Któż przeciwko nam?!

K

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, dzisiaj kończą się Rekolekcje w Parafii Kalwa –
Szropy, w Diecezji elbląskiej. Ale jeszcze cały dzień przed nami.
Dlatego proszę o modlitewne wsparcie – także na naszą nocną
podróż powrotną.
Ponadto,
wszyscy pamiętamy w modlitwie o duszpasterskich manewrach Księdza
Marka!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

REKOLEKCJE
WIELKOPOSTNE – DZIEŃ 3
we
Wtorek 2 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Iz 1,10.16–20; Mt 23,1–12

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Słuchajcie
słowa Pana, wodzowie sodomscy, daj posłuch prawu naszego Boga, ludu
Gomory:
Obmyjcie
się, bądźcie czyści. Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich
oczu. Przestańcie czynić zło. Zaprawiajcie się w dobrem.
Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego,
oddajcie słuszność sierocie, stawajcie w obronie wdowy.
Chodźcie
i spór ze Mną wiedźcie, mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak
szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone były jak purpura,
staną się jak wełna.
Jeżeli
będziecie ulegli i posłuszni, dóbr ziemskich będziecie zażywać.
Ale jeśli się zatniecie w oporze, miecz was wytępi. Albowiem usta
Pana to wyrzekły”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami:
Na
katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie
więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie
naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary
wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz
sami palcem ruszyć ich nie chcą.
Wszystkie
swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać.
Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów.
Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w
synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie
nazywali ich Rabbi.
Wy
zaś nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz
Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie
nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten, który
jest w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami,
bo tylko jeden jest wasz Mistrz, Chrystus.
Największy
z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie
poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

I
tak oto, moi Drodzy, dochodzimy do trzeciego, ostatniego dnia naszych
parafialnych Rekolekcji, które przeżywamy pod hasłem: Jeżeli
Bóg z nami, któż przeciwko nam?…
Jak pamiętamy, są to
słowa Świętego Pawła Apostoła, skierowane przez niego do
wiernych Rzymu, a odczytane w liturgii Słowa ostatniej niedzieli.
I
właśnie w niedzielę stawialiśmy sobie pytanie, po czym poznać,
że Bóg jest z nami
– na ile ta obecność jest wyraźna i
czytelna, a może właśnie wzbudza wątpliwości i wcale nie jest
taką oczywistością. Z kolei wczoraj zastanawialiśmy się, co
zrobić – co nieustannie robić – aby Bóg był w naszym życiu
obecny coraz bardziej,
w coraz większym stopniu. I wskazaliśmy
sobie, że najpierw trzeba zadbać o uwolnienie serca z grzechu,
a potem także o żywy kontakt z Bogiem na modlitwie, w
Sakramentach i w Jego słowie; a wreszcie – o okazywanie
miłosierdzia drugiemu człowiekowi.
I
właśnie w tym kontekście mieliśmy wczoraj pracę domową,
polegającą na wykonaniu jakiegoś dobrego uczynku, który byłby
niespodzianką.
Chodziło o jakiś prosty gest, uczyniony wobec
kogoś bliskiego – w domu, w rodzinie, lub w otoczeniu – albo
nawet o telefon z bezinteresownym, dobrym słowem, do kogoś
skierowanym. Celem tejże pracy domowej było zacieśnianie
międzyludzkich więzów,
aby w ten sposób Bóg był bardziej
wśród nas obecny, aby był bardziej „Bogiem z nami”. Jak
nam się udało wykonać tę pracę?
Moi
Drodzy, cała nasze rekolekcyjne działanie dokonuje się w
atmosferze wzajemnej modlitwy
– wszystkich za wszystkich.
Najpierw modlimy się o błogosławione owoce tego czasu w
życiu każdej i każdego z nas, bez wyjątku. Oby te Rekolekcje
zaowocowały w nas przemianą myślenia, odnowieniem spojrzenia na
Boga, na cały otaczający świat, na innych ludzi, a wreszcie – na
siebie samych. Oby dokonało się naprawdę jakieś trwałe dobro
– także poprzez realizację postanowienia rekolekcyjnego, jakie
dzisiaj podejmiemy na koniec rozważania.
Modlimy
się także za naszych Księży Spowiedników, którzy służą
nam w konfesjonałach, prosząc Boga, aby nigdy nie zabrakło im
światła, zapału, cierpliwości i odwagi do jednania ludzi z
Bogiem. Jednocześnie, bardzo im dziękujemy za dzisiejszą posługę.

Ponadto,
modlitwą ogarniamy tych, którzy chociaż bardzo chcieliby tu z
nami być, to jednak nie mogą,
głównie z powodu choroby,
starości, lub innych, ludzkich przeszkód. I właśnie chorych, a
także obarczonych jakimkolwiek krzyżem cierpienia, prosimy, aby
chociaż cząstkę tych swoich doświadczeń ofiarowali
w intencji naszych Rekolekcji. Pozdrawiamy ich – już po raz
kolejny – bardzo serdecznie, zaznaczając bardzo wyraźnie, że
traktujemy ich jako pełnoprawnych uczestników tego ważnego
wydarzenia w życiu parafialnym. I zapewniamy o naszej modlitwie.
A
tą modlitwą ogarniamy także tych, którzy chociaż mogą w
naszych spotkaniach uczestniczyć, to jednak nie chcą
– z
różnych powodów, których tutaj nie komentujemy, tylko modlimy
się, aby zechcieli jak najszybciej powrócić do Pana.
Ta
nasza modlitwa dokonuje się w tych dniach bardzo intensywnie, a jest
zanoszona w taki sposób, jaki każda i każdy z nas najbardziej
lubi, jak się przyzwyczaił modlić… Natomiast na jedną
modlitwę dziennie umawiamy się,
aby ta jedna modlitwa była w
ciągu całego dnia odmówiona przez nas wszystkich – aby to także
było znakiem jedności pomiędzy nami. Tę wskazaną,
umówioną modlitwę odmawiamy w domu – najlepiej wspólnie, wraz z
całą rodziną – aby właśnie w naszych domach budować
rekolekcyjną atmosferę. Pierwszego dnia tą modlitwą była Koronka
do Bożego Miłosierdzia,
a wczoraj – Litania Loretańska do
Najświętszej Maryi Panny.
Jak udało się nam wczoraj odmówić
tę Litanię?
Jeżeli
ktoś nie mógł, lub zapomniał odmówić jedną lub drugą z
wyznaczonych modlitw, niech to uczyni dzisiaj. Naprawdę, nie
jest za późno, a nasze Rekolekcje na pewno na tym zyskają. Dzisiaj
zaś umówmy się na Litanię do Serca Pana Jezusa.
Moi
Drodzy, kontynuujemy naszą refleksję nad Bożym słowem, w duchu
hasła: Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?… I
dzisiaj chcemy się skoncentrować na drugiej części tego zdania,
właśnie na stwierdzeniu: Któż przeciwko nam?…
Któż – lub cóż – może zagrozić człowiekowi, z którym jest
Bóg; w którego sercu jest Bóg? Któż – lub cóż – jest w
stanie takiemu człowiekowi zagrozić, lub zaszkodzić?
Czyż taki człowiek nie jest na tyle mocny duchem, aby oprzeć się
przeróżnym zawirowaniom, jakie niesie ze sobą świat?
Oto
w dzisiejszym pierwszym czytaniu, z Księgi Proroka Izajasza,
usłyszeliśmy słowa: Obmyjcie się, bądźcie czyści.
Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu. Przestańcie
czynić zło. Zaprawiajcie się w dobrem. Troszczcie się o
sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność
sierocie, stawajcie w obronie wdowy.
[…] Jeżeli
będziecie ulegli i posłuszni, dóbr ziemskich będziecie zażywać.
Ale jeśli się zatniecie w oporze, miecz was wytępi.
Otóż,
właśnie! Jeżeli człowiek będzie mocny duchem i zjednoczony z
Bogiem, to – jak mówi Prorok – będzie zażywał dóbr
ziemskich.
Oczywiście, nie chodzi tu wyłącznie o jakieś
dobra materialne, ale o wszelkie dobro, jakie może być udziałem
człowieka na tej ziemi, a więc także dobra duchowe, intelektualne,
na pewno również – a jakiejś mierze – materialne… Przede
wszystkim jednak, taki człowiek będzie mocny i odporny na to
wszystko, co mogłoby weń uderzyć lub go tak po ludzku zniszczyć
Jednakże
Jezus w Ewangelii ostrzega przed postawą, która polegałaby na
zbytnim postawieniu na ów ludzki prestiż i zewnętrzne tylko
powodzenie. Pokazując obłudę faryzeuszy i przed nią właśnie
ostrzegając, Jezus wyraźnie mówi, że nie liczy się tylko to, co
widać w zewnętrznym wymiarze, ale nastawienie ducha.
Człowiek może spodziewać się wszelkich – jak to dziś zostało
określone – dóbr ziemskich, jeśli będzie żył w
jedności z Bogiem. Czyli – jak mówi nasze rekolekcyjne hasło:
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?… I cóż
przeciwko nam?… Co nam może zrobić ktokolwiek, lub co nam może
tak naprawdę zaszkodzić, jeżeli Bóg będzie z nami?
Owszem
– powiedzmy i to bardzo jasno i konkretnie – nie mówimy tutaj o
jakiejś totalnej ludzkiej beztrosce, nie chodzi więc o to,
że jeżeli Bóg z nami, to przez cale życie na tej ziemi nie
będzie już żadnych problemów, żadnych zmartwień,
żadnych
niepokojów czy wątpliwości, tylko jedna wielka sielanka, jedna
wielka słodycz i ogólny błogostan – nie, nic z tych rzeczy!
Prosta życiowa obserwacja pokazuje, że tak nie
jest i upieranie się, że jednak tak jest, mogłoby tego, kto się
przy tym upiera, narazić na śmieszność. Zatem, nie o to chodzi.
Chodzi
natomiast o to, że człowiek, który zawsze jest z Bogiem, a Bóg
jest z nim – na pewno nigdy nie przegra swego życia, nigdy
się nie załamie tak totalnie, żeby miał chociażby targnąć się
na swoje życie. Bo nigdy nie traci nadziei i pomysłu
na przyszłość. Taki człowiek nie boi się ludzi, nie obawia się
patrzeć ludziom prosto w oczy i mówić to, co mu nakazuje sumienie!
Nie to, co ludzie chcą usłyszeć, ale to, co on sam chce
powiedzieć
– bo wie, że to właśnie powinien powiedzieć.
Człowiek
taki nigdy nie kłania się na prawo i lewo – tak, jak zawieje
wiatr – niczym chorągiewka. Nikogo nie musi prosić o poparcie
za wszelką cenę; przed nikim nie musi się płaszczyć,
nikogo nie musi prosić o przysłowiową łaskę, nie musi
zabiegać o niczyje względy czy uznanie,
nie musi nikomu się
podlizywać, nie musi panicznie zabiegać o czyjeś uznanie. Bo taki
człowiek – mocny Bogiem – jest mocny we wszystkim: w
swoim zdaniu, w swoich poglądach na świat, w swoich przekonaniach,
w swoich postanowieniach, w swoich działaniach. Ma swój honor,
swój kręgosłup moralny, swoją mocną pozycję.
To
człowiek z klasą,
człowiek na wysokim poziomie, człowiek
mający na tyle świadomość swojej wewnętrznej wartości, że nie
są mu straszne żadne ludzkie opinie lub złośliwe komentarze, nie
są straszne żadne przeciwności losu i życiowe
trudności.
Owszem, one go nie omijają, ale go nie zabijają,
nie zniechęcają do ciągłego czynienia dobra i okazywania miłości
ludziom. Taki człowiek nie tylko wypowiada słowami, ale całą
swoją postawą codziennie pokazuje i potwierdza prawdziwość
Pawłowych słów, będących hasłem naszych Rekolekcji: Jeżeli
Bóg z nami, któż przeciwko nam?…
Moi
Drodzy, kończąc nasze wspólne spotkania, a jednocześnie
zapraszając Was za chwilę do podjęcia osobistych postanowień z
tego świętego czasu, życzę Wam, abyście takimi właśnie
ludźmi byli – abyście byli nimi coraz bardziej!
Abyście
nigdy nie zgodzili się na miernotę, bylejakość, przeciętność,
ale zawsze, ciągle od nowa, dążyli do prawdziwej wielkości!
A tym samym – do świętości.
Bo
wielkość – ta prawdziwa, a więc nie ta, którą trzeba
„nadmuchiwać” medialnym rozgłosem, ale ta prawdziwa – nie
zależy od tego, jak wysokie stanowisko w hierarchii społecznej
człowiek zajmuje,
czy jaki urząd piastuje, czy ile ma tytułów
przed nazwiskiem. Tym, którzy tak bardzo zabiegają o mnożenie
owych tytułów, warto przypomnieć, że przyjdzie taki czas, kiedy
przed nazwiskiem pojawi się tylko jeden tytuł, który pochłonie
wręcz wszystkie pozostałe. Jaki to tytuł? „Świętej
pamięci”!
A
wtedy człowiek stanie przed Bogiem w całej prawdzie o sobie
i pokaże – a jednocześnie sam się przekona – kim jest tak
naprawdę i co tak naprawdę ma w sobie. I wtedy zupełnie nie będzie
miało znaczenia, czy za życia był zwykłą sprzątaczką, czy
wielkim arcybiskupem.
To nie będzie miało żadnego znaczenia –
a jedynie to, co będzie mieć w swoim sercu. I na ile blisko jest
Boga,
na ile jest z Nim zjednoczony. Ja Wam dzisiaj, moi Drodzy,
życzę prawdziwej duchowej wielkości! I o nią będę się dla Was
od dzisiaj modlił.
Żeby
zaś uczynić jakiś konkretny i wyraźny krok w kierunku
tejże wielkości, w kierunku świętości, to za chwilę podejmiemy
postanowienie z tych Rekolekcji. Jak wspomniałem wczoraj, chodzi o
takie postanowienie, które będzie naszym programem pracy na
jakiś dłuższy czas, a nie na jeden dzień. Winno ono być jedno
i konkretne,
czyli nie postanawiamy pięciu rzeczy, a jedną: coś
takiego dobrego, co będziemy od dzisiaj robić, albo coś
niedobrego, czego właśnie będziemy unikać.
I
chodzi tu o bardzo konkretne sprawy, jak na przykład to, że od
dzisiaj będę punktualny w pracy i w kościele; albo że nie
opuszczę z lenistwa lub zaniedbania żadnej Mszy Świętej w
niedzielę; albo że nie będzie dla mnie ani jednego dnia bez
modlitwy;
albo że nie będę na nikogo – a szczególnie na
najbliższych – podnosił głosu i warczał, tylko
będę mówił do nich ludzkim głosem (nie tylko w Wigilię…);
albo że przestanę obmawiać innych za plecami, tylko prosto
w oczy będę mówić, co mam do kogo; albo że będę się starał
jak najwięcej sprawiać swoim bliskim takich niespodzianek,
jak ta wczorajsza – i tak dalej…
Chodzi
o takie postanowienie, które jest naprawdę potrzebne, bo sytuacja
wyraźnie domaga się, żeby je podjąć, nie zaś takie, które by
było próbą zamydlenia oczu Panu Bogu, że niby coś tam
postanowiłem. Nie, to musi być coś konkretnego i potrzebnego
– coś takiego, co natychmiast wymaga zmiany. Nie bójmy się, moi
Drodzy, odważnych postanowień! Weźmy się za to, co już
może dawno trzeba było zmienić, poprawić. Nie udawajmy, że
problemu nie ma, jeżeli on jest; nie oszukujmy samych siebie!

To
postanowienie ma być lekarstwem na chorobę duszy, dlatego
stosujmy właściwe lekarstwo na konkretną chorobę. Nieraz –
zwłaszcza mojej Młodzieży – tłumaczę to w ten sposób, że w
przypadku otwartego złamania nogi nie bierze się jedynie tabletki
na chrypkę!
Albo w obliczu mocnego poparzenia nie bierze się
syropku na kaszelek! A my właśnie w taki sposób próbujemy leczyć
choroby naszej duszy: unikamy mocnych postanowień, tylko
postawiamy cokolwiek, żeby jedynie było… Albo nic nie
postanawiamy…
Tymczasem,
postanowienie to po to jest, by coś w naszym życiu zmienić,
dlatego musi nas trochę kosztować! Inaczej – nie będzie
miało sensu. Stąd też – to bardzo ważne – starajmy się
modlitwą wspierać jego realizację, nie zrażając się
jednocześnie, że nie wszystko od razu wyjdzie. Oczywiście, że nie
wszystko od razu wyjdzie. Ale z Bożą pomocą – powoli i
systematycznie – sytuacja będzie się zmieniała. Warto też
wspominać o tym postanowieniu na kolejnych Spowiedziach Świętych,
prosząc Spowiednika o jakieś konkretne wskazówki do jego
realizacji.
Zatem,
moi Drodzy, nie ma już co dłużej rozprawiać, tylko do roboty!
Wypowiedzmy zatem teraz, w ciszy naszych serc, przed obliczem Pana:
Jakie
będzie moje konkretne, osobiste postanowienie z tych Rekolekcji?…
A
pracą domową na dziś będzie rozpoczęcie – już od zaraz –
realizacji tego postanowienia. Oraz Litania do Serca Pana
Jezusa.
Niech
dzięki temu hasło tych Rekolekcji stanie się Waszym życiowym
hasłem,
Waszym drogowskazem na drogach życia i jednocześnie
stwierdzeniem, które będzie najlepiej charakteryzowało Waszą
postawę i Wasz styl postępowania!
Niech wyznacza kierunek i
sposób Waszego bycia chrześcijanami! Nigdy o tych słowach nie
zapominajcie – niech będą źródłem Waszej radości i nadziei!
Jeżeli
Bóg z nami, któż przeciwko nam?!
Amen

2 komentarze

  • Jestem po modlitwie porannej brewiarzowej, po śniadaniu…przytulę się do Serca Jezusowego…i klęknę do modlitwy Litanią do Serca Pana Jezusa, opowiem co w mym sercu leży na dnie…posłucham co moje serce usłyszy od Niego…Błogosławionego dnia życzę i szczęśliwego powrotu do domów. Niech Bóg będzie uwielbiony w posługach wszystkich kapłanów. Uczynię to również wieczorem z radością na Wspólnotowym spotkaniu wiernych.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.