Prowadźmy ludzi do Jezusa!

P
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
dwudziestą piątą rocznicę święceń biskupich
przeżywa Ksiądz Biskup Henryk Tomasik, Pasterz Diecezji radomskiej,
a przed laty – Biskup pomocniczy Diecezji siedleckiej. Ksiądz
Biskup wyświęcił mnie na diakona, był też moim Profesorem w
Seminarium. Dziękując za wszelkie dobro, okazywane przy różnych
okazjach, życzę nieustannego zapału duszpasterskiego, tak bardzo
potrzebnego do prowadzenia ludzi do jedynego i niezawodnego Światła,
Jezusa Chrystusa. O to będę się dla Jubilata modlił.
Z
kolei, swoje święto patronalne przeżywa Imiennik jednego z trzech
Magów – Kacper Gołębiewski, krewny Księdza Proboszcza z
Miastkowa. I właśnie w Miastkowie mam okazję się z Nim spotykać,
kiedy wraz z Rodziną przyjeżdża tam w odwiedziny.
Imieniny
przeżywa także Kacper Malarz, Prezes Służby liturgicznej w
Celestynowie.
Życzę
Drogim Solenizantom
wytrwałości i odwagi trzech Mędrców w dążeniu do Jezusa! I
także zapewniam o modlitwie.
Moi
Drodzy, czy wybieracie się na Orszak Trzech Króli? W Miastkowie
takiego nie będzie, ale w pobliskim Żelechowie – i owszem, a w
nim mają wziąć udział wielbłądy, wygrane dzięki jakiemuś
losowaniu, o którym nie za wiele słyszałem. Ale wiem, że już
teraz wzbudza to w całej okolicy sporo radości.
Moi
Drodzy, dzisiaj pierwsza sobota miesiąca – nie zapomnijmy także o
tym wymiarze dzisiejszego dnia.
I
nie zapomnijmy o Księdzu Marku i „manewrach młodzieżowych” w
Surgucie. Zwłaszcza, że dzisiejsza uroczystość to dzień
solidarności z Misjonarzami – o czym więcej w rozważaniu.
Na
głębokie przeżywanie dzisiejszego święta – niech
Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Uroczystość
Objawienia Pańskiego,
do
czytań: Iz 60,1–6; Ef 3,2–3a.5–6; Mt 2,1–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Powstań,
świeć, Jeruzalem, bo przyszło twe światło
i
chwała Pana rozbłyska nad tobą.
Bo
oto ciemność okrywa ziemię
i
gęsty mrok spowija ludy,
a
ponad tobą jaśnieje Pan
i
Jego chwała jawi się nad tobą.
I
pójdą narody do twojego światła,
królowie
do blasku twojego wschodu.
Podnieś
oczy wokoło i popatrz:
Ci
wszyscy zebrani zdążają do ciebie.
Twoi
synowie przychodzą z daleka,
na
rękach niesione twe córki.
Wtedy
zobaczysz i promienieć będziesz,
zadrży
i rozszerzy się twoje serce,
bo
do ciebie napłyną bogactwa zamorskie,
zasoby
narodów przyjdą ku tobie.
Zaleje
cię mnogość wielbłądów,
dromadery
z Madianu i z Efy.
Wszyscy
oni przybędą ze Saby,
ofiarują
złoto i kadzidło,
nucąc
radośnie hymny na cześć Pana.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Przecież słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla
was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta
tajemnica.
Nie
była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak
teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i
prorokom, to znaczy że poganie już są współdziedzicami i
współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w
Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda,
oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest
nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na
Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”.
Skoro
usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima.
Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał
ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz.
Ci
mu odpowiedzieli: „W Betlejem judzkim, bo tak napisał prorok:
«A
ty, Betlejem, ziemio Judy,
nie
jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy,
albowiem
z ciebie wyjdzie władca,
który
będzie pasterzem ludu mego, Izraela»”.
Wtedy
Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o
czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł:
„Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je
znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu
pokłon”. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę.
A
oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż
przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy
ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli
Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon.
I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i
mirrę.
A
otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą
udali się do ojczyzny.
Przebieg
wydarzenia, które dzisiaj w sposób liturgiczny uroczyście
przeżywamy, opisany został w Ewangelii według Świętego
Mateusza.
Wysłuchaliśmy przed chwilą stosownego jej fragmentu.
I to właśnie tam dowiadujemy się, że kiedy nowo narodzonemu
Synowi Bożemu oddali cześć Jego Rodzice, a potem prości pasterze,
Bóg za pomocą blasku gwiazdy doprowadził do Niego także
wielkich tego świata,
a więc Mędrców – czy, jak się też
ich określa: Magów, Królów, Kapłanów pogańskich religii,
Astrologów – aby i oni ujrzeli Tego, który przyszedł zbawić nie
tylko naród wybrany, ale wszystkie narody świata. Bo ci,
którzy dziś do Jezusa przybyli, reprezentowali wszystkie narody
świata.
Mówimy
dokładniej, że reprezentowali narody pogańskie, czyli
takie, które nie wyznawały wiary w Boga Jedynego. Dzisiaj te
wszystkie narody – w osobach Mędrców – oddały pokłon przed
niezwykłym tronem niezwykłego Króla.
Tak, mówimy tu o
niezwykłości w jednym i drugim wymiarze, bo owym Królem okazało
się małe Dzieciątko, a Jego tronem – żłób.
Jednak
dla Heroda nawet taki Król stał się niebywałą konkurencją i
przerażającym zagrożeniem,
toteż odważył się nawet dokonać
tak straszliwej masakry, jak zabójstwo wszystkich małych chłopców
w okolicy, oby tylko pozbyć się wyimaginowanego zagrożenia. Mędrcy
natomiast przybyli, aby temu maleńkiemu, a przecież tak bardzo
wielkiemu Królowi – oddać cześć.
Cała
historia ich przybycia, ich pokłonu i faktu złożenia darów, jest
na wskroś tajemnicza. Bo tak naprawdę nic, poza tym, co
napisał Mateusz, o nich nie wiemy. Nawet nie znamy ich liczby!
Zauważmy, że Ewangelista w żadnym miejscu nie wspomina, że
było ich trzech.
Pisze o Mędrcach, przybyłych ze Wschodu.
Natomiast ich liczbę ustaliła dopiero Tradycja, na podstawie liczy
darów, które złożyli. Jednakże w ikonografii chrześcijańskiej
na przestrzeni wieków przedstawiano ich w liczbie czterech,
sześciu, a nawet dwunastu!
Dalej:
nie znamy ich imion. Te, które zwykliśmy im przypisywać,
także otrzymali na przestrzeni wieków i uznaje się, że imiona te
nie mają jakiegoś głębokiego znaczenia symbolicznego. Nie wiemy –
jako rzekliśmy – z jakich krajów dokładnie przybyli, stąd
też nie wiemy, jaką przebyli odległość. Przypuszcza się, że
pochodzili z okolic ówczesnej Mezopotamii.
I
nie wiemy wreszcie, co ich w ogóle zainspirowało do tej
wędrówki. I jak to było z ową tajemniczą gwiazdą, która
ich do Jezusa doprowadziła. Tutaj także różne teorie są
głoszone: jedni uważają, że było to faktycznie jakieś
zjawisko astronomiczne,
inni – że wewnętrzne natchnienie.
Tego dokładnie nie wiemy, wiemy natomiast, że Mędrcy poszli za tym
znakiem – natchnieniem – zaufali mu i dzięki temu
dotarli do Jezusa.
I
wiemy także, co oznaczają dary, które Jezusowi ofiarowali: złoto
oznaczało Jego królewską godność, kadzidło – Jego
Boskość, a mirra była zapowiedzią męki i pogrzebu. Warto
przy okazji wyjaśnić, że mirra to wonna żywica o gorzkim
smaku, ale miłym zapachu. Używano jej do produkcji kadzidła, także
jako wonności do skrapiania ubrań i pościeli. Używano jej także
jako kosmetyku. Niezbędna była przy balsamowaniu zwłok.
Zmieszana z oliwą, służyła do świętych namaszczeń. W
połączeniu z winem, tworzyła silnie oszałamiający napój,
który podawano skazańcom, aby ulżyć ich cierpieniom.
Takie
to właśnie dary Mędrcy złożyli Jezusowi, a wraz z tymi darami
złożyli u Jego stóp swoje serca i gotowość przyjęcia
Jego przesłania, Jego nauki, nade wszystko zaś – daru Jego
zbawienia.
Na ten piękny gest, wyrażający wspomnianą
gotowość, Jezus odpowiada przez wszystkie wieki istnienia swego
Kościoła,
posyłając swoich misjonarzy, aby nawet na
najdalszych zakątkach świata głosili wszystkim ludom i narodom
dobrą nowinę o zbawieniu.
W
dniu dzisiejszym serdeczną naszą modlitwą i materialnym
darem
wspieramy wszystkich tych odważnych ludzi, którzy nie
zawahali się zostawić swoich domów rodzinnych i swoich krajów,
aby pojechać nawet bardzo, bardzo daleko i tam głosić Ewangelię,
znosząc różne trudności i przeciwności – od
klimatycznych i zdrowotnych począwszy, na tęsknocie za własnym
krajem i najbliższymi osobami skończywszy. Jednak ich poświęcenie
jest konieczne, aby słowo Boże mogło dotrzeć do serc wszystkich
ludzi. I to się zresztą w niezwykły sposób dokonuje.
Tak,
dokonuje się to, co już Paweł Apostoł opisał – a jednocześnie
zapowiedział – w swoim Liście do Efezjan, którego fragmentu
wysłuchaliśmy w drugim czytaniu, że poganie już są
współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami
obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.
Otóż,
właśnie!
To
bardzo symptomatyczne, a jednocześnie zdumiewające, że już w
chwili swego przyjścia na świat Jezus zaprosił narody pogańskie
– a więc wszystkich ludzi na całym świecie – do wspólnoty ze
sobą. Owszem, to nie było wcale takie oczywiste dla wielu członków
narodu wybranego, przekonanych o swojej szczególnej pozycji i swoim
wybraniu. I nawet sam Jezus nieraz podkreślał, że przyszedł po
to, aby ogłosić swoją naukę najpierw
swojemu narodowi,
który dopiero potem, po Jego Wniebowstąpieniu,
miał ją rozgłosić całemu światu.
Jednak
wiemy, że od tej zasady Jezus stosował częste wyjątki,
jeżeli u ludzi spoza swego narodu widział otwarte serce i gotowość
przyjęcia Jego darów. A dzisiaj już nie rozróżniamy ludzi i
narodów na tych „swoich” i tych „obcych”, bo dobrze wiemy,
że wszyscy są zaproszeni do zbawienia – wszyscy bez wyjątku!
Jedynym zaś kryterium, decydującym o tym, iż to zbawienie
rzeczywiście się dokona, jest wspomniana już gotowość i
otwartość serca.
Widzimy
bowiem, że dzisiaj – może nawet bardziej, niż za czasów
Izajasza, czy za czasów Jezusa – dokonuje się to, co właśnie
Izajasz tak sugestywnie opisał w swojej wizji, iż oto
ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy.

Niestety, wielka i gęsta to ciemność – ciemność duchowa,
ciemność ideologiczna, ciemność serc i sumień!
Jednak
dzisiejsze przesłanie Proroka jest przesłaniem na wskroś
optymistycznym, bo chociaż wspomina – co przed chwilą
przywołaliśmy – o ciemności i gęstym mroku, to jednak w jego
wizji o wiele więcej jest światła. Zauważmy: Powstań,
świeć, Jeruzalem, bo przyszło twe światło i chwała Pana
rozbłyska nad tobą;
a także: Ponad
tobą jaśnieje Pan
i Jego chwała jawi się nad tobą.
I pójdą narody do twojego światła,
królowie do
blasku twojego wschodu;
czy też: Wtedy zobaczysz i
promienieć będziesz,
zadrży i rozszerzy się twoje
serce…
Dużo tu światła, prawda? O wiele więcej, niż
ciemności.
I
dużo też radości, jaka towarzyszy podążaniu narodów do Boga.
Zwróćmy uwagę chociażby na te słowa: Twoi synowie
przychodzą z daleka,
na rękach niesione twe córki;
czy też: Do ciebie napłyną bogactwa zamorskie, zasoby narodów przyjdą ku tobie.
Wszystko
to razem wziąwszy pod uwagę, stwierdzić możemy, że chociaż na
ziemi nie brakuje ciemności i mroków, chociaż w ludzkich sercach
nie brakuje zawziętości, uporu i grzechu, to jednak ostatecznym
i absolutnym Zwycięzcą jest Pan! Jego blask coraz
bardziej rozjaśnia już teraz, a kiedyś rozjaśni w całej pełni
i pokona wszelkie mroki.
Teraz zaś może się to dokonywać w
takim stopniu, w jakim my sami chcemy i pozwolimy Jezusowi, by
te nasze mroki rozjaśniał.
Chodzi
o odpowiedź na pytanie, czy stać nas na to, by razem z Mędrcami
pochylić przed Jezusem i Jego majestatem nasze dumne czoła i
często twarde karki;
by poddać Jego panowaniu naszą oporną
wolę, by zrezygnować ze swego egoizmu, ze swojej pychy, ze swego
nieomylnego i zawsze najważniejszego „ja” – i pozwolić, by to
Jego zasady w 
naszym życiu panowały, by Jego wola
się spełniała, by to On wszystkim w naszym życiu się zajmował i
wszystko sam prowadził, by to blask Jego chwały rozjaśniał
nasze serce, a nie jakieś tanie świecidełka,
którymi mami nas świat.
Naprawdę,
moi Drodzy, od nas bardzo dużo zależy! Od nas tak naprawdę
wszystko zależy! Bo Jezus już – mówiąc nieco
kolokwialnie – swoje zrobił. On przyszedł, oddał nam samego
siebie i całego siebie, zaprosił nas do siebie, dał nam szansę
zbawienia. I teraz czeka na naszą odpowiedź. Jaka to będzie
odpowiedź?
Możemy
tak, jak pasterze, jak Mędrcy – pokłonić się Mu i uznać nad
sobą Jego panowanie.
Ale możemy – przed czym niech nas Bóg
broni – tak, jak Herod, widzieć w Nim zagrożenie, konkurencję i
ciągle uciekać od Niego, lub nawet zabijać Go
w swoim sercu i w sercach ludzi. Oby to się nam nigdy nie zdarzyło,
obyśmy nigdy nie zaakceptowali świadomie
takiego rozwiązania, chociaż – powiedzmy szczerze – każdy
grzech, a szczególnie ciężki, jest takim votum nieufności wobec
Jezusa, jest buntem przeciwko Niemu, jest odwróceniem się od Niego…
Niech
więc godne i radosne przeżycie dzisiejszej uroczystości,
dopełnione i potwierdzone znakiem naszej wiary,
napisanym pobłogosławioną kredą na drzwiach domów, będzie
iskrą, która – po raz już któryś w naszym życiu – rozpali
płomień ogromnego światła,
rozjaśniającego mroki naszych
serc i umysłów, mroki spowijające naszą codzienność i nasze
ludzkie sprawy. Niech to światło już nigdy nie zgaśnie, a
nawet nie osłabnie…
I
niech go będzie tyle, że będziemy mogli dzielić się nim z innymi
– a w ten sposób i my staniemy się misjonarzami, którzy
blask Bożej nauki będą nieśli wszystkim wokół, począwszy od
swoich najbliższych; że staniemy się takimi gwiazdami,
które będą ludzi prowadziły do Jezusa.
Przykładem
własnego życia…

1 komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.