Tak wśród was głosiliśmy Ewangelię…

T
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, przypomnę tylko, że
trwamy w oktawie Uroczystości Wszystkich Świętych, oraz że mamy
pierwszą niedzielę miesiąca.
       I
właśnie na jej przeżywanie – niech Was błogosławi Bóg
wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
31
Niedziela Zwykła, A,
do
czytań: Ml 1,14b–3,2b.8–10; 2 Tes 2,7b–9.13; Mt 23,1–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA MALACHIASZ
A:
Pan
Zastępów mówi: „Ja
jestem potężnym Królem, a imię moje będzie wzbudzać lęk między
narodami. Teraz zaś do was, kapłani, odnosi się następujące
polecenie: Jeśli nie usłuchacie i nie weźmiecie sobie do serca
tego, że macie oddawać cześć mojemu imieniu, mówi Pan Zastępów,
to rzucę na was przekleństwo.
Zboczyliście
z drogi, wielu doprowadziliście do sprzeniewierzenia się Prawu,
zerwaliście przymierze Lewiego, mówi Pan Zastępów. A przeto z mej
woli jesteście lekceważeni i macie małe znaczenie wśród całego
ludu, ponieważ nie trzymacie się moich dróg i stronniczo
udzielacie pouczeń”.
Czyż
nie mamy wszyscy jednego ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg?
Dlaczego oszukujemy jeden drugiego, znieważając przymierze naszych
przodków?
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:
Bracia:
Stanęliśmy pośród was pełni skromności, jak matka troskliwie
opiekująca się swoimi dziećmi. Będąc tak pełni życzliwości
dla was, chcieliśmy wam dać nie tylko naukę Bożą, lecz nadto
dusze nasze, tak bowiem drodzy staliście się dla nas. Pamiętacie
przecież, bracia, naszą pracę i trud. Pracowaliśmy dniem i nocą,
abyśmy nikomu z was nie byli ciężarem. Tak to wśród was
głosiliśmy Ewangelię Bożą.
Dlatego
nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przyjęliście słowo Boże
usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale jak
jest naprawdę, jako słowo Boga, który działa w was wierzących.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA
:
Jezus
przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami:
Na
katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie
więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie
naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary
wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz
sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają
w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje
filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne
miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich
pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
Otóż,
wy zaś nie pozwalajcie
nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy
wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie
waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten, który jest w
niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo
tylko jeden jest wasz Mistrz, Chrystus.
Największy
z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie
poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.
Myślę,
że słuchając dzisiejszego Bożego słowa, a
w nim – wypowiedzianych
przez Boga w pierwszym czytaniu stwierdzeń:
Teraz
zaś do was, kapłani, odnosi się następujące polecenie:

[…] Zboczyliście
z drogi, wielu doprowadziliście do sprzeniewierzenia się Prawu,

[…], mówi
Pan Zastępów. A przeto z mej woli jesteście lekceważeni i macie
małe znaczenie wśród całego ludu, ponieważ nie trzymacie się
moich dróg i stronniczo udzielacie pouczeń

niektórzy
z nas zapewne pomyśleli sobie: A dobrze im tak! Wreszcie
się im dostało!

Już i Bóg się na nich poznał.
A
jeśli dodać do tego mocne słowa Jezusa z Ewangelii, to już w
ogóle mamy komplet.
Jezus bowiem powiedział: Na
katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie
więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie
naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary
wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz
sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają
w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje
filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne
miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich
pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.

A
więc jednak: słuchajcie,
ale nie naśladujcie!
Bo
mówią, ale sami nie czynią. A do tego zobowiązują ludzi do
takich rzeczy, których sami nawet w minimalnym stopniu nie
podejmują. I
chociaż akurat Jezus mówi o uczonych
w Piśmie i faryzeuszach,

a nie wprost o kapłanach, a i pierwsze czytanie dotyczy zasadniczo
kapłanów
Starego Testamentu,

a nie Nowego, to jednak tu i tam mowa jest o duchowych przywódcach
ludu, dlatego pewnie
można odnieść to wszystko do tych, których kapłanami
określamy obecnie.

I wszystko jasne i gotowe.
Czy
tak można odebrać treść dzisiejszych czytań? Czy jest to
faktycznie
krytyka duchowej elity

narodu wybranego – a dzisiaj: duchowej elity Kościoła, czyli jego
pasterzy? Na pewno, w pewnym stopniu tak. Bo trudno, aby koło tych
wszystkich słów obojętnie przeszedł jakikolwiek pasterz
Kościoła. Wszak jest to bardzo wyraźna i mocna przestroga
przed obłudą,
cynizmem i duchową miernotą.

Ale czy na tym można poprzestać i powiedzieć, że oto Boże słowo
gromi duchownych i przywołuje ich do porządku?…
Jeżeli
tak, to co powiedzieć o drugim czytaniu, w którym Paweł Apostoł,
a więc Pasterz
młodego Kościoła,

należący go grona pierwszych Biskupów Kościoła, tak mówi o
sobie i o tych, którzy razem z nim misję pasterską pełnili:
Stanęliśmy
pośród was pełni skromności, jak matka troskliwie opiekująca się
swoimi dziećmi. Będąc tak pełni życzliwości dla was, chcieliśmy
wam dać nie tylko naukę Bożą, lecz nadto dusze nasze, tak bowiem
drodzy staliście się dla nas. Pamiętacie przecież, bracia, naszą
pracę i trud. Pracowaliśmy dniem i nocą, abyśmy nikomu z was nie
byli ciężarem. Tak to wśród was głosiliśmy Ewangelię Bożą.

Czy koło tych słów można przejść obojętnie? Przecież to jest
wyznanie Pasterza Kościoła. A czyż wielu dzisiejszych pasterzy nie
mogłoby się pod tymi słowami podpisać

i – przy całej pokorze – uznać je za własne? To jak to w końcu
jest z tą krytyką i jakie jest przesłanie dzisiejszego Bożego
słowa?
Myślę,
że wszyscy odczytujemy je bezbłędnie. Owszem, są tam mocne słowa,
które pasterze Kościoła – dzisiejsi kapłani i przewodnicy
duchowi – muszą głęboko wziąć sobie do serca, przejąć
się nimi i od dzisiaj stosować w swojej posłudze.

O ile tego do tej pory nie robili. Ale – powiedzmy i to bardzo
jasno – podobnie przejąć się powinni wszyscy, którzy w
jakikolwiek sposób, na jakimkolwiek stanowisku, czy w jakiejkolwiek
sytuacji,
odpowiedzialni za innych:

za ich wychowanie, kształcenie, prowadzenie przez życie.
Warto
więc,
aby dzisiejszą przestrogę Jezusa jako pierwsi uważnie raz jeszcze
przeczytali przede
wszystkim rodzice,

a zaraz po nich: dziadkowie i starsze rodzeństwo; ale także
nauczyciele,
ale także wszyscy przełożeni
w różnych instytucjach i firmach,

ale także stojący
na czele różnych wspólnot

– formalnych i nieformalnych. Każda z takich osób winna
wystrzegać się tych niewłaściwych postaw, przed którymi w tak
ostrych słowach przestrzega Jezus w Ewangelii i Prorok Malachiasz –
w imieniu Boga – w pierwszym czytaniu.
Każda
natomiast ze wspomnianych osób winna wręcz programem
swojego życia i swojego działania

– swojej odpowiedzialności za drugiego człowieka – uczynić
słowa Świętego Pawła z drugiego czytania i z takim właśnie
poświęceniem,
miłością i szczerością,

o
jakiej on dzisiaj mówi,
podchodzić do swoich wychowanków. I dobrze byłoby, żeby zanim
zacznie się krytykować innych, jak
to
ze swego zadania na tym odcinku źle
się wywiązują,
najpierw szczerze pomyśleć, czy
samemu zrobiło się wszystko

na odcinku własnej odpowiedzialności.
Mamy
tu na myśli na przykład rodziców, którzy w bardzo ostrych słowach
krytykują, czy wręcz atakują nauczycieli i wychowawców za rzekomo
złe podejście do ich dziecka, za nieskuteczność ich działania,
podczas gdy gołym okiem widać, że niewłaściwa postawa dziecka
jest przede
wszystkim wynikiem
ewidentnych błędów w postawie samych
rodziców!

Ale tego rodzice owi nie dostrzegają, dlatego
w rozmowie o nauczycielach, czy o księżach – albo i w osobistej
rozmowie z nimi – od
razu przechodzą do ataku.

Naprawdę, moi Drodzy, dobrą zasadą jest – do zastosowania przez
wszystkich, ja także staram się odnosić ją do siebie – że
zanim zaczniemy rozliczać innych, spójrzmy,
czy sami należycie wywiązaliśmy się ze swoich powinności,

czy na swoim odcinku zrobiliśmy wszystko, co do nas należy.
Bo
ja nie chcę w tym momencie powiedzieć, że księża w swoich
działaniach są niemylni, czy też nauczyciele mają zawsze rację.
Owszem, wszyscy
popełniamy błędy.

I przełożony w pracy może zareaguje zbyt ostro, i trener na
treningu może za bardzo podda się emocjom, i starsza osoba,
upominająca młodszą, może wyjść z założenia, że skoro
jest starsza, to na pewno ma zawsze rację,
a
ten młodszy ma słuchać. Nie, tak rzecz jasna nie jest i tak
podchodzić do
sprawy nie
należy. Każdy z nas musi mieć świadomość swoich ludzkich
ograniczeń i słabości.
Dlatego
winien się starać jak najbardziej przenosić do swojej postawy taką
właśnie miłość do podopiecznych i taką otwartość serca,
jakiej przykład dał dzisiaj Święty Paweł. Rzecz jasna, w jakiś
szczególny
sposób zalecenie to odnosi się do księży,
jako
duchowych przewodników. Ale odnosi się ono także
do
nas
wszystkich

bez wyjątku!

Każdy, kto podejmuje się odpowiedzialności za drugiego człowieka,
winien przede wszystkim kształtować
go własnym przykładem.

I o ten własny przykład – żeby to jeszcze raz mocno podkreślić
– winien uczciwie zapytać samego siebie, zanim zacznie krytykować
innych.
Bo
tylko w ten sposób w sytuacji, w której jedna osoba podlega kilku,
odpowiedzialnym za nią –
nie będzie rozbita i nie
będzie musiała zastanawiać
się,
kogo ma słuchać,

kiedy na przykład rodzic mówi jedno, a nauczyciel drugie. A ksiądz
jeszcze coś innego.
Naprawdę,
moi Drodzy, przeczytajmy sobie – już tak dla samych
siebie,
w ciszy własnego domu – dzisiejsze czytania i zechciejmy nad nimi
pomyśleć, w
ich świetle zobaczyć swoją osobistą odpowiedzialność za
drugiego człowieka.

Tylko
naprawdę nie myślmy
w tym momencie, jak ze swego zadania wywiązuje się ten drugi i czy
przypadkiem to
nie
on
jest tym
obłudnikiem,
który jedno mówi, a co innego czyni; albo który ludziom dużo
nakazuje, a sam tego nie spełnia – nie
o tym myślmy! Każdego z nas Bóg będzie sądził.
Oczywiście,
w sprawach ewidentnych i szczególnie – powiedzielibyśmy –
krzyczących, na pewno trzeba reagować. Ale powiedzmy sobie
szczerze, że o wiele częściej mamy do czynienia z takimi
normalnymi, codziennymi sytuacjami, w których zamiast
skorygować własne postępowanie

i poprawić własne błędy, od razu całą winę za wszystko
zrzucamy na innych.
Dlatego
jeszcze raz proszę: przeczytajmy sobie dzisiejsze Boże słowo tak
na spokojnie – i tak na spokojnie pomyślmy, jak
w świetle tegoż Słowa wygląda nasza osobista odpowiedzialność

za ludzi, których Bóg nam powierzył?… Jak się z tej
odpowiedzialności wywiązujemy?… I czy jesteśmy dla swoich
wychowanków i podopiecznych dobrymi
przewodnikami, którzy prowadzą
ich nade wszystko własnym, dobrym
przykładem?…
Obiecuję,
że sam pomyślę dzisiaj nad tym jako pierwszy…

15 komentarzy

  • Zabieram Słowa Twoje Panie w dzisiejszą podróż po rodzinnych grobach, by moje z Tobą Boże rozmowy zakończyć na Eucharystii o 20tej sprawowanej w intencji moich bliskich i dopełnić najważniejszego, zjednoczyć się z Tobą Jezu w Komunii Świętej, by ofiarować odpust zupełny za śp moją Mamę w 7 rocznicę śmierci. Tak mi dopomóż Bóg i wszyscy święci.

  • To prawda, że wszyscy popełniamy błędy – jak jednak poznać te momenty kiedy te błędy popełniamy, skoro przy każdej podejmowanej decyzji kierujemy się jakimiś swoimi racjami?

    • Kto kocha nie grzeszy. Prawdziwa miłość usprawiedliwia wszystko nawet gdyby wszystkim w koło wydawało się inaczej.
      Dasiek

    • "Kto kocha nie grzeszy. Prawdziwa miłość usprawiedliwia"… Dwa populistyczne slogany – oba nieprawdziwe… Istnieje miłość pozamałżeńska[nie grzeszy?]… Hitler niewątpliwie kochał Niemcy – prawdziwą i złą miłością[usprawiedliwia?]…

    • Wydaje mi się Robercie, że podstawową miarą, którą warto mierzyć w takich sytuacjach, jest dobro drugiego człowieka. Jeśli mój wybór (te moje racje, którymi się kieruję) staną się powodem tego, że będzie cierpiał drugi człowiek to wybór którego dokonamy nie będzie dobry. Św. Paweł mówi prosto: Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść…"
      Pozdrawiam.
      J.B.

    • J.B. – z tym, że nie możemy przecież oceniać :), nie wiemy dokładnie co przyniesie cierpienie drugiemu człowiekowi, ponieważ podejmując decyzję chcemy dla niego dobrze 🙂

    • Księże Jacku, nie każdy popełniony błąd musi od razu być grzechem. Zgadzam się, że Dekalog jest bazową drogą do "dobrego życia" (nie myślę tu o życiu materialnym – chociaż dlaczego i nie ;)? )

  • Jezus mówi: Znacie bardzo wiele odpustów. Nieraz jednak jesteście małostkowymi duszami, które – w swej religijności ciasnej i składającej się z praktyk owijających ją jak mumię w ciemnościach podziemnej sali – obliczają codziennie ilość dni odpustu, uzyskanego dzięki tej czy innej modlitwie. Odpusty istnieją, abyście mieli z nich korzyść w przyszłym życiu, to prawda. Jednak zapalcie światło, uskrzydlijcie waszą duszę i waszą religijność. To sprawy niebieskie. Nie zniewalajcie ich zamykaniem w mrocznym więzieniu. Światłość, światłość, skrzydła, skrzydła. Wznieście się! Kochajcie! Módlcie się, abyście kochali, bądźcie dobrzy, abyście kochali, żyjcie, aby kochać.

    Są dwa największe odpusty. Zupełne. Pochodzą od Boga, ode Mnie, wiecznego Arcykapłana. Odpust za miłość, która zakrywa wiele grzechów. Niszczy je w swoim ogniu. Kto kocha ze wszystkich swych sił, ten niszczy z godziny na godzinę swe ludzkie niedoskonałości. Nie ma już niedoskonałości w działaniu tego, kto kocha. Drugiego zupełnego odpustu udziela Bóg, gdy człowiek akceptuje śmierć bez względu na to, jaka będzie, gdy przyjmuje ją chętnie dla wypełnienia ostatniej woli Boga.

    M. Valtorta „Przygotowanie na spotkanie z Ojcem”
    Dasiek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.