, to są oni jednak pełnoprawnymi członkami
naszej rekolekcyjnej wspólnoty, dlatego mają prawo do naszej
modlitwy i naszego wsparcia. I także – do naszej wdzięczności.
Moi
Drodzy, te wszystkie modlitwy, o jakich mówimy sobie, a jakie tak
wytrwale zanosimy, towarzyszą naszej rekolekcyjnej refleksji, która
koncentruje się wokół tematu słuchania Boga. Hasłem zaś
naszej refleksji są następujące słowa z pierwszego czytania, z
ostatniej środy: TERAZ […] SŁUCHAJ PRAW I
NAKAZÓW, KTÓRE UCZĘ WAS WYPEŁNIAĆ, ABYŚCIE ŻYLI…
I
tak oto, w pierwszym dniu rekolekcji, właśnie w środę,
koncentrowaliśmy się na słowie: TERAZ, mówiąc sobie, że
we wszelkich sprawach Bożych, ale też przy podejmowaniu
jakiegokolwiek, nawet najbardziej zwyczajnego, codziennego dobra,
winniśmy działać zdecydowanie, odważnie i właśnie TERAZ, a
więc natychmiast, jak najszybciej, a nie jutro, za miesiąc, czy za
rok, co w konsekwencji może spowodować w ogóle rezygnację z tego
dobrego działania.
W
drugim dniu zwróciliśmy uwagę na słowo: SŁUCHAJ, mówiąc
sobie, że słuchanie zarówno Boga, jak i drugiego człowieka,
jawi się dziś jako naprawdę wielka sztuka i duża umiejętność,
z którą coraz więcej ludzi ma coraz większe problemy. Bo ludzie
dzisiaj bardziej wolą mówić, niż słuchać. Tymczasem,
słuchanie Boga i drugiego człowieka – z uwagą, skupieniem i
miłością – naprawdę pomaga w układaniu jak najlepszych
wzajemnych relacji. I w ogóle – pomaga w wielu sprawach.
Wczoraj
zaś skoncentrowaliśmy się na trzeciej części rekolekcyjnego
hasła, a więc SŁUCHAJ PRAW I NAKAZÓW, KTÓRE UCZĘ WAS
WYPEŁNIAĆ,
mówiąc sobie, że mamy przestrzegać praw i
nakazów, a więc jasnych i konkretnych poleceń, jakie Bóg
wydał w trosce o nasze dobro. Mamy tych norm przestrzegać, a nie
z nimi dyskutować.
I mamy przestrzegać tych i takich norm,
które Bóg ustalił, a nie takich, jakie sami sobie ustaliliśmy.
Dzisiaj
natomiast bierzemy na warsztat naszej duchowej pracy ostatnią część
rekolekcyjnego hasła, a więc słowa: ABYŚCIE ŻYLI… Bardzo
szczególnie brzmią one właśnie dzisiaj, kiedy wraz z całym
Kościołem przeżywamy Uroczystość Zwiastowania Pańskiego.
Przecież w momencie – tak dokładnie opisanym przez
Ewangelistę Łukasza – kiedy to Anioł Pański zwiastował
Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego;
właśnie w tym
momencie rozpoczęło się w Niej nowe życie. I to jakie życie!
Życie Jej Syna – a jednocześnie Syna Bożego!
Dlatego
dzisiejszy dzień jest w Kościele traktowany jako dzień
świętości życia ludzkiego;
czyli dzień, w którym
szczególnie intensywnie modlimy się o ochronę każdego ludzkiego
życia od poczęcia, aż do naturalnej śmierci. W tym dniu również
promuje się dzieło duchowej adopcji dziecka poczętego.
I
właśnie w tym dniu nam, w ramach tych rekolekcji, wypada pochylić
się nad słowami: ABYŚCIE ŻYLI… Naprawdę nie było to
jakoś pod tym kątem dopasowywane: po prostu, te słowa znajdują
się w zdaniu, które jest hasłem naszych rekolekcji i tak się
złożyło,
że nad tymi słowami zatrzymujemy się właśnie
dzisiaj. Zbieg okoliczności – ale jakże piękny i budujący.
ABYŚCIE
ŻYLI…
Po to właśnie słuchamy Boga, po to uczymy się od
Niego przestrzegania praw i nakazów, które On sam ustanowił,
abyśmy żyli… Najbardziej ten związek pomiędzy słuchaniem
Boga a powstaniem życia
widać właśnie w wydarzeniu, które
dziś wspominamy, a które opisał Ewangelista Łukasz. Właśnie
wtedy, kiedy Maryja posłuchała Boga i powiedziała: Oto ja
służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa,

nowe Życie poczęło się pod Jej sercem.
A
zatem, bezpośredni związek słuchania Boga i powstawania życia.
Całe to wydarzenie na osiem wieków wcześniej opisał Prorok
Izajasz, w słowach, które odnajdujemy w dzisiejszym pierwszym
czytaniu: Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam
naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu?
Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi syna, i
nazwie go imieniem Emmanuel, albowiem Bóg z nami.
A
tenże Emmanuel przyszedł na świat także po to, aby słuchać
Boga, swego Ojca i Jego wolę wypełnić. Tak o tym mówi Autor Listu
do Hebrajczyków w drugim dzisiejszym czytaniu: Chrystus
przychodząc na świat, mówi: „Ofiary ani daru nie chciałeś,
aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie
podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: «Oto idę, w zwoju księgi
napisano o Mnie, abym spełniał wolę Twoją, Boże»”.

Zatem,
słuchanie Boga, wypełnianie Jego woli, niesie życie – nowe
życie. Najpierw było to życie Jezusa jako Człowieka, a
kiedy On przyszedł i słuchając we wszystkim Boga, swego Ojca, Jego
wolę do końca wypełnił – przyniósł nowe życie nam
wszystkim.
Dlatego i my mamy słuchać praw i nakazów, które
Bóg nam daje, abyśmy żyli! Tak – żyli na wieki. Bo życie
wieczne w szczęśliwości niebieskiej stanie się naszym udziałem
wtedy – i tylko wtedy – kiedy będziemy słuchać Boga, wypełniać
Jego wolę, przestrzegać praw i nakazów, których sam nas
nauczył, oraz iść prostą drogą, którą nam wytyczył i
wskazał. To jest jedyny sposób na to, abyśmy osiągnęli życie
wieczne.
Jednak
nie musimy aż tak długo czekać, aby mogły się okazać
dobroczynne skutki naszego słuchania Boga. Bo nie tylko to życie
wieczne będzie nam dzięki temu dane – chociaż ono jest w tym
wszystkim najważniejsze – ale także życie doczesne nabierze
pełniejszych barw,
nowego entuzjazmu, jakiegoś nowego,
głębokiego sensu i jasnego celu, a do tego: może nie będzie
nas aż tak męczyć,
jak czasami męczy…
Oto
bowiem każdy z nas, jak tu jesteśmy, boryka się z takimi, czy
innymi problemami. Różne są to problemy: a to w rodzinie, a
to w sąsiedztwie, a to w miejscu pracy, a to w relacjach ze
znajomymi, a to wreszcie problemy z samym sobą… Poza tym, żyjemy
w niesamowitym tempie
– niestety, coraz szybszym, coraz
bardziej zwariowanym, wręcz morderczym… To wszystko sprawia, że
czasami – mówiąc tyle kolokwialnie, co brutalnie – żyć się
po prostu odechciewa…
A
skoro tak, to poszukujemy jakiegoś rozwiązania całego tego
ambarasu. I tu – znowu – różne są propozycje, różne recepty
na zaradzenie problemowi… Politycy przywołają swoje polityczne
programy,
specjaliści z różnych dziedzin postawią swoje
diagnozy ze wskazaniem, co należy zrobić, żeby wszystkie problemy
rozwiązać… A twórcy telewizyjnych reklam od rana do
wieczora będą nas przekonywać, że pełnię szczęścia
posiądziemy zaraz potem, jak użyjemy proponowanej przez nich pasty
do zębów, czy papieru toaletowego.
Jednak,
moi Drodzy, wydaje się, a nawet możemy stwierdzić z całą
pewnością, że to wszystko żadnych problemów nie rozwiązuje.
I życia nie czyni łatwiejszym. A wręcz przeciwnie, w całym tym
medialnym i ogólnym hałasie tracimy powoli orientację. I
pomimo że pracujemy coraz więcej i coraz szybciej, i nawet może
nieźle zarabiamy, to jednak czujemy, że… to jeszcze nie
wszystko.
To jednak nie jest to, czego byśmy na pewno i za
wszelką cenę pragnęli. To wszystko nie czyni naszego życia
lepszym,
mądrzejszym, sensowniejszym, bardziej ukierunkowanym…

Gdyby
bowiem tak było, to ludzie dobrze materialnie i życiowo ustawieni
nie brnęliby w alkoholizm, ani nie targaliby się na swoje życie…
Przecież w grupie ludzi, którzy się na to porywają, często
są właśnie ci, którzy tak po ludzku mają wszystko! Dobrze
ustawieni, bogaci, z perspektywami na przyszłość. A jednak – tak
często nieszczęśliwi,
w jakiś sposób samotni… Czego im
więc brakuje? Gwiazdki z nieba? A może – kogo im brakuje?…
A
kogo lub czego brakuje tym małżonkom, którzy nie dochowują sobie
wierności, popadają w konflikty, wynikiem czego następuje rozwód,
który z kolei powoduje wielkie nieszczęście dziecka,
stającego się kartą przetargową dla rodziców, przeciągających
go na jedną lub drugą stronę swojego konfliktu…
Wiecie,
moi Drodzy, bardzo często zastanawiałem się, będąc przez kilka
lat sędzią w Sądzie Biskupim i zajmując się stwierdzaniem
ważności, lub nieważności małżeństw, dlaczego tyle małżeństw,
które tak od ludzkiej strony patrząc powinny być najszczęśliwsze
na świecie, ostatecznie się rozpadło – dlaczego? Nie mam
wątpliwości: Boga im zabrakło! Tak – Boga!
I
we wszystkich tych wspomnianych wcześniej sytuacjach, w których
ludzie mają wszystko, a tak naprawdę nic nie mają, bo nie widzą
sensu i celu swego życia – brakuje Boga! Ludzie nie
słuchają Jego praw i nakazów, po swojemu kształtują swoje życie
małżeńskie i przedmałżeńskie, pomijając przy tym zupełnie
normy moralne, przez Boga ustanowione.
Próbują sobie ułatwić
życie, bo przecież te Boże wymagania są takie surowe, takie
ciężkie…
Tyle,
że wynikiem owego „ułatwiania” jest doprowadzenie do tego, że
życie w końcu staje się zupełnie nieznośne. I to – co
gorsze – nie tylko swoje własne życie, ale też życie chociażby
własnych dzieci, które czyni się nieszczęśliwym i pogmatwanym
przez własną głupotę.
A
cóż powiedzieć o całej sferze życia politycznego i to
zarówno na przestrzeni krajowej, jak i europejskiej, czy wreszcie
światowej? Czy nie mamy wrażenia, że coś naprawdę niedobrego
się dzieje wokół nas,
bo Europa na naszych oczach się sypie,
a świat coraz szybciej, niczym po równi pochyłej, zmierza wręcz
do samozagłady?
Oto
zamach goni zamach, katastrofa katastrofę, jedna wojna rozpętuje
następną wojnę, a politycy jeżdżą swoimi eleganckimi
limuzynami, zjeżdżają się na różne szczyty i spotkania w
wytwornych rezydencjach i pałacach, gdzie ględzą bez końca i bez
sensu, zaklinając rzeczywistość i zapewniając buńczucznie,
że oni się nie dadzą żadnym terrorystom, nie dadzą się
zastraszyć, nigdy nie zrezygnują z europejskich wartości (żeby
tylko jeszcze ktoś określił, jakie to wartości), a w czasie,
kiedy ta cała „szopka” się dzieje, terroryści – śmiejąc
się im niemal w oczy –
planują i bez przeszkód realizują
następne zamachy… Dlaczego tak się dzieje?
Przecież
to oczywiste: bo dzisiejsi wielcy tego świata odwrócili się od
Boga,
zrezygnowali z Niego, postanowili tworzyć szczęśliwy
świat bez Boga. A więc mają to, co mają. A przez nich – i my
mamy…
Tymczasem,
Bóg mówi wciąż i niezmiennie: TERAZ […]
SŁUCHAJ PRAW I NAKAZÓW, KTÓRE UCZĘ WAS WYPEŁNIAĆ, ABYŚCIE
ŻYLI…
Mówi to także do nas w trakcie tych rekolekcji. I my
się, moi Drodzy, naprawdę musimy tymi słowami przejąć – wziąć
je głęboko do serca.
Bo
może zastanawiamy się, cóż my, prości ludzie, żyjący tu, w
Mińsku Mazowieckim, pracujący od rana do nocy, borykający się z
takimi prozaicznymi problemami, możemy poradzić na problemy
światowej polityki?…
A cóż możemy poradzić na różne
ludzkie problemy, jakie obserwujemy wokół siebie, albo nawet we
własnym domu, we własnej rodzinie?… Czy coś możemy w ogóle
zrobić?
No,
cóż… Pewnie na żaden europejski szczyt przywódców nas nie
zaproszą… Ale to może i dobrze. To jednak nie znaczy, że nic nie
możemy zrobić. Możemy. I to naprawdę dużo. Przecież Kościół
oddaje cześć wielu Świętym, pojedynczym osobom, żyjącym w
swoim małym świecie,
którzy swoją postawą zawojowali wielki
świat i cały wielki świat ich dzisiaj zna, a nawet ich podziwia i
wzoruje się na nich. A zatem, możemy coś zrobić. Cóż takiego?
Po
pierwsze – bardzo intensywnie się modlić. Modlić się i
prowadzić regularne życie sakramentalne, a więc zachowywać
stały stan łaski uświęcającej, systematycznie się spowiadać,
stale przyjmować Komunię Świętą… I możemy ciągle korygować
swoją własną postawę,
aby była ona coraz doskonalsza i
stawała się coraz jaśniejszym wzorem dla wszystkich wokół. I
temu właśnie, aby nasza postawa taką była, będzie służyło
nasze rekolekcyjne postanowienie.
Prosiłem,
aby w ramach pracy domowej pomyśleć nad tym, jakie to będzie
postanowienie. Mam nadzieję, że wszyscy zastanowili się, nie
będę teraz tego sprawdzał,
bo każdy sam za chwilę będzie
miał możliwość wypowiedzenia tegoż postanowienia, w swoim
sercu, przed Bogiem.
W związku z tym dzisiejsza pracą domową
będzie – oprócz odmówienia Litanii do Matki Bożej –
rozpoczęcie realizacji tegoż postanowienia już od
dzisiaj!
Jest to – rzecz jasna – praca domowa nie na
najbliższy dzień, ale na dłuższy czas. I to już każdy sam w
swoim sumieniu, przed Bogiem, oceni, na ile tę pracę domową
wykonał.
Podejmiemy
więc za chwilę owe postanowienia. Jakie mają one być? Jak
wspomniałem wczoraj, mają dotknąć tej sfery naszego życia, z
którą mamy najwięcej problemów.
Nie chodzi zatem o
niejedzenie cukierków, czy kolacji. Chyba, że ktoś uważa
obżarstwo za swój najważniejszy życiowy problem… Natomiast
jeżeli nie, to postanowienie powinno dotyczyć tej sfery, która
takim problemem jest.
Tym
problemem mogą to więc być nieczyste myśli, albo nieczyste
zachowania, może to być coś ze sfery grzechów języka, albo coś
z zakresu organizacji czasu… Chodzi tu o taką naszą słabość, z
którą nam samym najciężej żyć – i ludziom z nami najciężej
żyć.
Postanowienie ma być lekarstwem na tę chorobę. Ma być
więc ono odważne, dotykające śmiało tej bolesnej sfery –
nie odkładajmy rozwiązania swoich najważniejszych problemów na
później, na kiedyś tam. Trzeba to zrobić właśnie TERAZ.
W
tym celu podejmujemy postanowienie jedno i konkretne, bardzo
dokładnie określone, a więc nie pięć rzeczy naraz, tylko
jedną; i nie na zasadzie: „Będę lepszy”, „Poprawię się”,
„Coś tam z sobą zrobię”,
ale dokładnie i konkretnie: Co
zrobię? Co poprawię?
Moi
Drodzy, to postanowienie zapewne nie od razu uda się w pełni
zrealizować, będą z tym jakieś trudności i będą niepowodzenia.
Nie możemy się nimi zrażać, a wprost przeciwnie: ciągle
zaczynać od nowa jego realizację.
Oczywiście, trzeba też
modlić się
o siły do jego wypełnienia i wspominać o nim przy
kolejnych Spowiedziach, mówiąc, co się udało z niego zrealizować,
a co się jeszcze nie udało.
Jeżeli
tak podejdziemy do tego tematu, to na pewno z czasem tę sferę
naszego życia, której będzie dotyczyło postanowienie, uda się
uporządkować. Najważniejsze jednak, żeby się nie poddać, nie
zrezygnować.
A
zatem, postawmy sobie owo pytanie. Dzisiaj będzie tylko to jedno,
ale bardzo ważne:
Jakie
będzie moje osobiste, konkretne postanowienie z tych rekolekcji?

TERAZ
[…] SŁUCHAJ PRAW I NAKAZÓW, KTÓRE UCZĘ WAS
WYPEŁNIAĆ, ABYŚCIE ŻYLI.
Słuchaj ich i wypełniaj – TERAZ…
I w ogóle – SŁUCHAJ… Po prostu – SŁUCHAJ… I
wypełniaj wszystkie prawa i nakazy, których Cię uczę…
Wszystkie… Po to, abyś żył. Abyś żył Ty sam – i żebyś
innym dał żyć.

TERAZ
[…] SŁUCHAJ PRAW I NAKAZÓW, KTÓRE UCZĘ WAS
WYPEŁNIAĆ, ABYŚCIE ŻYLI.
Amen.

7 komentarzy

  • "….postanowili tworzyć szczęśliwy świat bez Boga. To mają to, co mają." – problem w tym, że oni mają się całkiem dobrze na swoich synekurkach, pozamykani w wieżach z kości słoniowej. Natomiast my mamy to co nam oni fundują…..

  • Teoretycznie, Robercie, masz trochę racji. Pytane tylko czy ci wszyscy, którzy siedzą pozamykani w tych "wieżach z kości słoniowej" rzeczywiście są szczęśliwi i w przyszłości szczęśliwi będą. Wydaje mi się, że lepiej jest żyć "bez wieży" i móc co rano z radością i spokojem w sercu zobaczyć siebie w lustrze, niż żyć "w wieży" i… no właśnie 🙂
    Spokojnego dnia.
    J.B.

    • Droga J.B. – szczęście nie jeat stanem obiektywnym, zatem trudno stwierdzić czy ktokolwiek z kasty panującej jest szczęśliwy, czy nie jest: trzeba by zrobić badania ;). Problem leży chyba gdzie indziej: narzucając obłędną ideologię zrywającą i miażdżącą wszystko to, co tradycyjne – a trwa to jako proces dynamiczny od końca lat 50 XX w. (nie wchodzę w genezę, bo misielibyśmy cofnąć się jeszcze o parę setek lat 🙂 ) – zafundowano kierunek rozwoju cywilizacji zachodniej determinujący postawy, zachowania i w dużej części światopogląd 2- 3 pokoleń ludzi, którzy uważają, że tak właśnie trzeba, że tak jest dobrze :). Udało się poprzez inżynierię społeczną postawić świat wartości do góry nogami i to w taki sposób, że ludziom się wydaję, iż te antywartości są prawdziwymi osiągnięciami ludzkości i kojarzone są jako prawa podstawowe, niezbywalne i dobre 😀

  • I tu jest właśnie miejsce do popisu dla nas – dla Ciebie, dla mnie i dla wielu innych… rodziców, nauczycieli, duszpasterzy… musimy zrobić wszystko, żeby zachwycić dziś młodych autentycznymi wartościami…
    Spokojnego wieczoru.
    J.B.

    • Zastanawiam się nad stwierdzeniem Roberta: "Szczęście nie jest stanem obiektywnym"… Myślę, że szczęście wieczne w Niebie w jakimś sensie jest.
      Ks. Jacek

    • W Niebie pewnie tak :). Natomiast mi chodziło o to, że odczuwanie szczęścia lub jego braku jest stanem "wnętrza" – nie można obiektywnie stwierdzić "z zewnątrz", że ta czy inna osoba jest szczęśliwa ponieważ spełnia takie a takie kryteria. Szczęście nie jest zależne od atrybutów zewnętrznych:stanu posiadania, zdrowia, urody itp. ale jest zależne od "stanu ducha" :). To miałem na myśli. Jednym słowem: szczęście jest przeżyciem subiektywnym, a nie obiektywnym. Dlatego właśnie są zdrowi i bogaci, którzy nie czują się szczęśliwi oraz biedni i chorzy, którzy mają poczucie szczęścia. Rozumiem, że pewnie lepiej jest być "pięknym i bogatym niż brzydkim i biednym" ale ani to pierwsze nie zapewnia szczęścia obiektywnie, ani to drugie nie gwarantuje poczucia braku szczęścia :). Z doświadczenia wiem, że kiedy staramy się być bliżej Boga, to łatwiej być szczęśliwym, niezależnie od kondycji życiowej :).

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.