Najpierw mówcie: Pokój temu domowi!

N
Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam w dniu wspomnienia Świętej Siostry Faustyny Kowalskiej, a także – w pierwszy czwartek miesiąca. Niech oba te liturgiczne wymiary znajdą odzwierciedlenie w naszych dzisiejszych modlitwach. I – oczywiście – przypominam o październikowym nabożeństwie różańcowym! 
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
26 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Faustyny Kowalskiej, Zakonnicy,
do
czytań: Ne 8,1–4a.5–6.7b–12; Łk 10,1–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI NEHEMIASZA:
Zgromadził
się cały lud jak jeden mąż na placu przed Bramą Wodną. I
domagali się od pisarza Ezdrasza, by przyniósł księgę Prawa
Mojżeszowego, które Pan nadał Izraelowi. Pierwszego dnia miesiąca
siódmego przyniósł kapłan Ezdrasz Prawo przed zgromadzenie, w
którym uczestniczyli nie tylko mężczyźni; lecz także kobiety
oraz wszyscy inni, którzy byli w stanie je zrozumieć. I czytał z
tej księgi, zwrócony do placu znajdującego się przed Bramą
Wodną, od rana aż do południa, przed mężczyznami, kobietami i
tymi, którzy rozumieli; a uszy całego ludu były zwrócone ku
księdze Prawa. Pisarz Ezdrasz stanął na drewnianym podwyższeniu,
które zrobiono w tym celu.
Ezdrasz
otworzył księgę na oczach całego ludu, znajdował się bowiem
wyżej niż cały lud; a gdy ją otworzył, cały lud się podniósł.
I Ezdrasz błogosławił Pana, wielkiego Boga, a cały lud podnosząc
ręce swoje odpowiedział: „Amen! Amen!” Potem oddali pokłon i
padli przed Panem na kolana, twarzą dotykając ziemi. A lewici
objaśniali ludowi Prawo, podczas gdy lud pozostawał na miejscu.
Czytali więc z tej księgi, księgi Prawa Bożego, dobitnie, z
dodaniem objaśnienia, tak że lud rozumiał czytanie.
Wtedy
Nehemiasz, to jest namiestnik, oraz kapłan–pisarz Ezdrasz, jak i
lewici, którzy pouczali lud, rzekli do całego ludu: „Ten dzień
jest poświęcony Panu, Bogu waszemu. Nie bądźcie smutni i nie
płaczcie”. Cały lud bowiem płakał, gdy usłyszał słowa Prawa.
I
rzekł im Nehemiasz: „Idźcie, spożywajcie potrawy świąteczne i
pijcie słodkie napoje, poślijcie też porcje temu, który nic
gotowego nie ma: albowiem poświęcony jest ten dzień Panu naszemu.
A nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest ostoją
waszą”.
Również
lewici uspokajali cały lud wołając: „Uspokójcie się! Wszak ten
dzień jest święty. Nie bądźcie przygnębieni”. I cały lud
poszedł, by jeść i pić oraz by rozsyłać porcje i urządzić
wielki obchód radosny, gdyż zrozumieli to, co im ogłoszono.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Spośród
swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych, siedemdziesięciu
dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i
miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.
Powiedział
też do nich: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało;
proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje
żniwo. Idźcie, oto was posyłam – jak owce między wilki. Nie
noście ze sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze
nie pozdrawiajcie.
Gdy
do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi».
Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na
nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc
i pijąc, co mają; bo zasługuje robotnik na swą zapłatę.
Nie
przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i
przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy
tam są, i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże».
Lecz
jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na
jego ulice i powiedzcie: «Nawet proch, który z waszego miasta
przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że
bliskie jest królestwo Boże».
Powiadam
wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu”.
Po
usłyszeniu dzisiejszego pierwszego czytania, można wyrazić
pragnienie, by ludzie zawsze z takim przejęciem i z taką
wytrwałością słuchali
Księgi Prawa Bożego, jak to zostało
tam właśnie przedstawione. Niewiarygodnie wręcz bowiem – z
naszej perspektywy patrząc – brzmi ta oto informacja: Pierwszego
dnia miesiąca siódmego przyniósł kapłan Ezdrasz Prawo przed
zgromadzenie, w którym uczestniczyli nie tylko mężczyźni; lecz
także kobiety oraz wszyscy inni, którzy byli w stanie je zrozumieć.
I czytał z tej księgi, zwrócony do placu znajdującego się przed
Bramą Wodną, od rana aż do południa, przed mężczyznami,
kobietami i tymi, którzy rozumieli; a uszy całego ludu były
zwrócone ku księdze Prawa.
Czy
dobrze usłyszeliśmy te słowa: czytał od rana aż do
południa?
A nam nawet dziesięć minut trudno znaleźć na
codzienną lekturę Pisma Świętego. Kiedy zaś skończyło się to
uroczyste czytanie, wówczas – jak dowiadujemy się z kolejnych
zdań – Ezdrasz otworzył księgę na oczach całego ludu,
znajdował się bowiem wyżej niż cały lud; a gdy ją otworzył,
cały lud się podniósł. I Ezdrasz błogosławił Pana, wielkiego
Boga, a cały lud podnosząc ręce swoje odpowiedział: „Amen!
Amen!” Potem oddali pokłon i padli przed Panem na kolana, twarzą
dotykając ziemi. A lewici objaśniali ludowi Prawo, podczas gdy lud
pozostawał na miejscu.
Ponieważ czytaniu towarzyszyło
wyjaśnianie tekstu, przeto lud rozumiał Boży przekaz.
A
potem ogłoszono radosne świętowanie, spożywanie pokarmów
świątecznych i picie słodkich napojów – tak bowiem wielkim i
wyjątkowym był ten dzień.
Tak wielkim i niezwykłym
wydarzeniem okazało się uroczyste odczytanie Księgi Prawa Bożego.
Czy lud, słuchający tegoż Słowa, potem realizował je w życiu
i postępował według niego – a, to już zupełnie inna sprawa.
Zapewne było z tym różnie – tak samo, jak i dzisiaj.
Zresztą,
także sam Jezus przewidział taki bieg sprawy, dlatego – jak
słyszeliśmy w Ewangelii – wyznaczając siedemdziesięciu dwóch
uczniów i posyłając ich po dwóch przed sobą do
każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał,

pouczył, jak mają postąpić w tych miejscach, gdzie będą
przyjęci i słuchani, ale też jednoznacznie nakazał: Lecz
jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na
jego ulice i powiedzcie: «Nawet proch, który z waszego miasta
przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że
bliskie jest królestwo Boże».
Powiadam wam: Sodomie
lżej będzie w ów dzień niż temu miastu”.
Co to
oznacza?
Ni
mniej, ni więcej, jak to właśnie, że będą i tacy ludzie, którzy
nie przyjmą daru Słowa. Znak, jaki mają takim opornym
ludziom dać uczniowie, ma być jednoznaczny, a ich przyszłość –
według zapowiedzi Jezusa – będzie nie do pozazdroszczenia. I to
jest dosyć logiczne, bo odrzucając uczniów, głoszących Boże
słowo, odrzuca się samego Boga. Wiemy jednak, że i wówczas,
i dzisiaj – na wielu ludziach nie robi to wrażenia, że Bóg
coś do nich mówi,
że coś ważnego chce im przekazać… A
czy na nas robi to wrażenie
– na mnie i na Tobie?
Czy
jest to za każdym razem duże i szczere wrażenie, czy już
trochę nam to Słowo spowszedniało, i sam Bóg już trochę
spowszedniał?…
Czy każda liturgia, w której uczestniczę, a
także każde czytanie Bożego słowa – liturgiczne, wspólnotowe,
lub indywidualne, domowe – to dla mnie wielkie święto? A
może tylko przykry obowiązek, z którego pod byle pretekstem się
zwalniam?… Właśnie, moi Drodzy, czy nam Bóg trochę nie
spowszedniał?…
I Jego dary, w tym także – dar Jego słowa?…
Skutecznie
przed tym niebezpieczeństwem ustrzegła się Patronka dnia
dzisiejszego, Święta Siostra Faustyna Kowalska.
Urodziła
się 25
sierpnia 1905 roku,

jako Helena Kowalska – trzecie z dziesięciorga dzieci, w rolniczej
rodzinie w Głogowcu koło Łodzi.
Dwa dni po
urodzeniu
została
ochrzczona
w kościele
parafialnym pod wezwaniem Świętego Kazimierza w Świnicach
Warckich, w obecnej Diecezji
włocławskiej.
Kiedy
miała siedem lat,
po raz pierwszy usłyszała w duszy głos wzywający do doskonalszego
życia.
W 1914 roku,
przyjęła Pierwszą Komunię Świętą, a dopiero trzy lata później
rozpoczęła naukę w szkole podstawowej. Mimo dobrych wyników,
uczyła się tylko przez trzy lata. Potem – niestety – musiała
zrezygnować, trzeba było bowiem pomagać w domu matce. Jako
czternastoletnia dziewczynka opuściła dom rodzinny,

by na służbie u zamożnych rodzin w Aleksandrowie, Łodzi i
Ostrówku zarobić na własne utrzymanie i pomoc rodzicom.
Przez
cały czas bardzo pragnęła życia zakonnego, ale rodzicom
powiedziała o swoich zamiarach dopiero w piętnastym roku życia. W
lipcu 1924 roku przyjechała do Warszawy i
zgłosiła się do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia,
przy
ulicy Żytniej.
Musiała jednak jeszcze rok przepracować w Warszawie, aby odłożyć
pieniądze na skromną wyprawkę. 1
sierpnia 1925 roku – mimo sprzeciwu rodziców – została do
Zgromadzenia przyjęta.
Postulat
odbywała w Warszawie, a nowicjat w Krakowie, gdzie w czasie obłóczyn
zakonnych otrzymała imię
Maria Faustyna.
Od marca
1926 roku, Bóg doświadczał Siostrę Faustynę ogromnymi
trudnościami wewnętrznymi – wiele cierpiała aż do końca
nowicjatu. W Wielki Piątek
1927 roku zbolałą duszę nowicjuszki ogarnął żar Bożej Miłości.

Zapomniała o własnych cierpieniach, poznając jak bardzo cierpiał
dla niej Jezus.
W
dniu 30 kwietnia
1928 roku, złożyła pierwsze śluby zakonne,

następnie z pokorą i radością pracowała w różnych domach
zakonnych, między innymi – w Krakowie, Płocku i Wilnie, pełniąc
rozmaite obowiązki. Zawsze
pozostawała w pełnym zjednoczeniu z Bogiem.

Jej bogate życie wewnętrzne wspierane było poprzez wizje
i objawienia.
W zakonie
przeżyła trzynaście lat.
22
lutego 1931 roku, po raz pierwszy ujrzała Pana Jezusa Miłosiernego.

Otrzymała wtedy polecenie namalowania takiego obrazu,
jak ukazana jej w objawieniu postać Zbawiciela

oraz polecenie publicznego wystawienia go w kościele. Mimo znacznego
pogorszenia stanu zdrowia, pozwolono jej na złożenie ślubów
wieczystych, w dniu 30 kwietnia 1933 roku.

Później została skierowana do domu zakonnego w Wilnie.
Na
początku 1934 roku zwróciła się z
prośbą do artysty malarza Eugeniusza Kazimirowskiego

o wykonanie – według jej wskazówek – obrazu
Miłosierdzia Bożego. Gdy w czerwcu ujrzała ukończone dzieło,
płakała, że Chrystus
nie jest tak piękny, jak Go widziała.

Dzięki usilnym staraniom Księdza Michała Sopoćko, kierownika
duchowego Siostry Faustyny, obraz został wystawiony po raz pierwszy
w dniach 26 – 28 kwietnia 1935 roku. Umieszczono go wysoko w oknie
Ostrej Bramy tak, że widać go było z daleka.
Uroczystość
ta zbiegła się z Drugą
Niedzielą Wielkanocy, tak zwaną Niedzielą Przewodnią,

która – jak twierdziła Siostra Faustyna – miała być
przeżywana na polecenie Chrystusa jako Święto
Miłosierdzia Bożego.

Ksiądz Michał Sopoćko wygłosił wówczas kazanie o Bożym
Miłosierdziu.
W
1936 roku stan zdrowia Siostry Faustyny pogorszył się znacznie,
stwierdzono u niej zaawansowaną
gruźlicę.
Od marca tego
roku do grudnia 1937 roku, nasza Święta przebywała na leczeniu
szpitalnym. Wiele modliła
się w tym czasie, odwiedzała chorych, a umierających otaczała
szczególną modlitewną pomocą.

Po powrocie ze szpitala pełniła przez pewien czas obowiązki
furtianki. Starała się bardzo, by żaden ubogi nie odszedł bez
najmniejszego choćby wsparcia od furty klasztornej.
Wywierała
pozytywny wpływ na
wychowanki Zgromadzenia,

dając im przykład pobożności i gorliwości, a zarazem wielkiej
miłości.
Chrystus
uczynił Siostrę Faustynę odpowiedzialną za szerzenie kultu Jego
Miłosierdzia. Polecił
pisanie „
Dzienniczka”
poświęconego tej sprawie, odmawianie Nowenny, Koronki i innych
modlitw do Bożego Miłosierdzia…

Codziennie o godzinie piętnastej Faustyna czciła Jego konanie na
krzyżu. Promowana przez nią forma kultu spotkała się początkowo
z bardzo dużym dystansem władz kościelnych. Przez
lata kult ten był nawet wprost zakazany.

Stopniowo jednak znalazł swoje miejsce w Kościele. A jakie
konkretnie formy obejmował?
Na
ten pogłębiony kult Bożego Miłosierdzia składają się: obraz
Jezusa Miłosiernego z podpisem: „Jezu, ufam Tobie”; Koronka
do Miłosierdzia Bożego, Godzina
Miłosierdzia
– czyli
piętnasta; Litania
oraz Święto Miłosierdzia
Bożego
w Drugą
Niedzielę Wielkanocną.
W
kwietniu 1938 roku nastąpiło gwałtowne
pogorszenie stanu zdrowia Siostry Faustyny.

Ksiądz Michał Sopoćko udzielił jej w szpitalu Sakramentu Chorych.
Widział ją tam w ekstazie. Po długich cierpieniach, które znosiła
bardzo cierpliwie, zmarła
w wieku trzydziestu trzech lat, w dniu 5 października 1938 roku.

Jej ciało pochowano na cmentarzu zakonnym w Krakowie –
Łagiewnikach. W 1966 roku, w trakcie trwania procesu informacyjnego
w sprawie Beatyfikacji
siostry Faustyny, przeniesiono
jej doczesne szczątki do kaplicy Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia
w Krakowie – Łagiewnikach.

Siostra
Faustyna została beatyfikowana
18 kwietnia 1993 roku, a ogłoszona
Świętą
– w dniu 30 kwietnia 2000 roku.

Uroczystość kanonizacji przypadła w
Drugą Niedzielę Wielkanocną, którą Jan Paweł II ustanowił
wtedy Świętem Miłosierdzia Bożego.

Relikwie
Świętej Siostry Faustyny znajdują się w Krakowie –
Łagiewnikach, gdzie mieści się Sanktuarium
Miłosierdzia Bożego

odwiedzane przez setki tysięcy wiernych z kraju i z całego świata.
Dwukrotnie nawiedził je również Jan Paweł II. I to właśnie
polski Papież, w dniu 17
sierpnia 2002 roku, dokonał uroczystej konsekracji

nowo wybudowanej świątyni w Krakowie – Łagiewnikach, zawierzając
przy tej okazji cały świat Bożemu Miłosierdziu.
A
oto jak swoją niezwykłą misję – misję szerzenia kultu
Miłosierdzia Bożego – pojmowała sama Święta Siostra Faustyna
Kowalska, o czym pisała w swoim „Dzienniczku”:
„O
Boże mój, jestem
świadoma posłannictwa
swego w Kościele Świętym.

Ustawicznym wysiłkiem moim jest wypraszać
Miłosierdzie Boże dla świata.

Ściśle łączę się z Jezusem i staję jako ofiara błagalna za
światem. Bóg mi nie odmówi niczego, kiedy Go błagam głosem Syna
Jego. Moja ofiara jest niczym sama z siebie, ale kiedy ją łączę z
ofiarą Chrystusa, to staje się wszechmocną i ma
moc przebłagania gniewu Bożego.

Bóg miłuje nas w Synu swoim – bolesna męka Syna Bożego jest
ustawicznym łagodzeniem gniewu Boga.
O
Boże, jak bardzo pragnę, aby Cię poznały dusze, żeś
je stworzył z miłości niepojętej.

O, Stwórco mój i Panie, czuję, że uchylę zasłony nieba, aby o
dobroci Twojej nie wątpiła ziemia. Uczyń mnie, Jezu, miłą i
czystą ofiarą przed obliczem Ojca swego. Jezu, mnie nędzną,
grzeszną, przeistocz w siebie, bo Ty wszystko możesz – i
oddaj mnie Ojcu swemu Przedwiecznemu.
Pragnę
się stać hostią ofiarną przed Tobą, a przed ludźmi zwykłym
opłatkiem. Pragnę, aby woń mojej ofiary była znana tylko Tobie. O
Boże wiekuisty, pali
się we mnie ogień nieugaszony błagania Ciebie o miłosierdzie.

Wyczuwam i rozumiem, że jest to moje zadanie tu i w wieczności. Tyś
sam kazał mi mówić o tym wielkim miłosierdziu i dobroci Twojej.”

Tyle z „Dzienniczka” Świętej Siostry Faustyny Kowalskiej.
Na
koniec tej dzisiejszej naszej refleksji powróćmy raz jeszcze do
pytań, które już wcześniej sobie postawiliśmy. Niech one nas
ciągle twórczo niepokoją. A zatem:
Czy
każda liturgia, w której uczestniczę, a także każde czytanie
Bożego słowa – liturgiczne, wspólnotowe, lub indywidualne,
domowe – to dla mnie wielkie święto? A może tylko przykry
obowiązek, z którego pod byle pretekstem się zwalniam?…
Czy
nam, moi Drodzy, Bóg trochę nie spowszedniał?… I Jego dary, w
tym także – dar Jego słowa?…

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.