Czy Kościół – to ośrodek pomocy społecznej?…

C

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, witam i pozdrawiam z Miastkowa, gdzie od kilku dni
– i jeszcze tak przez kilka dni – próbuję sam ogarniać
wszystkie sprawy, bo Ksiądz Proboszcz jest na wyjeździe. Na razie –
względny spokój. Parafia jeszcze nie upadła. Bogu niech będą
dzięki!
Dobrego
dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
2 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 6,1–7; J 6,16–21

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Gdy
liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko
Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano
ich wdowy.
Dwunastu,
zwoławszy wszystkich uczniów, powiedziało: „Nie jest rzeczą
słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże, a obsługiwali stoły.
Upatrzcież zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie,
cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im
zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i
posłudze słowa”.
Spodobały
się te słowa wszystkim zebranym i wybrali Szczepana, męża pełnego
wiary i Ducha Świętego, Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona,
Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii. Przedstawili ich
apostołom, którzy modląc się włożyli na nich ręce.
A
słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów
w Jerozolimie, a nawet bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Po
rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad
jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do
Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie
przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru.
Gdy
upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów,
ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do
łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: „To Ja
jestem, nie bójcie się”. Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź
znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali.

Stanowiska
Apostołów, dotyczącego – jak się wyrazili – „obsługiwania
stołów”,
a więc pomocy, okazywanej potrzebującym, nie
możemy traktować jako przejawu lekceważenia przez nich tej tak
ważnej sfery życia Kościoła. Bo pomoc potrzebującym z całą
pewnością taką ważną sprawą jest. I dlatego Apostołowie
uznali dziś za konieczne właściwe zorganizowanie tej kwestii i
nadanie jej jakiegoś sensownego kształtu.
Nie
powiedzieli przecież, że jest to sprawa nieważna i na zasadzie
„poradźcie sobie jakoś” – nie zostawili tego innym na
tak zwaną pastwę losu. Wprost przeciwnie: powołali konkretnych
ludzi – i to nie pierwszych lepszych, a właśnie cieszących
się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości!
Wybór,
jakiego dokonała wspólnota, padł na Szczepana, męża
pełnego wiary i Ducha Świętego, Filipa, Prochora, Nikanora,
Tymona, Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii.
Kiedy
zaś wszyscy oni zostali już przez Wspólnotę wskazani, wówczas
Apostołowie modląc się, włożyli na nich ręce.
Widzimy
zatem, że posługa wobec potrzebujących była naprawdę czymś
ważnym, integralnie wpisanym w misję Kościoła. Jednak –
i tutaj dochodzimy do sedna sprawy – nie była wówczas i dziś
także nie jest to posługa pierwszorzędna. I jako
taka nie może być traktowana. Chociaż także dzisiaj – a może
szczególnie właśnie dzisiaj – nie brakuje takich, którzy
chcieliby misję Kościoła tylko do tego wymiaru zredukować.
Zresztą,
byłoby to bardzo wygodne: dać Kościołowi jakieś zajęcie, niech
się na nim skoncentruje i w to zaangażuje całą swoją energię, a
nie głosi Bożego słowa, nie dopomina się przestrzegania
Bożych norm w życiu człowieka, niech nie wzywa do nawrócenia,
niech nie wskazuje właściwych kierunków życia chrześcijanina w
społeczeństwie, czyli – jak się zwykło potocznie mawiać –
nie miesza się do polityki… O, co to – to nie! Bo po cóż to
wywoływać w sercach ludzi jakieś niepokoje, po co powodować
wyrzuty sumienia?
Czyż
taki „ugrzeczniony” i „ugłaskany” obrazek Kościółka,
który jest taki dobry dla biednych, taki czuły i współczujący –
nie jest bardziej odpowiedni? A przynajmniej – bardziej wygodny?
Przecież w takim przypadku wszyscy będą zadowoleni, bo i
księża nie będą się nikomu za bardzo narażać, nie będą
musieli stawiać spraw na ostrzu noża, to sobie nerwów zaoszczędzą…
A i w oczach ludzi taki obrazek Kościółka będzie o wiele
lepiej odbierany… Po cóż to wywoływać „wilka z lasu” i
poruszać jakieś tam niewygodne tematy moralne – czyż nie można
pozostać na takim oto miłym i słodkim obrazku Kościółka?
Nie,
nie można! Bo to nie jest obraz prawdziwy!
Obrazem prawdziwym
Kościoła jest ten, który pokazuje go w tej roli, jaką w historii
ludzkości odegrał sam Jezus. Bo przecież Kościół – to żywy
i działający Jezus!
A Jezus przede wszystkim nauczał o
królestwie Bożym i wzywał do nawrócenia!
Owszem, także
uzdrawiał, pocieszał, wskrzeszał, rozmnażał chleb… Ale
jednocześnie – jak to słyszeliśmy wczoraj w Ewangelii – nie
dał się obwołać
ziemskim królem, nie budował
swojej pozycji na taniej popularności. Chociaż tak byłoby
najprościej – i ludzie byliby zadowoleni, i On sam zażywałby
powszechnego poważania. Przynajmniej przez jakiś czas, dopóki
by się to ludziom nie znudziło…
Ale przez jakiś czas – na
pewno.
Jezus
jednak nie chciał tego i dzisiaj – jak słyszeliśmy – uczynił
gest, który jasno raz jeszcze uświadomił Apostołom, kim jest: że
jest Bogiem i Panem świata i wszechświata, dzierżącym
władzę także nad prawami przyrody. A nie – żeby to nie za ostro
zabrzmiało – pracownikiem pomocy społecznej.
Podkreślmy
jeszcze raz: nie chodzi tu o lekceważenie pomocy biednym, ale o
właściwe ustawienie porządku i hierarchii spraw według ich
ważności. My mamy w Kościele nade wszystko nabierać wewnętrznej,
duchowej mocy; mamy się jak najgłębiej jednoczyć z Jezusem
Chrystusem,
naszym Panem i Zbawicielem – i z tego ma wypływać
nasza codzienna, a nie tylko odgórnie nakazana i instytucjonalnie
zorganizowana pomoc ubogim. Chociaż i ona też jest ważna i należy
bardzo doceniać ludzi, którzy z najczystszej intencji i potrzeby
serca
angażują się w nią.
Ale
to my wszyscy, każda i każdy z nas, na swoim własnym odcinku,
ma codziennie okazywać – w sposób oczywiście mądry,
roztropny i przemyślany – pomoc potrzebującym. Będziemy zaś to
czynić na pewno w taki właściwy sposób wówczas, kiedy właściwie
ułożymy swoje relacje z Jezusem w 
Jego Kościele.
Kiedy będziemy słuchać Jego nauczania o Królestwie i wzywania
do nawrócenia.
Czyli
– mówiąc krótko – kiedy sami, w swoim własnym rozumieniu
sprawy, nie zredukujemy roli Kościoła tylko do pozycji ośrodka
pomocy społecznej, a będziemy widzieli w nim Wspólnotę –
naszą Wspólnotę
– z którą i w ramach której mamy podążać
do zbawienia.
Dlatego
nade wszystko mamy dbać o słuchanie Bożego słowa i
intensywne, stałe i systematyczne życie sakramentalne. I
innych do takowego mamy zachęcać. A z tego dopiero ma wypływać
nasza mądra postawa dobroczynna.
Czy
tak właśnie patrzymy na te sprawy?
A jeżeli nie tak – to
jak?….

4 komentarze

  • – Czy Kościół – to ośrodek pomocy społecznej?…
    – A czy ktokolwiek rozumny w Polsce posądza Kościół o coś równie niedorzecznego? Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie…

  • Witam księdza.

    Wydaje mi się, że jeśli ludziom nie będzie się podobać przekaz Kościoła, to po prostu z niego odejdą, niezależnie od tego, jaką to dodatkową posługą będzie się ta intytucja zajmować.

    • Pewnie tak będzie. Aczkolwiek Kościół nie może swego przekazu uzależniać od tego, czy się on komuś spodoba, czy nie. Bo Kościół ma głosić naukę Jezusa Chrystusa, a ta dość często się ludziom nie podobała. Dlatego i od Jezusa wielu odchodziło… Z całą pewnością, Kościół nigdy nie może się sugerować jakimikolwiek słupkami sondażowymi społecznego poparcia.
      Dziękuję za opinię! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.