Doświadczył ich jak złoto…

D
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, dziękuję za życzliwe słowa z okazji urodzin
bloga. Za te słowa napisane – i te bezpośrednio do mnie
wypowiedziane, szczególnie przez Księdza Marka wczoraj, w drodze do
Kodnia. Mogę Mu tylko równie serdecznie podziękować za
współautorstwo tego dzieła, a wszystkim Komentatorom, na czele z
J.B., Robertem i Anną – za ciągłe ubogacanie naszego forum swymi
głębokimi refleksjami. Niech Bóg sam będzie uwielbiony w tym
dziele!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Wtorek
32 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Mdr 2,23–3,9; Łk 17,7–10
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Dla
nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka,
uczynił
go obrazem swej własnej wieczności.
A
śmierć weszła na świat przez zawiść diabła
i
doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
A
dusze sprawiedliwych są w ręku Boga
i
nie dosięgnie ich męka.
Zdało
się oczom głupich, że pomarli,
zejście
ich poczytano za nieszczęście
i
odejście od nas za unicestwienie,
a
oni trwają w pokoju.
Choć
nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni,
nadzieja
ich pełna jest nieśmiertelności.
Po
nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich,
Bóg
ich bowiem doświadczył
i
uznał ich za godnych siebie.
Doświadczył
ich jak złoto w tyglu
i
przyjął ich jak całopalną ofiarę.
W
dzień nawiedzenia swego zajaśnieją
i
rozbiegną się jak iskry po ściernisku.
Będą
sądzić ludy, zapanują nad narodami,
a
Pan królować będzie nad nimi na wieki.
Ci,
którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę,
wierni
w miłości będą przy Nim trwali:
łaska
bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich Apostołów:
„Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on
wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu
raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż
zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy
dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie
i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni
jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.
Bóg
jest Panem życia i śmierci! Absolutnym Panem! To w Jego mocy jest
władać wszystkim, co dzieje się po tej – i po tamtej stronie
życia. On sam, Bóg wieczny i nieśmiertelny, w swojej wielkiej
miłości do człowieka, zechciał podzielić się z nim
przywilejem nieśmiertelności!
Autor
Księgi Mądrości tak o tym pisze: Dla
nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka, uczynił go obrazem
swej własnej wieczności.

I
chociaż śmierć weszła
na świat przez zawiść diabła,

to
jednak doświadczają
jej ci, którzy do niego należą.

Natomiast
dusze
sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka.

I
chociaż w
ludzkim rozumieniu doznali kaźni,

to jednak
nadzieja
ich pełna jest nieśmiertelności.

I tak całe dzisiejsze pierwsze czytanie pokazuje nam wielkie
zwycięstwo Boga, Pana życia, nad śmiercią człowieka.
Zwycięstwo
to dokonuje się właśnie w człowieku – dzięki
jego
współpracy z Bogiem.
Człowiek
jest stworzony do nieśmiertelności

i Bóg go do niej prowadzi, chociaż z tej zewnętrznej perspektywy
wszystko może wyglądać zupełnie inaczej. Może bowiem wydawać
się ludziom, że sprawiedliwi przegrali, że zostali pokonani, że
ostatecznie – umarli. A tymczasem oni żyją w Bogu! Bóg
ich bowiem doświadczył i uznał ich za godnych siebie.

Owymi
sprawiedliwymi,
owymi zwycięzcami
są jednak ci, którzy w Bogu położyli swoją nadzieję. Jak bowiem
słyszymy
dzisiaj:
ci,
którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę,
wierni
w miłości będą przy Nim trwali:
łaska
bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych
.
Dlatego
warto bezgranicznie zaufać Bogu!
Jak
przekonuje Jezus w dzisiejszej Ewangelii, warto wypełniać solidnie
i z miłością swoje życiowe zadania,

swoje osobiste obowiązki, nawet jeżeli nie od razu spotka nas za to
wdzięczność, czy uznanie ze strony ludzi. A może nawet w
ogóle nie
zauważą dobra, jakie czynimy… W każdej takiej sytuacji mamy
powiedzieć: Słudzy
nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.

A
dlaczego tak? Dlaczego mamy angażować się w dobro i czynić dobro,
nawet jeżeli nie otrzymamy za to żadnego
znaku uznania,

czy słowa wdzięczności?
A
właśnie dlatego, że – jak słyszymy w pierwszym czytaniu –
całe
nasze życie jest naprawdę w ręku Boga!
I
to On wszystko widzi, więc
to
On wszystko doceni i nagrodzi. Dlatego możemy już aż tak bardzo
nie upierać się przy ludzkich oznakach wdzięczności. Owszem, sama
wdzięczność jako taka i słowo podziękowania jest
czymś naturalnym
i
mamy prawo spodziewać się,

że za uczynione drugiemu człowiekowi dobro doczekamy się choćby
jednego słowa podziękowania. Co więcej, nawet uczymy
ludzi takich postaw

– zwłaszcza swoje dzieci i tych, za których jesteśmy przed
Bogiem odpowiedzialni.
Natomiast
ludzkie uznanie nie może być
jedynym i najważniejszym argumentem

za tym, by czynić dobro i żyć dobrze. My naprawdę musimy
uwierzyć, że całym
swoim życiem – należymy do Boga!
I
w życiu – i w śmierci! I w życiu doczesnym – i przyszłym! A
jeżeli w życiu doczesnym, to także w
tym wszystkim, co to życie ze sobą niesie

i przed jakimi zadaniami nas stawia. Bo w te wszystkie sprawy Bóg
sam się włącza ze swoją mocą i łaską, ze swoim autorytetem. I
to wszystko, co w naszym życiu się dzieje – ostatecznie prowadzi
nas do Niego.

Przynajmniej – powinno.
Dlatego
jeżeli naprawdę, ale tak naprawdę zaufamy Bogu, Jemu powierzymy
swoje sprawy i swoje pytania, swoje problemy i obawy, to możemy nie
przejmować się tym, że nie doczekamy się ludzkiego
uznania, choćby
minimalnego… Czy taka
postawa jest
łatwa?
Nie, z całą pewnością jest
trudn
a,
a nawet bardzo trudn
a.
Bo kiedy człowiek całe swoje serce wkłada w jakieś określone
dobro, czynione innym, a z ich strony nie
otrzyma nawet
jednego
dobrego
słowa,

albo – co gorsze – spotyka się jeszcze
z pretensjami,
niesłusznymi zarzutami, skandalicznymi wręcz oskarżeniami

o wszystko zło całego
świata,
to naprawdę jest przykro i ręce wprost opadają.
Nie
ma się już wówczas ochoty na to, by cokolwiek z siebie dawać, nie
ma się
ochoty
na żadne poświęcenie czy zaangażowanie, skoro wychodzi się do
innych z
sercem na dłoni, a inni wychodzą z kamieniem w zaciśniętej
pięści.

Może to trochę za ostry obraz –
a może jednak nie…
Jednakże,
w każdej takiej sytuacji mamy
pamiętać, że żadne nasze dobro nie
jest nie zauważone przez Boga!
Wprost
przeciwnie! On widzi wszystko. I z całą pewnością wyżej ceni
takie dobro, które czynimy ze
względu na Niego,

aniżeli to, które czynimy trochę dla Niego, a trochę dla
ludzkiego uznania. Nie mówiąc już o takim, które czynimy
wyłącznie dla ludzkiego uznania. Jeżeli pamiętamy, że całe
nasze życie doczesne i wieczne jest w ręku Boga, to musimy też
pamiętać, że każde dobro, jakie czynimy na ziemi, ma
wielką wartość w wieczności.

Bo nasze uczynki idą za nami na Boży Sąd. I są najmocniejszym
argumentem za tym, aby nasza wieczność mogła być szczęśliwa.
Wszystko
to zaś
rozgrywa
się w najściślejszej naszej, głęboko w sercu przeżywanej,
jedności z Bogiem.
A
ludzie, patrząc jedynie z zewnątrz, będą to pewnie
widzieli
zupełnie
inaczej.
I
będą mówili
różne
dziwne rzeczy. Ale – niech tam sobie mówią…
Pomyślmy
w tym kontekście:
– Czy
słysząc różne, docierające do mnie opinie ludzi na swój temat,
potrafię zachować spokój i słuchać nade wszystko swego sumienia?
– Czy
dobro, jakie czynię innym, motywowane jest względem na Boga, czy na
ludzkie uznanie?
– Jak
reaguję na szczególnie krzywdzące potraktowanie przez ludzi?

Doświadczył
ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę.

17 komentarzy

  • Duchu Święty, udziel nam daru trwałego mądrości i spraw byśmy nigdy nie zostali ograbieni z Twojej łaski. Byśmy ten dar otrzymawszy, nie zatrzymywali go tylko dla siebie ale dzielili się z innymi.Pozwól nam zakończyć bieżący rok z Chrystusem, Królem Chwały i wkroczyć w nowy rok liturgiczny z Tobą Duchu Święty. Wierzę, ufam że tak się stanie.

  • – Czy słysząc różne, docierające do mnie opinie ludzi na swój temat, potrafię zachować spokój i słuchać nade wszystko swego sumienia?
    Raz do roku odwiedzam w domu koleżankę z pracy z okazji jej imienin. Miało to miejsce " z poślizgiem " w minioną niedzielę. Jest po 2 udarach, chodząca i myśląca ale zdana całkowicie na męża. To mąż przygotowuje nam obiad i można go podziwiać w tym względzie, bo sam lubi zjeść o czym świadczy waga przeszło 90kg, ale ja go nie podziwiam… Wychodzę z ich domu zawsze zgnębiona duchowo, bo zawsze, od lat słyszę wulgarne ataki na kościół, na księży, na kazania, na nas "ciemnych " wierzących… Inna koleżanka uczestniczka spotkania podjęła spokojną , rzeczową rozmowę, ja przyjmowałam jego wywody w ciszy, ze współczuciem dla Niego a przy pożegnaniu powiedziałam tylko jedno zdanie " J…wycisz swoje złe emocje, nie rób przykrości żonie, bo Ona dość ma swojej udręki. "

    • Pani Aniu może ten czlowiek to wszystko mówi pod publikę a może potrzebuje zwykłej rozmowy nie raz czy dwa razy do roku a częściej.Aby zmienił swoje zdanie do kościoła Księży itp.Pamiętam kiedy pierwsze moje komentarze się pojawiały na tym blogu ja nie byłam i chyba do tej pory nie mam zbyt dobrego nastawienia do Księży kościoła i ludzi,ale dzięki temu że tu jestem zmieniłam chociaż trochę swoje nastawienie,dzięki temu iz poznaje innych zdanie które nie zawsze mi się podoba ale liczę się z tym ze to nie ja zawsze mam rację dzięki temu też zaczelam pracę nad samą sobą ale nie było by tego gdyby nie zapewne Ks.Jacek który ma anielska
      cierpliwość nie było by tego gdyby nie Pani i Robert którzy się na mnie nie obrażają i nie uciekają od tematu nie było by tego gdyby nie Ks.Marka wpisy,które skłaniają do przemyśleń pokazują ze gdzieś jest inaczej a mimo warto jest być gdzie się jest.
      Dzisiaj mogę powiedzieć Wam wsztstkim i każdemu z osobna co teraz zrobię Dziękuję bo za pewne bez Was nie było by mnie.Raczej moze i bym byla ale calkowicie nastawina na nie jak wlasnie ten Pan.M

    • Anno, uwierz mi, że w trakcie wielu rozmów bardzo często słyszę podobne ataki :). Czasami są zasadne – najczęściej w kontekstach obyczajowych – ale na ogół ludzie reagują schematycznie podobnymi matrycami: czarni to tacy owacy, jakież to samochody mają, ileż to biorą za śluby i pogrzeby, wchodzą wszystkim z butami pod pierzynę, czego sie tak czepiaja aborcji i antykoncepcji, po co politykują, pedofile, wszyscy maja kochanki itd. itp. Właśnie taka postawa ludzi kiedyś doorowadziła mnie do sytuacji uderzenia pięścią w stół! Niestety jest tak, że jeden trujący grzyb psuje całe danie, ale nie można godzić się na klepane przez ludzi tylko farmazonów:).

    • Droga M – to jest bardzo duża Twoja zasługa, ponieważ większość ludzi jak im coś nie pasuje to po prostu zamyka się i odwraca plecami. A Ty nie :). Ja w rozmowach z ludźmi, kiedy atakują Kościół czy lsięży często używam argumentu z mojego życia: na swojej drodze w ogromnej przewadze trafiałem na księży, którzy są OK, a niektórzy nawet bardzo OK 🙂 – więc moja statystyka jest dokładnie odwrotna od wypowiedzi, których dałem przykłady wyżej – chociaż nie twierdzę, że wśród księży nie ma łotrów 😉 – są z całą pewnością, ale nie w takim wymiarze w jakim panuje ogólne przekonanie 🙂

    • M, po pierwsze chcę Cię prosić, abyś zwracała się do mnie nie per pani, ale Anna. Jest to zwyczaj przyjęty w necie, że mówimy do siebie po imieniu, nie bacząc na wiek, status społeczny, wykształcenie.
      M, męża koleżanki znam od lat 80tych i w tamtych dawnych czasach bywaliśmy w swoich domach całymi rodzinami, z dziećmi. Znamy się jak przysłowiowe " łyse konie". On był zawsze trudny w rozmowach o polityce i wierze. Należy do ludzi, którzy mają swoje zdanie w każdym temacie i zawsze mają racje.Jest niereformowalny. To że był i jest innych poglądów, to ja to rozumiem. Mnie jest trudno zaakceptować i nie toleruję Jego chamskich dyskusji,wulgaryzmów które siarczyście używa i nie zważa na obecność kobiet, bądź co bądź gości w jego domu. Nasi mężowie już dawno zrezygnowali ze wspólnych z Nim spotkań, dzieci wyrosły i rozeszły się po świecie. My z koleżanką odwiedzamy się okazjonalnie właśnie z okazji imienin i poza domem, jak np. jest w szpitalu. Nie mam predyspozycji, aby kogoś usilnie " nawracać", przekonywać by zmieniał poglądy. Szkoda mojego zdrowia.

    • Robert, ograniczyłam towarzyskie spotkania, nie oglądam nałogowo telewizji i dlatego odwykłam od tego typu rozmów, czczych dyskusji, dlatego tą wizytę tak przeżyłam. Mam nadzieję, że "wyleczę się" do następnego spotkania :).

    • Co racja to racja szkoda zdrowia:-).
      Robert coś w tym jest co prawda czasami też tak robię,ale to już chyba tylko dlatego aby nie napisać za dużo a później nie gryźć się z myślami.Pozdrawiam M

  • M, zazwyczaj przyjaciół się wybiera i towarzystwo też. Męża koleżanki dostaliśmy "w pakiecie" razem z nią :). Nie chcę jej, osobie doświadczonej chorobą robić przykrości i przez niemiłe zachowanie jej męża, przestać ją odwiedzać w domu, nie chcę też prosić aby na ten czas znalazł sobie zajęcie w innym pokoju, choć doskonale wie że "nasza trójka" robi sobie " babskie" imieniny bez udziału mężów.

    • Pakiety są najlepsze :-)co prawda zazwyczaj to mieszanki wybuchowe,ale tak sobie myślę iż każdy w takim pakiecie ma coś dobrego chociaż nie zawsze udaje nam się to zobaczyć.M

    • M, ja doceniam jego zaangażowanie wokół swojej rodziny, troskę o żonę i dom, mnie razi tylko "język" kolegi. Zresztą podobnie jak wulgaryzmy w autobusie, bądź niektórych młodych rozmowy, co to na 20 słów wypowiedzianych, znaczna część to pospolite niecenzurowane słowa.

    • Coś na ten temat wiem sama osobiście miałam w swoim życiu okres gdzie więcej używałam słów niecenzuralnych i jak spotkałam się z moją siostrzenica u moich rodziców to zawsze moja Mama stwierdzila fakt,że my to chyba używamy ich jako przeciwników.Co prawda nie ma czym się chwalić,że tak było za to jak i ja tak i ona w tej chwili prawie nie używamy słów nie cenzurowanych jednak to zasługa mojej mamy a jej babci.M

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.