Uczmy się od Abrahama!

U
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym urodziny przeżywała Żanna Sulowska, bardzo mi bliska i życzliwa Osoba z Lublina. Niezmiernie się cieszę, że z tej okazji mogłem sprawować na lubelskiej Poczekajce Mszę Świętą w intencji całej Rodziny Sulowskich, a więc także Męża Jubilatki, Łukasza oraz Synka Cypriana Józefa, którego Chrzest – w tym właśnie kościele – odbył się dokładnie przed miesiącem. Życzę całej Rodzinie, a szczególnie Jubilatce, wszelkiego Bożego błogosławieństwa.
      Dzisiaj natomiast urodziny przeżywa Kamil Lewczuk, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Życzę Mu tak mocnej wiary, jaką miał Abraham! 
          Oboje Jubilatów i Ich Rodziny ogarniam moją modlitwą.
A Księdzu Markowi dziękuję za wczorajsze słówko. Znajdujemy w nim kilka ciekawych wątków, które z pewnością należy przemyśleć – i do których warto się odnieść. Zachęcam! A jeszcze usilniej zachęcam do wspierania modlitwą rozpoczynających się rekolekcji w Surgucie.
        Módlmy się także w intencji tych rekolekcji, które aktualnie odbywają się, lub będą się odbywały w naszych Parafiach. Ja sam jutro i pojutrze będę pomagał w Spowiedzi w trakcie rekolekcji w Parafii w Pilawie, zaś od Niedzieli Palmowej do Wielkiego Wtorku poprowadzę rekolekcje w Parafii Wargocin. Ale o tym więcej – w najbliższych dniach.
          Tymczasem – życzę Wszystkim błogosławionego dzisiejszego dnia!
                                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
5 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Rdz 17,3–9; J 8,51–59
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Abram
padł na oblicze, a Bóg tak do niego mówił:
Oto
moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem mnóstwa narodów. Nie
będziesz więc odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie
Abraham, bo uczynię ciebie ojcem mnóstwa narodów. Sprawię, że
będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i
pochodzić będą od ciebie królowie.
Przymierze
moje, które zawieram pomiędzy tobą a Mną oraz twoim potomstwem,
będzie trwało z pokolenia w pokolenie jako przymierze wieczne, abym
był Bogiem twoim, a potem twego potomstwa. I oddaję tobie i twym
przyszłym potomkom kraj, w którym przebywasz, cały kraj Kanaan,
jako własność na wieki, i będę ich Bogiem”.
Potem
Bóg rzekł do Abrahama: „Ty zaś, a po tobie twoje potomstwo przez
wszystkie pokolenia, zachowujcie przymierze ze Mną”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do Żydów: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli
kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki”.
Rzekli
do Niego Żydzi: „Teraz wiemy, że jesteś opętany. Abraham umarł
i prorocy, a Ty mówisz: «Jeśli kto zachowa moją naukę, ten
śmierci nie zazna na wieki». Czy Ty jesteś większy od ojca
naszego Abrahama, który przecież umarł? I prorocy pomarli. Kim Ty
siebie czynisz?”
Odpowiedział
Jezus: „Jeżeli Ja sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest
niczym. Ale jest Ojciec mój, który Mnie chwałą otacza, o którym
wy mówicie: «Jest naszym Bogiem», ale wy Go nie znacie. Ja Go
jednak znam. Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie
jak wy kłamcą. Ale Ja Go znam i słowo Jego zachowuję. Abraham,
ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień, ujrzał
go i ucieszył się”.
Na
to rzekli do Niego Żydzi: „Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz,
a Abrahama widziałeś?”
Rzekł
do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham
stał się, Ja jestem”.
Porwali
więc kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i
wyszedł ze świątyni.
Jak
różne nastawienie może prezentować człowiek w rozmowie ze swoim
Bogiem! Jak skrajnie różnie może reagować na Boże słowa,
na Boże propozycje… Bardzo mocno ten kontrast zobaczymy, kiedy
zestawimy dwie rozmowy, opisane w dzisiejszych czytaniach.
W
pierwszej z nich, prowadzonej przez Boga i Abrama – który akurat w
tym momencie stał się Abrahamem – możemy właściwie mówić o
monologu. Słyszymy bowiem samego tylko Boga, który
zaprasza Abrama do współpracy w ramach przymierza, zawartego w tym
momencie właśnie z nim i jego licznym potomstwem.
Jako
rzekliśmy, nie słyszymy akurat dziś ani jednego słowa,
wypowiedzianego przez Abrahama, ale możemy chyba powiedzieć, że
tym jego słowem był gest padnięcia na oblicze przed Bożym
obliczem… W ten sposób zostało bez słów wyrażone to wszystko,
co Abram – a potem Abraham – do swego Boga mówił. A mówił
tak naprawdę bardzo wiele
i niekiedy nawet się z Bogiem
targował. Ale zawsze swego Boga bezgranicznie kochał,
uważnie Go słuchał, był mu posłuszny, Jego Prawo realizował,
szedł za Nim i z Nim przez całe swe życie…
Dlatego
Bóg dał mu tak bardzo wiele – kiedy słuchamy dziś tego
wszystkiego, co Bóg wylicza, a co zamierza ofiarować Abrahamowi i
jego potomstwu, to właściwie trudno to wszystko wzrokiem i rozumem
ogarnąć! Można nawet stwierdzić, że Bóg oddaje swemu słudze –
i jednocześnie przyjacielowi – cały świat, ustanawiając
go ojcem mnóstwa narodów, a wręcz oddaje mu do dyspozycji samego
siebie!
Mówi
bowiem: Przymierze
moje, które zawieram pomiędzy tobą a Mną oraz twoim potomstwem,
będzie trwało z pokolenia w

pokolenie
jako przymierze wieczne, abym był Bogiem twoim, a potem twego
potomstwa.

Warunek,
aby to przymierze mogło zacząć funkcjonować, jest właściwie
jeden: Ty
zaś, a po tobie twoje potomstwo przez wszystkie pokolenia,
zachowujcie przymierze ze Mną.

Wydaje
się, że to dość oczywiste i logiczne, iż Bóg akurat tego
oczekuje. Bo ma
prawo tego oczekiwać,

w przeciwnym bowiem przypadku nie miałby wręcz tytułu do tego, aby
jakiekolwiek dobro człowiekowi okazywać.
My
dzisiaj – znając dalsze dzieje Abrahama i jego potomstwa –
możemy powiedzieć, że sam Abraham pozostał przymierzu z Bogiem
wzorowo
wierny.
Ale
już jego potomkowie
– a mamy tu na myśli członków
narodu
wybranego
– niestety podchodzili
do tego bardzo różnie…

Jeżeli
jednak dzisiaj podejmujemy refleksję nad tym, jak
Abraham odnosił się do swego Boga

i jak wyglądała jego rozmowa z Bogiem, to możemy tylko czerpać z
niej dobry przykład dla siebie.
Jakże
inaczej na tym tle wygląda rozmowa Żydów z Jezusem. Przede
wszystkim, nie
uznawali oni w Nim Bożego Syna,

dlatego tak alergicznie reagowali na wszystkie stwierdzenia, w
których wyraźnie
na swoje Bóstwo wskazywał.

Przy czym – co ciekawe – z wielką dumą i szacunkiem myśleli i
mówili o Abrahamie, jako o swoim wielkim przodku, a wręcz ojcu,
chociaż
wcale nie
uczyli się od niego pokory i posłuszeństwa Bogu.
Nie
naśladowali go w jego głębokiej wierze i zaufaniu do Boga.
Dlatego
ich ostatecznym argumentem w rozmowie z Jezusem okazały
się kamienie,

które chwycili i którymi chcieli rzucić. Jezus
jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni,

bo
jeszcze nie nadszedł czas, w którym miała
Go dosięgnąć ludzka nienawiść. Stało się to bowiem
w
czasie, który On sam wybrał, o czym ciągle musimy pamiętać:
Jezus
pozostał Panem sytuacji

i w sposób wolny przyjął na siebie zbawcze cierpienie wtedy,
kiedy sam chciał.
Opisane
dzisiaj wydarzenie
nie było
jeszcze tym momentem.
My
jednak
bardziej koncentrujemy w
tej chwili uwagę
na sposobie, w jaki Żydzi rozmawiali z Jezusem i jak odnosili się
do Niego. Jak
zatem? Możemy
tu mówić o zupełnym
odrzuceniu,
a
do tego także – o pokazie niesamowitej
pychy i arogancji.
Obie
przedstawione
powyżej
postawy, moi Drodzy, możemy odnaleźć także w dzisiejszych
rozmowach człowieka z Bogiem. Są bowiem na szczęście tacy, którzy
– tak jak Abraham – w
Bogu widzą właśnie Boga

i przyznają Mu w swoim życiu i w sercu to miejsce, jakie Mu
się
należy, a więc pierwsze
i jedyne.

Oni swego Boga kochają, słuchają Go i postępują zgodnie z Jego
wolą. Przeto Bóg
może w ich życiu dokonywać naprawdę wielkich rzeczy,

co też powoduje, że ludzie tacy uchodzą za świętych i mądrych,
zyskując – u ludzi podobnych sobie – szacunek i podziw.

jednak niestety i tacy, którzy – jak owi Żydzi z dzisiejszej
Ewangelii – sami
chcą
zająć
miejsce, należne Bogu,

a Bóg jest dla nich co najwyżej dodatkiem do rzeczywistości, tanim
gadżetem lub świątecznym ozdobnikiem
szarej codzienności. Oni Boga nie słuchają, bo zwykle wiedzą
wszystko lepiej od Boga,

a Bożą naukę i Bożą wolę traktują jako zamach
na swoją wolność

i swoją wydumaną pozycję. I dziś także owi ludzie gotowi są w
swego Boga ciskać kamieniami!
To
są takie dwie – powiedzielibyśmy – skrajne i wyraziste postawy.
Pomiędzy
nimi zaś balansuje bardzo wielu ludzi,

którzy bądź to starają się coraz bardziej i coraz uważniej
swego Boga słuchać, ale różnie im to wychodzi, bądź też
pogubili się zupełnie i już nie wiedzą, po której są stronie, i
co mają robić…
Im
wszystkim dzisiaj stawiamy
za wzór postawę Abrahama

i przymierze, jakie zawarł on ze swoim Bogiem…
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
naprawdę uważnie słucham swego Boga i Jego naukę wprowadzam w
życie?

Jak
konkretnie to robię i na ile mi to wychodzi?

Jakie
w tym względzie dostrzegam
największe trudności?

Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham stał się, Ja jestem!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.