O skarbie ukrytym…

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Krzysztof Gałązka, należący w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych. Życzę Jubilatowi stałego pomnażania duchowego bogactwa! Zapewniam o modlitwie.
        Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym – ze względu na wspomnienie dowolne Matki Bożej Anielskiej – można w kościołach parafialnych zyskać odpust zupełny, zwany odpustem „Porcjunkuli”. Na zwykłych warunkach. I – oczywiście – po modlitwie właśnie w kościele parafialnym.
        Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie, szczególnie – Pielgrzymów!
                                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
17 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Wj 34,29–35; Mt 13,44–46
CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Gdy
Mojżesz zstępował z góry Synaj z dwiema tablicami Świadectwa w
ręku, nie wiedział, że skóra na jego twarzy promieniała na
skutek rozmowy z Panem. Gdy Aaron i synowie Izraela zobaczyli
Mojżesza z dala i ujrzeli, że skóra na jego twarzy promienieje,
bali się zbliżyć do niego. A gdy Mojżesz ich przywołał, Aaron i
wszyscy przywódcy zgromadzenia przyszli do niego i Mojżesz
rozmawiał z nimi. Potem przyszli także i synowie Izraela, a on
dawał im polecenia, powierzone mu przez Pana na górze Synaj.
Gdy
Mojżesz zakończył z nimi rozmowę, nałożył zasłonę na twarz.
Ilekroć Mojżesz wchodził przed oblicze Pana na rozmowę z Nim,
zdejmował zasłonę aż do wyjścia. Gdy zaś wyszedł, opowiadał
synom Izraela to, co mu Pan rozkazał. I wtedy to synowie Izraela
mogli widzieć twarz Mojżesza, że promienieje skóra na jego
twarzy. A Mojżesz znów nakładał zasłonę na twarz, póki nie
wszedł na rozmowę z Panem.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do tłumów: „Królestwo niebieskie podobne jest do
skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył
ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił
tę rolę.
Dalej,
podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pięknych
pereł. Gdy znalazł jedną, drogocenną perłę, poszedł, sprzedał
wszystko, co miał, i kupił ją”.
Nie
wiedział Mojżesz, że skóra na jego twarzy promieniała. Dopiero
co rozmawiał z Bogiem i wspomnienie właśnie tego wydarzenia niósł
w swoim sercu, gdy tymczasem Bóg sprawił niespodziankę i dał
wszystkim wokół wyraźny znak,
iż Mojżesz wraca z rozmowy z
Nim. I tylko możemy dopowiedzieć, że Panu Bogu nie chodziło w tym
momencie o wywołanie jakiejkolwiek sensacji czy ciekawostki,
nie chodziło też o przestraszenie wszystkich wokół, chociaż
akurat taki efekt – powiedzielibyśmy: uboczny – cała sprawa
wywołała.
Natomiast
Bóg wysłał w ten sposób czytelny sygnał wszystkim wokół, że
Mojżesz jest Jego przyjacielem, że jest dla Niego kimś ważnym, że
jest Jego bliskim współpracownikiem – i że On, Bóg, w sercu
Mojżesza naprawdę dokonuje wielkich rzeczy.
Że nie tylko skóra
na twarzy Mojżesza jaśnieje, ale że jasnym i promieniejącym jest
tak naprawdę jego serce, całe jego wnętrze! Oto Mojżesz, poprzez
swą więź z Bogiem, bardzo się wewnętrznie ubogacił, posiadł
duchowy skarb, który nosił w swym sercu.
Bogu
zaś spodobało się, żeby to zasygnalizować ludziom, bo gdyby nie
ów znak, to nikt nie wiedziałby, jak Mojżesz został przez Boga
obdarowany. To znaczy, pewnie niektórzy mogliby się tego domyślać,
ale oto tutaj mamy już wyraźne potwierdzenie, wyraźny znak
zewnętrzny, że Mojżesz jest człowiekiem o głębokim i bogatym
wnętrzu.
O
skarbie ukrytym i o radości, jaką jego posiadanie wywołuje, mówi
dziś także Jezus w Ewangelii. Oto pewien człowiek znalazł taki
właśnie skarb, ukryty w roli. Nie powiedział o nim nikomu,
a wręcz ukrył ponownie, jednak żeby go zyskać, zakupił całą
tę rolę. I tak skarb
zdobył.
Podobnie
postąpił poszukiwacz pereł. Kiedy znalazł tę jedyną i
drogocenną, na której mu szczególnie zależało, podobnie jak
nabywca roli – sprzedał wszystko, co tylko mógł sprzedać, aby
ową perłę nabyć. I tylko możemy się domyślać, że tak
pierwszy, jak i drugi z bohaterów dzisiejszej Ewangelii, chodził
z twarzą rozpromienioną
z powodu odnalezionego skarbu. Może
skóra im nie jaśniała w sposób fizyczny, jak to miało miejsce w
przypadku Mojżesza, ale na pewno z ich twarzy dało się bez
najmniejszego problemu odczytać,
jak bardzo są radośni – bo
ubogaceni. Ubogaceni skarbem – ukrytym, ale jednak prawdziwym.
I
to jest chyba pewna prawidłowość, moi Drodzy, że kiedy człowiek
jest wewnętrznie bogaty, czyli mądry, czyli zjednoczony z Bogiem i
czerpie z Bożego bogactwa pełnymi garściami, to już sam Bóg
sprawia, że to widać na zewnątrz.
I znowu – nie chodzi o
takie rozpromienienie skóry na twarzy, jak to miało miejsce w
przypadku Mojżesza, ale chodzi o promieniejące radością oczy,
o pogodne oblicze, o szczery i serdeczny uśmiech… I o
odpowiadającą temu – konkretną postawę. Tego naprawdę nie
da się udawać!
Człowiek wewnętrznie bogaty nie ukryje tego,
co ma w sercu. Bo i nie ma potrzeby ukrywać…
O
wiele gorzej rzecz się ma z człowiekiem wewnętrznie pustym i
wypłukanym
z jakichkolwiek wartości i jakiegokolwiek duchowego
bogactwa, a jeżeli o jakiejś głębi w jego przypadku można mówić,
to chyba tylko o głębi rozpaczy i smutku. Taki człowiek –
dla ukrycia całej tej wewnętrznej pustki i głębokiego duchowego
dramatu – zakłada na twarz różne maski: usiłuje się
uśmiechać, przyjmuje różne pozy, wysila się na różne pozory.
Zachowuje się hałaśliwie i sztucznie. Udaje, jak tylko może.
Wszystko
to jednak na nic, bo jak w przypadku człowieka wewnętrznie
bogatego, który nie ukryje bogactwa swego wnętrza, tak i w
przypadku takiego człowieka – będzie widać na zewnątrz jego
moralną, wewnętrzną nędzę.
Po jego twarzy, po jego
spojrzeniu, po jego słowach, a najbardziej po całej jego postawie.
Dlatego,
moi Drodzy, jeżeli stwierdzamy, że w naszym sercu zionie pustką, a
w naszej duszy panuje bałagan, to starajmy się – poprzez
intensywny i systematyczny kontakt z Bogiem – wypełnić tę
pustkę i zdobyć duchowe bogactwo,
a nie maskować wszystkiego
grą pozorów. Bo to i tak będzie wyraźnie widoczne – i
będzie nas bardzo ośmieszało w oczach Bożych i w oczach innych
ludzi…
W
tym kontekście zastanówmy się:
– Czy
mogę o sobie szczerze powiedzieć, że jestem człowiekiem
wewnętrznie bogatym?
– Czy
stale żyję w stanie łaski uświęcającej?
– Co
w moim życiu wymaga natychmiastowej przemiany?

Gdy
znalazł jedną, drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko,
co miał, i kupił ją…

4 komentarze

  • W nawiązaniu do wspomnianego przez Księdza we słowie wstępnym odpustu zupełnego, mam pytanie, które postawiła mi znajoma a które dotyczy konkretnie odpustu zupełnego związanego z Świętem Miłosierdzia Bożego. Czy jest ono wyższe rangą w stosunku do innych odpustów zupełnych, założywszy rzetelne wypełnienie wszystkich warunków ich uzyskania?
    Pytanie zrodziło się jej po przeczytaniu wypowiedzi ks. Różyckiego ze strony https://www.faustyna.pl/zmbm/swieto-milosierdzia/
    " W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski (Dz. 699). W wielu objawieniach Pan Jezus określił nie tylko miejsce święta w kalendarzu liturgicznym Kościoła, ale także motyw i cel jego ustanowienia, sposób przygotowania i obchodzenia oraz wielkie obietnice. Największą z nich jest łaska „zupełnego odpuszczenia win i kar” związana z Komunią świętą przyjętą w tym dniu po dobrze odprawionej spowiedzi (bez przywiązania do najmniejszego grzechu), w duchu nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, czyli w postawie ufności wobec Boga i czynnej miłości bliźniego. Jest to – jak tłumaczy ks. prof. Ignacy Różycki – łaska większa od odpustu zupełnego. Ten polega bowiem tylko na darowaniu kar doczesnych należnych za popełnione grzechy, ale nie jest nigdy odpuszczeniem samychże win. Najszczególniejsza łaska jest zasadniczo również większa niż łaski sześciu sakramentów z wyjątkiem sakramentu chrztu: albowiem odpuszczenie wszystkich win i kar jest tylko sakramentalną łaską chrztu świętego. W przytoczonych zaś obietnicach Chrystus związał odpuszczenie win i kar z Komunią świętą przyjętą w święto Miłosierdzia, czyli pod tym względem podniósł ją do rzędu „drugiego chrztu”."
    Wątpliwości dotyczyły szczególnie zwrotów "łaska większa od odpustu zupełnego." i " drugiego chrztu "
    Odpowiedziałam Jej, że ja uważam, że każdy odpust zupełny ( przy założeniu właściwego wypełnienia warunków przypisanych do tego odpustu) jest równorzędny , bo każdy wymaga spowiedzi,który gładzi grzechy co do winy ( bądź stanu łaski uświęcającej) a Komunia święta i pozostałe warunki odpustu zupełnego, uwalniają nas od kary za wcześniej popełnione i odpuszczone grzechy, którą to karę musielibyśmy odpokutować jeśli nie tu na ziemi( poprzez pokutę, umartwianie, zadośćuczynienie, modlitwę ) to w czyśćcu.
    Czy dobrze jej wyjaśniłam?

    • Oczywiście. Wśród odpustów zupełnych nie ma gradacji. Prawo Kościoła nigdzie nie mówi o jakimś stopniowaniu na tym obszarze. Rozróżnia się tylko pomiędzy odpustem zupełnym, a cząstkowym. Co do zacytowanych raz jeszcze zdań Ks. Prof. Różyckiego, to wydaje mi się, że dość jasno tłumaczy on, jaka to łaska i w jakim sensie jest większa od odpustu. I już tylko dodam, że nie trzeba za każdym razem – aby uzyskać odpust – koniecznie się spowiadać. Trzeba być po prostu w stanie łaski uświęcającej.
      Pozdrawiam! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.