Matka Kościoła

M
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny obchodzi Katarzyna Centkowska, włączająca się w swoim czasie w działalność Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej. Życzę Jubilatce, aby zgodnie z zaleceniem Maryi – czyniła wszystko, co tylko powie Jezus. O to będę się dla Niej modlił. 
     Ja zaś raz jeszcze pozdrawiam z Miastkowa, gdzie zostałem po wczorajszym dniu, aby dzisiaj wspomóc duszpastersko wspólne obchodzenie Święta Maryi, Matki Kościoła – w polskiej tradycji zwanego drugim dniem Zielonych Świąt. Choć jest to dzień pracy i nauki, to jednak jeżeli komuś czas pozwoli, niech uda się do kościoła, na Mszę Świętą. Bardzo do tego zachęcam!
      Może to będzie jakąś formą naszej duchowego włączenia się w uroczystości, o których pisał Ksiądz Marek. Zachęcam do przypomnienia sobie, a następnie – do modlitewnego wspierania tego właśnie, o co Ksiądz Marek nas prosił…
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:

Rdz
3,9–15.20
albo:
Dz 1,12–14; J 2,1–11

CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Gdy
Adam zjadł owoc z drzewa zakazanego, Pan Bóg zawołał na niego i
zapytał go: „Gdzie jesteś?”
On
odpowiedział: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem
się, bo jestem nagi, i ukryłem się”.
Rzekł
Bóg: „Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś
z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?”
Mężczyzna
odpowiedział: „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi
owoc z tego drzewa, i zjadłem”.
Wtedy
Pan Bóg rzekł do niewiasty: „Dlaczego to uczyniłaś?”
Niewiasta
odpowiedziała: „Wąż mnie zwiódł, i zjadłam”.
Wtedy
Pan Bóg rzekł do węża: „Ponieważ to uczyniłeś, bądź
przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych, na
brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie
dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a
niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży
ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”.
Mężczyzna
dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich
żyjących.
ALBO:
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Gdy
Jezus został wzięty do nieba, Apostołowie wrócili do Jerozolimy z
góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości
drogi szabatowej. Przybywszy tam, weszli do sali na górze i
przebywali w niej: Piotr i Jan, Jakub i Andrzej, Filip i Tomasz,
Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda,
brat Jakuba.
Wszyscy
oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją,
Matką Jezusa, i Jego braćmi.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA;
W
Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa.
Zaproszono
na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina,
Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”.
Jezus
Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.”
Wtedy
Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam
powie”.
Stało
zaś tam sześć stągwi kamiennych, przeznaczonych do żydowskich
oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy
miary.
Rzekł
do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż
po brzegi.
Potem
do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście
weselnemu”. Oni zaś zanieśli.
A
gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem –
nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy
czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział
do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się
napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej
pory”.
Taki
to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił
swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
W
czytaniu z Księgi Dziejów Apostolskich usłyszeliśmy przed chwilą,
że po Wniebowstąpieniu Jezusa, Apostołowie powrócili do
Jerozolimy, weszli do sali na górze i przebywali w niej.
I tutaj – to dość ciekawy zabieg Autora natchnionego –
wszyscy zostali wyliczeni po imieniu. Można by zapytać: Po co?
Przecież wiemy, z kogo składało się całe to Grono, imiona
poszczególnych Apostołów – a niekiedy wszystkich razem –
niejednokrotnie pojawiają się na kartach Pisma Świętego, a pomimo
tego Autor Księgi uznał za celowe, aby raz jeszcze je wymienić:
Piotr i Jan, Jakub i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i
Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda, brat Jakuba.

Jak by nie liczyć – jedenastu. A więc wszyscy, którzy
wówczas do tej wspólnoty należeli.
I
zaraz po ich wyliczeniu, pojawia się następująca informacja:
Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z
niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i Jego braćmi.
Nieco
żartobliwie można by powiedzieć, że Autor biblijny chciał być
może sprawdzić listę obecności – czy aby na pewno wszyscy
zeszli z góry Oliwnej,
czy przypadkiem któryś tam nie został
i jeszcze nie wpatruje się w Niebo, za wstępującym do niego
Jezusem?…
Może
jednak lepiej wysnuć inny wniosek: oto po odejściu Jezusa
Apostołowie podejmują już samodzielną posługę w Kościele,
dlatego zbierają się wszyscy na modlitwie – niejako przed
wyruszeniem w drogę – a Autor natchniony raz jeszcze ich nam
przedstawia, prezentuje nam ich jako Pasterzy Kościoła, jako
duchowych jego przewodników, jako filary, na których Kościół
będzie się opierał. Właśnie w tym przełomowym momencie chce nam
ich raz jeszcze zaprezentować.
I
to właśnie w chwili, kiedy jednoczą się w modlitwie. Tam też
jest z nimi Maryja. W jakim charakterze? Czy może jako ich
Przełożona,
jako – jak by to dziwacznie nie brzmiało –
Następczyni tronu po odejściu Syna? Nie, oczywiście, że
nie. Maryję widzimy tam jako kogoś, kto po prostu trwa na
modlitwie.
Razem z Apostołami – i innymi jeszcze osobami –
Maryja po prostu się modli. Nie przemawia tam do nich, nie poucza
ich, nie udziela im ostatnich wskazówek, nie przypomina ważniejszych
zaleceń Syna – tylko w ciszy i skupieniu się modli.
Spełnia
zatem tę samą rolę, jaką spełniła na weselu w Kanie
Galilejskiej. Chociaż wszyscy wiedzieli, że to właśnie Ona
jest Matką Jezusa,
a Jezus już wtedy jawił się jako
Nauczyciel i Wysłannik Boga – bo przecież miał już swoich
uczniów – to jednak Maryja nie wywyższała się z tego
powodu, ani nie akcentowała jakkolwiek swojej obecności. Wprost
przeciwnie, bardzo dyskretnie i jakby w cieniu swego Syna, ale jednak
konkretnie zadziałała,
aby przyjść na pomoc młodej parze,
która – może nawet niekoniecznie ze swej winy – znalazła się
w sytuacji nie do pozazdroszczenia… Maryja, nie robiąc koło całej
sprawy zbyt dużego patosu ani rozgłosu, po prostu
zainterweniowała
i w ten sposób naprawdę skutecznie pomogła.
Wróćmy
zatem do postawionego wcześniej pytania: W jakim charakterze
Maryja tu występuje?
Skoro nie jako Przełożona apostolskiego
Grona, i nie jako jego Nauczycielka, to jako kto? Oczywiście –
jako Matka. Tak, jako dobra, zatroskana, kochająca Matka,
zabiegająca o dobro swych dzieci. A ponieważ widzimy Ją, jak tę
swoją matczyną posługę realizuje także wobec pierwszych
Pasterzy młodego Kościoła,
przeto przyzywamy Ją dzisiaj jako
Matkę Kościoła.
Spełniała
zaś tę swoją misję nie dopiero od tego momentu, o którym mówi
dziś Autor Dziejów Apostolskich, ale od momentu, kiedy zgodziła
się być Matką Jezusa,
czyli Tego, który jest Założycielem
Kościoła. A w czasie ziemskiej działalności swego Syna była
ciągle blisko
– chociaż niezwykle dyskretnie, tylko niekiedy
zaznaczając swoją obecność. Jednym z takich wydarzeń, kiedy ta
obecność i dobroć matczynego serca Maryi zostały jednak
zauważone i podkreślone, jest właśnie to, o którym mówi
dzisiejsza Ewangelia.
Maryja
jako Matka kochająca, jako Matka wspierająca, jako Matka szczerze
zatroskana i oddana – czuwa nad Kościołem swego Syna.
Dlatego wraz z całym Kościołem oddajemy Jej dziś wszystkie
wielkie problemy, ten Kościół nurtujące, oraz problemy całego
świata, całej ludzkości – prosząc, aby Ona, dobra Matka,
pomogła w ich rozwiązaniu,
aby raz jeszcze wskazała na Jezusa,
który jest w stanie udźwignąć na swych barkach wszystkie ludzkie
sprawy i bolączki.
Ale
przynosimy do Niej dzisiaj także wszystkie nasze codzienne
sprawy,
wszystkie te małe bolączki – dla nas zwykle nie takie
znowu małe – prosząc o pomoc i wsparcie również w ich
rozwiązywaniu. A że mamy co przynosić i mamy się czym martwić, i
mamy z czym się do Maryi zwracać – to przekonuje nas
właściwie każdy nasz Różaniec i każda nasza modlitwa, w którą
włączamy nasze codzienne intencje. Ileż tych spraw jest! Ileż
jest tych problemów!
Dla
Maryi każdy z nich jest naprawdę bardzo ważny.
Dla Niej nie ma
problemów nieistotnych – jeżeli tylko są one istotne dla Jej
dzieci. Przekonuje nas o tym wydarzenie z Kany Galilejskiej.
Dlatego
jeżeli dzisiaj oddajemy cześć Maryi jako Matce Kościoła, to nie
patrzmy na ten Jej tytuł jako na jakąś rzeczywistość tak
teologicznie głęboką i tak górnolotną, że aż dla nas,
zwykłych ludzi, niedostępną. Nie! Jeżeli zwracamy się dziś do
Maryi jako do Matki Kościoła, to właśnie z takim nastawieniem i z
takim oddaniem, z jakim każde dziecko zwraca się do swojej matki
– z najbardziej zwyczajnymi, codziennymi problemami i sprawami. My
także właśnie w ten sposób do Maryi się dziś zwracamy.
Bo
właśnie takimi sprawami na co dzień żyje Kościół. A tym
Kościołem – to my przecież jesteśmy…

5 komentarzy

    • Proszę nie odbierać go jako chwalenie się, bo wielokrotnie waham się z odezwaniem się publicznym na prośby o modlitwę. Też wolałabym milczeć i być cichym wstawiennikiem.

    • Jednak taka informacja jest też konkretnym świadectwem i – przynajmniej dla mnie osobiście – jest czymś, co podnosi na duchu. Dlatego bardzo dziękuję i za modlitwy, i za informowanie o nich. Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.