Ty mnie uleczyłeś – oto widzę!

T
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym szesnastą rocznicę Święceń
przeżywa Ksiądz Marek, Współautor naszego bloga, Misjonarz na
Syberii, Proboszcz Parafii Świętego Józefa Robotnika w Surgucie i
Parafii Świętego Pawła w Nojabrsku, a nade wszystko – mój Brat!
Dziękując za braterską więź i za przykład wspaniale
przeżywanego kapłaństwa, życzę takiego, jak dotąd, a wręcz
ciągle jeszcze wzrastającego zapału duszpasterskiego i nieustannej
radości z pełnionej posługi! Niech Najwyższy Kapłan nieustannie
czuwa i sam prowadzi po misyjnych szlakach – wprost do ludzkich
serc! Zapewniam o mojej serdecznej modlitwie – nie tylko zresztą
dzisiaj.
Rocznicę
Święceń przeżywa także Ksiądz Mikołaj Czernecki, mój były
Uczeń w Technikum w Radoryżu Smolanym.
Urodziny
natomiast przeżywa Dawid Błaszczak, mój dobry Znajomy z Białej
Podlaskiej.
Świętującym
dzisiaj życzę szczególnego Bożego błogosławieństwa, o które
także będę się modlił.
Moi
Drodzy, ten swój jubileusz Ksiądz Marek będzie przeżywał w
drodze, bo oto wczoraj, około godziny 1800 naszego czasu,
wylądował w Tiumeni, skąd dzisiaj udaje się do Tobolska, by
zabrać tam czekające na Niego Siostry od Aniołów, po czym wszyscy
razem jadą do Chanty – Mansyjska, gdzie dzisiaj sprawowana będzie
Msza Święta, skąd jutro już będzie przejazd do Surgutu.
Prawdziwa misyjna wyprawa – na krańce świata, i nie tylko…
Proszę,
abyśmy modlitwę z okazji jubileuszu Księdza Marka połączyli z
modlitwą o szczęśliwy przebieg całej tej duszpasterskiej
ekspedycji!
Życzę
Wszystkim błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Piątek
9 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Tb 11,5–17 Wlg; Mk 12,35–37
CZYTANIE
Z KSIĘGI TOBIASZA:
Anna
tymczasem chodziła każdego dnia, i siadała przy drodze na
wzniesieniu, skąd mogła widzieć z daleka. A gdy tak wyglądała
przybycia swego syna, spostrzegła z daleka, że powraca, a
rozpoznawszy go pobiegła, aby oznajmić swemu mężowi: „Oto syn
twój powraca”.
Rafał
zaś rzekł do Tobiasza: „Jak tylko wejdziesz do swego domu,
natychmiast oddaj cześć Panu, Bogu twemu, Jemu składając
dziękczynienie; potem się zbliżysz do swego ojca i pocałujesz go,
i bezzwłocznie posmarujesz jego oczy żółcią z tej ryby, którą
masz przed sobą; wiedz bowiem, że od razu otworzą się jego oczy,
a ojciec twój ujrzy światło niebieskie i będzie się cieszył z
twojego widoku”.
Wtedy
pies, który im towarzyszył w podróży, wybiegł przed nich, jakby
przynosił nowinę. Ociemniały ojciec Tobiasza podniósł się i
potykając się zaczął biec; podał jednak rękę słudze i wyszedł
naprzeciw swego syna. A obejmując, ucałował go wraz ze swoją żoną
i obydwaj rozpłakali się z radości. A gdy uczcili Boga i złożyli
dziękczynienie, usiedli.
Wówczas
Tobiasz wziąwszy z żółci ryby posmarował oczy swego ojca. Po
upływie pół godziny oczekiwania zaczęło bielmo schodzić z jego
oczu, jakby błonka jajka. Tobiasz pochwycił i zerwał ją z oczu
jego i ten w tej chwili wzrok odzyskał. I wychwalali Boga, to jest
on, żona jego i wszyscy, którzy go znali.
I
rzekł Tobiasz: „Błogosławię Cię, Panie, Boże Izraela, Ty
bowiem mnie ukarałeś i Ty mnie uleczyłeś; i oto ja widzę syna
mojego Tobiasza”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
nauczając w świątyni, zapytał: „Jak mogą twierdzić uczeni w
Piśmie, że Mesjasz jest synem Dawida? Wszak sam Dawid mówi w Duchu
Świętym:
«Rzekł
Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę
nieprzyjaciół Twoich pod stopy Twoje».
Sam
Dawid nazywa Go Panem, skądże więc jest tylko jego synem?” A
wielki tłum chętnie Go słuchał.
Słuchając
obu dzisiejszych czytań, trudno nie zauważyć, że mowa jest w nich
o dwóch rodzajach ślepoty: tej fizycznej, której uległ
Tobiasz, oraz tej duchowej, w której tkwili uczeni w Piśmie.
W
pierwszym czytaniu słyszymy o szczęśliwym zakończeniu udręki
Tobiasza,
oto bowiem dzięki interwencji Bożej odzyskał on
wzrok. Możemy jednak z całą pewnością stwierdzić, że ani na
moment nie stracił on swego duchowego wzroku, tego
wewnętrznego, dzięki któremu cały czas w duchu widział Boga, a
jednocześnie wszystko, co wokół się działo na świecie –
widział przez pryzmat Boga, to znaczy: przez pryzmat
Bożych przykazań, Bożego spojrzenia. Możemy nawet zaryzykować
stwierdzenie, iż wszystkie te sprawy widział Bożymi oczami!
Dlatego
uzdrowienie, którego jesteśmy dziś świadkami, choć było
wydarzeniem niosącym trudną do opisania radość, wyrażoną
zresztą przez Tobiasza, to jednak nie zmieniło jakoś radykalnie
jego życiowego nastawienia,
a może jedynie pogłębiło więź
z Bogiem i uwielbienie dla Jego miłości i mocy.
Co
innego – uczeni w Piśmie. Ci, uchodzący w powszechnym mniemaniu
za ludzi światłych i szlachetnych, a więc nie tylko widzących,
ale wręcz widzących więcej, szerzej i głębiej, okazali
się totalnymi ślepcami. Dzisiejsza ewangeliczna wypowiedź Jezusa
obnażyła to bezlitośnie! Wykazał On bowiem nielogiczność ich
twierdzeń na podstawie analizy świętych Pism, w których
rzekomo byli tak doskonale zorientowani!
A
właśnie! Okazało się, że wykształcenie – nawet to najwyższe
– nie zastąpi otwartego serca i tego wewnętrznego spojrzenia,
które pozwala sercem zobaczyć Boga. Do tego potrzebna jest bowiem
przede wszystkim pokora i umiejętność słuchania, jakieś
wewnętrzne wyczulenie na głos Boży i na znaki Bożego
działania… A więc to wszystko, co miał w całej pełni Tobiasz –
także wtedy, kiedy nie mógł się cieszyć fizycznym wzrokiem – a
czego, niestety, zabrakło uczonym w Piśmie…
Myślę,
moi Drodzy, że to wyraziste zestawienie i jednocześnie ostre
rozróżnienie pomiędzy widzeniem zewnętrznym a wewnętrznym
dobitnie pokazuje nam, że nie powinniśmy całej naszej uwagi
koncentrować na tym, co zewnętrzne, materialne, fizyczne,
ale jak najbardziej skupiać ją na wartościach duchowych, na
duchowym bogactwie. Już nawet nie tylko w kwestii wzroku, ale w
każdej innej – warto bardziej starać się o wzbogacanie swego
ducha,
aniżeli tylko zabiegać o to, co zewnętrzne, fizyczne,
spektakularne…
Warto
bardziej starać się o rozwój wiary i ducha modlitwy, także:
o rozwój intelektualny, o głęboką refleksję na różne życiowe
sprawy, o stałe podnoszenie poziomu osobistej życiowej kultury i
swojej osobistej klasy! Oczywiście, to wszystko, co stanowi
zewnętrzną i widzialną część naszej egzystencji też jest
ważne, bo nie jesteśmy istotami wyłącznie duchowymi, tylko
żyjemy w konkretnym wymiarze materialnym, a do tego w konkretnym
kontekście kulturowym, społecznym, historycznym, dlatego nie
sposób odciąć się zupełnie od tej sfery. Ale na pewno nie można
się jej samemu całkowicie podporządkować i nie można jej
wszystkiego podporządkować.
Naturalnie,
mam świadomość, że to wszystko, co tu sobie mówimy, to są
sprawy tak oczywiste, że aż wręcz banalne. Przecież całe
chrześcijaństwo to jest jedno wielkie budowanie i wzmacnianie ducha
i podporządkowywanie tego, co zewnętrzne – temu, co wewnętrzne.
I całe nasze chrześcijańskie życie to nic innego, jak ciągłe
wyostrzanie wewnętrznego wzroku, aby móc dokładniej i
wyraźniej widzieć Boga – i wszystko, co dokonuje się wokół,
widzieć przez pryzmat Boga. To oczywiste.
Ale
jeżeli jest to takie oczywiste, że aż wręcz banalne, to czemu
ciągle okazuje się, że postawa tak wielu chrześcijan wręcz
poraża duchową ślepotą?… 

7 komentarzy

  • Może wtedy, gdy wszedłeś w ciszę kościoła
    z rozpędzonej na oślep ulicy,
    może wtedy, gdy wzrokiem ściągałeś gwiazdy,
    może wtedy, gdy ktoś – ratunku – krzyczał… 

    Może wtedy, gdy w oczy dziecka spojrzałeś,
    w których niebo się jasne odbija,
    może wtedy, w wieczór majowy
    ludzie śpiewali Ave Maria…

    Może wtedy, gdy plażą pustą kroczyłeś,
    a fale biły o brzeg coraz mocniej,
    może wtedy, gdy pola śpiewały kłosami,
    zbudzone wschodem słońca…

    Może wtedy, jak wiatru powiew,
    szept Pana serdecznie słyszałeś:
    "Pójdź za mną" – żniwo bieleje,
    a robotników wciąż jeszcze mało.

    Poszedłeś, niosąc swą młodość, jak sztandar, 
    na drogi Bożego powołania,
    by swe marzenia przemienić w czyn
    i światu ukazać Ewangelię Pana.

    Z miłością szczerą i wiarą w duszy,
    naprzód odważnie idź, przyjacielu,
    i niech Maryja swym płaszczem okryje
    codzienną drogę do wielkiego celu.
    Wiersz autorstwa Ks.Henryk Szydlik.
    Ja swoją drogą życzę Księdzu Markowi tych wielkich celów,których jak ostatnio mogliśmy
    czytać nie brak i kolejnych Szczęśliwych Szesnastu Lat.Pozdrawiam M

  • Czy podpisał Ksiądz petycję skierowaną do Ojca Świętego w sprawie ukrócenia działalności ojca T. Rydzyka skierowanej przeciwko Polsce, katolicyzmowi i Polakom?
    A Robert?

  • Wybieram się na wieczorną Adorację, więc powierzę kapłaństwo i człowieczeństwo, pracę misyjną i duszpasterską Księdza Marka, Najwyższemu Kapłanowi, ukrytemu w białej Hostii. Szczęść Boże na trud , na radość, na codzienność i czas świąteczny.

  • Wielu Łask Bożych dla X. Marka, asystencji Ducha Świętego w prowadzonych dziełach kapłańskich i siły modlitwy gruntującej powołanie na kolejne lata kapłańskiego życia! Szczęść Boże Ks. Marku!

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.