Idźcie do Józefa i co on powie – czyńcie!

I
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym nasz Tato, Jan Jaśkowski,
przeżywa pięćdziesiątą rocznicę swojej „osiemnastki”! Z tej
okazji – dziękując za wspaniał
y przykład wiary i
za
fantastyczną atmosferę naszego rodzinnego Domu –
całym Rodzeństwem życzymy takiej młodości
i pogody ducha,
jak pięćdziesiąt lat temu! I jak dzisiaj!
I oby tak
dalej! O to będziemy się modlimy – nie tylko dzisiaj…
Nieustająco
także łączymy się duchowo z Kodniem, gdzie Ania i Kamil z
Córeczkami, oraz z całą Ekipą Domowego Kościoła, przeżywają
rekolekcje. Możemy być pewni, że i Oni o nas pamiętają.
Pozdrawiam
z Miastkowa, gdzie – ze względu na wyjazd Księdza Proboszcza –
muszę sobie radzić ze wszystkim sam. Można mieć tylko cień
nadziei, że – w jakiś cudowny sposób – Parafia przez te dni
nie upadnie…
Na
dzisiejszy wieczór mam zaplanowaną wstępną odprawę z nowym
Prezesem i Wiceprezesem Służby Liturgicznej.
Dobrego
dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Środa
14 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Brunona Bonifacego z Kwerfurtu,
Biskupa
i Męczennika,
do
czytań: Rdz
41,55–57;42,5–7.14–15a.17–24a; Mt
10,1–7
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Kiedy
w Egipcie głód zaczął dawać się we znaki, ludność domagała
się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan:
„Udajcie się do Józefa i co on wam powie, czyńcie”. Gdy był
głód na całej ziemi, Józef otwierał wszystkie spichrze, w
których było zboże, i sprzedawał zboże Egipcjanom w miarę, jak
w Egipcie głód stawał się coraz większy.
Ze
wszystkich krajów ludzie przybywali do Egiptu, by kupować zboże od
Józefa, gdyż głód po całej ziemi się wzmagał.
Kiedy
synowie Izraela przybyli wraz z innymi, którzy tam również się
udawali, aby kupić zboża, bo głód był w Kanaanie, Józef
sprawował władzę w kraju i on to sprzedawał zboże wszystkim
mieszkańcom tego kraju.
Bracia
Józefa, przybywszy do niego, oddali mu pokłon twarzą do ziemi. Gdy
Józef ujrzał swoich braci, poznał ich; udał jednak, że jest im
obcy, i przemówił do nich surowo tymi słowami: „Skąd
przyszliście?” Odpowiedzieli: „Z Kanaanu, aby kupić żywności”.
Józef rzekł do nich: „Jesteście szpiegami. Co do tego
zostaniecie wybadani”. I oddał ich pod straż na trzy dni.
A
trzeciego dnia Józef rzekł do nich: „Uczyńcie, co mówię, a
zostaniecie przy życiu, bo ja czczę Boga. Skoro jesteście uczciwi,
niechaj jeden wasz brat pozostanie w więzieniu, w którym was
osadzono, wy zaś idźcie, zawieźcie zboże dla wyżywienia waszych
rodzin. Potem przyprowadźcie do mnie najmłodszego brata waszego,
aby się okazało, czy powiedzieliście prawdę; bo inaczej czeka was
śmierć”.
I
tak uczynili. Mówili między sobą: „Ach, zawiniliśmy przeciwko
bratu naszemu, patrząc na jego strapienie, kiedy nas błagał o
litość, a nie wysłuchaliśmy go. Dlatego przyszło na nas to
nieszczęście”. Ruben zaś tak im wtedy powiedział: „Czyż wam
tego nie mówiłem: «Nie dopuszczajcie się wykroczenia względem
tego chłopca», ale nie usłuchaliście mnie? Toteż teraz żąda
się odpowiedzialności za jego krew”.
Nie
wiedzieli zaś, że Józef to rozumie, bo rozmawiał z nimi przez
tłumacza. Odszedłszy więc od nich, rozpłakał się. Potem wrócił
i rozmawiał z nimi.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy
nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie
choroby i wszelkie słabości.
A
oto imiona dwunastu Apostołów: pierwszy Szymon, zwany Piotrem, i
brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan,
Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i
Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził.
Tych
to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: „Nie
idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta
samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu
Izraela. Idźcie i głoście: «Bliskie już jest królestwo
niebieskie»”.
Jak
wielkiej władzy Bóg udziela człowiekowi! Jak wielką
mocą
go obdarza! Nieprawdopodobnym wręcz jest, jak wiele może
zdziałać człowiek, który jest w bardzo bliskiej relacji z Bogiem.
Doskonale pokazują to oba teksty biblijne, które dziś
odczytaliśmy.
W
pierwszym z nich, z Księgi Rodzaju, przypomniana nam została
historia Józefa egipskiego. Tak na marginesie,
można wspomnieć, że jeśli ktoś chce tę wyjątkowo bogatą i
niesamowitą historię sobie bardziej przybliżyć, to – poza,
oczywiście, dokładnym jej przeczytaniem w Księdze
Rodzaju
– może też obejrzeć film: „Józef z Egiptu”,
którego kolejne odcinki emitowane są w piątki wieczorem, w
Telewizji TRWAM. Zresztą, to już nie pierwsza emisja tego serialu.
Oczywiście, nie brakuje tam pewnych ubarwień i inwencji Autorów,
ale główny wątek całej historii jest oddany
dobrze.
To
tylko taka uwaga na marginesie, natomiast sama historia tego syna
Jakuba i Racheli, którego zawistni bracia sprzedali do niewoli
egipskiej,
a przed którym – jak dzisiaj słyszymy – w tymże
właśnie Egipcie do ziemi się kłaniali, jest ze wszech miar
niezwykła. Oto bowiem dzisiaj dowiadujemy się, że i faraon
wskazuje na Józefa
jako na tego, do którego mają się zwracać
Egipcjanie po zboże w czasie głodu; i cudzoziemcy ze wszystkich
krajów ościennych
przybywają – wszyscy do tego samego
człowieka,
do Józefa, który kilka, lub kilkanaście lat
wcześniej bezskutecznie błagał o litość swoich braci, po czym
znalazł się w położeniu zupełnie po ludzku beznadziejnym,
a wręcz tragicznym!
Tymczasem,
jak słyszymy, teraz jest panem Egiptu i wszyscy wokół właśnie
jego proszą o łaskę.
Jakaż wielka odmiana losu! Jaka
niezwykła sytuacja!
A
tak na marginesie – to już druga taka uwaga dzisiaj – czy owa
odmiana losu Józefa nie kojarzy nam się z historią życia
innego młodego Człowieka, który w drewnianych
butach dreptał do pracy w miejscu, gdzie po wielu latach miał
radość i szczęście konsekrować Bazylikę Bożego Miłosierdzia
w Łagiewnikach
– już jako Papież Jan Paweł II?…
On
sam tak o tym mówił na zakończenie wspomnianej uroczystości: „Na
koniec tej uroczystej liturgii pragnę powiedzieć, że wiele
moich osobistych wspomnień

wiąże się z tym miejscem. Przychodziłem tutaj, zwłaszcza w
czasie okupacji, gdy pracowałem w pobliskim Solvayu. Do dzisiaj
pamiętam tę drogę, która prowadziła z Borku Fałęckiego na
Dębniki, którą odbywałem codziennie, przychodząc na różne
zmiany w pracy, przychodząc
w drewnianych butach.

Takie się wtedy nosiło.
Jak
można było sobie wyobrazić, że ten
człowiek w drewniakach kiedyś będzie konsekrował bazylikę
Miłosierdzia Bożego
w
krakowskich Łagiewnikach.” Otóż,
właśnie!
A
co mieli powiedzieć Apostołowie, prości rybacy i ludzie bez
wykształcenia, i
bez żadnej społecznej pozycji, którym ich Mistrz – jak to
słyszymy dziś w Ewangelii – udzielił […]
władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i
leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości?
To
naprawdę – mówiąc kolokwialnie – „nie byle co”!
Wyrzucanie złych duchów i leczenie chorób to nie to samo, co
łowienie ryb, czy inne, codzienne czynności. A tymczasem, im
dzisiaj zostało zlecone właśnie wypędzanie złych duchów i
uzdrawianie z chorób – jakby to miały być dla nich takie
sobie
zwyczajne, codzienne zajęcia…
Moi
Drodzy, co możemy powiedzieć o tych wszystkich sytuacjach? Czyż
nie pokazują nam, jak wielkich rzeczy może Bóg dokonywać
i jak wielkich rzeczy faktycznie chce dokonywać – w życiu tych,
którzy Jemu bezgranicznie ufają?
Jednak
ten warunek jest tutaj konieczny: bezgraniczne zaufanie do Boga!
Nawet, jeżeli – jak w przypadku Józefa – wszystkie okoliczności
zaprzeczają jakiemukolwiek pozytywnemu rozstrzygnięciu, a wręcz
zdają się prowadzić do totalnej klęski: nawet w takich
sytuacjach nie może zabraknąć zaufania do Boga!
A może
dokładniej: szczególnie w takich sytuacjach nie może
zabraknąć zaufania do Boga!
A
wtedy będą się działy rzeczy niezwykłe! Bo Bóg chce obdarzać
ogromną władzą duchową i szczególnymi darami tych właśnie,
których stać na wielkie, wręcz nadzwyczajne zaufanie do Niego.
Wie bowiem, że tacy właśnie nie zmarnują darów, które zostaną
im ofiarowane. I nie potraktują ich jako pretekst do wywyższania
się
nad innymi.
Zapewne
z tych wszystkich powodów tak wieloma i tak wspaniałymi darami
obdarzył Bóg Patrona dnia dzisiejszego, Świętego Biskupa, Brunona
Bonifacego z Kwerfurtu.
Święty
ów
urodził się w 974 roku,

w rodzinie grafów niemieckich w Kwerfurcie. W roku 986 uczył się w
szkole katedralnej w Magdeburgu, gdzie też później odbył studia.
W roku 995 został mianowany kanonikiem katedralnym w Magdeburgu. W
roku 997, wraz z cesarzem Ottonem III, udał się do Rzymu.
Tu
w roku następnym wdział
habit benedyktyńskiego mnicha

na Awentynie, w opactwie Świętych Bonifacego i Aleksego. Pięć lat
wcześniej, w tym samym klasztorze, przebywał Święty Wojciech i
Błogosławiony Radzim.
Brunon
otrzymał imię zakonne:
Bonifacy.
W roku 999, już
jako Bonifacy, złożył śluby zakonne. W tym samym czasie
zaprzyjaźnił się ze
Świętym Romualdem,

który miał już sławę świętego męża i ojca nowej rodziny
zakonnej. W
roku 1001, Bonifacy
wstąpił do tejże rodziny zakonnej.

Znalazł się w eremie Pereum koło Rawenny.
I
to właśnie z Pereum, jesienią tego samego roku, udała
się do Polski pierwsza grupa kamedułów.

W skład grupy weszli – między innymi – Święty Jan i Święty
Benedykt. Misję tę zorganizował
Święty Romuald na prośbę cesarza Ottona III i króla polskiego,
Bolesława Chrobrego.

Zakonnicy mieli działać wśród Słowian nadodrzańskich. Do grupy
dołączył też Brunon z Kwerfurtu.
Dla
wyjednania grupie misyjnej odpowiednich przywilejów papieskich,
Święty Romuald wysłał Brunona Bonifacego do Rzymu. Papież
Sylwester II chętnie udzielił wszystkich potrzebnych misjonarzom
indultów.
Brunon
otrzymał także od Papieża
paliusz, a więc tym samym nominację
na arcybiskupa metropolitę misyjnego.

Dawało mu to uprawnienia do mianowania biskupów na terenach
misyjnych. Z niewiadomych przyczyn, sakrę
biskupią otrzymał dopiero w roku 1004 w Magdeburgu.

W ten sposób Brunon Bonifacy był pierwszym metropolitą pogańskich
Słowian zachodnich, do których był wysłany jako misjonarz.
Złożona
sytuacja polityczna na terenie Polski sprawiła, że zatrzymał się
on we
Włoszech, a potem na dworze cesarza. Następnie
przybył znowu do Polski,

po czym – po raz kolejny na Węgry. Potem Papież wysłał
go do Kijowa, a nawet nad Morze Czarne. W
roku 1008, Bonifacy
jest ponownie w Polsce
i
usiłuje udać się z kolei do Szwecji, aby przez swoich uczniów
zorientować się w sytuacji tamtejszego Kościoła.
W
1009 roku udaje się na tereny pruskie,

do ludu Jadźwingów, z wyraźnym zamiarem rozpoczęcia tam misji.
Niestety, nie było mu dane dokończyć pomyślnie rozpoczętego
dzieła. Według podania, Arcybiskup
Brunon Bonifacy, wraz z osiemnastoma towarzyszami, zginął właśnie
z ręki Jadźwingów, w dniu 9 marca 1009 roku,

gdzieś w okolicach obecnego Pojezierza Suwalskiego. Miał wówczas
zaledwie trzydzieści pięć lat. Bolesław Chrobry wykupił jego
ciało. Niestety, ślad o relikwiach męczennika zaginął. Jego kult
bardzo szybko się rozwinął.
Święty
Brunon Bonifacy jest autorem trzech utworów pisanych: „Żywotu
Świętego Wojciecha”, „Listu do cesarza Henryka”
i „Żywotu Pięciu Braci
Kamedułów”. Styl i język
tych pism wskazują na wysoką
kulturę
i
wykształcenie Autora
.
I
właśnie w „Liście do cesarza Henryka” występuje bardzo
energicznie w obronie Polski, a jednocześnie zajmuje jednoznaczne
stanowisko w sprawie relacji
pomiędzy dwoma chrześcijańskimi władcami.

W dziele swoim tak pisze:
„Mężowi
Kościoła, bogobojnemu królowi Henrykowi, Brunon życzy
wszystkiego, co przystoi
królowi i podoba się wszystkowidzącemu Bogu.

Ty, będąc królem według mądrości, której Bóg Ci
użyczył, usiłujesz być
dobrym i katolickim władcą.

Podobnie i my, jakkolwiek nędzni, bojąc się, żebyśmy tego życia
nie zmarnowali i w dniu śmierci nie okazali się nadzy, ile tylko
tchnie łaska Ducha Świętego, staramy się działać i pracować.
[…]
Co
się więc tyczy mnie – grzeszę
jedynie;
co się zaś
tyczy Pana, skoro chce, prędzej niż słowo wyrzec można, spełnia
wszelkie dobro.
Jeśliby
ktoś także to powiedział, że do księcia Bolesława odnoszę się
z uczuciem wierności i serdecznej przyjaźni, prawda
to.
Rzeczywiście, kocham
go jak duszę moją i więcej niż życie moje.

Lecz mam wiarygodnego świadka, wspólnego Boga naszego, że nie
miłuję księcia wbrew
Twojej
łaskawości,
gdyż ile
tylko mogę, pragnę życzliwie usposobić go względem Ciebie.

Lecz
oby bez utraty łaski króla wolno było tak powiedzieć: Czy
godzi się prześladować lud chrześcijański, a żyć w przyjaźni
z pogańskim?
Co za ugoda
Chrystusa z Belialem? Jakie porównanie światła z ciemnością?
Strzeż się, Królu,
jeżeli wszystko chcesz
czynić przemocą, a nigdy z litością,

którą lubi Chrobry, żeby przypadkiem Jezus, który teraz wspiera
Ciebie,
nie rozgniewał się. Lecz w tym tkwi całe zło, że ani
król nie ma zaufania do Bolesława, ani ten do zagniewanego króla.

O,
jak wielkie dobra i korzyści wynikłyby dla obrony chrześcijaństwa
i nawracania pogan, jeśliby jak ojciec jego Mieszko ze zmarłym
cesarzem, tak
syn Bolesław żył z 
Tobą,
naszym królem.

I chociaż nie umiem się modlić przed obliczem Boga, przynajmniej
głośno wołać nie przestanę, aby Bóg Ci
błogosławił. Ty zaś nie chciej zwlekać z udzieleniem wszelkiej
rady i pomocy w nawracaniu Luciców i Prusów, jak przystoi pobożnemu
królowi, ponieważ teraz za natchnieniem Ducha Świętego powinniśmy
się zabrać do pracy nad nawracaniem twardych serc tych pogan,

niezmordowanie poświęcać wszelki trud i wysiłek pod opieką
walczącego Piotra. Bądź zdrów, Królu!
Żyj prawdziwie dla Boga, przypominając sobie dobre czyny.” Tyle z
Listu naszego dzisiejszego Patrona, adresowanego do niemieckiego
cesarza.
Wpatrzeni
we wzór wielkiego zaufania do Boga, jaki swoim życiem daje nam
Święty Biskup Brunon Bonifacy, a jednocześnie zasłuchani w Boże
słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy się:
– Czy
w każdej, nawet najtrudniejszej życiowo sytuacji, zwracam się o
pomoc do Boga, ufając, że On naprawdę mi pomoże?
– Czy
doświadczając Bożej pomocy, albo jakiejkolwiek Bożej łaski,
dziękuję za nią, czy też z jej powodu uważam siebie za kogoś
nadzwyczajnego?
– Czy
nie marnuję, nie lekceważę, nie przeoczam Bożych darów i łask?

Idźcie
i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”!

5 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.