Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział…

G

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, dzisiaj przypada czwarta rocznica Kanonizacji
Papieży: Jana Pawła II i Jana XXIII. Dziękując Bogu za tych
niezwykłych Przewodników duchowych i Ojców, módlmy się przez Ich
wstawiennictwo w intencji Kościoła.
Szczególnie
– w tym tygodniu, jaki przeżywamy – o nowe, liczne, ale nade
wszystko: dobre i święte powołania do kapłaństwa i do życia
zakonnego. Ze swej strony proszę Was, moi Drodzy, abyście razem ze
mną pomodlili się o powołania z Parafii w Miastkowie, gdzie w tej
kwestii od lat panuje prawdziwa posucha…
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Piątek
4 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 13,26–33; J 14,1–6

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Kiedy
Paweł przybył do Antiochii Pizydyjskiej, przemówił w synagodze:
Bracia,
synowie rodu Abrahama i ci spośród was, którzy się boją Boga!
Nam została przekazana nauka o tym zbawieniu, bo mieszkańcy
Jerozolimy i ich przełożeni nie uznali Jezusa i potępiając Go
wypełnili głosy Proroków, odczytywane co szabat. Chociaż nie
znaleźli w Nim żadnej winy zasługującej na śmierć, zażądali
od Piłata, aby Go stracił. A gdy wykonali wszystko, co o Nim było
napisane, zdjęli Go z krzyża i złożyli w grobie.
Ale
Bóg wskrzesił Go z martwych, a On ukazywał się przez wiele dni
tym, którzy z Nim razem poszli z Galilei do Jerozolimy, a teraz dają
świadectwo o Nim przed ludem.
My
właśnie głosimy wam Dobrą Nowinę co do obietnicy danej ojcom: że
Bóg spełnił ją wobec nas jako ich dzieci, wskrzesiwszy Jezusa.
Tak też jest napisane w psalmie drugim:
«Ty
jesteś moim Synem, Jam Ciebie dziś zrodził»”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Niech się nie trwoży serce
wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest
mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę
przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam
miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy
byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę”.
Odezwał
się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc
możemy znać drogę?”
Odpowiedział
mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie
przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie”.

W
pierwszym czytaniu słyszymy dalszy ciąg przemowy Pawła Apostoła,
w której wychodząc od dziejów narodu wybranego, wygłasza piękne
świadectwo o Jezusie i Jego zmartwychwstaniu. Początek
tego swoistego wykładu z historii zbawienia usłyszeliśmy wczoraj –
i wtedy także słyszeliśmy nawiązania do dawnych dziejów narodu,
dzisiaj natomiast mowa jest już tylko o Jezusie. I trzeba
powiedzieć, że jest to spojrzenie bardzo realistyczne i wyraziste.
Zauważmy:
Apostoł bardzo konkretnie i odważnie – owszem, bez jakiejkolwiek
napastliwości, ale jednak zdecydowanie – stwierdza, że mieszkańcy
Jerozolimy i ich przełożeni nie uznali Jezusa i potępiając Go
wypełnili głosy Proroków, odczytywane co szabat. Chociaż nie
znaleźli w Nim żadnej winy zasługującej na śmierć, zażądali
od Piłata, aby Go stracił. A gdy wykonali wszystko, co o Nim było
napisane, zdjęli Go z krzyża i złożyli w grobie.
Jak
określić te stwierdzenia Pawła? Co to było? Oskarżenie?
Potępienie?
Stygmatyzowanie Żydów po wsze czasy, aby nigdy nie
zapomnieli, że to oni właśnie zabili Jezusa? Z pewnością, nie
taka myśl
przyświecała Pawłowi. Zwłaszcza, jeżeli weźmiemy
pod uwagę – a tego naprawdę nie można zapomnieć, tego
wręcz nawet nie należy zapomnieć – że niewiele
wcześniej był on po stronie prześladowców, a wręcz niszczycieli
wspólnoty młodego Kościoła, przeto chcąc potępić kogokolwiek
za taką postawę, musiałby najpierw potępić siebie.
Ale
może właśnie mając na myśli swoje nawrócenie, swoją wewnętrzną
przemianę, potrafił spojrzeć na cały problem w sposób jak
najbardziej adekwatny?…
On nikogo nie oskarżał, nikogo nie
potępiał – On po prostu dał świadectwo prawdzie. A
prawda – była taka, jaka była. Cóż można na to poradzić?
Przecież właśnie dlatego uznaje się jako zasadę, że o
faktach się nie dyskutuje.
O ich interpretacji, o ich ocenie –
już tak. Ale o samych faktach – w kwestii ich zaistnienia – nie
ma sensu, bo jeżeli coś było, to po prostu było. I tu nie
ma przestrzeni do dyskusji!
Skoro
– jak mówi Apostoł – mieszkańcy Jerozolimy i ich przełożeni
odrzucili Jezusa i wymogli na Piłacie Jego skazanie, pomimo
ewidentnego braku jakichkolwiek, choćby poszlakowych dowodów winy,
to nie ma sensu rozdrabiać tego na czynniki pierwsze i zastanawiać
się, czy to wszystko naprawdę się stało. Tak, stało się –
taki fakt miał miejsce!
A teraz – jak my to zinterpretujemy,
co my z tym zrobimy, to już inna sprawa. Natomiast sam fakt
pozostaje poza wszelką dyskusją – on po prostu miał miejsce.
Byłoby
dobrze, moi Drodzy, abyśmy i my posobną zasadą kierowali się
na co dzień,
że zawsze dążymy do okrycia pełnej prawdy na
dany temat; że też tę prawdę uznajemy – taką, jaka ona
jest; że przed nią nie uciekamy, nie „zamiatamy jej pod
dywan”… I dopiero na tak pojętej i przyjętej prawdzie
będziemy budowali swój pogląd na świat, swoje relacje z drugim
człowiekiem, swoje odniesienie do wielu kwestii…
Oto
dzisiaj Jezus chce przekonać swoich uczniów do przyjęcia prawdy –
prawdy o wiecznym zbawieniu. Dlatego mówi do nich o
pewnym stanie faktycznym – tyle, że trudnym do potwierdzenia przez
słuchaczy. Żeby bowiem mogli to potwierdzić, musieliby tego
doświadczyć. Teraz z pewnością każdy z nich już może to
potwierdzić, bo wszyscy oni – zapewne – są z Jezusem tam, gdzie
przygotował On dla nich miejsce.
W
Ewangelii jednak słyszymy takie Jego słowa: Niech się nie
trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu
Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam
powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i
przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do
siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.
Bardzo
ciekawe i ważne stwierdzenie tu pada: Gdyby tak nie było, to
bym wam powiedział.
Po prostu!
Dlatego
uczniowie winni zaufać Jezusowi, że skoro On tak powiedział –
to tak właśnie jest.
Bo On nigdy nie kłamie. On ich nigdy do
tej pory w niczym nie okłamał. Dlatego mogą Mu spokojnie
zaufać. Dlatego powinni Mu spokojnie zaufać…
I
teraz, moi Drodzy, chodzi o wypracowanie takiej naszej postawy, aby
inni, w kontakcie z nami, mogli być pewni, że jeżeli my o czymś
mówimy, coś relacjonujemy, do czegoś przekonujemy – to tak
właśnie jest. Fakty są takie, jak my je przedstawiamy. Owszem,
w ich interpretacji możemy się z innymi różnić, ale co do samych
faktów jako takich nie ma żadnych wątpliwości: są one
takie i nie inne.
I
my je takimi przedstawiamy – bez lęku, bez „zamiatania pod
dywan”, bez ich wygładzania lub zaostrzania: przedstawiamy je
zgodnie z prawdą!
I w ten sposób stajemy się
wiarygodni
– tak, jak wiarygodnym dla swoich uczniów i dla nas
wszystkich był i jest Jezus.
Czy
mogę dziś bez najmniejszego zawahania powiedzieć o sobie, że
jestem – w takim właśnie rozumieniu całej sprawy – wiarygodny
dla innych?…
Czy inni, rozmawiając ze mną i słuchając mnie,
mogą spodziewać się samej prawdy i tylko prawdy – prawdy,
którą zawsze będę mówił, bez względu na konsekwencje, na
reakcje otoczenia?… Czy mogę już dzisiaj powiedzieć, że stać
mnie na taką postawę,
czy dopiero ją w sobie kształtuję?…

1 komentarz

  • Jan [który stracił głowę z powodu Salome] miał chyba jednak więcej słuchaczy… Ale przy formule bloga wykluczającej wszelką dyskusję [poza pochwalnymi pokłonami przed Autorem] to te DWIE osoby wpisujące się to i tak "mnóstwo wiele".

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.