Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc!

D
Nojabrsk – dzieło naszej parafianki Tatiany


(Dz 1,3-8)
Po swojej męce Jezus dał Apostołom wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: Słyszeliście o niej ode Mnie – /mówił/ – Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzeczeni Duchem Świętym. Zapytywali Go zebrani: Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela? Odpowiedział im: Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.

(Flp 1,20c-30)
Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przez mnie, przez moją ponowną obecność u was. Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja – czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka – mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom. To właśnie dla nich jest zapowiedzią zagłady, a dla was zbawienia, i to przez Boga. Wam bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć, skoro toczycie tę samą walkę, jaką u mnie widzieliście, a o jakiej u mnie teraz słyszycie.

(J 12,24-26)
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.


Chrystus Zmartwychwstał!

Pozdrawiam serdecznie z Syberii, już z Surgutu.

W nocy z soboty na niedzielę wróciliśmy szczęśliwie z naszego wyjazdu i wczoraj w Surgucie obchodziliśmy jak wszędzie Święto Bożego Miłosierdzia. Czytaliśmy fragmenty Dzienniczka św. s. Faustyny, przed Najświętszym Sakramentem odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, wieczorem była jeszcze jedna, dodatkowa Msza św., żeby każdy mógł w tym dniu być na Mszy św. 

Dziś wieczorem Msza św., w której będziemy szczególnie modlili się z Ormianami i za Ormian. U nas dziś nie ma uroczystości św. Wojciecha, ona jest tylko w Polsce. U nas, o ile w naszej wspólnocie parafialnej jest duża grupa Ormian, wspominamy rocznicę, 102 lata ludobójstwa Ormian.

Ocenia się, że w tym ludobójstwie, za które odpowiedzialna jest Turcja, choć do dziś nie chce się do tego przyznać, zginęło około 1,5 miliona Ormian.

Dziś będziemy się modlili o życie wieczne dla tych, którzy wtedy zginęli, ale też za współczesnych Ormian, zwłaszcza o dar żywej wiary dla nich. Ormianie są pięknym narodem, ludzie niezwykle otwarci, życzliwi, bardzo pracowici, pełni temperamentu, pielęgnujący swoje piękne tradycje, rodzinne tradycje. Są to też ludzie bardzo wierzący, choć niestety słabo praktykujący. O swojej wierze mogą mówić bardzo przekonująco, jednak jest to dosyć powierzchowne i od święta. Często podkreślają, że Armenia jest pierwszym państwem, które oficjalnie przyjęło chrześcijaństwo – mówi się już o 301 roku.

Trzeba by się modlić, żeby ta wiara była silna i głęboka. A jest tu w naszej parafii światełko nadziei na to.

 Co do kościoła w Biełostoku, trudno mi coś więcej powiedzieć, nie są znane jeszcze przyczyny, czy elektryczność, czy podpalenie, wiemy tylko, że spłonął całkowicie, o odbudowie nie ma mowy, można tylko myśleć o budowie nowego kościoła, choć nie wiem czy jest sens. Biełostok jest małą, raczej wyludniającą się wioską. Wzruszająca jest tam modlitwa, jeszcze po polsku, kilku babć, przychodzi tam trochę dzieci, ale raczej trudno z nimi wiązać jakieś nadzieje. Nie wiem, może teraz się coś zmieniło, ja tam posługiwałem ponad 3 lata temu. Jedynie ze względów historycznych można by myśleć o jakiejś odbudowie, ale to już nie moja decyzja i nie moje zmartwienie. Zobaczymy jakie będą decyzje biskupa i tomskich duszpasterzy – jezuitów.

Co do komentarza jaki był pod moim sobotnim rozważaniem, to rzeczywiście Tomsk ma ślady polskości bardzo znaczące, a Biełostok jest typowo polskim miejscem, to właśnie Polacy założyli tę osadę i nazwali ją od polskiego Białegostoku. Takich miejscowości, nazywanych nazwami polskich miast było na przełomie XIX i XX wieku więcej na Syberii. Ale to już odzielny temat.

Katolików jest na Syberii, w porównaniu z kilometrażem, albo i z Polską, bardzo mało. Jednak…

Są miejsca gdzie Kościół Katolicki się rozwija, zwłaszcza w miastach i jest gdzie raczej zmniejsza się, zwłaszcza w wioskach i tam gdzie na stałe nie ma duszpasterstwa. Moja parafia, północ zachodniej Syberii, to niewątpliwie miejsce gdzie Kościół się rozwija, a to dzięki temu, że nie jest to tylko Kościół historyczny (potomkowie zesłańców), a Kościół współczesny – teraz przyjeżdżają tu w poszukiwaniu pracy katolicy z Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu czy choćby wspomniani Ormianie.

Jednak przejdźmy wreszcie do słowa Bożego.

Dziś czytania związane z uroczystością Św. Wojciecha, patrona Polski.

U nas dziś inne czytania, do których też dziś pisałem rozważanie na rosyjski blog.

I ciekawe, że w czytaniach z dnia, w I czytaniu (Dz 4, 23-31) widzimy pierwszy Kościół, pierwszych chrześcijan, którzy słyszą o prześladowaniach. Piotr i Jan przychodzą i opowiadają o groźbach z jakimi się zetknęli. Chrześcijanie zaczynają się modlić nie ze strachem, nie żeby prześladowanie ustało, a modlą sie prosząc o odwagę w głoszeniu słowa. „A teraz spójrz, Panie, na ich groźby i daj sługom Twoim głosić słowo Twoje z całą odwagą”. I dalej czytamy: „Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże”. Odwaga w głoszeniu słowa Bożego, oczywiście mocą Ducha Świętego. Moment ten nazywany jest małym Zesłaniem Ducha Świętego.

To w czytaniach z dnia.

I bardzo podobny motyw dzisiejszej Ewangelii z uroczystości: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec”.

Męstwo w wierze, oddawać życie za i dla Chrystusa.

Oczywiście jest to możliwe tylko mocą Ducha Świętego, o czym przypomina nam Jezus w I czytaniu, ale też obiecuje nam, daje nam Ducha Świętego: „gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”.

Czy mamy w sobie owo męstwo w wyznawaniu naszej wiary?

Obserwuję tutaj, na Syberii, że jeśli katolicy, ludzie wierzący nie boją się, nie wstydzą się, są przekonani w swojej wierze, to często z nimi ktoś przychodzi do kościoła, ktoś chce też doświadczyć tego co oni doświdczają. Jednak często boimy się, często ludzie boją się wspomnieć gdziekolwiek, że jest katolikiem, że jest człowiekiem wierzącym. Ten strach, tak po ludzku jest zrozumiały.

Na Wielkanoc przyjechał do nas z sąsiedniego miasta dziennikarz, rosjanin, według chrztu prawosławny, jednak bardzo zainteresowany Kościołem Katolickim, przyjechał chcąc przygotować materiał o Wielkanocy w Kościele Katolickim i w ogóle o Kościele. Potem pisze mi tak: „Materiału o katolickiej Wielkanocy nie opublikują. Czegoś się przestraszyli. Argumenty były takie: po co pisać o katolikach jeśli wszyscy wokół to prawosławni? Nas ludzie nie zrozumieją itd.” Potem jeszcze pisze sporo i dalej: „Ludzie przyjmują katolicyzm jak sektę; tym ludziom brakuje wykształcenia i szerokiego spojrzenia, ale właśnie tacy ograniczeni ludzie decydują co publikować (znowu – jak w Związku Sowieckim). A to, że w Kościele Katolickim 1,5 miliarda wyznawców, nie chcą słuchać. Szkoda, chciałem napisać żywy i wyjaśniający materiał. Jednak zadziałał sowicki syndrom: żeby się coś nie wydarzyło… Tak i w sowieckim kraju ginęło wiele dobrych pomysłów”. Dosłowny cytat z jego wypowiedzi. Trochę to pokazuje problem…

Niestety strach jest wielki, choć nie wiem czego tu się bać. Ten materiał, te słowa dziennikarza pokazują, że jesteśmy jeszcze często przyjmowani jak sekta. Tego się ludzie boją. Jednak kto się nie boi, ma co dać innym i często spotyka się z zainteresowaniem i szacunkiem. My w naszym Kościele mamy żywą wiarę, mamy pięknych świadków Ewangelii, mamy coś do zaproponowania społeczeństwu.

Trzeba nam tylko prosić Ducha Świętego o Jego nowe Zesłanie, Zstąpienie, choćby małe, na tę Ziemię.

Pozdrawiam.

Wielkanoc w Uraju

Wielkanoc w Chanty-Mansyjsku
Wielkanoc w Nojabrsku

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.