Oto idę, abym spełniał Twoją wolę!

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę święceń kapłańskich przeżywa Ksiądz Kanonik Adam Turemka, Proboszcz Parafii Miastków Kościelny. Dziękując Jubilatowi za przykład pięknie przeżywanego kapłaństwa, życzę niegasnącej gorliwości i radości z pełnionej posługi!
      Urodziny natomiast przeżywa Monika Szostakiewicz, należąca w swoim czasie do jednej ze Wspólnot. Niech Jej Pan udziela zawsze swoich darów!
       Oboje Świętujących ogarniam modlitwą.
Moi Drodzy, Ksiądz Marek kończy już dziś pobyt „na krańcach świata” i wraca z tej misyjnej wyprawy, wylatując o 15.30 naszego czasu do Tiumeni. Proszę po raz kolejny, abyśmy towarzyszyli Mu naszą serdeczną modlitwą.
                  Dobrego dnia!
                                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Jezusa Chrystusa, Jedynego i Wiecznego Kapłana, A,
do
czytań:
Rdz
22,9–18; Hbr 10,4–10; Mt 26,36–42
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
A
gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował
tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka
położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął
ręką po nóż, aby zabić swego syna.
Ale
wtedy anioł Pana zawołał na niego z nieba i rzekł: „Abrahamie!”
A on rzekł: „Oto jestem”. Powiedział mu: „Nie podnoś ręki
na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się
Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna”.
Abraham,
obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w
zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze
całopalnej zamiast swego syna. I dał Abraham miejscu temu nazwę
„Pan widzi”. Stąd to mówi się dzisiaj: „Na wzgórzu Pan się
ukazuje”.
Po
czym anioł Pana przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz
drugi: „Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś
to, iż nie oszczędziłeś syna twego jedynego, będę ci
błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i
jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą
warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie
życzyć szczęścia na wzór twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś
mego rozkazu”.
Abraham
wrócił do swych sług i wyruszywszy razem z nimi w drogę, poszedł
do Beer–Szeby. I mieszkał Abraham nadal w Beer–Szebie.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Niemożliwe jest to, aby krew
cielców i kozłów usuwała grzechy. Przeto Chrystus, przychodząc
na świat, mówi: „Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi
utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się
Tobie. Wtedy rzekłem: «Oto idę, w zwoju księgi napisano o Mnie,
abym spełniał wolę Twoją, Boże»”.
Wyżej
powiedział: „Ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzechy nie
chciałeś, i nie podobały się Tobie”, choć składa się je na
podstawie Prawa. Następnie powiedział: „Oto idę, abym spełniał
wolę Twoją”. Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić inną. Na mocy
tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa
raz na zawsze.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
przyszedł z uczniami do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do
uczniów: „Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się
modlił”. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza,
począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich:
„Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie
ze Mną”. I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się
tymi słowami: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie
ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty”.
Potem
przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do
Piotra: „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?
Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch
wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”. Powtórnie odszedł i tak
się modlił: „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten
kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja”.
Oddając
dzisiaj cześć Jezusowi Chrystusowi jako Jedynemu i Wiecznemu
Kapłanowi,
słuchamy uważnie czytań mszalnych. I zauważamy,
że w ich świetle rysuje się przed naszymi oczami obraz sługi
Bożego, składającego niezwykłą ofiarę.
Jak wiemy, właśnie
składanie ofiary Bogu w imieniu ludu – jest zasadniczym zadaniem
kapłana. Dzisiejsza zaś liturgia Słowa kieruje naszą uwagę na
szczególny wymiar i wielkość tegoż ofiarowania.
Oto
słuchając pierwszego czytania, jesteśmy świadkami znamiennego
wydarzenia, kiedy to Abraham – posłuszny Bożemu poleceniu –
zamierza złożyć w ofierze swego jedynego syna. Jak
słyszymy, do tego aktu ostatecznie nie dochodzi, bo przeszkodziła
temu wyraźna interwencja z Nieba, a całe wydarzenie stało się w
ten sposób wyrazistym pouczeniem, że Bóg nie chce ofiar,
składanych
z ludzi.
Jednakże
wydarzenie to – zanim doszło do szczęśliwego finału – z
pewnością było bardzo ciężkim doświadczeniem dla
Abrahama, który najpierw długo oczekiwał na pojawienie się w jego
życiu potomka, a kiedy ten się już pojawił, co samo w sobie
należało uznać za cud, to teraz niespodziewanie Bóg zażądał
złożenia go w ofierze. Żądanie – z ludzkiej perspektywy patrząc
– zupełnie nielogiczne, bezsensowne, niewytłumaczalne, wręcz
absurdalne!
Co
musiał przeżyć stary ojciec – najpierw tak bardzo ucieszony
faktem niespodziewanych narodzin, a następnie zdruzgotany tak
niesamowitym żądaniem Boga?… Jak się musiał poczuć?…
Widzimy jednak, że Abraham bez cienia wahania i bez słowa protestu
postanawia spełnić Boże polecenie.
I
choć nie jest kapłanem, to jednak – skoro Kościół właśnie to
wydarzenie daje nam dzisiaj do rozważenia – ta jego postawa jest
dla wszystkich kapłanów wzorem ofiarowania: może nawet nie
tyle ofiarowania swego życia na sposób męczeński, co ofiarowania
„czegoś z siebie”, albo nawet „kogoś z
siebie”…
Każdy kapłan musi umieć oddawać Bogu swoje
własne upodobania, swoje talenty, swoje plany i zamierzenia, ale
także – swoje relacje z ludźmi, nawet najbliższymi, a to
w tym sensie, że nie mogą mu one blokować relacji z Bogiem, mają
z niej natomiast niejako wynikać.
Abraham
nie zawahał się poświęcić i oddać Bogu swojej miłości
ojcowskiej do syna, co Bóg wynagrodził mu przeobfitym
błogosławieństwem, a nade wszystko tym, że tej ofiary nie
przyjął,
gdyż wystarczyła Mu sama gotowość Abrahama. W
komentarzach teologicznych do tego wydarzenia czytamy, że Bóg nie
pozwolił wydać na śmierć syna Abrahama, ale wydał na śmierć
swojego własnego Syna – dla zbawienia świata.
Zatem, to
właśnie Bóg jest dla nas wzorem najpełniejszego poświęcenia.
Jest nim także dla wszystkich kapłanów.
Mówi
nam o tym drugie czytanie, z Listu do Hebrajczyków, szczególnie w
tych oto słowach: „Oto idę,
abym spełniał wolę Twoją”. Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić
inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała
Jezusa Chrystusa raz na zawsze.
Owo całkowite
posłuszeństwo woli Boga z wielką mocą wybrzmiało w dzisiejszej
Ewangelii, która zaprowadziła nas do Ogrodu Getsemani. Tam to
Jezus, wziąwszy
z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i
odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: „Smutna jest moja dusza aż
do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną”.

Wiemy,
że uczniowie mieli duży problem z tymże czuwaniem, natomiast Jezus
modlił się bardzo intensywnie, wręcz – powiedzielibyśmy –
boleśnie, tymi oto słowami: Ojcze
mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie
jak Ja chcę, ale jak Ty;
a
także: Ojcze
mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić,
niech się stanie wola Twoja.

Nie
mamy wątpliwości, że było to całkowite, bezgraniczne, absolutne
oddanie
się
Jezusa
Ojcu.

To, co niedługo potem dokonało się na Kalwarii, było tylko
dalszym ciągiem tego, co stało się właśnie w Getsemani, a
wcześniej: na Ostatniej Wieczerzy. Jezus,
Jedyny
i
Najwyższy
Kapłan, złożył w całkowitej ofierze – samego siebie.
I
tego uczy nas, księży, uczestników kapłaństwa hierarchicznego,
ale także wszystkich chrześcijan – uczestników kapłaństwa
powszechnego. Im bardziej stać
nas będzie na takie
ofiarowanie

a nie tylko dogadzanie sobie i swoim zachciankom, czy
swojemu
egoizmowi – tym lepszy będzie świat. Im bardziej stać nas będzie
na ofiarowanie Jezusowi „czegoś
z siebie” i „kogoś z siebie”,

tym bardziej będziemy wszyscy duchowo bogatsi, bo przez takie
ofiarowanie będziemy dla siebie nawzajem – prawdziwym
darem.
Szczególnie
zaś takiej postawy wierni oczekują
od swoich duszpasterzy.

Dlatego ważnym jest, aby każdy, kto decyduje się na wybór
kapłańskiej drogi, już od pierwszego dnia pobytu w seminarium
uczynił wręcz hasłem całego
swego życia
słowa z dzisiejszego drugiego czytania: Oto
idę, abym spełniał wolę Twoją!
Słusznie
oczekując „takich nas”, kapłanów, musicie się za nas, moi
Drodzy, naprawdę szczerze
modlić.
I o „takich
nas”, kapłanów, czyli naszych następców, musicie się, moi
Drodzy, naprawdę szczerze modlić. Właśnie o to, aby nie zabrakło
tych, którzy idealny
wzorzec
Jezusa Chrystusa,
Jedynego i Wiecznego Kapłana, odwzorowywać będą w
realiach naszej obecnej rzeczywistości.
W
realiach Waszej, moi Drodzy, codzienności. O to trzeba
się modlić…
Czy
modlicie się?
Naprawdę?
Szczerze i intensywnie? Codziennie?…

4 komentarze

    • Jacyż ci ludzie biedni! Jak im ciążą ci źli księża. Tylko jak życie da w kość, to się nie patrzy, czy ksiądz zły, czy dobry – wtedy niech ratuje sytuację, niech Mszę Świętą odprawi, niech się pomodli, niech pomoże… Prawda?
      Wiecie, czasami tak sobie myślę, że gdyby tak Pan Bóg na jakiś czas zabrał wszystkich księży… Może by wtedy niektórzy poczuli wreszcie ulgę…
      Bo jak się na odwiedziny księdza czeka rok, albo kilka miesięcy, a nie ma się go na co dzień, to inaczej odbiera się jego posługę.
      xJ

  • W dniu takim jak dziś,czyli w święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana nie sposób było wzbudzić inną intencji w czasie porannej Mszy Świętej niż za Kapłanów, których znam osobiście i tych poznanych przez blogi. Niech Wam wszystkim Najwyższy Kapłan błogosławi i prowadzi z Duchem Świętym do Boga Ojca. Szczęść Boże.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.