Zmaganie Boga z człowiekiem – o człowieka…

Z

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
imieniny przeżywa Ksiądz Doktor Konstanty Kusyk, mój Rektor w
Seminarium Duchownym – ten, który zadecydował o dopuszczeniu mnie
do Święceń kapłańskich. Urodziny natomiast przeżywa Michał
Sętorek, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych
Wspólnot. Życzę Drogim świętującym nieustannej jedności z
Panem! I o to będę się dla Nich modlił.
Moi
Drodzy, dzisiaj dopełnia się czas Rekolekcji wielkopostnych w
Miastkowie. Oby przyniósł błogosławione owoce w sercach ludzi.
Wspierajmy modlitwą wszelkie wielkopostne działania duszpasterskie
w naszych Parafiach – i na Syberii!
Na
głębokie przeżywanie tej wielkopostnej niedzieli radości –
niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch
Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

4
Niedziela Wielkiego Postu – Laetare, B,
do
czytań: 2 Krn 36,14–16.19–23; Ef 2,4–10; J 3,14–21

CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI KRONIK:
Wszyscy
naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości, naśladując
wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc
świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Bóg ich ojców,
Pan, bez wytchnienia wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem
litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak
szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i
wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na
Jego naród do tego stopnia, iż nie było ocalenia.
Spalili
też Chaldejczycy świątynię Bożą i zburzyli mury Jerozolimy,
wszystkie jej pałace spalili ogniem i wzięli się do zniszczenia
wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę król
uprowadził do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego synów
aż do nadejścia panowania perskiego. I tak się spełniło słowo
Pana wypowiedziane przez usta Jeremiasza: „Dokąd kraj nie wywiąże
się ze swych szabatów, będzie leżał odłogiem przez cały czas
swego zniszczenia, to jest przez siedemdziesiąt lat”.
Aby
się spełniło słowo Pana z ust Jeremiasza, pobudził Pan ducha
Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, tak iż
obwieścił on również na piśmie w całym państwie swoim, co
następuje: „Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie państwa
ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w
Jerozolimie, w Judzie. Jeśli z całego ludu Jego jest między wami
jeszcze ktoś, to niech Bóg jego będzie z nim; a niech idzie!”

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Bóg będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość,
jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków,
razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście
zbawieni! Razem też wskrzesił nas i razem posadził na wyżynach
niebieskich, w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach
przemożne bogactwa Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci
względem nas, w Chrystusie Jezusie.
Łaską
bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was,
lecz jest to dar Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.
Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla
dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je
pełnili.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do Nikodema: „Jak Mojżesz wywyższył węża na
pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy,
kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował
świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego
wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie
posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to,
by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie
podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo
nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.
A
sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie
bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich
uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi
światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego
uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła,
aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”.

I
dzisiejsza liturgia Słowa, i chyba całe Pismo Święte, to zapis
niesamowitego zmagania Boga z człowiekiem – o człowieka! O
ratunek dla człowieka, który z uporem maniaka robi wszystko, aby
się pogrążyć, aby się unicestwić, aby się stoczyć na dno
moralnej nędzy.
I
tak oto w pierwszym dzisiejszym czytaniu, z Drugiej Księgi Kronik,
słyszymy następującą relację: Wszyscy
naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości, naśladując
wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc
świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie.

Ale już w następnym zdaniu słyszymy, że Bóg
ich ojców, Pan, bez wytchnienia wysyłał do nich swoich posłańców,
albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem.

Jednakże już z następnego zdania dowiadujemy się, że oni
jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i
wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na
Jego naród do tego stopnia, iż nie było ocalenia.

Zauważmy,
że nawet układ treści we wspomnianym tekście przywodzi na myśl
skojarzenie właśnie ze
zmaganiem, z pojedynkiem.

Oto
ludzie mnożą swoje nieprawości. Na to Bóg odpowiada wysyłaniem
do
nich Proroków.
Ale wszystkich ich
spotyka
totalne zlekceważenie. I
tak można by przez całe Pismo Święte śledzić kolejne etapy
tegoż
niesamowitego zmagania
człowieka z Bogiem i Boga z człowiekiem,

a nierzadko też – Boga z samym sobą, bo kiedy nieraz już nad
ludźmi wisiała groźba surowego ukarania za mnożące się grzechy,
to Bóg
wręcz powstrzymywał siebie samego,

aby jeszcze raz dać szansę, kolejną szansę…
Ileż
takich wydarzeń miało miejsce na pustyni, w czasie wędrówki
Izraelitów do Ziemi Obiecanej – ileż to razy Mojżesz
wstawiał się za swoim opornym narodem

i
przekonywał Boga, aby jeszcze tym razem darował winę… I Bóg
ulegał
tym namowom,
darował,
dawał szansę.

A
nawet jeżeli zesłał jakąś dotkliwą karę, aby zmusić do
refleksji, do opamiętania i nawrócenia; nawet, jeżeli doświadczył
jakąś dolegliwością, to niemalże natychmiast
sam szukał

sposobu,
aby
poratować, aby ocalić… Dokładnie tak było z
miedzianym wężem,

o którym w rozmowie z Nikodemem wspomina dzisiaj Jezus.
Dobrze
pamiętamy tę historię: nieprawość Izraelitów po raz któryś z
kolei doprowadziła do tego, że Bóg musiał zainterweniować, co
dokonało się w ten sposób, że zostały
na oporny lud zesłane węże o jadzie palącym,

które tak dotkliwie kąsały, że wielka liczba Izraelitów zmarła
– jak czytamy w Piśmie Świętym. I wtedy po raz kolejny powtórzył
się wcześniejszy scenariusz: Mojżesz
prosił o ratunek, o kolejną szansę

– i Bóg znowu się zlitował, i dał szansę… Nawet
sam
zaproponował sposób wyjścia z opresji: kazał wykonać podobiznę
węża z miedzi i umieścić ją na wysokim palu. Wystarczyło jedno
spojrzenie na tę miedzianą atrapę,

aby uratować się od skutków ukąszenia.

Przywołując
to wydarzenie, Jezus porównuje owego miedzianego węża do samego
siebie, udowadniając
przy tym, że zarówno wtedy, na pustyni, jak i w przypadku Jego
samego i Jego wywyższenia – przyczyną takiego, a nie innego
działania Boga była
Jego bezgraniczna miłość do człowieka.

Tak, bezgraniczna miłość!
Bo
tylko w ten sposób można wytłumaczyć fakt wielokrotnego dawania
szansy człowiekowi, który ciągle tej szansy nie potrafił
należycie wykorzystać. Oto usłyszeliśmy dzisiaj takie słowa
Jezusa: Tak
bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie
wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby
świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.

Moi
Drodzy, my to sobie musimy ciągle od nowa uświadamiać, przypominać
sobie i nigdy nie tracić sprzed oczu tej prawdy, że Bóg własnego
Syna nie oszczędził,
że
własnego Syna poświęcił, aby ratować swoje stworzenie… W
Ofierze Jezusa Chrystusa owo dawanie szansy człowiekowi, owo
cierpliwe
wyciąganie ręki do człowieka

z propozycją nowego otwarcia, nowego początku – osiągnęło
swoje apogeum!

Bóg już nie mógł dać więcej! Zainwestował w człowieka
najwięcej, jak tylko mógł!
Ale
– o czym też nie możemy nigdy, ani na moment zapomnieć – sam
za człowieka wszystkiego nie 
jest
w stanie
zrobić.
Człowiek bowiem może – jak by to dramatycznie nie brzmiało –
zmarnować Boże dary, zmarnować szansę, daną przez Pana. Jezus
tak o tym mówi: Kto
wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już
został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna
Bożego.
Po
czym wyjaśnia: A
sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie
bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich
uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi
światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego
uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła,
aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.

I
jakby idąc po tej linii rozumowania, Święty Paweł mówi do
Efezjan, ale i do nas wszystkich, w drugim czytaniu: Bóg
będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką
nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z
Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście
zbawieni!

Czyli
– znowu akcent położony na to, że zbawienie jest wielką, niczym
przez nas nie zasłużoną łaską Bożą.
Jednak
i tutaj mamy dopowiedzenie, że sama
łaska nie wystarczy,

jeżeli nie zostanie przyjęta i rozwinięta przez człowieka.
Apostoł stwierdza: Łaską
bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was,
lecz jest to dar Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.
Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla
dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je
pełnili.

Otóż,
właśnie!
Z
natchnienia Bożego jesteśmy w stanie wykonywać dobre uczynki. W
ten sposób potwierdzimy naszą wiarę. Bo tylko poprzez uczynki
wiara ta zyskuje
konkretny wymiar.
Inaczej
– sprowadza się jedynie do wielkich słów i pięknych obietnic.
Jednakże uczynki te jesteśmy w stanie wykonywać wówczas, kiedy
szczerze wierzymy
w Jezusa. Czyli – można by rzec – kółko
się zamyka:
wierzymy,
więc wykonujemy dobre uczynki; wykonujemy dobre uczynki, bo
wierzymy.
A
to wszystko prowadzi nas do wniosku, że mamy być po prostu zawsze
jak najbliżej Jezusa.
Wtedy
Jego poświęcenie dla nas nie pójdzie na marne, wprost przeciwnie –
rozwijając Jego dary, odpowiadając miłością na Jego miłość,
będziemy się stawali coraz doskonalszymi, będziemy
się po prostu stawali świętymi!
Ale
naprawdę zawsze musimy pamiętać o tej przeogromnej
miłości, z jaką Bóg do nas wychodzi.
W
związku z tym nigdy nie wolno nam doprowadzić naszych wzajemnych
relacji z Jezusem jedynie
do wymiaru formalnego,

nakazowo – zakazowego; jedynie do pięknej tradycji, czy
do przekonania, że trzeba coś tam praktykować, bo „tak
wypada”, a
i „ludzie nie będą gadać”. Nie, to nie miałoby zupełnie
sensu!
Nasze
religijne praktyki mają być pełną
miłości odpowiedzią na miłość Jezusa.

A wtedy na pewno nie będzie problemu z uczestnictwem we Mszy
Świętej, ze Spowiedzią i Komunią Świętą, z modlitwą czy
lekturą Pisma Świętego, z dobrymi uczynkami i realizacją dobrych
postanowień. Wtedy nie
będzie po prostu problemu z dawaniem z siebie więcej!

Kiedy
bowiem będzie ta właściwa – dodajmy: jedyna właściwa –
motywacja, to zniknie
większość problemów,
z
jakimi się dzisiaj borykamy: a że nam się nie chce, a że za
ciężko, a że za mało czasu, a że obowiązki w domu, a że to, a
że tamto…
Moi
Drodzy, zechciejmy jeszcze raz uważnie usłyszeć i głęboko wziąć
do serca te słowa Jezusa: Tak
bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie
wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby
świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.
Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już
został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna
Bożego.

Usłyszmy
te słowa uważnie, weźmy głęboko do serca – i odpowiedzmy
miłością
na miłość!

2 komentarze

  • Słowa Jezusa wypowiedziane do Nikodema, odbieram również do siebie. One cieszą ale i martwią. Cieszą, bo wiemy, że wypełniły się, Jezus został wywyższony na drzewie krzyża przez ludzi, ale wg planu zbawienia nas przez Boga Ojca, spełniły się bo Jezus z miłości do Ojca pragnął wypełnić Jego wolę, z miłości do nas, wypełnił ją dobrowolnie, nie przymuszany.
    Słowa Jezusa również martwią mnie, bo jak słyszymy " kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego."

    Jezusie, który zbawiłeś Dobrego Łotra, proszę Cię skrusz serca odrzucających Ciebie i Twoją naukę, ukaż nie wierzącym w Ciebie swoją moc. Spraw by umysłem i sercem skruszonym wyznali ustami swoje winy, Tobie Zbawco i Odkupicielu i zaczęli żyć w Twoim Królestwie. Amen.

    • Jezus wypełnił swoje dzieło w sposób dobrowolny, przez nikogo nie przymuszany. I każdy z nas w taki właśnie sposób ma na ten dar odpowiedzieć: w sposób wolny i bez żadnego przymusu. Niestety, wiemy, że wielu w sposób dobrowolny ten dar odrzuca. Dlatego nieraz mówimy, że dla wielu Męka i Śmierć Jezusa pozostanie daremna… Niestety… Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.