Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca!

M
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
urodziny przeżywa Ojciec Mateusz Fleiszerowicz, franciszkanin,
mój Kolega ze studiów prawa kanonicznego na KUL. Życzę Jubilatowi
– obecnie: Proboszczowi Parafii w Nysie – aby Boża mądrość, o
której słyszymy w czytaniach, była dla Niego światłem i
natchnieniem. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, dzisiaj w Parafii Świętej Anny w Białej Podlaskiej
odbędzie się Chrzest naszego Siostrzeńca, Tomka Niedźwiedzkiego,
na które to wydarzenie Ksiądz Marek przyleciał specjalnie z
Syberii. I to właśnie Marek udzieli Tomkowi tego pierwszego ze
wszystkich Sakramentów. Informuję o tym z wielką radością,
polecając naszego Siostrzeńca i całą Jego Rodzinę Waszym
modlitwom!
A
na głębokie i radosne przeżywanie dnia Pańskiego – niech Was
błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
32
Niedziela zwykła, A,
do
czytań: Mdr 6,12–16; 1 Tes 4,13–18; Mt 25,1–13
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Mądrość
jest wspaniała i niewiędnąca:
ci
łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują,
i
ci ją znajdą, którzy jej szukają,
uprzedza
bowiem tych, co jej pragną,
wpierw
dając się im poznać.
Kto
dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi,
znajdzie
ją bowiem siedzącą u drzwi swoich.
O
niej rozmyślać to szczyt roztropności,
a
kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie:
sama
bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni,
objawia
się im łaskawie na drogach
i
popiera wszystkie ich zamysły.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:
Nie
chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy
umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają
nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i
zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg
wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie,
że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych,
którzy pomarli.
Sam
bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na
dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi.
Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w
powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy
z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Królestwo
niebieskie podobne
jest do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na
spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć
roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą
oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w
naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie
zasnęły.
Lecz
o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie
mu na spotkanie». Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły
swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam
swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne:
«Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do
sprzedających i kupcie sobie».
Gdy
one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te, które były gotowe,
weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu
nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz
nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam
was».
Czuwajcie
więc, bo nie znacie dnia ani godziny”.
Czym
tak naprawdę jest mądrość – to Autor Księgi Mądrości
napisał, a ewangeliczne panny pokazały. W Księdze Mądrości, a
dokładnie w jej fragmencie, zawartym w pierwszym czytaniu,
wybrzmiało mocno i jasno, że Mądrość
jest wspaniała i niewiędnąca: ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją
miłują, i ci ją znajdą, którzy jej szukają, uprzedza bowiem
tych, co jej pragną, wpierw dając się im poznać.

Tak
ukazana Mądrość przyjmuje rysy i cechy osoby,
wychodzącej na spotkanie tego, komu na
niej szczególnie zależy

i kto o spotkanie z nią szczerze zabiega. Jak bowiem w dalszej
części czytania słyszymy: Kto
dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi,
znajdzie
ją bowiem siedzącą u drzwi swoich.

Bardzo to budujący i optymistyczny obraz.
I
o ile w pierwszym czytaniu to sama Mądrość ukazana
jest jako osoba,

o tyle w Ewangelii znajduje ona swoje odzwierciedlenie
w postawie konkretnych
osób: w
postawie
panien
roztropnych

i rażące zaprzeczenie w postawie panien
nierozsądnych,

w starszych przekładach Pisma Świętego zwanych po prostu pannami
głupimi.
Oto
bowiem te pierwsze należycie przygotowały się na spotkanie
oblubieńca, podczas kiedy te drugie zupełnie nie wiadomo, o czym w
ogóle myślały.

Wskutek
czego pierwsze
na spotkanie weszły,

a drugie w tym czasie, kiedy należało wyjść oblubieńcowi
naprzeciw, dopiero w panice uzupełniały zapasy oliwy do lamp. I
straciły możliwość spotkania. Właściwie –
straciły wszystko.

Skutki ich głupoty okazały się dramatyczne. Bo w przypadku owych
panien – jednych i drugich – mądrość przyjęła postać
i postawę czuwania, postawę gotowości serca.

I
podczas kiedy pierwsze
taką właśnie postawą – czyli mądrością – wykazały się,
to
drugie niestety
nie.

Ową
postawę
gotowości,
jakiej
przykład dają
panny
roztropne,
Święty Paweł w drugim czytaniu pokazuje
w formie
zachęty,
skierowanej do wiernych Tesaloniczan, aby trwali
w nadziei na ostateczne zmartwychwstanie

do życia wiecznego. Zwracając
się do nich, tak
pisze w
swym Liście:
Nie
chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy
umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają
nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i

zmartwychwstał,
to
również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim.

Możemy
zatem wnioskować, że według Apostoła mądrymi
są ci, którzy w zmartwychwstanie wierzą,

a tym samym – nie trwają w niewiedzy i nie brakuje im nadziei. Ci
zaś, którym owej nadziei i wiary w zmartwychwstanie brakuje – to
zapewne ci drudzy… Bo
chrześcijańska mądrość wyraża się w
bardzo konkretnej postawie.

Wyraża się w czuwaniu. Jej znakiem jest serce
gorące i otwarte

– gotowe na spotkanie z Panem. Jej treścią jest głęboka wiara w
Jezusa i we wszystko, co powiedział, co obiecał, co podarował…
O
taką mądrość warto zabiegać, o taką mądrość trzeba się
starać, o
taką mądrość należy się modlić,

taką mądrość ciągle trzeba zdobywać. Jakże nam dzisiaj
potrzeba chrześcijan mądrych – właśnie tą ewangeliczną, Bożą
mądrością. Nie tą ludzką, która za mądrość uchodzi, a w
rzeczywistości jedynie
ją udaje.
Prawdziwa
mądrość to ta, której uczy Jezus i którą daje Jezus.

Prawdziwa
mądrość wyraża się – jako rzekliśmy – w
odpowiedniej postawie.

Realizuje się w codzienności. Widać ją w
konkretnych
ludzkich czynach,

słychać w
konkretnych słowach.

I w międzyludzkich relacjach, w codziennym odniesieniu człowieka do
człowieka. A już szczególnie – w
odniesieniu człowieka do Boga;

w tym, jak człowiek
swego
Boga traktuje i jakie miejsce w swoim życiu Mu przeznacza.
Panny
nierozsądne – stosując na ich określenie tę nieco łagodniejszą
formę – właśnie dlatego wszystko przegrały, że oblubieńca
tak naprawdę nie potraktowały poważnie.

Postąpiły na zasadzie, skądinąd chyba dobrze znanej wielu
dzisiejszym katolikom, że „jakoś
to będzie”…

Wyszły
z założenia,
że
może
rzeczywiście tej oliwy za dużo nie zabrały, ale ostatecznie może
jej
jakimś
cudem

wystarczy,

a może się od innych pożyczy, a może uda się na czas dokupić, a
może to, a może tamto…
„Jakoś to będzie”…

Jak
się okazało – „jakoś” nie było. Nierozsądne panny zostały
za drzwiami. I tylko przez te zamknięte drzwi usłyszały
dramatyczne zdanie oblubieńca, będące wyrokiem nad nimi: Zaprawdę
powiadam wam, nie znam was!

Czyż
dzisiaj wielu katolików nie powinno usłyszeć tego samego? I czyż
nie istnieje poważna groźba, że taki
właśnie wyrok na siebie usłyszą na Bożym Sądzie?

Właśnie ci wszyscy, którzy swoją wiarę i swoją przynależność
do Kościoła, swoją więź z Jezusem, traktują
na zasadzie: „
Jakoś
to będzie”?…

Mówimy
tu konkretnie o podejściu do przeżywania
Mszy Świętej,

na którą się pójdzie, albo się nie pójdzie, a jak się nie
pójdzie, to też się ostatecznie nic nie stanie… Mówimy tu o
Spowiedzi,

do której nie trzeba się przygotowywać, nie trzeba robić rachunku
sumienia, bo zawsze się w końcu „coś tam powie”… Mówimy tu
o
zakupach, robionych w niedzielę

i o
różnych
niekoniecznych pracach, podejmowanych w niedzielę, przy
jednoczesnym
założeniu,
że w końcu to nic takiego strasznego, skoro i tak wszyscy tak
robią.
Mówimy
tu o
niskim poziomie naszej chrześcijańskiej świadomości

i takim samym poziomie naszej religijnej wiedzy, spowodowanym
mizernym kontaktem z Pismem Świętym i prawie żadnym
zainteresowaniem katolicką lekturą lub prasą, przy założeniu, że
nie ma na to czasu, gdyż na razie wiele „ważniejszych” spraw
jest do zrobienia. Mówimy tu o niesystematycznej,
a jeśli nawet już – to niedbałej
i pospiesznej modlitwie,

na którą też nie ma czasu, co tłumaczy się takim uspokajającym
argumentem, że na emeryturze wszelkie zaległości na tym odcinku
zostaną nadrobione.
Mówimy
tu o konfliktach,
rozsadzających nasze życie rodzinne

i zatruwających nasze życie sąsiedzkie, o plotkach i
oszczerstwach, wzajemnie na siebie rzucanych, co gładko tłumaczy
się tym, że teraz takie czasy i tacy ludzie, że trzeba twardo
walczyć o swoje i nie dać się ludziom wykiwać…
Mówimy
tu zatem o wszystkich takich postawach, które nie
stanowią zbyt przekonującego świadectwa

o naszym chrześcijaństwie,
a
które wielu
z nas kwituje właśnie stwierdzeniem: „Jakoś
to będzie”…

A
przecież,
za
każdym razem
mamy
tu
do
czynienia z dość poważnym problemem, bo jeżeli ktoś nie
chodzi na Mszę Świętą

w każdą niedzielę i „tak sobie”, po
prostu, ją
opuszcza, tłumacząc to czymkolwiek, albo wcale nie tłumacząc;
jeżeli ktoś miesiącami, albo latami nie
przystępuje do Spowiedzi Świętej,

tłumacząc to brakiem czasu lub
tysiącem innych powodów; jeżeli ktoś sporadycznie
się modli,

bo zawsze ma coś „ważniejszego” do zrobienia; jeżeli ktoś nie
sięga po Pismo Święte, lub treści katolickie, bo to jeszcze może
poczekać – jeżeli ktoś w taki sposób podchodzi do spraw, bądź
co bądź, najważniejszych, to naprawdę musi
wiedzieć, że ma problem.

Bo
jeżeli ktoś swoją religijną aktywność planuje na jakąś bardzo
odległą, bliżej nie określoną przyszłość,

to może się zdziwić, kiedy nagle się okaże, że ta przyszłość
nie będzie wcale taka długa i Sąd
Boży przyjdzie
niespodziewanie,
jak zwykliśmy mawiać: przedwcześnie. Co wtedy powie taki
człowiek?
Że
„jakoś
to będzie”? Wtedy nie będzie „jakoś”. Bo na Sądzie Bożym
okaże
się, że jest
albo
dobrze, albo źle; albo „tak”, albo „nie”;

albo niebo, albo piekło. Czyli nie będzie „jakoś tam”…
Jeżeli
zatem dzisiaj mówimy o mądrości i jej braku – opierając się na
usłyszanym
przed chwilą Bożym
słowie – to raz
jeszcze powiedzmy, że mądrość
to postawa czuwania, gotowości;
to
głęboka wiara w Boga i w Jego zbawcze obietnice. Brak mądrości i
rozsądku – mówiąc wprost: głupota i ślepota duchowa

to życie
bez sensu i bez celu,

to dziwaczne przekonanie, że można sobie poradzić bez Boga, żyjąc
tak, jakby Go w ogóle nie było.
Mądrość
to aktywna
i
pracowita
gotowość,
aby tu i teraz odpowiedzieć Panu na Jego zaproszenie i wyjść Mu na
spotkanie, zaprosić Go do swego życia i wszystko swoje układać z
Nim, według Niego i dla Niego. Brak mądrości – to odkładanie
tego, co najważniejsze na „kiedyś tam”,
na
później, na jakiś nie określony „lepszy” czas…
Mądrość
– to wiara życiem wyrażana

w każdej okoliczności, jaką
niesie
codzienność.
Głupota i ślepota duchowa – to życie z
dnia na dzień, bez jakiejś
określonej treści,
bez żadnych głębszych odniesień.
Mądrość
prawdziwa to wytrwałe poszukiwanie pierwszego
miejsca dla Boga w swoim życiu i w sercu.

Głupota i ślepota duchowa to życie z
przekonaniem, że „jakoś to będzie”… 

1 komentarz

  • Dzisiaj przeźywamy dzień solidarności z Kościołem prześladowanym. Odczytywane było słowo ks. prof. Waldemara Cisło, którego ksiąźkę "Imigranci u bram" jeszcze raz przy tej okazji polecam !

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.