Czy potrzebna kuracja „wstrząsowa”?…

C

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, bardzo serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za
wczorajsze słówko z Syberii. Ileż tam apostolskiego zapału i
optymizmu, prawda? A kiedy się czyta zdanie: „To otwiera nam nowe
możliwości w tym mieście”, to – przynajmniej mi od razu
nasunęło się takie skojarzenie – jakby się czytało Dzieje
Apostolskie!
Moi
Drodzy, nie ustawajmy w gorliwym i serdecznym wspieraniu modlitwą
Księdza Marka, Sióstr i wszelkich duszpasterskich manewrów, jakie
tam Oni razem podejmują. Aby mieli zawsze siłę i odwagę do
„nastawania w porę i nie w porę” – jak mówi Apostoł.
Serdecznie dziękujemy za to piękne świadectwo i za głęboką
refleksję nad Bożym słowem!
Moi
Drodzy, proszę Was także o modlitewne wsparcie dla duszpasterskich
manewrów w Miastkowie, gdzie od wczoraj trwają Rekolekcje
wielkopostne. Potrwają do jutra. Prowadzi je Ksiądz Doktor Jerzy
Duda, Dyrektor Wydziału duszpasterskiego Kurii siedleckiej, a tak w
ogóle – to mój o rok starszy, bardzo dobry Kolega z Seminarium.
Wspaniały, dobry i mądry Człowiek, i gorliwy Kapłan. Proszę,
abyście zechcieli pomodlić się i za Księdza Jurka, i za
wszystkich Rekolekcjonistów i Spowiedników wielkopostnych!
Módlmy
się także za siebie nawzajem – o błogosławione owoce tego
świętego czasu!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
3 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Oz 6,1–6; Łk 18,9–14

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA:
Chodźcie,
powróćmy do Pana! On nas poranił i On też uleczy, On to nas
pobił, On ranę zawiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a
dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności.
Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak
świt poranka, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas i jak deszcz
późny, co nasyca ziemię.
Cóż
ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą, Judo? Miłość
wasza podobna do chmur na świtaniu albo do rosy, która prędko
znika. Dlatego ciosałem ich przez proroków, słowami ust mych
zabijałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę,
nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a
innymi gardzili, tę przypowieść:
Dwóch
ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a
drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: «Boże,
dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści,
cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w
tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam».
Natomiast
celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu,
lecz bił się w piersi i mówił: «Boże, miej litość dla mnie,
grzesznika».
Powiadam
wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy
bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża,
będzie wywyższony”.

Patrząc
z dzisiejszej perspektywy, mając na uwadze to wszystko, czego
nauczono nas na katechezie i co sami wiemy, dzięki osobistemu
pogłębianiu wiedzy religijnej, trudno nam przyjąć tak bez żadnych
zastrzeżeń słowa Proroka Ozeasza: Chodźcie, powróćmy do
Pana! On nas poranił i On też uleczy, On to nas pobił, On

ranę zawiąże. A tym
trudniej zrozumieć słowa samego Boga, gdy mówi: Dlatego
ciosałem ich przez proroków, słowami ust mych zabijałem…

Chyba
bowiem nie jesteśmy przyzwyczajeni do obrazu Boga, który kogoś
poranił, pobił,
czy też który – ot, tak, po prostu – mówi
o sobie, że kogoś zabijał… My już dzisiaj wiemy, że
choć spotykają człowieka przeróżne trudności, przeciwności i
dramaty, chociaż nie brakuje w jego codzienności doświadczenia
krzyża, to jednak nie Bóg jest ich przyczyną, to nie Bóg je
wprost powoduje.
Owszem,
to do Boga kierowane są bardzo często pretensje i zastrzeżenia,
ale to ludzka słabość, ludzka grzeszność i słaba nasza wiara
powodują, że wiele z tych problemów wynika niemalże bezpośrednio
z naszej winy, a innych znowu nie potrafimy – nawet nieraz nie
staramy się – widzieć w świetle wiary i Bogu oddawać.
Bóg natomiast na pewno nie jest źródłem żadnego zła, jakie w
naszym życiu ma miejsce…
I
właśnie w tym zdaniu, w tym stwierdzeniu, które tu sobie
uczyniliśmy, tkwi zapewne klucz do zrozumienia
tego, nad czym się zastanawiamy. Bo Bóg, jeśli nawet dopuszcza
jakieś doświadczenie, które sam określa jako pobicie,
poranienie, czy zabijanie słowem, to nie po to, aby człowiekowi
zrobić źle, czy pogrążyć go w złu, ale dokładnie odwrotnie:
aby go ze zła dźwignąć!
Aby go uratować!
Przecież
nawet dzisiaj słyszymy, że On (czyli Bóg) poranił, ale też On
uleczy;
On pobił, ale też On zawiąże ranę; po
dwu dniach przywróci
[…] życie,
a dnia trzeciego
[…] dźwignie i
[ludzie] żyć [będą]
w Jego obecności.
A
zatem, jeżeli Bóg dopuszcza na człowieka jakieś trudne
doświadczenie, to nie po to, aby go zmiażdżyć, zniszczyć,
czy „sprowadzić do parteru”, ale właśnie przeciwnie: aby go
dźwignąć, uratować, mówiąc obrazowo: „postawić do pionu”.
I to jest naprawdę bardzo dobre, a jednocześnie – bardzo
potrzebne działanie Boga. Potrzebne zarówno wtedy, kiedy człowiek
brnie w grzech i nie bardzo wie, jak się z niego dźwignąć,
ale o wiele chyba bardziej potrzebne wówczas, kiedy człowiek tapla
się w błocie grzechu po same uszy, ale jest przekonany, że
osiągnął wyżyny świętości.
Oczywiście,
zapewne wszyscy domyślamy się, że jest to płynne przejście do
dzisiejszej Ewangelii, która takiego właśnie „doskonałego”
– we własnym przekonaniu
– człowieka nam pokazuje. Miarą
porażającej wręcz pychy ukazanego tam faryzeusza są jego własne
słowa: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak
inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i
ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę
ze wszystkiego, co nabywam…
Czyż trzeba je jeszcze
komentować?…
Jakże
pozytywnie na tym tle wypadł celnik, który grzesznikiem zapewne był
nie mniejszym, niż faryzeusz – tyle, że on o tym wiedział
i znalazł najlepszy sposób, żeby się z grzechów dźwignąć, a
faryzeusz nie dość, iż brnął w grzech, to jeszcze brnął w
fałszywym przekonaniu o swojej bezgrzeszności.
Doprawdy, trudno
wyobrazić sobie mieszankę bardziej szkodliwą i toksyczną duchowo.

Dlatego
już samą opowieść Jezusa, zapisaną w dzisiejszej Ewangelii,
możemy uznać za swoiste potrząśnięcie i wybudzenie z letargu
wszystkich podobnych do owego pysznego faryzeusza. Co nie zmienia
faktu, że pewnie nie zaszkodziłoby jeszcze mocniej takich ludzi
potrząsnąć – dla ich własnego dobra, dla ratowania ich
duszy!
Ale to już jest w rękach Boga – On sam wie najlepiej,
komu z nas jaka kuracja jest potrzebna: komu tylko słowo
przypomnienia, a komu kuracja „wstrząsowa”.
I
dlatego dobrze byłoby, moi Drodzy, aby każdy z nas tak na
poważnie, porządnie i głęboko zastanowił się
nad swoją
postawą i pomyślał, czy przypadkiem – w swoim przekonaniu o
własnej doskonałości – nie przypomina owego faryzeusza. I czy
nie powinien się w związku z tym doczekać kuracji
„wstrząsowej”…
Może warto coś zrobić – coś
konkretnego i jak najszybciej – aby taką kurację uprzedzić, by
już nie była potrzebna.
Dobrze,
gdyby nad tym zastanowił się każdy z nas – każdy, bez
wyjątku…

2 komentarze

  • Panie! Chciałbym Cię czcić nocą i dniem, a przez tak wiele godzin muszę być niewolnikiem mojej pracy: pracy ciężkiej, która mnie upokarza, gdyż jest bólem dla mego najbardziej nieszczęśliwego bliźniego. Muszę jednak być posłuszny moim przełożonym, bo to jest mój chleb. Spraw, o mój Boże, żebym potrafił pogodzić obowiązek wobec moich przełożonych z miłością do biednych braci, żeby moja praca nie stała się przyczyną mojego potępienia. Wszelka praca jest święta, jeśli jest wykonywana z miłością. Zachowaj Twą miłość zawsze obecną w moim sercu, żebym ja – nędznik, jakim jestem – potrafił mieć litość wobec tych, którzy są mi poddani, jak Ty litujesz się nade mną, wielkim grzesznikiem.

    http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-04-220.html

  • Duchu Święty otwórz serca wszystkich ludzi na Twoje Słowo, abyśmy przyjęli Je, aby nas przemieniało wg Twojej obietnicy przekazaną nam przez Izajasza " Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa." Iz 55,10-11
    Działaj Duchu Święty w nas również przez rekolekcjonistów i spowiedników a Ich samych uzdatniaj i uświęcaj, bo są przedłużeniem rąk Jezusa. Amen.
    Ps. Moja parafia rozpoczyna trzydniowe rekolekcje wielkopostne jutro.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.